PDA

Zobacz pełną wersję : Przeczytaj przed podróżą!



Natasza
25-02-2011, 00:52
Miniaturowe miasteczko Madurodam znajdujące się między centrum Hagi a kurortem morskim Scheveningen jest jedną z najsłynniejszych atrakcji Holandii. Można się tu dostać autobusem (nr 22) lub tramwajem (nr 9) z dworca głównego w Hadze, bądź ze stacji Hollands Spoor tramwajem nr 9 i zobaczyć amsterdamskie kamienice i kanały, lotnisko Schiphol, targ serowy w Alkmaar, pracujące wiatraki, pędzące pociągi - wszystko to w skali 1:25. Wizyta w Madurodam to doskonała zabawa dla całej rodziny i zarazem niepowtarzalna okazja, aby zobaczyć wszystkie atrakcje Holandii w jeden dzień!
W cenę biletu wynoszący w wypadku dorosłych od 6 do 12,5 - wliczony został przewodnik po Madurodam dostępny w 13 językach, w tym również w polskim.
Więcej: www.madurodam.nl (http://www.madurodam.nl/)

texarkana
03-03-2011, 08:45
HAGA - nie tylko Madurodam!
Haga jest miastem zielonym, pełnym parków i ogrodów. Spacery w tych parkach, zadbanych i zielonych (lub kolorowych na jesieni) należą do przyjemności. Można sobie pofotografować ptaki, mosteczki na kanałkach i nawet... królewskie stada (wypasające się na wielkich łąkach)! Ale najprzyjemniejszym miejscem, zwłaszcza w lecie, jest Rosarium... o, kurczę, muszę lecieć do pracy! Dokończę wieczorem.

texarkana
03-03-2011, 16:54
Jeszcze nie wieczór, ale trochę mogę napisać.
Haskie Rosarium warto odwiedzić w ciepły, letni dzień. Mozna tam wdepnąć po to, by popatrzeć na róze (wiele najrozmaitszych odmian, jedna piękniejsza od drugiej) i poleżeć na pięknie przystrzyżonej, zieloniutkiej trawie - cały park (poza samymi rabatkami) jest jednym wielkim leżyskiem i piknikowiskiem. Ludzie przychodzą na kocyk, pograć w piłke, poczytać książkę, zjeść lunch. Ogród ten sponsorowała i regularnie "nawiedzała" sama Agata Christie, wielka miłośniczka róż. Rosarium znajduje się w Westbroerpark blisko słynnego nadmorskiego kurortowiska Scheveningen (obecnie dzielnica Hagi). Wstęp - około 3 EUR.

Z Rosarium warto pójść spacerkiem właśnie do Scheveningen na plażę. Nie jest to miejsce dla miłosników bezludnych wysp, ani nawet zwyczajnych, niezbyt zatłoczonych plaż, bowiem przypomina nasz Sopot w środku sezonu. Tym niemniej jest miejscem popularnym - i nowoczesnym. Stoi tu ładny Kurhaus (hotel), jest molo, przystań, mnóstwo kramów, sklepów i knajpek zorganizowanych w pasaże handlowe, promenada. Tu właśnie można zjeść w smażalni smaczną i świeżą rybę lub owoce morza. Plaża jest szeroka i piaszczysta, tylko... morze zimne i takie jakieś "nieapetyczne"...

Jeśli ktoś ma mało czasu, może sobie darować powyższe atrakcje, nie powienien natomiast pominąć Panoramy Mesdaga (hol. Mesdag Panorama). Jest to swoiste dzieło sztuki w malutkim muzeum - malowidło tak panoramiczne, że ma aż 360 stopni. Wchodzimy po schodkach na wiezę, z której spodziewamy się zobaczyć dachy Hagi, bo tak podpowiada logika. Na szczycie doznajemy jednak zaskoczenia - bo oto znajdujemy się nagle w jakimś tajemniczym punkcie widokowym, z którego można podziwiać... Scheveningen, i to XIX-wieczne. Można sobie porównać z obecnym Scheveningen! Złudzenie jest silne, odgłosy morskie, a malowidło ładne. W każdym razie niejaki Vincent Van Gogh wystawił mu wysoką notę! W muzeum jest ponadto galeria obrazków. Wstęp kosztuje grosze.

Tak więc jeśli Haga, to na pierwszym miejscu Madurodam i Panorama Mesdaga, potem zaś Scheveningen i Rosarium. Howgh!

texarkana
03-03-2011, 17:35
45 min podróży koleją od Hagi znajduje się Amsterdam. Każdy wie, że trzeba tam pójść do starej dzielnicy kanałów i cudnych kamieniczek (można popłynąc w rejs, ale moim zdaniem lepiej się zwiedza pieszo, m.in dlatego, że można sobie po drodze przysiąść w jednej z licznych klimatycznych kawiarenek. Wszyscy też słyszeli o Dzielnicy Czerwonych Latarni, która - moim zdaniem - wieczorem robi się bardzo zabawna. Panienki wystawione za szybkami jak towary na sprzedaż nie są całkiem gołe, można więc nawet od biedy iść z dzieckiem. Co do seks-teatrzyków, nie należy brać tańszych biletów na krótki "spektakl" odbywający się co godzinę, bo jest to raczej żałosne i w złym guście. Ale wieczorno-nocny droższy spektakl, który zresztą nie kosztuje wcale tak wiele (w 2006 było to 25 EUR) jest już ciekawszy i znacznie bardziej widowiskowy. Poza tym "chodzi w kółko" - można więc siedzieć, ile się chce. Widownia jest pełna dużych wycieczek autokarowych- głównie z Japonii.
Amsterdam może się pochwalić kikudziesięcioma muzeami. Nie byłam we wszystkich, ale na pewno moge polecić Muz. Van Gogha (ileż błędów popełniał ten artysta, zanim sie nauczył porządnie malować!), Muz. Seksu (duży wybór rozmaitych eksponatów zwiazanych tematycznie z seksem, ale żadnej pornografii, co najwyżej akty, np. z XIX wieku, Muz. Domu na Łodzi (w kanałach stoją przycumowane barki, które są mieszkaniami, maja nawet ogródki - jeden z nich sie zwiedza), no i - koniecznie - Muzeum Nauki NEMO. Sam gmach tego ostatniego muzeum jest architektonicznie ciekawy, w środku zaś można eksplorować interaktywne wystawy, poznawać prawa rządzące przyrodą na różne ciekawe sposoby np. poprzez oryginalne *** i zabawy. Bilet w 2006 kosztował 25 EUR, ale człowiek bawił się cały dzień i nastepnego dnia znowu przychodził, żeby obejrzeć pozostałe piętra.
Inną amsterdamską ciekawostką są fabryki (fabryczki?) diamentów. 40-minutowy program zwiedzania obejmuje proces produkcji i obróbki, a także demonstrację prawdziwych klejnotów wraz z ich cenami. Przewodnicy posługują się jęz. angielskim, niemieckim, francuskim i holenderskim.

30 kwietnia, czyli w dniu Święta Królowej, Amsterdam robi się cały pomarańczowy. Ludzie ubrani na pomarańczowo pływają czym się da po kanałach. Wszędzie pomarańczowe dekoracje i cysterny piwa. Na ten czas na ulicach stawia się dla świętujących Holendrów dziwaczne pisuarki (nawet dla pań, ze specjalnymi lejkami, jak słyszałam - aczkolwiek sama nie widziałam). Czowiek staje tyłem do tłumów na ulicy i... sika na widoku.

Inną "atrakcją" typowo amsterdamską są tzw. Coffee Shops, w których kawę TEŻ można wypić, ale bynajmniej nie zawsze. Można natomiast kupić sobie skręta. Jeśli poprosi się o skręta dla nowicjuszy, dają jakieś siano, które zostawia tylko dziwny, nieprzyjemny posmak w jamie ustnej, nic poza tym. Dlatego najlepiej poradzić się kogoś obeznanego z tematem (czyli nie mnie).

Kino 5D w dzisiejszych czasach nie jest już tak wielką nowinką, jaką było na poczatku milenium. Ale wtedy wydawało sie nieziemską atrakcją, toteż wykupiliśmy sobie bilety na filmik 5D o Holandii. I co? Fotele na widowni trzęsły i pryskały na ludzi wodą. Z otworów nadmuchowych ulatniał się przykry smrodek spalin parowozowych albo jakaś ruska perfuma (miał to być zapach tulipanów). Znienacka z sufitu zjezdżały okrągłe ściany obwieszone reprodukcjami wielkich mistrzów, a widownia zmieniał się w karuzelę, tak że każdy fotel podjeżdżał pod kolejne arcydzieła. W sumie była to ciekawostka - ale nic więcej. Efekt średni.