Zobacz pełną wersję : Bałkańska włóczęga cz.4
Taki byl plan naszj trasy przez 4 bałkańskie kraje w 2011 r.
http://pixiland.info/w11/europa-2011.gif
Poprzednie odcinki są tu :
Chorwacja : http://voyageforum.pl/threads/2624-B...włóczęga-cz.-1
Czarnogora : http://voyageforum.pl/threads/2690-B...-włóczęga-cz.2
Albania : http://voyageforum.pl/threads/2727-Bałkańska-włóczęga-cz.3
Jest koniec sierpnia 2011, za parę dni dzieci pójdą do szkoły a my dopiero rozpoczynamy greckie wakacje.
http://pixiland.info/w11/GRmapa.jpg
Już po zmroku przejeżdżamy granicę w Kakavija, Grecy życzą nam „kalos taxidi” bez sprawdzania paszportów, adieu Albania, jesteśmy w Grecji. Po kilkunastu kilometrach skręcamy w boczną drogę w kierunku Sitaria, szukamy zaznaczonego na mapie zabytkowego kościoła w lesie. A tu na skrzyżowaniu dróg jest plac zabaw dla dzieci ? Za nim kościół ale to nie ten!
Rozglądamy się świecąc latarką dynamo, jest mała kapliczka, to jak drogowskaz, za nią wybetonowana droga w las. Trafiamy na olbrzymią polanę z kościołem, ozdobnym ujęciem wody źródlanej z kranem, długimi, betonowymi stołami i ławami na kilkaset osób pod dębami. Grecy mają zwyczaj gromadnie ucztować z okazji święta patrona kościoła, komunii, ślubu. Dziś nie ma tu nikogo. Rozkładamy się na noc, średniowieczne prawo azylu w obrębie przestrzeni sakralnej ciągle działa. Namiotu nawet nie stawiamy i w nocy jakieś zwierzę zrzuca nam ciągle na głowy nadgryzione ziarenka z drzewa. Ptak ? Wiewiorka ?
Od rana zaczynamy żyć „po grecku”, od kafenejonu do tawerny niespiesznie sącząc piwo lub café-frappé. Od Parakalamos próbujemy małymi, bocznymi drogami, „na skróty” dojechać do Dodoni nierzadko myląc drogę bo drogowskazów często brak, wszak podjeżdżamy z innej „nie turystycznej” strony. Jest popołudnie, minęła godz. 15 i dodoński amfiteatr jest już zamknięty. A przecież grecki minister turystyki zapewniał, że w tym roku obiekty zabytkowe będą otwarte również po południu aby napełnić skarb państwa.
też od lat zauważyłem na Bałkanie, że jedną z najlepszych miejscówek na improwizowany parking - szczególnie odpoczynkowy to placówka wedle cerkwi / kościoła...
Dalej generalnie jedziemy na południe a na wschodzie sinieją góry Pindos, wkrótce pokrywają się chmurzastą czapą. Słyszymy grzmoty, widać błyskawice ale deszcz nie spada.
Wreszcie górski pejzaż zastępuje równina, brzegiem Golfu Amvrakikos docieramy do Nikopolis. Na wzgórzu budowla zwana Monumentem Augusta tonie w zieleni i kwitnących krzewach laurowych. Był to rodzaj świątyni memoriału po zwycięskiej bitwie Oktawiana nad flotą Marka Antoniusza i Kleopatry pod Akcjum w 31 r. pne.
Tak wyglądał...
http://pixiland.info/w11/w11gr002.jpg
a tyle zostało
http://pixiland.info/w11/w11gr003.jpg
Prace archeologów jeszcze trwają i grzecznie poproszono mnie aby za dużo nie fotografować.
http://pixiland.info/w11/w11gr001.jpg
Miasto antyczne Nikopolis ufundowane z tej samej okazji znajduje się trochę dalej na południe, zajmowało obszar o olbrzymiej powierzchni. Do dziś odrestaurowano zaledwie jego część, eksponaty są w małym muzeum a w terenie widoczne są odeon, teatr, stadion. Na części Nikopolis wyrosło miasto bizantyjskie i to jego ruiny oglądamy dzisiaj po obu stronach szosy.
http://pixiland.info/w11/w11gr004.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr005.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr008.jpg
Ocalałe i odrestaurowane otaczające je wysokie mury ciągną się przez kilkaset metrów i zamykają kilka wielkich bazylik z VI w. z cennymi mozaikami. Są dwa wejścia w obręb murów, główne od zachodu i z szosy od wschodu, właśnie tędy wchodzimy, około południa jakoś kasjer „zagubił się” może na sjestę ?
http://pixiland.info/w11/w11gr006.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr007.jpg
Po posiłku i internetowej sesji na deptaku nadmorskim w Prewezie poszukujemy, ciągle dość zagmatwanego od strony miasta, wjazdu do podmorskiego tunelu aby dostać się na drugi brzeg cieśniny. Opłata: 3 € od auta. Jedziemy przez płaski, zalewowy teren, potem szosa biegnie groblą wśród mokradeł i koło twierdzy z 1300 r., rozbudowanej przez Wenecjan a potem Turków.
Plan mamy prosty:
na Lewkadę wjeżdżamy przez most,
z jej południowego portu płyniemy statkiem na Itakę do jej północnego portu,
ze środkowego portu Itaki płyniemy statkiem na Kefalonię do jej środkowego portu,
z południowego portu Kefalonii płyniemy statkiem do Kilini i w ten sposób osiągamy Peloponez.
Proste, nieprawdaż ?
http://pixiland.info/w11/GRwyspy.gif
Lewkada warta jest parodniowego pobytu. Jej nazwa pochodzi od słowa „lefkos” biały, tworzą ją białe skały, widoczne z daleka.
Zatrzymujemy się na campingu „Santa Mavra”, koło Vlicho, na południowy wschód za Nidri ale nie na bliższym „International”. Dlaczego ? bo „Santa Mavra” położona jest w szerszej zatoce, jest więcej miejsca, ma drzewa a nie siatkowe daszki, mniej wakacjuszy i nie jest tak gorąco i duszno jak na „International”.
Ceny i wyposażenie takie same: 20 € za 2 osoby+namiot+auto+elektrycznosc+internet wi-fi, jest restauracja, sklep, lodówka do dyspozycji i ładniejsze sanitariaty.
http://pixiland.info/w11/w11gr025.jpg
W nocy, budzi nas hałas, coś ? ktoś ? rusza nasze brudne tależe, wyglądamy – to olbrzymi jeż wyjada resztki. Podchodzimy, wcale się nie boi, delikatnie go głaszczemy, a on żre dalej, na koniec denerwujemy go troszeczkę i zwija się w wielkie kolczaste koło. Mimo wysiłków nie możemy mu zlokalizować ani nosa ani ogona. Współczuję psu, który połasiłby się na taki kąsek !
Rano, idziemy na plażę, już wrzesień a tu słońce przypieka jak w lipcu. Po południu zwiedzamy główne miasto wyspy, Lefkas.
http://pixiland.info/w11/w11gr010.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr009.jpg
W Lefkas
http://pixiland.info/w11/w11gr021.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr011.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr020.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr019.jpg
Restauracja dla piratow (?) z resztki starego statku
http://pixiland.info/w11/w11gr023.jpg
most do... morza
http://pixiland.info/w11/w11gr022.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr024.jpg
umeblowanie w kolorach narodowych
http://pixiland.info/w11/w11gr012.jpg
Fotografuję wszystkie, prawie, kościoły z XVII-XVIII w. w stylu weneckiego baroku, często z metalową, ażurową wieżą w stylu lokalnym. Są one własnością prywatną różnych bogatych rodzin ale ogólnie dostępne.
http://pixiland.info/w11/w11gr014.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr015.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr016.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr013.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr017.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr018.jpg
Brzeg w Nidri
http://pixiland.info/w11/w11gr026.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr027.jpg
Osobliwością wyspy są niedalekie od Nidri „Katarakty”, po 350-metrowym spacerze pod górkę od parkingu z restauracją dochodzimy do wysokich, gładkich skał, z nich spływa wąska strużka wody, tworząc małe stawiki, zaludnione przez dorodne ropuchy i dające początek strumieniowi. Wokół panuje przyjemny chłodek. Wiosną ilość spadającej wody tworzy obfitą kaskadę.
http://pixiland.info/w11/w11gr028.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr029.jpg
O ile wschodnia część wyspy posiada plaże raczej plaskie, o tyle plaże od zachodu znajdują się u stóp wysokich, pionowych brzegów. Na najbardziej południowym końcu wyspy o stromych ścianach białych skał jest latarnia morska. Z tej skały (wysokość 72 m), podobno rzuciła się do morza grecka, feministyczna poetka Safo w VII w.pne.
http://pixiland.info/w11/w11gr118.jpg
Sekretne miejsce treningów Greckiej ekipy przd Mundialem ?
http://pixiland.info/w11/w11gr032.jpg
Statki na Itakę odpływają z miasteczka Vasiliki w szerokiej południowej zatoce.
„Kapitan Aristidis” płynie dość okrężną i kosztowną trasą: 51 € ( po 8 € od osoby i 35 € za auto).
Nie, to jeszcze nie nasz statek
http://pixiland.info/w11/w11gr030.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr031.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr119.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr120.jpg
W porcie pośrednim, w Fiskardo wielki, srebrzysty jacht blokuje wejście do portu, nasz statek uruchamia przeraźliwą syrenę, musi zboczyć z kursu, potem następuje bardzo głośna i nerwowa wymiana „poglądów” po grecku pomiędzy kapitanami. Dobiegają nas poszczególne słowa... chyba dobrze że nie rozumiemy...
http://pixiland.info/w11/w11gr122.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr123.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr121.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr124.jpg
Wreszcie port Frikes na Itace, malutka zatoczka, kilka sklepów, bary, tawerny, nawet nie ma piekarni. 2 km dalej jest Stavros, bardziej turystyczne i handlowe wokół dużego kościoła z zewnątrz żółtego, wewnątrz niebieskiego. Na skwerze jest popiersie Homera.
http://pixiland.info/w11/w11gr125.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr127.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr126.jpg
Strzałka do wykopalisk „Szkoła Homera” koło wioski Exogi, na zboczu wykopy archeologiczne bez płotu, pokryte drewnianymi daszkami. Wydeptana ścieżka prowadzi do wykutych w skale schodków. Wiodą wysko na górę trochę kręcąc. Ich ciąg jest przerwany, skały pozawalane, z pewnością na skutek trzęsień ziemi. Obchodzimy dookoła, wdrapujemy się pod ściany budowli z dokładnie dopasowanych, kamiennych bloków. Niżej jest jeszcze inny fragment muru.
http://pixiland.info/w11/w11gr033.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr037.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr036.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr035.jpg
A więc to tutaj wznosił się wielopoziomowy „pałac” władcy Itaki. To stąd Telamak śledził trzy pobliskie porty wypatrując powrotu ojca, to w komnacie na górze, do której wiodł najwyższy ciąg schodów Penelopa tkała długi szal, prując go nocami. A niżej, może w tym pomieszczeniu gdzie widać wkopaną cysternę na wodę i kamienny kanał odprowadzajacy wodę, pijacko bawili się pretendenci do jej ręki i korony, wyjadając świnie i barany z trzody Odyseusza. Dziś trudno wyobrazić sobie potegę siedziby przypominającą tę w Mykenach.
http://pixiland.info/w11/w11gr038.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr034.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr042.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr041.jpg
W Exogi niedaleko cerkwii jest dziwaczna piramida jako nagrobek wystawiony przez jednego z mieszkanców. Z wzgórza mamy wspaniały widok na zbocza wyspy.
http://pixiland.info/w11/w11gr039.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr040.jpg
Noc spędzamy w pobliżu wiekowych ruin.
W Stavros jest małe muzeum dobrze prezentujące w kilku witrynach cenne eksponaty sprzed ponad 3 000 lat; odłamki ceramiki znalezione podczas wykopalisk, fragmenty trójnogów z pobliskiego sanktuarium, przedmioty użytkowe.
Jadąc na południe zatrzymujemy się w monastyrze Kataron. Właśnie jest pora trzepania dywanów i ogólnych porządków przed nadchodzącym świętem. Ze stojącej obok wieży roztacza się widok na południową część Itaki i okoliczne wyspy. W przewężeniu Itaka ma zaledwie 700 m szerokości, od wschodu jest tu kamienista, długa plaża Aetos, aż dziwne że prawie pusta.
http://pixiland.info/w11/w11gr044.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr043.jpg
Vathi, stolica Itaki położona w głębokiej zatoce z wysepką przy wejściu to przyjemne miasteczko z portem rybackim, jeszcze nie rozdeptane przez turystów, szczególnie teraz, we wrześniu, wyraźnie żyje spokojnie swoimi, greckimi sprawami. A także antyczną historią; każdy sklepik z pamiątkami proponuje „coś” związanego z Odyseją.
http://pixiland.info/w11/w11gr045.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr046.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr054.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr052.jpg
W Vathi, zapadamy w kafejce internetowej na dłużej, zbyt długo. Potem jest już zbyt późno na szukanie groty Nimf, w której Odyseusz miał schować powracając na rodzinną wyspę skarby otrzymane od Feaków i trzeba pomyśleć o noclegu. Śpimy na tarasie kościoła koło stanowiska archeologicznego Alalkomenes. Na stromym zboczu góry wyraźnie widać odcinki muru obronnnego, sięgającego wysoko pod szczyt, gdzie mieścił się akropol, a niżej masywne ściany przyziemia budynków i sanktuarium z VII w.pne.
http://pixiland.info/w11/w11gr047.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr048.jpg
Na Itace są też zabytki mniej wiekowe, w Perachori, z dawnej stolicy aż do XVI w. pozostało kilka kościołów bizantyjskich, niektóre zachowały jeszcze freski, niektóre stanowią już tylko ruinę. Wiedzie do nich ścieżka spod nowego kościoła, obok ażurowej wieży.
http://pixiland.info/w11/w11gr050.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr051.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr053.jpg
Nasz ostatni mocleg na Itace
http://pixiland.info/w11/w11gr049.jpg
Odpływamy na Kefalonię z innego portu niż przybyliśmy, z Piso Aetos. Bilety kupuje się w kasie otwieranej na pół godziny przed rejsem, cena 22,10 € (2,70 x 2 + 16,70 za auto). Czekamy, kasa zamknięta, w barze brak piwa, nawet soków, jest tylko woda i byle jakie lody. Wreszcie widać statek ale zamiast zbliżać się i rosnąć nam w oczach, spokojnie defiluje na tle Kefaloni. Okazuje się że płynie z opóźnieniem do Sami i dopiero potem po nas.
No cóż, w Grecji zawsze czeka się w którymś z portów na jakiś statek. Los Odyseusza...
Popołudniem nasz statek zarzuca cumy na Kefalonii w porcie Sami i kilkudziesięciu pasażerów opuszcza 5-pokładowy prom. Restauracje i bary są już prawie puste, niektóre nawet zamknięte, przy nadbrzeżu leniwie kołysze się zaledwie kilka jachtów, wyraźnie koniec sezonu choć temperatury godne lipca. Szybko robimy zakupy, napełniamy bidony wodą na stacji benzynowej i jedziemy w góry na północ szukać noclegu wśród stada kóz. Miejscowy camping żąda od nas 25 € (!) i to po sezonie!
Drakopulata, Makriotika, w Falari skręcamy w boczną drogę i niebawem znajdujemy się w dziwnym, trochę księżycowym krajobrazie. Płaskie, żwirkowe, małe tarasy otoczone są skałami o fantastycznych formach i rozłorzystymi drzewami. Rozkładamy się pod szeroką koroną niskiego dębu. Za nami skały przed nami od północnego zachodu wysoki wał gór nad którym kotłują się skłębione chmury. Czujemy się trochę... niesamowicie...
Rano składają nam wizytę długosierstne kozy różnych maści. Częstujemy je resztkami zeschłego chleba.
http://pixiland.info/w11/w11gr057.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr055.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr056.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr102.jpg
Jadąc na północ wyspy spoglądamy z góry na żółtoniebieską plażę Myrtos, potem ukazuje nam się półwysep Assos.
http://pixiland.info/w11/w11gr059.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr060.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr061.jpg
Widoczki z Kefalonii : uprawne tarasy
http://pixiland.info/w11/w11gr062.jpg
i stare oliwki
http://pixiland.info/w11/w11gr063.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr064.jpg
U nasady półwyspu leży miasteczko Assos, śliczne tonące w kolorowych bugenwiliach, kilka wypucowanych, pięknie dekorowanych restauracji o zawyżonych cenach, nowe domki bo starsze zniszczyło trzęsienie ziemi i niestety nie wszystkie odbudowano, niektóre w częściowej ruinie czekają na kupca. Nowa, brukowana esplanada prowadzi piechurów na spacer do twierdzy weneckiej z XVI w. na cyplu. Podejście jest dość długie i nudne, na szczycie poza bramą wejściową i ruinami budynku mieszkalnego nie ma nic do oglądania. Najciekawsze są widoki na Assos, na zatokę i wzgórze nad nią.
http://pixiland.info/w11/w11gr070.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr066.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr067.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr068.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr069.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr065.jpg
Na popołudnie zaplanowaliśmy kąpiel w turkusowej wodzie na plaży Myrtos. Z góry ten odcinek wybrzeża wygląda bajkowo, z bliska okazuje się że fale są tu bardzo silne i wysokie, trudno wejść do wody a wychodzi się najczęściej na czworakach i w stanie sponiewierania jak sprany łach w automatycznej pralce z szybkim wykręcaniem.
http://pixiland.info/w11/w11gr058.jpg
carnivalka
30-12-2011, 18:31
Wyspy greckie to jest jednak to co bardzo lubię.
Na nocleg jedziemy do monastyru Themata, zagubionego w górach miejsca pielgrzymek. Jeszcze nie wszystkie urządzenia dla przyjęcia gości są gotowe, malutki kościółek św.Eliasza ma niewielki daszek a tu akurat sine chmury zdecydowały się nawodnić kamienistą ziemię. Po ulewnym deszczu, na wszelki wypadek stawiamy namiot i oczywiście, do rana nie spada już ani kropla a o północy mamy gwiaździste niebo.
Rankiem zwiedzamy groty Melissani niedaleko Sami. Obszerny parking, na środku budyneczek z kawiarenką i sklepem z pamiątkami, gdzie tu grota ? A jest, w podziemiu, bilety po 7 € od osoby, zejście schodkami, pochylnią i już widać szmaragdową wodę wypełniającego ją jeziora, gdyż tutaj łączą się podziemne wody słodkie z morskimi. Grotę zwiedzać można tylko na łódkach. Sklepienie częściowo zawaliło się i południowe słońce oświetla przez wielki otwór taflę wody która zdaje się migotać w rytm wytwarzanych przez łódki fal. W części sklepionej widać różnokolorowe stalaktyty, pod nimi jest mała wysepka pokryta roślinnością.
http://pixiland.info/w11/w11gr071.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr072.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr073.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr074.jpg
Autokary przywiozły grupy formuły „wczasy na statku” i zrobił się turystyczny młyn, każdy uczestnik ma przypięty numerek grupy, piloci przeganiają ich jak stado baranów.
Na zachód od Sami jadąc drogą wzdłuż wybrzeża poszukujemy akropolu. Na skraju lasu mamy spotkanie ze stadem kóz, które chętnie pozują do zdjęć.
http://pixiland.info/w11/w11gr075.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr076.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr077.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr078.jpg
Przez las prowadzi już żwirówka-gruntówka ale da się podjechać. Tylko część Akropolu jest odkopana, wszędzie wystają z ziemi wielkie bloki postrącane przez trzesienia ziemi.
http://pixiland.info/w11/w11gr080.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr081.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr082.jpg
Widok z akropolu
http://pixiland.info/w11/w11gr079.jpg
Piknikujemy trochę dalej przy monastyrze Agrylion a potem plażujemy w zatoce Antisamos.
http://pixiland.info/w11/w11gr084.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr083.jpg
Kefalonia to bardzo duża wyspa z głęboko wciętą zatoką Livadi, która oddziela ogromny półwysep Paliki. Jesteśmy tu po raz trzeci a można nawet spędzić całe wakacje, codzień znajdując coś nowego i ciekawego do obejrzenia.
Odpływamy z portu Poros do Kilini na Peloponezie za 68,30 € ( 2 osoby x 10,8 + 46,70 auto). Jeszcze przed wieczorem zdążamy dojechać na półwysep Katakolo. Miasteczko wydaje nam się trochę ospałe bez turystów. Długa, płaska plaża też jest pusta, a może dlatego że tym razem znowu napłynęły meduzy, co prawda małe i prawie nieparzące. Twardy piasek pozwala wjechać na nią autem. Rozkładamy się na noc pod palmowym parasolem. Rano budzi nas wschód słońca w morzu choć jesteśmy na zachodzie Peloponezu, tak dziwnie usytuowany jest półwysep Katakolo.
http://pixiland.info/w11/w11gr092.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr085.jpg
W ramach kryzysu, Grecy zamienili swoje torowiska na parkingi i przesiedli się do takich pociągów
http://pixiland.info/w11/w11gr087.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr086.jpg
Restauracja ekologiczna, tabliczka głosi że ta zieloność rodzi się sama z siebie, naturalnie.
http://pixiland.info/w11/w11gr089.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr088.jpg
Do Katakolo przypływaja statki rejsowe, potem grupy turystów zawożone są autokarami do Olimpii.
http://pixiland.info/w11/w11gr090.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr091.jpg
carnivalka
04-01-2012, 19:25
Bardzo ładna Grecja.
Relacja także.
Mamy jeszcze kilka dni wakacji i chcemy wykorzystać piękną letnią pogodę mimo że zbliża się połowa września. W Pyrgos trafiamy na targ owocowo-jarzynowy. Kolory, wybór i ceny takie że w głowie się kręci, najczęściej po 1 € za kilo, jak drożej to już znaczy że towar wyjątkowej klasy.
Kąpiemy się na długiej, piaszczystej plaży koło Neochori, kiedyś mieli tu „niebieską flagę”, restaurację, placyk z egzotycznymi roślinami, ładnie zagospodarowaną promenadę na wydmie z lampami i chodnikami. Dziś miejsce popadło w zapomnienie, przyjeżdżają tylko zagraniczni turyści szukający odludzia.
Ostatnim, najbardziej południowym punktem naszej podróży jest Kyparissia.
http://pixiland.info/w11/w11gr093.jpg
Najpierw zwiedzamy starą dzielnicę na górce, jej ulice to płaskie schody o niskich i szerokich stopniach aby zwierzęta juczne mogły je łatwo pokonać, teraz uniemożliwiają wjazd samochodom. Na szczycie pozostały ruiny zamku frankońskiego z pocz.XIII w. ze śladami tureckiej przebudowy. Trzeba przyznać że stanowił doskonały punkt obserwacyjny na okolicę.
http://pixiland.info/w11/w11gr099.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr098.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr094.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr097.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr095.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr096.jpg
Teraz miasto przybliżyło się do morza, zagospodarowało plażę z drobnym żwirkiem i skałkami, z wodą ciepłą jak w wannie. Trwają przygotowania do dorocznego, kilkudniowego jarmarku. Już działa wiele straganów i restauracji ulicznych, korzystamy i zajadamy się doskonałymi „suflakami” popijajac lokalnym „Amstelem”.
Opuszczamy Morze Jońskie, jedziemy na wschód do Megalopolis. Jest tu nawet kawałek autostrady Korynt – Messini ale całość jeszcze nie gotowa. Prawie o zmroku mijamy Karitenę, malowniczo położoną na stromym wzgórzu z cytadelą na szczycie i zbaczamy w las do małego kościółka w cyprysach. Jego orientalna część jest niewątpliwie znaczne starsza niż możnaby sądzić po pobielonych murach, nowym dachu i dobudowanym tarasie.
http://pixiland.info/w11/w11gr100.jpg
Rano jedziemy przez góry drogą łączącą bardzo urocze miasteczka z solidnymi, obszernymi, murowanymi domostwami uczepionymi na stromych zboczach; Karitena, Stemnitsa, Dimitsana, a w bok, Langada. W Dimitsana jest nowe muzeum ”siły napędu wodnego” stworzone w przełomie strumienia Lusios wykorzystując dawne warsztaty w oryginalnych budynkach. Jest tu mały folusz, młyn do ziaren kukurydzy (działający), zakład garbarski (już nie działa), fabryczka czarnego prochu, zachowały się koła młyńskie, dawne koło wodne, odrestaurowano kanały i koryta prowadzące wodę. Poniżej w dolinie pozostały inne młyny i mostki lecz mocno zrujnowane, zarośnięte figowcami. Wejście po 3 €.
http://pixiland.info/w11/w11gr105.jpg
Młyn do ziaren kukurydzy
http://pixiland.info/w11/w11gr101.jpg
Pojemniki do garbowania skór
http://pixiland.info/w11/w11gr103.jpg
Dawne koło wodne
http://pixiland.info/w11/w11gr104.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr099.jpg
ta fotka jest zdublowana, pewnie miałaś przygotowaną inną, a ta wypełniła pulę...
jest nadal szansa na dokonanie wymiany i wstawienie tej przygotowanej ...
Z gór zjeżdżamy w rozległe doliny, już nie królestwo kóz i baranów ale pól uprawnych i winnic. Z szosy spoglądamy zadzierając głowy na monastyr Kandila przyklejony do wysokiej skały, przypomina czarnogórski Ostrog i grecki Megaspileo.
http://pixiland.info/w11/w11gr107.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr109.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr108.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr110.jpg
Do Nemea wpadamy tylko po wino, tutejsze ruiny stadionu i sanktuarium Zeusa zwiedzaliśmy już dawniej. Z pewnymi kłopotami trafiamy do znanej nam od lat winiarni „Anastasiou” w Archea Nemea, kupujemy wielolitrowe kubiki wina, które ledwo mieszczą się w aucie pełnym już różnych butelek, puszek z olejem z oliwek i innych różności. W okolicy trwa winobranie, wieczorem ulice Nemei pełne są „Albanosów”, to ich ręce zbierają pękate kiście na greckie wino lub rodzynki.
Śpimy przy kościele na wzgórzu za wsią pod rozłożystym dębem, pomiędzy białymi donicami z południowymi roślinami. Gdy kręcimy się wokół stołu dobiega nas skądś przyjemna „słodka” muzyka, nie możemy ustalić źrodła, ucicha dopiero gdy kładziemy się w śpiworach. Rano, gdy wstajemy i przygotowujemy śniadanie włącza się znowu. Podejrzewamy, że to być może muzyczny automat, który „gra” gdy ktoś znajdzie się w zasięgu jego czujnika.
taka jedna moja refleksja "na teraz", podczas lektury Twojego pasjonującego reportażu...
:4: tak, tak - to malowane obrazy...
więc jednak Wasze obecne trasy pokrywają się z tymi sprzed lat, więc jednak powracacie do miejsc już kiedyś poznanych...
jak je znajdujecie ?
czy zmieniły się razem z Wami ( nami ) ?
rozczarowanie czy wzmocniony pozytywnie odbiór ?
taka jedna moja refleksja "na teraz", podczas lektury Twojego pasjonującego reportażu...
:4: tak, tak - to malowane obrazy...
więc jednak Wasze obecne trasy pokrywają się z tymi sprzed lat, więc jednak powracacie do miejsc już kiedyś poznanych...
jak je znajdujecie ?
czy zmieniły się razem z Wami ( nami ) ?
rozczarowanie czy wzmocniony pozytywnie odbiór ?
Grecję odwiedzam od wielu lat i zauważam zmiany, najpierw powolne i mało uchwytne, przypominam że Grecja przystąpiła do Wspólnoty Europejskiej w 1981 r., ale znacznie szybsze w XXI wieku, tu igrzyska olimpijskie w 2004 r. odergrały wielką rolę.
Owszem, zdarza się że wracamy w miejsca już odwiedzane ponieważ :
lubimy je,
poprzednie zwiedzanie było szybkie i pobieżne i chcemy ponownie i spokojnie obejrzeć zabytek,
nie można ich ominąć ze względu na zaplanowaną trasę,
albo mamy tam coś do załatwienia czy kupienia.
Zmiany się zdarzają, ogólnie przybywa domów, kościołów, konstrukcje są większe i obowiązkowo antysejsmiczne, jest więcej dróg wyasfaltowanych, przybywa sklepów (teraz w każdej wsi, osiedlu jest sklepik z najpotrzebniejszymi artykułami szumnie zwany „supermarket”, 10 lat temu można było jechać pół dnia i nie znaleźć żadnego), taverny są ładniejsze i ogólnie widać większą dbałość o porządek.
Zdarzają się też niemiłe niespodzianki: górska wieś prawie opuszczona, zabudowana hotelami urocza zatoczka, zamknięta sympatyczna dawniej restauracja bo turyści opuścili teren. Niestety Grecy mają ten niemiły zwyczaj południowców (i nie tylko) – wybudować łatwo ale potem to już brak sił na odnawianie i utrzymanie w ładzie. Nie dotyczy to tylko regionów „plażowych” uczęszczanych przez wakacjuszy a przede wszystkim obiektów religijnych, wypucowanych co do ostatniej cegiełki.
Zauważamy też, że prace archeologiczne są stale prowadzone w obiektach już „odkopanych” jak i tych, które dawniej zaledwie były tknięte łopatą. Warto powracać na stare ruiny bo często jest coś nowego do zobaczenia. Większość muzeum też „odkurzono” i unowocześniono oraz poszerzono ekspozycje. Na przykład Olimpia całkowicie zmieniła otoczenie zabytkowych obiektów, system zwiedzania, parkingi (jeszcze na poczatku lat 90-tych zeszłego stulecia była to podmokła łąka).
Teraz wielokrotnie więcej Greków wyjeżdża na wakacje niż 10 lat temu, a zagraniczni turyści zostali bardziej zgrupowani w określonych miejscach (widać działalność biur podróży), jest znacznie więcej „pobytowców” i dużo mniej inwidualnych „wędrowców”.
Zmiany i galopujące budownictwo zachodzą przede wszystkim na północy (region Saloniki – Thassos) niż na Peloponezie i wyspach nie posiadających lotnisk.
A przy domach po staremu kręcą się starsze kobiety ubrane na czarno, w kafejkach po dawnemu starsi panowie całymi dniami sączą kawę, po górach pasterze pasą stada kóz lub baranów, pozdrawiają odwiecznym „kalimera” i wcale się nie dziwią spotykając nas na swojej drodze.
Spokojne wody Zatoki Korynckiej osiągamy w Vrachati, dalej drogą wzdłuż brzegu podążamy w stronę Patrasu. Zatrzymujemy się na plaży o drobnych kamyczkach i bardzo przejżystej wodzie w Egira i trochę dalej na posiłek z mezze i piwem w restauracji z tarasem nad wodą.
Przez zatłoczone i bezładne Egio przejeżdżamy najszybszą choć niezbyt ciekawą drogą czyli przez strefę portową i dalej ciągle trzymając się brzegu trafiamy do portu w Rio. Stąd mamy wspaniały widok na słynny most o antysejsmicznej konstrukcji i promy na drugi brzeg do Antirio odpływające co 15 min. Cena promu 6,50 € za auto pasażerskie, przejazdu mostem – 15 €.
http://pixiland.info/w11/w11gr111.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr112.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr113.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr115.jpg
http://pixiland.info/w11/w11gr114.jpg
Na drugim brzegu
http://pixiland.info/w11/w11gr116.jpg
Dalej trasa przebiega zgodnie z planem; szybka jazda przez Agrinio do Amfilochii, w niej zakupy już o zmroku na rzęsiście oświetlonym wybrzeżu Golfu Amvrakikos, markiet „Astra” sprzedaje nawet worki kostek lodu. Trudniej znaleźć nocleg, po ciemku kościółki są prawie niewidoczne, „przytulamy” się do opuszczonej restauracji niedaleko małego portu kilka kilometrów przed Vonitsą. Ciasno ale łąki wokół zryte są kopytani baranów i za...paskudzone.
http://pixiland.info/w11/w11gr117.jpg
Ostatnie zakupy robimy w ślicznie położonym miasteczku Parga, malownicze skałki na wprost portu i nadmorskiej promenady pozwalają zapomnieć że jest to bardzo turystyczne miejsce nawet we wrześniu. Ostatni postój robimy w Platarii, 12 km od portu w Igumenicy. Przepakowujemy samochód na statek, bierzemy ostatnią morską kąpiel i prysznic z naszego bush-shower nagrzanego na słońcu, jemy ostanią kolację w tawernie „Olga”.
Ostatnia przydrozna kapliczka
http://pixiland.info/w11/w11gr106.jpg
O północy odpływamy na „Cruise Europa” w stronę Ancony. Pasazerów jest bardzo mało, pogoda dopisuje, niebawem oglądamy obficie i kolorowo oświetloną albańską Sarandę popijając greckie piwo „Mithos” z puszek. Potem spaceruję po sąsiednim pokładzie a tu – awaria rury, fontanna wody sika na kilka metrów, kałuża rośnie w oczach. W drodze do recepcji łapię jakiegoś oficera, mówię że jest problem na pokładzie, a on na to pyta jaki ja mam problem ?
Prowadzę, pokazuję i mówię - teraz to ty masz problem !
On mi na to - woda na statku to nie problem, problemem jest pożar... ???
Nie mam odwagi zapytać czy wybieramy się w ślady „Titanica” ?!
Do rana rurę naprawiono.
Przez te widoki to sobie nawet dzisiaj zażyczyłem by rodzice kupili mi Jogurt Grecki (tzn jogurt naturalny typu greckiego).
Słonawy, ale całkiem ok :thumbupcool:
To w ramach docenienia relacyji :drool:
Wczesnym popołudniem przybiliśmy do nadbrzeża w Anconie.
Droga do Jeziora Trasimeno przebiega prawie cały czas autostradami. O tej porze roku większość campingów włoskich jest już zamknięta, jeszcze działa „Polvese” w San Arcangelo. Noc jest bardzo ciepła i bezchmurna, od rana znowu 30 °C w cieniu. Jedziemy bocznymi drogami do darmowej Fi-Pi-Li i nie możemy sobie odmówić zatrzymania w Pisie. „Dziedziniec Cudów” jak zwykle zachwyca białością marmurów i koronkowymi dekoracjami. Zjadamy pizze i dalej w drogę przez La Spezia, Genova, do Ovady na camping „Colma” ukryty w górach.
Po ciepłej nocy poranek zapowiada zmianę pogody, chmury są wszechobecne. Przez Asti „na skróty” kierujemy się do Suzy. Piknik wypada nam przy źródle i drewnianych stołach pod twierdzą Exilles, jeszcze po włoskiej stronie, ledwo zjedliśmy zaczyna kropić.
Niewidoczną granicę przekraczamy w deszczu, zimnie i wilgoci. Mijamy Briançon, głęboka dolina rzeki Romanche wydaje się jeszcze bardziej ponura, przejeżdżamy przez Vizille, koło Uriage mamy dosyć jazdy. Wiejski camping nosi adekwatną nazwę „L’imprévu” – nieprzewidziany. Ma piekną, soczystą, gęstą trawę ale mokrą. Nie pada, na wszelki wypadek stawiamy namiot pod drzewem, niebawem musimy zawiesić daszek na stołem. W nocy pada, rano też, zwijamy mokry namiot. Omijamy Lyon przez Givors. Piknikujemy już w słońcu i suszymy co się da.
Nie spieszymy się bo dziś jest niedziela a to bardzo niedobry dzień na powrót do stolicy, wszędzie będą wielokilometrowe korki. Robimy duże zakupy w hali targowej sprzedającej różne produkty pochodzące z okolicznych ferm. Wieczorem zatrzymujemy się na campingu nad rzeczką w niewielkim miasteczku, jesteśmy sami na polu namiotowym. Ledwo spożyliśmy kolację zaczyna padać i tak z przerwami przez całą noc. Rano czekamy aż przestanie i w końcu śniadanie jemy w namiocie prawie w południe. Zwijamy mokry namiot, trochę go potem suszymy w czasie pikniku pod Avallon, gdy słońce próbuje przeświecać pomiędzy deszczowymi chmurzyskami.
Jest późno, do wieczora już blisko a droga do domu daleka, a planowaliśmy dojechać w południe... Przyjeżdżamy dopiero o 22-ej, na szczęście jest miejsce do zaparkowania tuż pod drzwiami domu i zaczynamy wyładunek...
zdzicho alboom II
12-01-2012, 19:37
To już pewnie koniec, a szkoda.
To już pewnie koniec, a szkoda.
jeszcze nie, zawsze przy takich znakomitych reportażach powstają suplementy na kanwie...
Niestety to juz koniec podrozy. Na nastepna trzeba jeszcze poczekac kilka miesiecy.
Powered by vBulletin™ Version 4.1.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski
support vBulletin