PDA

Zobacz pełną wersję : Był sobie Bałtyk...



Natasza
21-02-2011, 13:05
Ekolodzy alarmują: na dnie Bałtyku spoczywa bomba zegarowa.
Niemal dosłownie. Nie wiadomo dokładnie ile amunicji, bomb i min leży na dnie Bałtyku i Morza Północnego. Eksperci szacują, że tylko w Bałtyku jest ich od 80 do 90 tysięcy ton - informuje Deutsche Welle.

Prawdziwa liczba może być jednak większa. W latach 1945-48 w samym tylko rejonie Skagerraku zatopiono ponad 30 statków wypełnionych amunicją konwencjonalną i - znacznie od niej groźniejszą - chemiczną o wadze około 130 tysięcy ton.
Podczas drugiej wojny światowej w Trzeciej Rzeszy wyprodukowano około 300 tysięcy ton amunicji chemicznej. Z tej liczby od 42 do 62 tysięcy ton zatopiono po wojnie w Morzu Bałtyckim. Jeśli przyjąć, że około 15 proc. tej liczby stanowią bojowe środki trujące, w tym tak groźne jak iperyt i sarin, to w wodach Bałtyku może ich być do 10 tysięcy ton.

Po przeszło sześćdziesięciu latach właściwie w każdej chwili może dojść do uwolnienia toksycznych substancji, wskutek postępującej korozji skorup bomb, łusek granatów artyleryjskich i metalowych ścianek pojemników, w których je zmagazynowano i zatopiono. Jeśli szybko nie podejmie się środków zaradczych, musimy liczyć się z groźną klęską ekologiczną.
Jak rozminować Bałtyk?
Problem ten jest znany od lat, ale do tej pory był bagatelizowany. Pojedyncze przypadki wyławiania przez rybaków amunicji chemicznej na ogół kończyły się szczęśliwie, podobnie jak nieliczne skażenia plaży w latach pięćdziesiątych na polskim odcinku wybrzeża Bałtyku.
Dopiero budowa Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku i szwedzkie obawy, że jego trasa mogłaby pokrywać się z miejscami zatapiania amunicji, co grozi eksplozją, spowodowały zwrócenie większej uwagi na ten problem.
Ekolodzy i saperzy
Organizacje ochrony środowiska podkreślają zagrożenie płynące ze strony tego podwodnego magazynu rdzewiejącej amunicji dla morskiej flory i fauny, ale na tym nie poprzestają, tylko deklarują jak najdalej idącą wolę współpracy z władzami administracyjnymi i wojskiem.
Towarzystwo Ochrony Przyrody NABU ma już w tym zakresie cenne doświadczenia. Z jego inicjatywy saperzy niemieckiej marynarki wojennej od kilku lat stosują z powodzeniem specjalne ekrany dla ochrony ryb przed skutkami kontrolowanego detonowania pod wodą zatopionej amunicji.

Natasza
21-02-2011, 13:08
Foki masowo giną w Bałtyku

W BAŁTYKU MASOWO GINIE POTOMSTWO MORSKICH SSAKÓW


Zmniejszanie się pokrywy lodowej na Bałtyku powoduje masowe umieranie małych fok obrączkowanych, które z powodu zmian klimatycznych muszą wejść do wody wcześniej niż zwykle - ostrzega organizacja ekologiczna WWF.
- Sytuacja jest dramatyczna. W niektórych regionach nie przeżyje ani jedno małe urodzone w ostatnich tygodniach - alarmuje Cathrin Münster, rzeczniczka oddziału WWF w nadbałtyckim Stralsundzie. Ekolodzy podkreślają w wydanym oświadczeniu, że "śmierć fok stanowi złowieszczą zapowiedź zmian klimatycznych, które szczególnie ostro dotkną Bałtyk", gdzie tegoroczna zima okazała się najcieplejszą w ciągu ostatnich 300 lat.

Münster podkreśla, że obecnie żyje tylko około 7-10 tys. przedstawicieli foki obrączkowanej, która jest gatunkiem chronionym i zagraża jej wyginięcie. Foka obrączkowana to jedna z najmniejszych fok morskich, mierzy zaledwie 1,3 metra. Jej młode rodzą się na przełomie lutego i marca na krach i polach lodowych. Jeżeli w tym czasie lód pokrywa śnieg, matka robi w nim norę, zakończone gniazdem i zejściem do wody. Zapewnia to bezpieczeństwo potomstwu, ukrytemu przed zagrożeniami, w tym polującymi na nie ludźmi. Po urodzeniu młoda foka pokryta jest gęstym futrem (lanugo), które traci po 2-miesięcznym okresie ssania matczynego mleka.- Ponieważ lód topnieje zbyt szybko, młode są zmuszone wejść do wody zbyt wcześnie, kiedy jeszcze nie utyły w wystarczającym stopniu, by chroniła je powłoka tłuszczu - zwraca uwagę rzeczniczka WWF. Do masowego wymierania fok dochodzi przede wszystkim w Zatoce Botnickiej, Zatoce Fińskiej oraz Zatoce Ryskiej. Wspomniane akweny słynęły dotychczas z ogromnych, nieprzebytych pól lodowych. Tymczasem tej zimy lodu było bardzo mało.

Natasza
21-02-2011, 13:08
Ekolodzy przestrzegają przed wyczerpaniem zasobów ryb w Morzu Bałtyckim

Ekolodzy protestują przeciwko łamaniu zakazów o połowie ryb w Bałtyku. Stowarzyszenie Klub Gaja przedstawiło w Warszawie swoją wersję bajki o rybaku i złotej rybce. Jej finałem było wyłowienie wszystkich ryb z morza.
Lider stowarzyszenia Jacek Bożek podkreśla, że celem happeningu jest uświadomienie ludziom zagrożenia, jakim może być brak ryb w morzu. Jak mówi, rybacy są zależni od ryb i powinni o tym pamiętać, aby zasoby Morza Bałtyckiego służyły wszystkim jak najdłużej.
Klub Gaja od niemal trzech lat prowadzi także program edukacji ekologicznej "Zaadoptuj rzekę - nasze rzeki wpływają do Bałtyku". Chodzi w niej o podniesienie świadomości na temat ochrony wód powierzchniowych.
Jacek Bożek zwraca uwagę, że od każdego z nas zależy stan wód i jakość wyłowionych z nich ryb. Dodaje, że nie chodzi o bojkot połowów, ale o podniesienie stanu wiedzy na ten temat, aby populacje dorsza czy łososia się odtworzyły.
Dziś przypada Światowy Dzień Oceanów.
IAR

Natasza
21-02-2011, 13:09
Bałtyk umiera

Do ratowania Bałtyku, wymierającego wskutek zanieczyszczeń, wezwał państwa nadbałtyckie premier Finlandii Matti Vanhanen


- Stan morza jest alarmujący (...). Musimy połączyć siły we wspólnej operacji ratowania Bałtyku - ogłosił szef fińskiego rządu na spotkaniu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Helsinkach.
Podkreślił, że trzeba wspólnych działań, by zmniejszyć do minimum zanieczyszczenie morza wywołane przez przemysł, rolnictwo i gospodarstwa domowe. Wielkim problemem Bałtyku - wskazał Vanhanen - staje się ruch na jego wodach, po których kursuje coraz więcej tankowców chemicznych i naftowych, a także statków pasażerskich.
Szef rządu w Helsinkach zapowiedział, że jego kraj będzie gościł szczyt bałtycki w 2010 roku. Celem spotkania będzie podjęcie starań o oczyszczenie morza oraz pobudzenia gospodarki regionu. Jak zapowiada fiński portal "Ad Hoc News", każde państwo zobowiąże się do konkretnego działania korzystnego dla Bałtyku.
Agencja Reutera wskazuje, że mimo czarnego obrazu zarysowanego przez fińskiego premiera, niektóre badania mówią o pewnej poprawie stanu morza. Istnieje plan naprawy sytuacji, tzw. "Bałtycki plan działań", który zakłada przywrócenie jego stanu do normy do 2021 roku.
Nad Bałtykiem leżą, prócz Polski i Finlandii, Rosja, Niemcy, Szwecja, Dania, Litwa, Łotwa i Estonia.
PAP

Natasza
21-02-2011, 13:09
400 kilometrów plaż

Szerokie połacie białego piasku. Sosny o fantazyjnych kształtach, zapach żywicy, który miesza się z wilgotną morską bryzą. Polskiego wybrzeża nie sposób pomylić z żadnym innym. Znajdziemy tu wyniosłe klify i łagodnie opadające do morza wydmy. Kocyk można rozłożyć zarówno w ustronnym miejscu, jak i na dobrze zagospodarowanych połaciach piasku. Na wielu plażach takie udogodnienia, jak: leżaki, przebieralnie, wypożyczalnie sprzętu wodnego, toalety, podjazdy oraz prysznice należą już do standardu. Na przyjęcie turystów świetnie są przygotowane plaże w Niechorzu, Kołobrzegu, Mielnie, Ustroniu Morskim, Ustce, Sopocie, Gdańsku, Gdyni, Krynicy Morskiej, Jastarni. Najpiękniejsze zostały wyróżnione Błękitną Flagą. W tym roku nagrodę za czystą wodę i doskonałe zaplecze turystyczne zdobyły plaże w: Mrzeżynie, Pobierowie, Pogorzelicy i Świnoujściu. Ładną piaszczystą plażę znajdziemy również w Helu. Przed stu laty mieszkały tu foki szare, dziś te objęte ochroną ssaki możemy spotkać w fokarium.

Natasza
21-02-2011, 13:10
Obecnie Morze Bałtyckie należy do najzimniejszych mórz na świecie. Temperatura wody u wybrzeży Międzyzdrojów, Łeby czy Gdańska wynosi zaledwie 8 stopni i systematycznie się obniża. Nikt kąpieli w tak zimnej wodzie z pewnością by nie ryzykował, zwłaszcza, że nawet w samym środku lata woda w Bałtyku jest na tyle chłodna, że ciężko jest w niej przebywać dłużej niż kilka minut.

Natasza
21-02-2011, 13:11
Tsunami na Morzu Bałtyckim

Na Bałtyku mieliśmy już tsunami, które w 1497 roku zniszczyły znaczną część Darłowa i Darłówka, a w 1779 roku nawiedziły Łebę i Trzebiatów. Po osiemnastym wieku jeśli tsunami się pojawiały to były bardzo niewielkie i nie powodowały spustoszeń.
Dodajmy, że z naukowego punktu widzenia tsunami na Morzu Bałtyckim jest możliwe, tak samo jak miało to miejsce w piętnastym i osiemnastym wieku. Przyczyną przede wszystkim mogą być trzęsienia ziemi na południu Szwecji, które są efektem ustępowania lodowca i podnoszenia się Skandynawii. Wówczas wstrząsy pod dnem morza mogą wywoływać tsunami. Trzęsienia te muszą być jednak silne i mieć co najmniej 6 stopni w skali Richtera.

Natasza
21-02-2011, 13:12
Żebropławy zagrażają rybom w Bałtyku
Żebropławy, drapieżne zwierzęta morskie o galaretowatym ciele, żywiące się planktonem, małymi rybkami oraz ikrą, zagrażają rybom w Bałtyku. Taką informację podali naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego.
Zwierzęta zostały przewiezione w wodach balastowych statków, przypływających do polskich portów z okolic Ameryki Północnej.
RMF FM

Natasza
21-02-2011, 13:12
Delfiny w Bałtyku

Pierwszy raz od 155 lat w Bałtyku zauważono delfiny. Na wysokości Łeby sfilmował je wędkarz Krzysztof Wysocki, nagranie przekazał Stacji Uniwersytetu Gdańskiego na Helu. Ostatni zapis o spotkaniu z delfinami pochodzi z 1852 roku. Później odnajdywano nad Bałtykiem jedynie martwe okazy tych morskich ssaków.

Natasza
21-02-2011, 13:13
Raport Komisji Europejskiej
Nasz Bałtyk ma inne problemy. Jednym z nich są nadmierne połowy. Według naukowców, jeśli nadal będą prowadzone na taką skalę, w morzu po prostu zabraknie ryb. Innym zagrożeniem jest rozwój rolnictwa. Produkcja żywności na przemysłową skalę wymaga ogromnych ilości nawozów i środków chemicznych. Wszystkie te substancje spływają rzekami do morza przyczyniając się nie tylko do zatrucia wody, ale także do nadmiernego rozrostu alg, co jest także szkodliwe dla ekosystemu.

Natasza
21-02-2011, 13:14
Co roku Bałtyk zabiera 50 hektarów lądu.
Ocieplenie klimatu, ale też i nieprzemyślana działalność człowieka powodują, że znikają wydmy i niszczeją klify.

Na całym polskim wybrzeżu tylko plaże w Świnoujściu i Międzyzdrojach nie mają podobnych kłopotów.

- Najtrudniejsza sytuacja jest na tzw. Wysoczyźnie Rewalskiej - podkreśla Ryszard Dobradzki z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie. - To jest odcinek, gdzie cofanie się brzegu morskiego przekracza metr w skali roku.

Każdego roku na naprawę uszkodzonych brzegów Urząd Morski w Szczecinie przeznacza ponad 5 milionów złotych. Potrzeby są wielokrotnie większe, ale jest problem z sięgnięciem po pieniądze unijne. - Poważnym kłopotem są zapisy określające możliwość ich uzyskania - mówi Piotr Domaradzki, główny inspektor ochrony wybrzeża Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Obok zachodniopomorskich plaż najbardziej zagrożone są Półwysep Helski i Mierzeja Wiślana.

Natasza
21-02-2011, 13:14
Ciekawostka z Instytutu Meteorologii:
zdarzają się lata, w których przez kilkanaście dni wakacji nad Bałtykiem bywa cieplej niż nad Morzem Śródziemnym.

Zdarza się ostatnio, że woda w Bałtyku jest niemal równie ciepła jak w Morzu Śródziemnym. Na ogół jednak ogrzewa się powoli dopiero w miarę upływu wakacji, osiągając w połowie sierpnia temperaturę około 20 stopni, a w Zatoce Pomorskiej, w Świnoujściu i Międzyzdrojach nawet 22 - 23 stopnie. Na początku lata ma tylko 15 - 18 stopni. Niewiele cieplejsza bywa też w jeziorach. Wejście do tak zimnej wody bezpośrednio po wygrzewaniu się w słońcu może spowodować wstrząs termiczny. Pod wpływem zimna następuje wtedy gwałtowny skurcz naczyń krwionośnych powierzchniowych powodujący nadmierne obciążenie serca, a w efekcie nagłą utratę przytomności. Ryzyko wzrasta, gdy się kąpiemy po obfitym posiłku, a co gorsza, po alkoholu. Wchodząc do zimnej wody, należy się stopniowo ochładzać, polewając wodą uda, brzuch, klatkę piersiową i kark.
Kąpiel przy temperaturze 15 stopni nie jest oczywiście szkodliwa dla zdrowia, ale tylko pod warunkiem, że nie trwa długo i że kąpiący się intensywnie pływa lub energicznie się rusza. Gęsia skórka, szczękanie zębami i siniejąca skóra to znaki, że następuje wyziębienie organizmu grożące skurczami, a nawet utratą przytomności. Dorośli powinni pamiętać, że dzieci wyziębiają się znacznie szybciej.
Pływając w morzu, musimy się też liczyć z niespodziewanym natrafieniem na chłodny prąd czy obszar zimnej wody, zdarza się nawet - szczególnie przy słonecznej pogodzie i wschodnim wietrze, gdy na powierzchnię wydobywa się tzw. woda zimowa - że różnica temperatur może wynieść 10 stopni. Należy wtedy w tym samym tempie zawrócić na cieplejszą wodę. Próba przyspieszenia w takim niemiłym dla pływaka momencie dodatkowo obciąża mięśnie i poważnie zwiększa ryzyko skurczu.

Natasza
21-02-2011, 13:31
Coś zabija bałtyckie foki. Tajemnicza choroba? Woda popowodziowa, która spłynęła do morza? Wyjątkowo upalne lato? A może skutery wodne i motorówki, na których turyści coraz śmielej rozjeżdżają Bałtyk? - pyta "Metro". Liczba nieżywych zwierząt zbliża się do 50 i jest to dwa razy więcej niż w zeszłym roku.
W Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego na Helu nie chcą mówić o szczegółach. Już wiosną pojawiało się sporo wycieńczonych zwierząt, ale wówczas powodem była ostra zima. Każdorazowo ze zwłok padłego zwierzęcia pobiera się próbki do badań.
Przyczyną zgonów prawdopodobnie nie było upalne lato lub zarazki z wody popowodziowej, która trafiła do Bałtyku. Trudno też stwierdzić, że tak duża ilość fok zginęła w wyniku kolizji z motorówkami. Również morświny giną ostatnio częściej. W całym Bałtyku pływa ich około stu. W tym roku znaleziono już 4 martwe, choć wcześniej nie zdarzało się to wcale.
W Bałtyku żyje 23 tysięcy fok szarych. Choć to czterech razy mniej niż 100 lat temu, to jednak 6 razy więcej niż 20 lat temu - czytamy w "Metrze".

Natasza
21-02-2011, 13:32
Dwa wieloryby płynęły w 2009 roku w kierunku polskiego wybrzeża. Ostatnio widziane były u wybrzeży Bornholmu. Naukowcom na razie nie udało się określić gatunku morskich ssaków. Liczą na turystów, którzy spacerują z aparatami fotograficznymi brzegiem Bałtyku. Być może komuś uda się je sfotografować.O możliwości pojawienia się wielorybów zostali już powiadomieni rybacy i marynarze. Wszystko wskazuje na to, że to kolejna wizyta wielorybów w Bałtyku. Latem wielki humbak pływający blisko brzegu i puszczający fontanny wzbudzał zainteresowania turystów z Łeby, Rowów i Darłówka.

Natasza
09-10-2011, 17:10
Wyciek zaledwie jednej szóstej trujących substancji z beczek z poniemiecką bronią chemiczną zatopionych na dnie Bałtyku spowoduje zanik wszelkich oznak życia w naszym morzu na sto lat. Rozmiary tragedii mogą być porównywalne nawet z pamiętnym wybuchem w elektrowni jądrowej w Czarnobylu – prorokują eksperci. Nie wiedzą jednak, jak rozbroić tykającą bombę i na wszelki wypadek wolą jej nie ruszać z morskich głębin.
Niebezpieczne substancje na dnie Bałtyku to spadek po drugiej wojnie światowej. Kiedy Hitler skapitulował, wojska alianckie odkryły tysiące ton broni chemicznej, którą dysponowała III Rzesza. Pokłady gazu musztardowego (iperytu), tabunu czy innych trucizn zawierających m.in. arsen, czyli substancję powodującą silne zatrucia, miały przyczynić się do zwycięstwa faszystów. Po wojnie stały się niechcianym kłopotem dla zwycięskiej koalicji. Ta, chcąc pozbyć się problemu, postanowiła zatopić trucizny w morskiej głębi. O ekologii nikt wtedy nie myślał. Operacja zatapiania trwała kilka lat. Jeszcze w 1948 roku z portów wypływały statki wyładowane niebezpiecznymi chemikaliami, które później lądowały na dnie morza w kontenerach, bombach, pociskach, granatach i minach.
Źródło: Portal Wiedzy

Natasza
22-12-2011, 22:58
Aż 25 fok szarych jednocześnie zaobserwowano ostatnio w rejonie Ujścia Wisły – poinformowała we wtorek PAP organizacj aekologiczna WWF Polska.
Ujście Wisły jest jednym z nielicznych odcinków polskiego wybrzeża, gdzie na piaszczystych łachach, odizolowanych przez wodę od stałego lądu, znajdują schronienie foki. Mogą tam odpocząć nie niepokojone przez ludzi.

Jeszcze wiek temu w Bałtyku żyło około stu tysięcy fok. Z czasem zwierząt tych ubywało (m.in., że traktowano je jako konkurencję dla rybaków). Foczy kryzys nastąpił na przełomie lat 80. i 90., gdy populacja tych ssaków w Bałtyku skurczyła się do około czterech tysięcy sztuk.

Dziś fok w Bałtyku przybywa (jest ich ponad 20 tysięcy), przede wszystkim - dodał przedstawiciel WWF - dzięki Szwedom i Estończykom, którzy intensywnie odtwarzają focze stada i wypuszczają zwierzęta na wolność.

Wiek temu także na polskim wybrzeżu foka szara nie była niczym niezwykłym - przypomnieli ekolodzy. Szacuje się, że żyło ich tu około tysiąca. Z czasem większość ich wybili ludzie i foka stała się na polskim wybrzeżu dość rzadkim gościem.

Obserwacja fok na polskim wybrzeżu prowadzona jest w ramach projektu "Wsparcie restytucji i ochrony ssaków bałtyckich w Polsce", współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Program jest realizowany przez WWF Polska we współpracy ze Stacją Morską Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego i Fundacją Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego.

PAP/zan/ agt/ako

Natasza
29-11-2012, 13:46
Właśnie zakończył się plebiscyt na najpiękniejsze miejsca nad Bałtykiem. W międzynarodowym konkursie "6 cudów Bałtyku", podzielonym na trzy etapy, startowało 65 zakątków z całego regionu krajów Morza Bałtyckiego. Plebiscyt obejmował teren całych państw, a nie tylko najciekawszych miejsc położnych na Wybrzeżu Bałtyckim. Z Polski startowała m.in. Wieliczka, Puszcza Białowieska czy Toruń. Plebiscyt ten śmiało można określić mianem "budzącego najwięcej emocji i kontrowersji". Zobacz, które miejsca zostały cudami Bałtyku!

Wyspa Mon, Dania
Jednym z cudów Morza Bałtyckiego jest Wyspa Mon w Danii. Miejsce to posiada niepodważalne walory krajoznawcze. Czyste, rozległe plaże i mnóstwo atrakcji turystycznych sprawia, że ten region Danii jest wymarzonym miejscem na wakacje czy długi weekend. Mon może się poszczycić najwyższym nad Bałtykiem klifem - Mons Klint. To z pewnością jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc tego kraju i zarazem jedno z najbardziej atrakcyjnych w Europie. Kredowe urwiska osiągają ponad 130 metrów wysokości i rozciągają się na długości ponad 8 kilometrów. Ich wiek szacowany jest na ponad 70 mln lat. Każdego roku 20-40 cm klifów znika w wodach Bałtyku.


Mierzeja Kurońska, Rosja/Litwa
Ten przepiękny obiekt wpisany na listę UNESCO to wąski, długi półwysep, w postaci piaszczystego wału, w południowo-wschodniej części wybrzeża Morza Bałtyckiego. Mierzeja oddziela Zalew Kuroński od otwartego Bałtyku. Ma długość 97 km, z czego 50 km należy do Republiki Litewskiej, a reszta do Rosji. Znajdują się tu drugie co do wysokości wydmy w Europie. To wyjątkowe miejsce odwiedza dziennie ok. 8 tys. turystów.

Rugia, Niemcy
Rugia, największa niemiecka wyspa, to prawdziwy turystyczny raj, który oferuje odwiedzającym idealną mieszankę atrakcji. Największa z nich znajduje się na północnym-wschodzie wyspy. Tu, na półwyspie Jasmund, w 1990 roku założono najmniejszy park narodowy w Niemczech. Tutejszy las bukowy znajduje się także na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jednak tym, co jak magnes przyciąga turystów są, tak jak w przypadku Danii, malownicze wapienne klify, obejmujące powierzchnię aż 2200 hektarów. Odwiedzający zawsze kierują się na skałę Königsstuhl, czyli Królewski Tron, której wysokość wynosi 118 metrów. Na jej szczycie znajduje się platforma widokowa, z której roztacza się piękna panorama wybrzeża i rozkołysanego Bałtyku.

Wilno, Litwa
Kolejnym cudem Bałtyku jest stolica Litwy - Wilno. To największe i jedno z najstarszych miast w kraju stanowi prawdziwą perłę barokowej architektury. Stare Miasto zostało w całości wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jako największy tak spójny, barokowy kompleks architektoniczny na świecie. Poza tym jest to jedno z najbardziej polskich miejsc poza granicami naszego kraju. Tu wciąż mówi się po polsku, a nasza kultura jest nadal żywa. Zabytki, zaniedbane w czasach komunistycznych, teraz są w najlepszej formie, a nocne życie dodaje nowego blasku temu miastu. Dlatego też to właśnie Wilno uznawane jest za jedno z lepszych europejskich zakątków "na weekend".

Tallin, Estonia
Stare Miasto stolicy Estonii, choć słabo widoczne na turystycznej mapie Europy, także znalazło uznanie ekspertów. Nic w tym dziwnego, bo od lat Tallin uznaje się za jedno z najpiękniejszych nadbałtyckich miast. Tutejsze Stare Miasto od lat figuruje na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Tradycja i nowoczesność, wspaniała architektura i mocne skandynawskie wpływy czynią ze stolicy Estonii wyjątkowe miejsce dla turystów z całej Europy.


Gdańsk i Mazury, Polska
Polskimi cudami Bałtyku zostały Mazury i Gdańsk. Nic w tym dziwnego, bo oba miejsca są zachwycające. Kraina Wielkich Jezior nie tak dawno temu była bliska zwycięstwa w innym ważnym plebiscycie na 7 nowych cudów świata. Serdecznie gratulujemy wszystkim zwycięzcom!

Natasza
12-01-2013, 12:53
Broń chemiczna na dnie Morza Bałtyckiego. Nawet 50 tys. ton niebezpiecznych materiałów
Na dnie Bałtyku spoczywa ponad 50 tys. ton zatopionej podczas II wojny światowej poniemieckiej broni chemicznej - poinformował Główny Inspektor Ochrony Środowiska Andrzej Jagusiewicz. Są to substancje niebezpieczne dla ludzi i środowiska, takie jak iperyt i fosgen. Według szacunków, po II wojnie światowej zatopiono ok. 300 tys. ton poniemieckiej broni chemicznej. Głównymi akwenami, na których powstały takie "składowiska", są morza: Północne i Bałtyckie. Na Bałtyku największymi znanymi miejscami zatopień są wody na wschód od Bornholmu i Głębia Gotlandzka. W polskim pasie wód część chemicznego arsenału zatopiono m.in. w głębi niedaleko Zatoki Gdańskiej.

Natasza
11-04-2013, 21:32
Europejskie morza coraz bardziej przypominają wysypiska. Trafiają tam tony nylonowych sieci, plastikowych butelek, niedopałków papierosów itp. Szpecą plaże kurortów i zagrażają zdrowiu morskich zwierząt - mówili uczestnicy morskiej konferencji w Berlinie. Wyniki rozmaitych badań pozwalają uznać sytuację Bałtyku jako ogólnie dobrą, choć nie prowadzono dotychczas jednolitych statystyk dotyczących całego tego akwenu. Dostępne dane trudno jest więc porównywać. Badanie Komisji Helsińskiej z 2007 r. mówiło np. o średniej liczbie 20 obiektów na wybranym, stumetrowym odcinku na pełnym morzu, choć są miejsca, gdzie liczba takich obiektów sięga nawet tysiąca.
Szacuje się również, że w naszym morzu tworzywo sztuczne stanowi 50-60 proc. pływających śmieci, zarówno pod względem wagi, jak i ilości. Badania dna wskazują, że ponad jedną trzecią (36 proc.) zalegających tam śmieci stanowią plastikowe butelki. Według raportu z lat 1998-2005 (sporządzonego w ramach WWF Naturewatch Baltic), butelki dominują również na plażach, gdzie stanowią ok. 30-40 proc. znalezionych przedmiotów. Z innych analiz (np. International Coastal Cleanup z lat 2002-2006) wynika, że najliczniejszą pod względem ilości (ale nie wagi) grupę zanieczyszczeń w Bałtyku stanowią niedopałki papierosów - ponad 37 proc. śmieci. Poważnym problemem w naszym morzu są nylonowe sieci rybackie. Według danych WWF Polska w latach 2005 – 2008 liczba sieci, jakie trafiają co roku do wody, wynosi od 5 do 10 tysięcy.
Pływające śmieci są bardzo trwałe. Niedopałki papierosów rozkładają się od 1 do 5 lat, kubek styropianowy - pół wieku, plastikowa torebka - do 20 lat, a butelka PET lub pielucha - nawet 450 lat. Naukowcy są zdania, że mikroorganizmy nie są w stanie w pełni rozłożyć plastików, które są tworzywem nieczynnym biologicznie i niepodatnym na mineralizację. To znaczy, że jego fragmenty rozkładają się po prostu na coraz mniejsze i liczniejsze fragmenty, lecz całkowicie nie giną.
Jedną z metod walki z pływającymi śmieciami jest zbieranie tego, co morze oddało na brzeg. Zadanie to jest jednak czasochłonne, drogie i pozwala zlikwidować jedynie ułamek problemu. Zdaniem uczestników berlińskiej konferencji sytuację można zmienić promując rozwiązania sprzyjające recyklingowi i ponownemu wykorzystaniu plastiku, a jednocześnie promując bardziej ekologiczne rodzaje tworzyw. Plastik powinien zaś zostać powszechnie uznany za materiał przeznaczony do przetworzenia, co zapobiegnie jego beztroskiemu wyrzucaniu na wielką skalę. Należy też opracować spójne programy monitoringu, koordynowane na poziomie regionalnym, które wzbogacą bazy danych nt. pływających śmieci.

Natasza
11-05-2013, 13:32
Pod koniec kwietnia 2013 roku przelot samolotu inspekcyjnego poszukującego na Zatoce Gdańskiej fok, dostarczył niezwykle ciekawych informacji. Na powierzchni morza ukazał się zupełnie nowy ląd! Roboczo nazwano go Ryfem Fok, a dzięki dokumentacji fotograficznej możemy zobaczyć narodziny całkiem nowego obiektu na naszym morzu.

22 kwietnia podczas rutynowej kontroli w rejonie Jastarni dostrzeżono długi wąski pas lądu, którego nie było jeszcze kilka miesięcy temu. Okazało się, że nie jest to okresowo widoczny z powodu niskiego poziomu wody wał piasku, a prawdopodobnie całkiem nowa forma geologiczna. Wynurza się ona z Bałtyku niemal na naszych oczach.
Już od 2009 roku obserwowano w tym rejonie wzmożone ruchy dna i istnienie podwodnej piaszczystej mielizny. Nie wiadomo jednak dokładnie, w jaki sposób powstał ryf - czy są to przyczyny naturalne, czy raczej jego wynurzenie może być związane jest z pracami refulacyjnymi.
Obecnie mieliznę przejęły we władanie ptaki. Fok na razie tu nie zaobserwowano, ale istnieje duża szansa, że właśnie tutaj będą wypoczywać. Wszystko zależy od spokoju i dużej liczby ryb – wtedy z pewnością ryf zasłuży na swoją nazwę.
Na środku Zatoki Puckiej, pomiędzy Kuźnicą a Rewą znajduje się również Ryf Mew - mielizna, która jest widoczna nad powierzchnią wody przez ok. 9-10 miesięcy w roku. Ta unikatowa forma geomorfologiczna jest jedynym tego typu obiektem na polskim morzu. Mają tu swoje siedliska ptaki, czasem bytują tu także foki.
Zarówno Ryf Mew jak i powstający Ryf Fok znajdują się w obszarze systemu Natura 2000, którego celem jest stworzenie warunków, które umożliwią koegzystencję działań gospodarczych i zachowanie bioróżnorodności ze szczególnym wskazaniem na gatunki chronione i ich siedliska.
Być może Ryf Fok będzie formą trwałą. Potrzebne są jednak jeszcze szczegółowe badania mielizny.

Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu zwraca się z prośbą o informacje na temat nowego ryfu. Być może są osoby, które już wcześniej prowadziły w tym miejscu obserwacje i zauważyły wynurzanie się lądu.

http://www.hel.ug.edu.pl/aktu/lastminut/ryf_fok.html

Natasza
30-05-2013, 10:00
Najpiękniejsze klify nad Bałtykiem
Mons Klint, Dania

Charakterystycznym krajobrazem dla wybrzeża Bałtyku są przepiękne, piaszczyste plaże, które ciągną się kilometrami. Czasem urozmaicają je jednak klifowe formacje, które stanowią ogromną atrakcję turystyczną. Przedstawiamy 6 najpiękniejszych z nich!

Wyspa Mon w Danii szczyci się najwyższym nad Bałtykiem klifem - Mons Klint. Należy on z pewnością do najbardziej charakterystycznych miejsc tego kraju i stanowi jedną z ciekawszych formacji w Europie. Kredowe urwiska osiągają ponad 130 m wysokości i rozciągają się na długości ponad 8 km. Ich wiek szacowany jest na ponad 70 mln lat. Każdego roku 20-40 cm klifów znika w wodach Bałtyku.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/bf/Da_m%C3%B8ns_klint.jpg/300px-Da_m%C3%B8ns_klint.jpg (http://en.wikipedia.org/wiki/File:Da_m%C3%B8ns_klint.jpg)
Mřns Klint - 128 m

Natasza
30-05-2013, 10:02
Pakri, Estonia

Miłośnicy klifowych krajobrazów powinni wybrać się także na estoński archipelag Pakri, który obejmuje wyspy: Suur-Pakri i Väike-Pakri. Zakątek leży w Zatoce Fińskiej, ok. 3 km od miasta Paldiski. Od 1998 roku teren znajduje się pod ochroną. Najpiękniejsze widoki można zobaczyć na północnym wybrzeżu, gdzie rozciągają się wspaniałe klify o niezwykłych kształtach.
http://static2.visitestonia.com/images/224812/700_700_true_false_4dfb7a8457954199560705d542ccd4a a.jpg

Natasza
30-05-2013, 10:04
Jasmund, Rugia, Niemcy

Rugia, największa niemiecka wyspa, to prawdziwy turystyczny raj, który oferuje odwiedzającym idealną mieszankę atrakcji. Największa z nich znajduje się na północnym-wschodzie wyspy, na półwyspie Jasmund, gdzie w 1990 roku założono najmniejszy park narodowy w Niemczech. Tym, co jak magnes przyciąga turystów są malownicze wapienne klify. Na ich szczytach znajdują się platformy widokowe, z których roztacza się piękna panorama wybrzeża Bałtyku.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e2/Nationalpark_Jasmund_001.jpg/284px-Nationalpark_Jasmund_001.jpg (http://en.wikipedia.org/wiki/File:Nationalpark_Jasmund_001.jpg)

Natasza
30-05-2013, 10:05
Klif Orłowski, Gdynia

Klif Orłowski to jeden z najbardziej malowniczych fragmentów polskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego. Zbudowany z gliny morenowej brzeg Kępy Redłowskiej rozciąga się na długości 650 metrów. Ponieważ wciąż znajduje się pod wpływem działania wiatru i morskich fal, zmienia wygląd co roku. Klif można podziwiać zarówno z plaży – piękna trasa spacerowa prowadzi z Gdyni do Sopotu, jak i z jego szczytu, skąd rozpościera się niesamowity widok na osuwiska, molo orłowskie i Bałtyk, który widziany z tej wysokości nabiera przepięknej barwy.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1f/14klif9maly.jpg/200px-14klif9maly.jpg (http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:14klif9maly.jpg)

Natasza
30-05-2013, 10:06
Helligdomsklipperne, Bornholm, Dania

Bornholm to idealne miejsce dla tych, którzy nie lubią tłumów i zgiełku wielkich miast. Bałtycka wyspa zachwyca senną atmosferą i bezludnymi plażami. Wzdłuż wybrzeża o długości 140 kilometrów rozłożone są sielankowe miasteczka i wsie rybackie. W krajobraz słynnych bornholmskich klifów Helligdomsklipperne wtopione są okrągłe, bielone wapnem kościółki, zwieńczone czarnymi stożkowatymi dachami.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/89/Heligdomsklipperne%2C_Bornholm_%282012-07-11%29%2C_by_Klugschnacker_in_Wikipedia_%2812%29.JP G/220px-Heligdomsklipperne%2C_Bornholm_%282012-07-11%29%2C_by_Klugschnacker_in_Wikipedia_%2812%29.JP G (https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Heligdomsklipperne,_Bornholm_(2012-07-11),_by_Klugschnacker_in_Wikipedia_(12).JPG)

Natasza
30-05-2013, 10:14
Uznam, Niemcy

Wyspa Uznam, przez którą przebiega granica polsko-niemiecka, po stronie naszych sąsiadów od dawna cieszy się uznaniem turystów i kuracjuszy. Rozciągają się na niej przepiękne plaże, a majestatyczne nadmorskie kurorty czekają na odwiedzających. Znajdziemy tu także interesujące klifowe formacje, które można podziwiać m.in. na półwyspie Gnitz.
http://www.insel-usedom.net/uferschwalbengnitz1web.jpg

Natasza
11-08-2013, 08:20
Dla większości turystów przebywających nad Bałtykiem wizyta w smażalni to obowiązkowy punkt urlopowego programu. Tymczasem Leszek Wojciechowski ze Stowarzyszenia Importerów Ryb mówi, że około 70-80 proc. ryb na polskim rynku pochodzi z importu. "W Bałtyku mamy kilka gatunków na krzyż i limity połowów. Nie starczyłoby ich na nasze stoły" - komentuje.

Co łowi się w Bałtyku? " Flądrę, która w lipcu i sierpniu jest gruba i pyszna. I śledzia" - mówi Romualda Tyszer ze Zrzeszenia Rybaków Morskich. Reszta ryb z menu, które można znaleźć w większości restauracji pochodzi z importu. Panga z Wietnamu, sola i tilapia z Chin, makrela z Norwegii, morszczuk z Argentyny lub Namibii. Nawet popularny wśród klientów dorsz może pochodzić z Atlantyku. Od początku lipca do końca sierpnia dorsz jest objęty zakazem połowów na masową skalę, zaś w połowie maja wyczerpano limit na łowienie szprota. "Dorsz, którego można zjeść nad morzem, jest w większości bałtycki, tyle że mrożony. Restauracje robią zapasy tej ryby przed sezonem" - tłumaczy Tyszer.

Importerzy przekonują, że to że nad morzem najczęściej dostaniemy mrożoną rybę, nie oznacza że będzie stara lub niesmaczna. "Wymogi dotyczące mrożonych ryb są naprawdę wyśrubowane. Taka ryba podczas mrożenia nie traci ani na smaku, ani jakości. To od smażalni zależy, jak dobrze ją przygotuje" - podkreśla Wojciechowski.

Naukowcy i ekolodzy winą za małą podaż bałtyckich ryb na rynku obarczają efekt przełowienia polskich, oraz unijnych wód. Przez lata rybołówstwo było nastawione na szybki zysk a kontrola nad połowami nie była efektywna. Na skutek tego część gatunków ryb jest zagrożone wyginięciem, a część przyrasta w dużo wolniejszym tempie niż kiedyś.

Badacze z New Economics Foundation wykazali, że gdyby wszystkie kraje opierały się wyłącznie na własnych zasobach rybnych, to w całej UE zabrakłoby by ich 8 lipca, a w Polsce jeszcze wcześniej bo 6 czerwca.

Natasza
12-09-2013, 07:52
http://www.occur.pl/images/7339d9fa/41c66718/3d90972a05.jpg (http://www.occur.pl)

Natasza
12-09-2013, 16:44
W 50 tys. ton bomb i pocisków, które trafiły do Bałtyku po II wojnie światowej znajduje się około 15 tys. ton substancji chemicznych. Część pocisków skorodowała, a na samej Głębi Gotlandzkiej morze zanieczyszcza już 8 tys. obiektów - ustalili europejscy badacze.


Sklasyfikowania i monitoringu składowisk broni chemicznej w Morzu Bałtyckim, zarówno tych oficjalnych, jak i nieoficjalnych, podjął się międzynarodowy zespół naukowców, w ramach projektu "CHEMSEA" - współfinansowanego z funduszu współpracy międzyregionalnej Unii Europejskiej.
Po II wojnie światowej przechwycone przez aliantów, niewykorzystane niemieckie arsenały broni chemicznej, zdecydowano się zatopić. W 1947 roku zrzutów do morskich wód dokonali Brytyjczycy i Rosjanie. Najwięcej pocisków zatopiono w Głębi Gotlandzkiej i Głębi Bornholmskiej.
Naukowcy wykazali, że największe składowiska broni w Głębi Gotlandzkiej, to nie "stosy bomb", ale pociski rozrzucone na powierzchni prawie 1500 m kw. Udało się też potwierdzić istnienie składowisk w polskiej części wód Bałtyku na Głębi Gdańskiej i na tzw. Rynnie Słupskiej.
80 proc. zalegających w Bałtyku chemikaliów stanowi iperyt, czyli gaz musztardowy. Na szczęście w temperaturze wód Bałtyku gaz ten zamarza i skażenie sięga tylko kilku metrów w okolicy składowiska. Pozostałą część chemikaliów stanowią związki parzące oparte o arsen, a w kilku miejscach także gaz zabijający - tabun.
Dla człowieka największe zagrożenie ze strony składowisk chemicznych wynika właśnie ze spożywania chorych ryb. Badacz zaznaczył, że z zanieczyszczoną wodą morską nie mamy bowiem bezpośredniego kontaktu, chyba że są jakieś płytkie składowiska chemikaliów, o których nic nie wiemy.
W ramach projektu "CHEMSEA" uczeni zamierzają uaktualnić i ujednolicić wytyczne dla urzędów morskich i dla rybaków, które wskazałyby jak postępować w rejonach składowisk i co robić w przypadku wycieku substancji trujących. Naukowcy tworzą też modele, które w razie dużego wycieku pozwolą oszacować, ile substancji się uwolniło i w którą stronę się one przemieszczają.

Rozpoczęty w 2011 roku projekt "CHEMSEA" zrzesza 11 instytucji z Polski, Niemiec, Szwecji, Finlandii i Litwy. Jego budżet to ok. 4,8 mln euro. To jeden z niewielu tak dużych projektów koordynowanych przez Polaków. Z Polski, oprócz Instytutu Oceanologii PAN, biorą w nim udział: Akademia Marynarki Wojennej i Wojskowa Akademia Techniczna.
PAP

Natasza
13-02-2014, 21:41
Trzeba jak najszybciej oczyścić dno Bałtyku z niemieckiej broni chemicznej z czasów drugiej wojny światowej. Takie stanowisko zajmuje Główny Inspektor Ochrony Środowiska Andrzej Jagusiewicz.
W Ożarowie pod Warszawą zakończyła się międzynarodowa konferencja podsumowująca 3-letni projekt badawczy Chemsea. W ramach badań eksperci oceniali zagrożenia wynikające z 50 tysięcy ton broni chemicznej leżącej na dnie Bałtyku. Większość niemieckiej broni chemicznej spoczywa na głębokości ponad 100 metrów. W związku z tym nie ma zagrożenia zetknięcia się bezpośrednio z chemikaliami. Czasem jednak rybacy wyciągają w sieciach zbrylone substancje chemiczne, co może być niebezpieczne. Dlatego jednym z elementów badań Chemsea są też instrukcje co w takiej sytuacji zrobić, wyjaśnia komandor Bartłomiej Pączek z Akademii Marynarki Wojennej. Najważniejsze, zaznacza marynarz, jest to, by nie dotykać znaleziska i je zabezpieczyć. Należy też jak najszybciej powiadomić odpowiednie służby, które będą w stanie zutylizować szkodliwe substancje.

W wyniku zetknięcia z substancjami chemicznymi może dojść do poparzeń skóry, uszkodzenia dróg oddechowych, a w ekstremalnych przypadkach - nawet do śmierci.

Zdaniem ekspertów, wydobywające się powoli substancje trujące nie mają wpływu na środowisko. Zarazem specjaliści nie są w stanie ocenić, jakie mogą być skutki gwałtownego rozszczelnienia się bomb, które zawierają substancje trujące.

Natasza
24-02-2014, 18:14
Skażone wody Zatoki Puckiej. Ekolodzy alarmują
Woda wyrzuciła na plażę w Jastarni ogromne ilości styropianu. Na razie nie wiadomo, jak doszło do zanieczyszczenia wybrzeża. Urząd Morski zbada m.in., czy fragmenty styropianu nie pochodzą ze zniszczonego przez huragan Ksawery pomostu w Mechelinkach. Według zastępcy burmistrza Jastarni Jacka Świdzińskiego, najtrudniejsze będzie usunięcie najdrobniejszych fragmentów styropianu. Nie wiadomo jeszcze, jak długo potrwa oczyszczanie plaży. Ekolodzy alarmują, że styropian w wodach Zatoki Puckiej może poważnie zaszkodzić ekosystemowi.

Natasza
01-04-2014, 20:39
Bałtyk jest coraz uboższy w tlen. Niedostatek tego pierwiastka przy dnie morza prowadzi do śmierci zwierząt i roślin. Eksperci alarmują: należy ograniczyć uwalnianie związków azotu i fosforu do Bałtyku. W przeciwnym razie grozi nam katastrofa ekologiczna.
Po kilku latach badań, zespół naukowców z Uniwersytetu w Aarhaus w Danii oraz szwedzkich uniwersytetów w Lund i Sztokholmie ustalił, że pochodzące z lądu związki azotu i fosforu są główną przyczyną niedoboru tlenu. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie "Proceedings of the National Academy of Science". Podczas ostatniego stulecia wielkość obszarów z niedoborem tlenu wzrosła od 5 tys. km kw. (1900 rok) do około 60 tys. km kw. (obecnie).
Niedobór tlenu na dnie wywiera negatywny wpływ na cały ekosystem. Częściowo wynika to z tego, że dno powoli zmienia się w "pustynie" zamieszkałe przez bakterie, które potrafią przetrwać w warunkach beztlenowych lub z jego niewielką ilością. Do tego niektóre z nich wytwarzają metan.

Natasza
07-05-2014, 20:59
Duńscy naukowcy poinformowali z wielkim niepokojem, że Morze Bałtyckie cierpi na brak tlenu. Fatalny stan dna morskiego w tym aspekcie poważnie zagraża faunie i florze, a eksperci biją na alarm. Jeżeli nie zaprzestanie się procederu wrzucania do morza substancji odżywczych, sytuacja może w niedługim czasie przerodzić się w dramatyczną.

Po kilku latach badań i dyskusji, naukowcy z Uniwersytetu w Aarhus w Danii, Uniwersytetu w Lund w Szwecji i Uniwersytetu Sztokholmskiego, ustalili, że główną przyczyną niedotlenienia Bałtyku jest umieszczanie w nim przez człowieka substancji odżywczych z lądu. Wyniki ich badań zostały opublikowane w prestiżowym amerykańskim czasopiśmie naukowym "Proceedings of the National Academy of Sciences".

Najgłębsze rejony Morza Bałtyckiego w naturalny sposób są narażone na niski poziom tlenu ze względu na niewielką wymianę wody na świeżą, oceaniczną. Tymczasem na mniejszych głębokościach owa wymiana następuje płynnie, przez co tworzy się pewien rodzaj stratyfikacji - na dnie woda jest słona i gęsta, a wyżej bardziej słodka, o mniejszej gęstości. Z tego powodu zaburzony jest proces wymiany wody pomiędzy warstwami głębszymi i płytszymi. Skutkuje to niedotlenieniem głębokich wód Bałtyku. W ostatnich latach ów efekt uległ jednak znacznemu powiększeniu i trudno już mówić o naturalnych przyczynach takiego stanu rzeczy.

Na przestrzeni ostatnich stu lat obszary o silnym niedotlenieniu zwiększyły swoją powierzchnię z 5000 kilometrów kwadratowych do około 60.000 i wciąż mamy do czynienia z powiększaniem się rzeczonej powierzchni. - Przeanalizowaliśmy dane dotyczące temperatury, zasolenia i utlenienia wody z ostatnich 115 lat. Na tej podstawie ustaliliśmy, że przyczyną problemu jest stałe dostarczanie Bałtykowi substancji odżywczych przez człowieka - powiedział prof. Jacob Carstensen z Uniwersytetu w Aarhus.
W ostatnich 20 latach swoją rolę w odtlenianiu Bałtyku odegrało jednak także ocieplenie klimatu. Wyższe temperatury utrudniają rozpuszczanie się tlenu z atmosfery w wodzie morskiej. W ten sposób naturalna biologiczna respiracja jest zaburzona.

Państwa leżące nad Bałtykiem, w tym Polska, podpisały już porozumienie, na mocy którego antropogenna emisja substancji odżywczych do Bałtyku ma zostać powstrzymana. Niestety, ten proces jest trudny do szybkiego zatrzymania, a naprawa szkód poczynionych dnu morskiemu, może potrwać długie dziesięciolecia. Tyle trwa bowiem przywracanie obszarów odtlenionych do życia (powrót fauny i flory).

Jeżeli sytuacja nie ulegnie w najbliższych latach znaczącej poprawie, Morze Bałtyckie może stać się w dużej mierze martwym akwenem, co oznaczałoby jego śmierć. O ile emisję substancji odżywczych (związki azotu i fosforu oraz materia organiczna) zapewne będzie się dało ograniczyć, to z pewnością nie do zera, zatem proces wymierania Bałtyku będzie nadal trwał, być może jedynie wolniej.

Co więcej, druga z przyczyn wymierania morza, czyli ocieplenie klimatu, będzie niezwykle trudna do zatrzymania. Już obecnie martwy jest obszar Bałtyku wielkości 1,5 powierzchni lądowej Danii. Niestety należy się spodziewać, że będzie się on powiększał. Oby nie do skutku, jakim za kilkadziesiąt lat mogłoby być wymarcie całego morza.

Natasza
24-09-2014, 08:20
Polska jest największym trucicielem wśród państw leżących nad Bałtykiem - pisze "Metro". Winni są m.in. nasi rolnicy, którzy faszerują uprawy sztucznymi nawozami.

Starają się zapobiec temu ekologowie. Np. organizacja WWF od pięciu lat przyznaje nagrody rolnikom, którzy prowadzą gospodarstwa przyjazne Bałtykowi. Szukają ich w krajach leżących nad morzem. Do zatruwania zbiornika przyczynia się bowiem każdy, który stosuje nawozy zawierające fosfor i potas. Polska robi to na gigantyczną skalę, bo: jesteśmy jednym z najludniejszych krajów basenu Morza Bałtyckiego; użytki rolne stanowią 60 proc. powierzchni kraju, ponad 99 proc. terytorium Polski leży w zlewisku Bałtyku.
Konkurs WWF Polak wygrał tylko raz - trzy lata temu. W tym roku najlepsi okazali się Łotysze, którzy dostali 10 tys. euro ufundowane przez WWF Szwecja. Pieniądze mogą wydać na dowolny cel.