Natasza
15-02-2011, 11:31
Zhouzhuang, miasteczko położone nie dalej niż 50 kilometrów na wschód od Szanghaju, to jedno z piękniejszych miejsc, do których udało nam się trafić w Chinach. Jego początków poszukiwać można ponad dziewięćset lat temu, kiedy to znalazłszy się na wodnym szlaku handlowym, zasłynęło ze sprzedaży jedwabiu i wyrobów garncarskich.
Zhouzhuang rozpościera się nad dużym jeziorem i ma system kanałów, mostów i śluz, które doskonale komponują się z ciasną architekturą starych niskich domków, pochodzących z okresu dynastii Ming i Qing.
Choć zagranicznych turystów zliczyć można by tu na palcach, cena biletu, który należy wykupić, aby się przedostać do miasta, sugeruje, że również Chińczycy świadomi są wartości swej „Wenecji”.
W „wodnej” części miasteczka nie można poruszać się rikszą czy rowerem, nie mówiąc już o samochodzie. Wzdłuż kanału biegną wąskie chodniczki, czasem tylko z jednej strony, podczas gdy z drugiej woda sięga ścian domów. Drzwi wychodzą wprost na kanał, by gospodarz mógł sprawnie wsiąść do swej gondoli. Czasem nad kanałem wiszą małe balkoniki, na których suszą się warzywa lub rosną w doniczkach kolorowe kwiaty.
Ci, których nie zmęczyły jeszcze widoki odrestaurowanych pałaców i świątyń, znajdą tu rezydencje Shen i Zhang (frontowe drzwi tej drugiej wychodzą wprost na kanał) z licznymi dziedzińcami i dziesiątkami pokoi, świątynie Quanfu i Chengxu.
My jednak od świtu do zmierzchu snujemy się po tych uroczych uliczkach, chłonąc nowe wrażenia i panującą wokół harmonię.
Codziennie trafiamy w nowe miejsca, po licznych mostkach przeprawiając się z jednej na drugą stronę kanałów. Zaglądamy we wszystkie zaułki, by nie umknęło nam nic z uroków tego fascynującego miejsca.
Woda łagodnie rozlewa się między domy, miejscami jakby wkradała się do środka.
Kanały pełnią tu funkcję ulic, ale niepotrzebni są policjanci ani sygnalizacja świetlna. Płyną za to wodne śmieciarki, odławiające każdy, nawet najmniejszy papierek. Istnieje swoista komunikacja miejska, chociaż dzisiaj korzystają z niej głównie turyści. Taksówkami są drewniane gondole, prowadzone najczęściej przez kobiety. Aby umilić turystom przejażdżkę, opowiadają miejscowe legendy. Śpiewają też (w dialekcie Wu) ludowe pieśni o miłości biednego rybaka do pięknej córki bogatego kupca, a turyści na pokładzie drewnianymi kołatkami wystukują do nich rytm.
Piękne są uliczki w centrum miasteczka. Ciekawią nas jednak także dzielnice.
http://z.hubpages.com/u/61338_f520.jpg<!-- google_ad_section_end -->
Zhouzhuang rozpościera się nad dużym jeziorem i ma system kanałów, mostów i śluz, które doskonale komponują się z ciasną architekturą starych niskich domków, pochodzących z okresu dynastii Ming i Qing.
Choć zagranicznych turystów zliczyć można by tu na palcach, cena biletu, który należy wykupić, aby się przedostać do miasta, sugeruje, że również Chińczycy świadomi są wartości swej „Wenecji”.
W „wodnej” części miasteczka nie można poruszać się rikszą czy rowerem, nie mówiąc już o samochodzie. Wzdłuż kanału biegną wąskie chodniczki, czasem tylko z jednej strony, podczas gdy z drugiej woda sięga ścian domów. Drzwi wychodzą wprost na kanał, by gospodarz mógł sprawnie wsiąść do swej gondoli. Czasem nad kanałem wiszą małe balkoniki, na których suszą się warzywa lub rosną w doniczkach kolorowe kwiaty.
Ci, których nie zmęczyły jeszcze widoki odrestaurowanych pałaców i świątyń, znajdą tu rezydencje Shen i Zhang (frontowe drzwi tej drugiej wychodzą wprost na kanał) z licznymi dziedzińcami i dziesiątkami pokoi, świątynie Quanfu i Chengxu.
My jednak od świtu do zmierzchu snujemy się po tych uroczych uliczkach, chłonąc nowe wrażenia i panującą wokół harmonię.
Codziennie trafiamy w nowe miejsca, po licznych mostkach przeprawiając się z jednej na drugą stronę kanałów. Zaglądamy we wszystkie zaułki, by nie umknęło nam nic z uroków tego fascynującego miejsca.
Woda łagodnie rozlewa się między domy, miejscami jakby wkradała się do środka.
Kanały pełnią tu funkcję ulic, ale niepotrzebni są policjanci ani sygnalizacja świetlna. Płyną za to wodne śmieciarki, odławiające każdy, nawet najmniejszy papierek. Istnieje swoista komunikacja miejska, chociaż dzisiaj korzystają z niej głównie turyści. Taksówkami są drewniane gondole, prowadzone najczęściej przez kobiety. Aby umilić turystom przejażdżkę, opowiadają miejscowe legendy. Śpiewają też (w dialekcie Wu) ludowe pieśni o miłości biednego rybaka do pięknej córki bogatego kupca, a turyści na pokładzie drewnianymi kołatkami wystukują do nich rytm.
Piękne są uliczki w centrum miasteczka. Ciekawią nas jednak także dzielnice.
http://z.hubpages.com/u/61338_f520.jpg<!-- google_ad_section_end -->