pixi
22-03-2011, 22:09
Na Skyros, najbardziej południową wyspę z archipelagu Sporadów najłatwiej popłynąć z wielkiej wyspy Ewia. Na Ewię można wprawdzie dostać się drogą lądową przez most, a nawet dwa mosty, stary i nowy w miejscowości Chalkidia ale na wyspę wypada popłynąć statkiem.
Nadjeżdżając od północy, od Wolos najdogodniej dla nas było skorzystać z małego promu między Glifa a Agiokampos. Jest niedzielne popołudnie, opuszczamy zatłoczoną autostradę ateńską pod ciężkimi, szaroburymi chmurami. Już z dala widać że nad Ewią leje deszcz a niebo rozświetlają błyskawice. Zastanawiamy się czy prom będzie kursować przy takiej pogodzie. Prom kursuje, płyniemy ale Ewia zniknęła... . Opuszczamy luk statku w ulewnym deszczu i nie bardzo wiemy co robić dalej. Kierujemy się na północ, do miasteczka Istiea aby wyjechać z obszaru nawałnicy. Sklepiki pozamykały się, ulice puste, nagle trafiamy na otwartego rzeźnika; przynajmniej będzie wołowinka na kolację. Postanawiamy jechać dalej ale jak tu wyjechać z Istiei przy minimalnej widoczności w strugach deszczu.
Poszukujemy drogowskazu na Pefki, gdzie są te Pefki, zaczynam sie denerwować. A towarzysz podróży spokojnie odpowiada zza kierownicy:
- Pefki ? Są we fliwkach !
I od razu poprawia nam sie humor.
Znajdujemy te Pefki, dalej wjeżdżamy pod górę na płaski grzbiet, deszcz ustaje, obserwujemy piękny, kolorowy zachód słońca. Na noc rozkładamy się pod rozłorzystym dębem, na suchej ziemi obok białego kościoła za wsią. Rano, słońce grzeje typowo po grecku, żadna chmurka nie odważa się wpłynąć na niebieskie niebo. Niespiesznie oglądamy sobie Ewię, jadąc jej północnym wybrzeżem, potem środkiem wyspy do Chalkidii i dalej do Aliveri i skręcamy na północ do portu w Kymi. Bilety na Skyros wydają nam się drogie; 45 € za dwie osoby i auto za 1 godz. i 40 min rejsu.
http://pixiland.info/wyspyGR/sky13.jpg
Nadjeżdżając od północy, od Wolos najdogodniej dla nas było skorzystać z małego promu między Glifa a Agiokampos. Jest niedzielne popołudnie, opuszczamy zatłoczoną autostradę ateńską pod ciężkimi, szaroburymi chmurami. Już z dala widać że nad Ewią leje deszcz a niebo rozświetlają błyskawice. Zastanawiamy się czy prom będzie kursować przy takiej pogodzie. Prom kursuje, płyniemy ale Ewia zniknęła... . Opuszczamy luk statku w ulewnym deszczu i nie bardzo wiemy co robić dalej. Kierujemy się na północ, do miasteczka Istiea aby wyjechać z obszaru nawałnicy. Sklepiki pozamykały się, ulice puste, nagle trafiamy na otwartego rzeźnika; przynajmniej będzie wołowinka na kolację. Postanawiamy jechać dalej ale jak tu wyjechać z Istiei przy minimalnej widoczności w strugach deszczu.
Poszukujemy drogowskazu na Pefki, gdzie są te Pefki, zaczynam sie denerwować. A towarzysz podróży spokojnie odpowiada zza kierownicy:
- Pefki ? Są we fliwkach !
I od razu poprawia nam sie humor.
Znajdujemy te Pefki, dalej wjeżdżamy pod górę na płaski grzbiet, deszcz ustaje, obserwujemy piękny, kolorowy zachód słońca. Na noc rozkładamy się pod rozłorzystym dębem, na suchej ziemi obok białego kościoła za wsią. Rano, słońce grzeje typowo po grecku, żadna chmurka nie odważa się wpłynąć na niebieskie niebo. Niespiesznie oglądamy sobie Ewię, jadąc jej północnym wybrzeżem, potem środkiem wyspy do Chalkidii i dalej do Aliveri i skręcamy na północ do portu w Kymi. Bilety na Skyros wydają nam się drogie; 45 € za dwie osoby i auto za 1 godz. i 40 min rejsu.
http://pixiland.info/wyspyGR/sky13.jpg