PDA

Zobacz pełną wersję : "Costa Concordia", współczesny Titanic



Natasza
14-01-2012, 10:16
Trzy osoby zginęły, 18 zostało rannych, a wiele jest zaginionych po tym, jak w nocy z piątku na sobotę włoski statek wycieczkowy z ponad 4000 ludzi na pokładzie osiadł na mieliźnie u wybrzeży Toskanii i zaczął nabierać wody - podał włoski dziennik "Il Messaggero". Wcześniej media podawały wyższą liczbę ofiar i rannych.
Do awarii doszło dwie godziny po wypłynięciu ogromnego statku z portu Civitavecchia niedaleko Rzymu. Podczas rejsu z Savony w Ligurii miał też zawinąć na Sycylię, Sardynię, do Barcelony i Marsylii.

Początkowo wydawało się, że awaria zakończy się bez większych problemów i żadnych konsekwencji dla ludzi, a media informowały nawet o szczęśliwym zakończeniu ewakuacji. O dramacie zaczęto mówić około godz. 2 w nocy, gdy okazało się, że podczas ewakuacji i schodzenia do szalup ratunkowych nieznana liczba ludzi wskoczyła w panice do wody lub do niej wpadła.

Świadkowie poinformowali, że 70-letnia pasażerka, która wypadła z szalupy do wody, zmarła w następstwie wychłodzenia organizmu.

Na pokładzie statku było troje Polaków - poinformowała ambasada RP w Rzymie. Według polskiej placówki naszym obywatelom udzielono pomocy i nie grozi im żadne niebezpieczeństwo.

Długi na 290 metrów wycieczkowiec osiadł na mieliźnie w pobliżu małej wyspy Giglio. Wieczorem w piątek zaczął nabierać wody i przechylił się o 20 stopni - wynika z komunikatu straży przybrzeżnej. W ewakuacji pasażerów uczestniczyły statki straży, śmigłowce a także inne jednostki, m.in. kursujące tamtędy promy.

Wielu ewakuowanych dotarło na wyspę Giglio, gdzie udostępniono im wszystkie możliwe miejsca noclegowe. Część osób spędziła noc w kościele.

Na pokładzie było 3200 pasażerów - wśród nich 1000 Włochów, 500 Niemców i 160 Francuzów - oraz 1023 osoby załogi.

jacky
15-01-2012, 01:14
zacznijmy od wydarzenia z ostatnich godzin...
...
„Costa Concordia”- co się mogło stać???

wiele osób zadaje sobie to pytanie...

pixi
15-01-2012, 10:10
"Costa Concordia" zaryla kadlubem w podwodne skaly i zrobila sie potezna dziura w burcie. Na wszelki wypadek kapitan opuscil statek zanim ewakuowano wszystkich pasazerow, moze mial cos do ukrycia ? Pewnie nam powie bo juz go zlapano.

Natasza
15-01-2012, 11:26
Jak poinformowała w niedzielę włoska gazeta "Il Giornale", podczas tradycyjnego chrztu statku Costa Concordia butelka szampana nie rozbiła się o jego kadłub. To w żeglarstwie zła wróżba. Ponadto, do katastrofy doszło w nocy w piątek trzynastego.

Włoski wycieczkowiec Costa Concordia wpadł na skały u wybrzeża Toskanii w piątek późnym wieczorem. W katastrofie zginęły trzy osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Wycieczkowiec miał zresztą już jeden poważny wypadek w 2008 roku. Wówczas statek usiłował wejść do portu w Palermo na Sycylii podczas burzy. Manewr nie udało się i Concordia uderzyła w nabrzeże.

24 godziny po katastrofie u wybrzeży Toskanii, kolos jest zanurzony 15-20 m w wodzie. Lokalne władze obawiają się, że paliwo z pełnych baków liniowca zacznie wyciekać do czystych wód Morza Tyrreńskiego.

pixi
15-01-2012, 14:03
Poludniowy dziennik informacyjny stacji telewizyjnej Rai Uno poswiecony jest przede wszystkim sprawie statku Costa Concordia i podaje:
przechylenie statku osiaga 80 °, poszukuje sie 17 osob w tym 11 pasazerow i 6 osob ekipy, uratowano pare Koreanczykow odbywajacych podroz poslubna, ktos stuka w sciane statku na 3 pokladzie (tego typu statki maja okolo 9 pokladow), na ktorym bylo stanowisko kontrolne ze wszystkimi komputerami i kamerami (ktore pokazuje moment wypadku i wtargniecie wody do sali). Kapitanowi grozi 20 lat wiezienia i ma nietega mine. Francuzi, uczestnicy rejsu wyrazaja sie bardzo niepochlebnie o stylu przeprowadzenia akcji ratunkowej.

pixi
15-01-2012, 14:55
Dane Costa Concordia:
Waga : 112 000 T
Dlugosc : 293 m
Szerokosc : 36 m
Wysokosc : 20 m
Predkosc : 20 wezlow
Ilosc pasazerow : 3 000 (kabiny 2-osobowe)
Personel : 1 068
Data produkcji: 2006 Sestri (Italia)
Ilosc pokladow : 13
1 osoba obslugi na 2.8 pasazerow
Ilosc kabin: 1 500 (wewnetrznych: 588, zewnztrznych: 343, z balkonem : 501, apartamenty z balkonem : 70, kabiny dla inwalidow : 12)

pixi
15-01-2012, 15:07
Wedlug zeznan wloskich uczestnikow rejsu : wieczorem w czasie kolacji w restauracji nagle dalo sie odczuc silne uderzenie, butelki wina zaczely tanczyc na stole i spadac. Zaskoczony personel "orientalny" mowiacy tylko po angielsu (do turystow europejskich) zaczal krzyczec: go, go ... Ale gdzie, pytali sie pasazerowie ? Zgaslo swiatla, kapitan zapewnil : wszystko jest pod kontrola, idzcie do kabin, ...ale takze wszyscy na poklad 4-ty (szalupy) i nastapil ogolny b...alagan.
A teraz wszyscy zadaja sobie pytanie: jak to mozliwe aby tak duzy statek na tak znanej trasie oddalil sie tak znacznie od wyznaczonej drogi, plynac wyznaczonym kanalem gdzie widac swiatla i latarnie morskie wybrzeza, gdy jego trasa sledzona jest przez rozne nowoczesne aparaty na ladzie i na statku.

Natasza
16-01-2012, 12:18
Wycieczkowiec Costa Concordia rozbił się w piątek wieczorem u wybrzeży Włoch. Początkowa sprawna ewakuacja po kilku godzinach została jednak "skażona" paniką i prawdopodobnie wtedy doszło do większości zdarzeń skutkujących śmiercią pasażerów.
Obecnie wiemy o 6-ciu zabitych, jednak według agencji Reuters szuka się 14 osób - 9 pasażerów i 5 członków załogi, natomiast Włosi piszą o 16 zaginionych. Nie jest pewne jaki jest los tych osób, ale na przykładzie dwójki Japończyków, którzy po dotarciu pojechali autobusem do Rzymu, znaleźli tam miejsca w hotelu i dopiero potem zgłosili się do ambasady swego kraju - można powiedzieć, iż są jeszcze szanse na odnalezienie żywych. W statku raczej ich nie ma - ratownicy sprawdzali wrak pod kątem sygnałów dźwiękowych i nic nie znaleźli.

Sam wrak może wkrótce stać się mniej dostępny, jeśli fale zepchną go na głębszą wodę. Sam statek będzie ogromnym dowodem rzeczowym w postępowaniu, które jak wszystko wskazuje będzie prowadzone przeciw kapitanowi Francesco Schettino, który został zatrzymany na wniosek włoskiej prokuratury. Mówi się o gigantycznych błędach - statek był za blisko lądu i płynął za szybko.

Armator statku "przeprasza za cierpienie i ból, jakich doświadczyły te osoby i składa najszczersze kondolencje rodzinom ofiar" - teraz zaczną się procesy i przyczyna wypadku będzie miała tu kapitalne znaczenie. Także sprzedaż biletów na wypoczynek na statkach przejściowo spadnie - o ile to będzie zależało od medialności tematu i działań PR armatora.

Natasza
16-01-2012, 12:31
Domniemane przyczyny katastrofy Costa Concordia

Włoscy prokuratorzy badają hipotezę, według której do katastrofy wycieczkowca Costa Concordia mogło dojść, gdyż załoga statku podpłynęła zbyt blisko wyspy Giglio chcąc pozdrowić znajomego oficera znajdującego się na brzegu. Prasa podaje też inne możliwe przyczyny wypadku.
Jak pisze "Daily Telegraph", nie jest wykluczone, że kapitan Francesco Schettino chciał wykonać morski odpowiednik lotniczego fly-by (przelotu na niskim pułapie) w pobliżu Giglio.
Brytyjskie media cytują przy tej okazji prowadzącego sprawę prokuratora Franco Verusio. Jego zdaniem to kapitan podjął decyzję o obraniu takiego, a nie innego kursu. - Był tam [na brzegu - red.] ktoś, kto chciał dostać znak ze statku - powiedział Verusio. Media twierdzą, że śledczy zidentyfikowali już tę osobę i że będzie ona przesłuchiwana.

Inną wersję przedstawia największy włoski dziennik "Corriere della Sera". Według gazety kapitan jednostki Francesco Schettino specjalnie podpłynął do wyspy Giglio, by zrobić przyjemność szefowi pokładowej restauracji, jedynemu z załogi, który z niej pochodzi.

Był to zarazem, jak się okazuje, "hołd" dla urodzonego na wyspie emerytowanego kapitana wielkich statków, uważanego za legendę w tamtych stronach. Zwyczajem załóg wycieczkowców było zbliżanie się do wyspy, tak jak to czynił cieszący się wielkim szacunkiem "wilk morski".

Mediolański dziennik podkreślił, że w piątek wieczorem kapitan wezwał na mostek szefa restauracji mówiąc: - Antonello, przyjdź tutaj, popatrz, jesteśmy przy twojej wyspie. Szef zdążył jeszcze powiedzieć kapitanowi: - Uwaga, jesteśmy blisko brzegu.
Ale było już za późno" - dodała gazeta, która stwierdziła, że obaj mężczyźni - sędziwy kapitan i szef restauracji zostali nieświadomie wplątani w jedną z największych katastrof morskich w historii Włoch, której przyczynami była "lekkomyślność i głupota".

Ponoć nie pierwszy raz Costa Concordia tak pozdrawiała kogoś na brzegu, jednak nigdy nie podpływała tak blisko. I tak ponoć w sierpniu ubiegłego roku statek przepłynął w pobliżu wyspy i uruchomił syrenę. Po tym wydarzeniu - donosi "Daily Mail" - miejscowy burmistrz miał wysłać kapitanowi gratulacyjnego maila, w którym pisał o "fantastycznej rozrywce", jaką zapewnił on turystom.

Z kolei "Daily Telegraph" pisze, że tradycja podpływania do Giglio rozpoczęła się, gdy żona jednego z byłych już oficerów Costa Concordia zamieszkała na wyspie, a załoga specjalnie podpływała blisko, by ja pozdrowić. Oficjalnie żadnych z tych doniesień śledczy nie potwierdzają.

"Corriere della Sera" wymienił też szereg błędów, popełnionych przez kapitana. Odnotował, że to pasażerowie dzwoniąc na numer alarmowy karabinierów i policji wezwali pomoc informując o położeniu statku i awarii. Załoga nie wysłała bowiem sygnału SOS.

Co więcej, kiedy trwała akcja ratunkowa i sytuacja pogarszała się z każdą chwilą, łamiąc wszelkie procedury kapitan zaoferował, że zabierze czarną skrzynkę. Może po to, by ją zatrzymać? - zapytano w artykule. Gazeta nazywa "szaleństwem" postępowanie Schettino, który opuścił pokład na początku akcji ratunkowej.

"La Repubblica" oceniła, że historia ostatniego rejsu Costa Concordia to dzieje tych, którzy "złamali prawo morskie" i tych, którzy z narażeniem życia ratowali 4200 ludzi na pokładzie. Rzymska gazeta wypunktowując błędy i kłamstwa kapitana położyła nacisk na jego słowa: "Tu nie ma żadnego problemu", wypowiedziane w chwili, gdy wycieczkowiec uderzył o skały i zaczął się przechylać. "Mamy tylko małą awarie prądu, ale ją naprawiamy" - zapewniał.

Przypomniano, że gdy straż przybrzeżna odkryła ucieczkę kapitana, wydała mu polecenie powrotu na pokład. On tego nie zrobił. Ujawniono też, że w nocy z piątku na sobotę kapitan okłamał kapitanat pobliskiego portu mówiąc, że koordynuje akcję ratunkową. Tymczasem nie było go już wtedy na pokładzie. Podawał też błędne informacje dotyczące liczby ewakuowanych ludzi i zapewniał, że akcję przeprowadzono błyskawicznie. Tymczasem na statku dochodziło wtedy do dantejskich scen i panował chaos.

Według dziennika "La Stampa" nie pomogły najnowocześniejsza technologia i najbardziej wyszukane urządzenia pokładowe. Katastrofa była bowiem, jak podkreślił komentator, rezultatem lekkomyślności, braku ostrożności i infantylności, lekceważenia norm bezpieczeństwa i brawury. To wszystko w opinii publicysty jest prawdziwą włoską plagą.

TVN 24

Natasza
22-01-2012, 21:46
Zwłoki dwunastej ofiary katastrofy statku Costa Concordia znaleźli płetwonurkowie w ósmym dniu akcji poszukiwawczej - poinformowały włoskie media. Ciało martwej kobiety znajdowało się w rufie wycieczkowca.
Na statku Costa Concordia mogli być pasażerowie na gapę - ogłosił w niedzielę szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli. Poinformował, że wszystko wskazuje na to, że ciało odnalezionej w sobotę 12. ofiary katastrofy nie figuruje na liście zaginionych.


Znalezienie zwłok było możliwe dzięki temu, że ratownicy otworzyli niedostępne do tej pory pomieszczenia we wraku, leżącym u wybrzeży wyspy Giglio na Morzu Tyrreńskim. Wciąż poszukiwanych jest 20 osób.
Według informacji podanych przez szefa Obrony Cywilnej zidentyfikowano dotychczas 8 z 12 ofiar śmiertelnych katastrofy - 4 obywateli Francji, Włocha, Węgra, Niemca i Hiszpana.

Natasza
22-01-2012, 21:59
Dziennik "La Stampa" zwraca uwagę na nowy wątek w badaniu okoliczności tragedii morskiej i sugeruje, że wokół tego, co się stało, panowała zmowa milczenia, która opóźniła ewakuację i mogła przesądzić o bilansie ofiar. Nowe światło na wydarzenia na pokładzie w pierwszej godzinie po uderzeniu o skały rzuca przytoczona przez gazetę relacja funkcjonariuszy Gwardii Finansowej, którzy pierwsi podpłynęli statkiem ratunkowym do Concordii.
Jak wynika z ich opisu, na pokładzie panowała kompletna cisza. Przez głośniki nie nadawano żadnych komunikatów. Patrol zaś wzywał bezskutecznie przez megafon kapitana i członków załogi. Przestraszeni ludzie stali przy balustradzie.
Gazeta podkreśla, że w śledztwie należy wyjaśnić, dlaczego kapitan Francesco Schettino i jego załoga nie reagowali. Być może w relacji Gwardii Finansowej znajduje się klucz do odpowiedzi na zasadnicze pytanie o przyczyny tego, że przez kilkadziesiąt minut nie ogłaszano alarmu i ewakuacji - zastanawia się dziennik.
"La Stampa" zauważa, że kilka minut przed przybyciem jednostki patrolowej kapitanat pobliskiego portu w Livorno skontaktował się z przedstawicielem załogi, który cztery razy zapewnił go, że doszło jedynie do awarii prądu.
Co było przyczyną tej absolutnej zmowy milczenia? - zastanawia się turyński dziennik. Zwraca uwagę, że kapitan Schettino nieco wcześniej zadzwonił do sztabu operacyjnego armatora, Costa Crociere, informując dyżurnego o tym, że "napytał biedy". "Mówię prawdę" - powiedział.
Dlaczego jednak nie powiedział tej prawdy straży przybrzeżnej i Gwardii Finansowej? - pyta "La Stampa". Ujawnia następnie, że prowadzący śledztwo podejrzewają, iż kapitan otrzymał precyzyjne dyspozycje, zabraniające mu informowania innych o rozgrywającej się tragedii. Czy wydał je armator, czy tylko dyżurny sztabu? - odpowiedź na to pytanie musi przynieść dochodzenie.
Przedmiotem postępowania jest także to, dlaczego kupiony za 320 mln euro system alarmowy kontroli ruchu na morzu w kapitanatach nie poinformował o awarii Concordii. 20 minut po tym, jak statek wpadł na skałę, urządzenia te wskazywały, że odbywa się "normalny ruch na morzu".

Natasza
22-01-2012, 22:01
Liczba ofiar śmiertelnych katastrofy statku wycieczkowego Costa Concordia, który zatonął u wybrzeży Toskanii, wzrosła do 13.
Służby ratunkowe znalazły we wraku ciało kobiety.
Szef włoskiej obrony cywilnej Franco Gabrielli nie wyklucza, że na pokładzie Concordii mogli być pasażerowie “na gapę”.
Nie zgadza się w dalszym ciągu liczba zaginionych, których komisarz Franco Gabrielli nazywa opisowo osobami, których zaginięcia nikt nie zgłosił do tej pory. Może ich być nawet 25. Nie da się bowiem wykluczyć obecności osób, które mogły podróżować na gapę. Ilu jeszcze było takich pasażerów na Concordii, nie wiadomo. Nie wiadomo również, co stało się z osobistym komputerem kapitana Francesco Schettino, który według świadków wyniesiony został w pośpiechu ze statku.
Krótką wizytę na wyspie złożył dziś szef firmy Costa, któremu kapitan zarzuca, że doskonale wiedział o zwyczaju przepływania obok Giglio w niebezpieczniej odległości, jak i o tym, co naprawdę wydarzyło się w piątek trzynastego. Pojawiło się na wyspie także wielu amatorów tzw. turystyki katastrof, odwiedzania miejsc, gdzie wydarzyły się tragedie, by zobaczyć je na własne oczy, a jak się uda, wystąpić także w telewizji.

Natasza
22-01-2012, 22:02
"Czarna skrzynka" statku Costa Concordia jest zepsuta i nie będzie można z niej odczytać żadnych danych. Okazuje się, że urządzenie uległo awarii na 15 dni przed katastrofą - podają włoskie media, powołując się na śledczych. To kolejna zagadka w katastrofie, wokół której - według włoskich dziennikarzy - powstała "zmowa milczenia".
W niedzielę media poinformowały powołując się na śledczych, że czarna skrzynka statku Costa Concordia jest zepsuta i nie będzie można z niej odczytać żadnych danych. Okazuje się, że urządzenie uległo awarii 15 dni przed katastrofą z 13 stycznia i załoga prosiła o jego naprawienie.

Zagadka czarnej skrzynki to kolejna niewiadoma, która komplikuje postępowanie wyjaśniające okoliczności tragedii na Morzu Tyrreńskim u wybrzeży wyspy Giglio, gdzie Costa Concordia z 4200 osobami na pokładzie uderzyła o skały.

Prokuratura poszukuje również osobistego komputera kapitana statku Francesco Schettino i stara się ustalić tożsamość kobiety, która według zeznań świadków wynosiła komputer z wycieczkowca.

Natasza
22-01-2012, 22:22
Madonna ocalała z katastrofy


Katastrofę statku "Costa Concordia" przetrwała gipsowa figura Matki Boskiej, którą nurkowie odnaleźli w kaplicy. Stała w wodzie, zanurzona do ramion, ale w jednym kawałku. Ratownicy wyciągnęli ją ubraną w "płaszcz" z ręcznika i przewiązaną pasem bezpieczeństwa.
Gipsowa figura Madonny została wydobyta z "Concordii" w piątek rano, ale na robienie jej zdjęć pozwolono dopiero następnego dnia.

Jak tłumaczył szef zmiany ratowników przeszukujących wrak, zdecydowano się wydobyć Madonnę mimo że wciąż poszukiwano ciał ofiar, bo "wydawało się, że powinniśmy tak zrobić". - Tak samo robiliśmy w L'Aquili po trzęsieniu ziemi w 2009 roku - mówi jeden z ratowników, Fabio. Jak dodał, symbole są dla Włochów niezwykle ważne.
Madonna ma około metra wysokości, złotą koronę i białą szatę. Z morskiej toni uratowano również dzieciątko Jezus, spoczywające na poduszce.

- Uratowaliśmy też tabernakulum z hostią oraz krzyż. Oddaliśmy je do parafii na wyspie Giglio - mówi Fabio.

Gdy statek zaczął tonąć, a kapitan uciekł zostawiając pasażerów, proboszcz parafii otworzył drzwi swego kościoła dla ponad 400 osób szukających tymczasowego schronienia.

Natasza
22-01-2012, 22:37
Schettino: To armator chciał, by podpłynąć do wyspy

KAPITAN CONCORDII SIĘ BRONI

- Pozdrowienie wyspy Giglio było akcją zaplanowaną i pożądaną przez firmę Costa jeszcze przed wypłynięciem z Civitavecchia - oświadczył Francesco Schettino, kapitan liniowca Costa Concordia, który 13 stycznia rozbił się o skały znajdujące się w pobliżu włoskiej wyspy. Jak wynika z publikacji dziennika "La Repubblica" kapitan przekazał tę informację sędziemu śledczemu.
Schettino wyznał też, że "pozdrowienie" miało być przeprowadzone już tydzień wcześniej, ale manewr został odwołany ze względu na złą pogodę. Podobno kapitan powiedział też sędziemu, że firma Costa Crociere wręcz naciskała na jego wykonywanie, bo był to dobry sposób na promowanie rejsów liniowcem. - Costa wiedziała, że na całym świecie mówi się o tym manewrze - miał powiedzieć Schettino.

jacky
22-01-2012, 22:41
Podobno kapitan powiedział też sędziemu, że firma Costa Crociere wręcz naciskała na jego wykonywanie, bo był to dobry sposób na promowanie rejsów liniowcem. - Costa wiedziała, że na całym świecie mówi się o tym manewrze - miał powiedzieć Schettino.
jak to dobrze, że w składzie komisji nie będzie generał Anodiny...
ciekawe co zostanie znalezione na kokpicie.... eee... na mostku kapitańskim...
no i kto zatańczy "kapitańskie tango"...

Natasza
23-01-2012, 10:28
Na przełomie stycznia i lutego u wybrzeży Toskanii, gdzie leży statek Costa Concordia, spodziewane jest pogorszenie pogody; porywy wiatru i wysokie fale mogą zepchnąć wrak do pobliskiej głębiny - prognozą specjaliści z włoskiej Rady Badań Naukowych.
To zaś oznacza, jak podkreśla się w analizach ocen naukowców, że trwa dramatyczna walka z czasem, by nie dopuścić do tego, aby statek wpadł na głębinę. Jest ona obliczana na 70-80 metrów i rozbity wycieczkowiec całkowicie by w niej zatonął.

Dotychczasowy bilans katastrofy statku wycieczkowego, który 13 stycznia uderzył o skałę, to 13 osób zabitych i ponad 20 zaginionych.

Natasza
23-01-2012, 16:28
- Firma nie tylko refunduje koszt rejsu, ale także oferuje 30 procent zniżki na przyszłe kursy – cytuje rzecznika Costa Cruises gazeta „DailyTelegraph”.
Rabaty na przyszłe rejsy oferuje firma Costa Cruises, która organizowała rejsy Concordii. Jej spółką-matką jest Carnival, największy operator wycieczkowców na świecie. Jeden z brytyjskich pasażerów promu, który przeżył katastrofę, określił tę propozycją jako "obraźliwą" – zauważa "Daily Telegraph". W wypadku luksusowego wycieczkowca zginęło 13 osób, około 20 uznano za zaginione.
Jak pisze„Daily Telegraph” firma Carnival, do której należał statek, dzwoni do niektórych pasażerów, pytając ich, czy mają problemy ze snem lub z koszmarami. Dodatkowo pasażerowie dostają listy informujące ich, w jaki sposób mogą domagać się odszkodowania za stracone cenne rzeczy i refundacji kosztów całego rejsu.
Costa Cruises nie odsunie jednak w ten sposób groźby pozwów na miliony dolarów, które złożą prawnicy poszkodowanych. Na razie około 100 pasażerów chce wystąpić o odszkodowania od 150 tys. do 1,5 mln dol.

Dyrektor wykonawczy Costa Cruises Pier Luigi Foschi, który szacował, ze katastrofa będzie kosztować jego firmę 93 mln dolarów, wyraża nadzieję, że uda się znaleźć rozwiązanie, które przynajmniej w sensie materialnym usatysfakcjonuje pasażerów.

Natasza
23-01-2012, 19:30
We wraku statku Costa Concordia znaleziono ciała dwóch kobiet - podały ekipy ratunkowe. Liczba potwierdzonych śmiertelnych ofiar katastrofy wzrosła tym samym do 15.
Nadal zaginione są 22 osoby.

W poniedziałek ogłoszono również, że od wtorku prowadzone będą jednocześnie dwie operacje - dalsze poszukiwania ludzi i wypompowywanie paliwa. Szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli, mianowany komisarzem ds. sytuacji kryzysowej po katastrofie statku, powiedział dziennikarzom, że wrak jest w stanie równowagi i nie grozi mu na razie zatonięcie.
Zgodę na prowadzenie dwóch operacji jednocześnie wyraziła również prokuratura prowadząca dochodzenie w sprawie okoliczności wypadku 13 stycznia.

Natasza
24-01-2012, 13:20
Włoska prokuratura sprawdza doniesienia, że bogaci pasażerowie z Rosji "kupowali" miejsca w szalupach ratunkowych podczas ewakuacji z tonącego Costa Concordia - pisze "The Sun".
Takie zeznania mieli złożyć inni pasażerowie statku. Według nich, bogato ubrani Rosjanie wciskali grube zwitki pieniędzy w dłonie członków załogi nadzorujących ewakuację, żeby w pierwszej kolejności dostać się do szalup.

"The Sun" cytuje też Francę Anichini, mieszkankę Giglio, która była świadkiem dobicia do lądu pierwszych szalup z rozbitkami. - Pobiegłam do szalup. Spodziewałam się ujrzeć w nich kobiety, dzieci i rannych, a zobaczyłam eleganckich mężczyzn w garniturach i kobiety w sukniach wieczorowych, mówiących po rosyjsku - miała mówić niemieckim mediom Anichini.

Natasza
24-01-2012, 18:19
We wraku włoskiego statku Costa Concordia nurkowie odnaleźli dziś kolejne ciało. Ofiarą jest starsza kobieta. To szesnaste odnalezione po katastrofie wycieczkowca zwłoki.
Ciało kobiety nurkowie znaleźli na trzecim pokładzie dzisiaj rano po tym, jak udało im się dostać do kapitańskiego mostku. To starsza kobieta, która miała na sobie kamizelkę ratunkową.

Natasza
25-01-2012, 13:56
Adwokaci pasażerów statku Costa Concordia uważają, że przyczyn jego katastrofy nie można sprowadzać do "chwili szaleństwa kapitana" Francesco Schettino i "inercji" załogi. Ich zdaniem trzeba ustalić odpowiedzialność armatora i kapitanatów włoskich portów. Sam Schettino w dzień po katastrofie miał przyznać się znajomym, że podpłynął do Giglio, by zrobić przyjemność m.in. współpracownikom.
We wtorek media ujawniły sporządzony przez karabinierów zapis podsłuchu rozmów telefonicznych, jakie kapitan Francesco Schettino przeprowadził ze znajomymi 14 stycznia, a więc dzień po katastrofie, tuż przed tym, gdy wydano nakaz jego aresztowania.
Schettino miał podkreślić m.in., że zszedł z pokładu, kiedy zobaczył, że statek się przechyla. Powiedział też: - Zaszczytem jest dla mnie to, że tylu ludzi uratowaliśmy, z wyjątkiem tych, którzy nie dali rady.

W rozmowach tych Schettino przyznał, że podpłynął do wyspy Giglio, by zrobić przyjemność wszystkim tym, którzy go o to prosili, między innymi menedżerowi restauracji.
Podkreślał też, że wywierano na niego naciski, by płynął tak blisko brzegu. "Przepłyń tam, przepłyń tam" - miał według Schettino naciskać menedżer armatora. "Skały tam były, ale instrumenty pokładowe ich nie pokazały, więc popłynąłem" - mówił kapitan Concordii w zarejestrowanych przez karabinierów rozmowach. "Więc jesteśmy tu, a ja za wszystko płacę" - powiedział z wyspy Giglio, kilkanaście godzin po katastrofie.

Podobną linię obrony przyjął też Schettino podczas rozmów ze śledczymi, na przesłuchaniu w sprawie okoliczności katastrofy

Natasza
25-01-2012, 17:35
Z powodu zbyt silnego wiatru poszukiwania zaginionych osób we wraku statku wycieczkowego Costa Concodria zostały wstrzymane. Ratownicy czekają na poprawę pogody.
W rejonie wraku trwają przygotowania do wypompowywania paliwa ze wszystkich zbiorników. Rozpoczęcie tej trudnej operacji zaplanowano na sobotę. Wypompowanie około 2300 ton oleju może potrwać nawet cztery tygodnie.

Natasza
26-01-2012, 22:13
Katastrofa statku Costa Concordia, a szczególnie postawa jego kapitana, który opuścił pokład przed zakończeniem ewakuacji pasażerów, wywołały na całym świecie falę niepochlebnych opinii o Włochach.

Włochów jednak szczególnie zabolały komentarze mediów niemieckich. Miara przebrała się, gdy głos zabrał ten sam "Der Spiegel", który w latach 70. ubiegłego wieku, gdy Włochy były w szponach terroryzmu, zamieścił na okładce symboliczny fotomontaż: pistolet P38 na talerzu spaghetti. Tym razem niemiecki tygodnik ogłosił, że kapitan Francesco Schettino, który najpierw wprowadził statek na podwodne skały, potem opuścił go, pozostawiając własnemu losowi ponad cztery tysiące osób, to "typowy Włoch".

W odpowiedzi włoskie media przypominają, że nie tylko publicyści niemieccy, ale i politycy nie mieli nigdy wysokiego mniemania o Włochach: to były kanclerz Helmut Schmidt powiedział, że włoskie czołgi mają cztery biegi, jeden do przodu i trzy wsteczne. Komentatorzy zastanawiają się, kim są Niemcy dla Włochów, kogo wybrać: Hitlera czy Beethovena. Apelują też do opinii publicznej, by nie dała się sprowokować: w momentach kryzysu nieuchronnie dochodzą do głosu stereotypy i uprzedzenia.

IAR

Natasza
22-02-2012, 22:39
Kilka godzin po odnalezieniu w środę czterech ciał we wraku statku Costa Concordia płetwonurkowie odkryli zwłoki kolejnych czterech osób. Tym samym poszukiwanych jest jeszcze 7 ofiar katastrofy, w której zginęło 32 ludzi.
Zwłoki ośmiu pasażerów i członków załogi znaleziono na tym samym poziomie w zanurzonej części wraku, gdzie po dłuższej przerwie wznowiono poszukiwania zaginionych. Wśród ciał są zwłoki 5-letniej dziewczynki z miasta Rimini we Włoszech.


Poszukiwaniom ciał towarzyszy często przerywana z powodu złych warunków pogodowych operacja wypompowywania paliwa z kolejnych zbiorników.

Natasza
24-02-2012, 23:16
Włoska prokuratura postawiła kolejny zarzut kapitanowi jednostki Francesco Schettino. Będzie on odpowiadał m.in. za to, że nie poinformował władz morskich o wypadku.Wcześniejsze zarzuty mówią o doprowadzeniu do katastrofy morskiej, nieumyślnym spowodowaniu śmierci i ucieczce ze statku, gdy trwała jeszcze ewakuacja.

Prokuratorzy podkreślają, że kapitan nie tylko wykazał się głupotą decydując się na podpłynięcie do wyspy Giglio, ale podjął również ogromne ryzyko chcąc zataić wypadek przed kapitanatem pobliskiego portu.
Przez dłuższy czas Schettino utrzymywał, że doszło jedynie do awarii prądu, choć wycieczkowiec uderzył o skałę i przez ogromną wyrwę w kadłubie zaczęła wlewać się do niego woda. Kapitanowi grozi do 15 lat wiezienia.
Cały czas wypompowywane jest paliwo z kolejnych zbiorników ogromnego wycieczkowca. Ekipy ratunkowe rozpoczęły tę operację prawie dwa tygodnie temu, by zapobiec katastrofie ekologicznej. Jednostka ma sześć olbrzymich baków, w których przed akcją zgromadzonych było prawie 2,5 tysiąca ton paliwa. Gdy uda się już wypompować całe paliwo, eksperci zaczną opracowywać plany usunięcia wraku z mielizny. Ta operacja może potrwać nawet do 10 miesięcy.

Natasza
08-03-2012, 12:50
Niszczenie środowiska naturalnego - to nowy zarzut, jaki usłyszał kapitan statku Costa Concordia, który zatonął u wybrzeży Toskanii. Ten sam zarzut usłyszeli też inni objęci śledztwem oficerowie i pracownicy armatora.
Prokuratura postawiła zarzut kapitanowi Schettino podczas przedprocesowego postępowania dowodowego. W posiedzeniu zwołanym przez prokuraturę w Grosseto wzięło udział w sumie kilkaset osób. To przede wszystkim pasażerowie statku, ich adwokaci, przedstawiciele załogi, a także obrońcy kapitana. Ze względu na tak dużą liczbę uczestników spotkania, których nie byłaby w stanie pomieścić żadna sala sądowa, wynajęto miejscowy teatr.
Kierujący dochodzeniem prokurator Francesco Verusio wyjaśnił podczas postępowania, że zarzut niszczenia środowiska naturalnego dotyczy strefy chronionej w rejonie wyspy Giglio, gdzie występuje bogata i różnorodna flora i fauna morska. Grozi za to kara do półtora roku więzienia.
PAP

Arecki
07-05-2012, 12:25
U wybrzeża wyspy Giglio wciąż można jeszcze oglądać częściowo zatopiony statek Costa Concordia który uległ wypadkowi 13 lutego bieżącego roku. Operacja podnoszenia (usuwania) wraku ma rozpocząć się w tym miesiącu (maj 2012) i może potrwać ok. 8-10 miesięcy.
Chociaż trudno tu mówić o atrakcji turystycznej, jednak widok zatopionego statku jest dość niecodzienny i spektakularny i zapewne wielu już się tam wybrało aby to zobaczyć. Nie tak dawno sprzedawano na wyspie nawet pocztówki z tym zatopionym statkiem jednak burmistrz miasteczka Giglio Porto nakazał wycofanie ze sprzedaży tych pocztówek.
Również i ja postanowiłem się tam wybrać...
Na wyspę można się wybrać statkiem z miejscowości Porto San Stefano (Monte Argentario) położonego w rejonie miasta Grosseto. Na wyspę kursują statki przewoźników Toremar i Maregiglio. Bilet w 2 strony kosztuje 20 EUR. Dojazd ze stacji kolejowej Orbetello Monte Argentario do portu San Stefano autobusem linii nr 1 (2 EUR w jedną stronę). Rozkład rejsów na Isola del Giglio można znaleźć na tej stronie:
http://www.giglioinfo.it/isola_del_giglio/giglio_traghetti_orario.html

Arecki
08-05-2012, 08:20
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/5bacb6bc87159fe5645c90fe0c36ccc0.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/4b75de3dceda5827b4855a9ae2150f81.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/fcbd0b79d8ca1cf6956865b9d1e497ae.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/162e306e7ed4c46a7206aa7f0c17bba3.jpg

Arecki
08-05-2012, 08:24
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/483bb938478cca2e53e833aba0bca599.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/148aa0baeed1cffa2f70fa243cce4cd0.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/37dc8d0c578dd59db8518409b8b58e20.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/ffb2208c7518e499b0cfe52585acdbb2.jpg

Arecki
08-05-2012, 08:31
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/79fae8bb6651f37a3115bd95b5cc9519.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/f90ded848da38cbe1eb9f6678b10a153.jpg
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/25ad8cb232bcbe6530880896b1929420.jpg

Giglio Porto:
http://www.hot.jpg.pl/uploads/2012-05/b2945cfd114e224cbe4cf2fd9f776c94.jpg

jacky
08-05-2012, 23:58
czekamy na scan Twojego tiketu...

Arecki
09-05-2012, 09:47
Skan biletu na statek na wyspę? Jeżeli o to chodzi to nie ma problemu ale co miałoby w nim być szczególnego? :)

jacky
09-05-2012, 11:27
na ów prezentowany statek...
myślałem, że byłeś jego pasażerem ...
:-)

Arecki
09-05-2012, 13:22
Ależ skąd:smile: Byłem pasażerem tego co w porciku zacumowany utrzymuje pion ;)

Natasza
13-06-2012, 10:26
Skutki katastrofy wycieczkowca powoli zaczyna odczuwać branża rejsów wycieczkowych. Dwaj morscy potentaci: Royal Caribbean (RC) oraz Carnival odnotowali w ostatnim czasie spadek rezerwacji, według różnych źródeł o 15-40%. Nikt nie spodziewał się, aż takich strat. Ceny biletów zaczęły bardzo szybko spadać, do tego stopnia, że kajuty z balkonem zaczęły być sprzedawane w cenie zarezerwowanej dla kajut z oknem. Niektórzy armatorzy obniżyli ceny biletów nawet o 60%.

Jest to niewątpliwy cios dla tego sektora branży turystycznej, który od niespełna trzydziestu lat dumnie się rozrasta. Od początku lat osiemdziesiątych ruch wzrastał średnio o 7,6% rocznie, by w ubiegłym roku osiągnąć 16 mln turystów, czyli o siedem razy więcej, niż trzydzieści lat temu.

Powoli wycieczkowce zaczęły przekształcać się w luksusowe hotele na wodzie. Właściciele statków wymyślali coraz to nowe rozrywki i okazję do urozmaicenia czasu spędzonego na statku. W latach dziewięćdziesiątych Carnival zarabiał już po zapełnieniu 60% kajut. Główną klientelę stanowiły wówczas młode pary i zamożniejsi emeryci. Co dawało gwarancję pomyślności nawet w sytuacji tymczasowego załamania gospodarczej koniunktury.

Wszyscy pamiętają kryzys w branży lotniczej po 11 września 2001. W obawie przed zamachem ludzie masowo odwoływali loty, nie przybywało nowych rezerwacji. Mimo, iż transport lotniczy to najbezpieczniejszy środek lokomocji. Czy wycieczkowce czekają podobne lata posuchy?

Zaledwie kilka tygodni po katastrofie Costa Concordii awaria przydarzyła się na innej jednostce Carnivala Costa Allegra. Kiedy statek opływał Seszele doszło do pożaru, w wyniku którego przestał działać cały system nawigacji elektronicznej, pasażerowie zostali odcięci od klimatyzacji i toalet. Takie wydarzenia na długo zapadają w pamięci turystów - wydatnie pomogły tu media trąbiące tygodniami o kłopotach.

Plany transatlantyków na najbliższe lata to stabilne dochody. Strategia obniżania cen byłaby zabójcza dla większości firm. Dlatego drogą ratunku pozostaje powrót do zróżnicowania pakietów oferowanych pasażerom, czyli podział na biednych i bogatych. Innym pomysłem jest planowana od lat ekspansja w Azji.<!-- google_ad_section_end -->

Natasza
15-09-2012, 09:10
Sternik Costa Concordii pomylił stronę prawą z lewą - do takich wniosków doszli eksperci, którzy przeanalizowali zapis czarnej skrzynki statku. Według nich, do katastrofy wycieczkowca doszło z powodu licznych błędów kapitana i załogi.
Potwierdziły się tym samym wcześniejsze ustalenia śledztwa, według których za wypadek odpowiada między innymi kapitan wycieczkowca Francesco Schettino. W chwilę przed katastrofą podjął on wiele błędnych decyzji. Trudną już sytuację pogorszył chaos panujący wśród załogi. Kapitan wydawał niezrozumiałe polecenia dotyczące zmiany kursu. Dodatkowo okazało się, że część zatrudnionych na statku osób nie władała biegle językiem włoskim, co stanowiło dużą barierę.

Czarna skrzynka zapisała dyskusję, która toczyła się na mostku. Można z niej wywnioskować, że sternik nie wiedział jaki ma dokładnie wykonać rozkaz. W końcu popełnił błąd i skręcił w prawo, zamiast w lewo, co doprowadziło do tragedii.

W chwilę po zderzeniu statku ze skałami kapitan otrzymał stosowne informacje od podwładnych. Przez szczelinę wdzierała się woda, co stanowiło realne zagrożenie. Jednak kapitan ogłosił alarm dopiero po 50 minutach. Zgodnie z zasadami, powinien natychmiast zastosować procedurę awaryjną, która została przygotowana na wypadek kolizji. Cała załoga powinna była wiedzieć co się stało. Schettino postąpił jednak inaczej. Według biegłych zlekceważył powagę sytuacji. Ekspertyza wykazała, że rozmiar katastrofy mógł być mniejszy, gdyby zachowano wszystkie obowiązujące procedury.

W styczniowej katastrofie wycieczkowca u wybrzeży włoskiej wyspy Giglio zginęły 32 osoby.

Francesco Schettino opuścił 6-miesięczny areszt domowy. Grozi mu 15 lat pozbawienia wolności za między innymi nieumyślne spowodowanie śmierci, doprowadzenie do katastrofy morskiej oraz ucieczkę z pokładu w trakcie ewakuacji.

Natasza
14-04-2013, 10:41
Niektórzy z 30 prawników reprezentujących pasażerów statku Costa Concordia, który w styczniu zeszłego roku zatonął u wybrzeży Toskanii, chcą przedłużenia śledztwa w sprawie wypadku
W przyszłym tygodniu w miejscowości Grosseto odbędą się wstępne przesłuchania świadków. Prawnicy zamierzają wnieść pozew przeciwko dyrektorom spółki Carnival Corporation, armatorowi statku. Mają nadzieję, że złożenie formalnego wniosku w prokuraturze spowoduje rozszerzenie dochodzenia.
Celem tego śledztwa miałoby być sprawdzenie, czy nie doszło do zmowy właścicieli spółki z osobami oskarżonymi o spowodowanie wypadku.
Statek Costa Concordia zatonął w styczniu 2012 roku niedaleko wyspy Isola del Giglio u wybrzeży Toskanii po nieudanym manewrze kapitana Francesco Schettino. Zginęło wówczas 30 z 4200 pasażerów i członków załogi, dwoje do dziś uważa się za zaginionych.
Kapitan Schettino, który zszedł z pokładu tuż po fatalnym w skutkach manewrze, jest oskarżony o wielokrotne zabójstwo i brak nadzoru nad ewakuacją pasażerów. Z uporem twierdzi, że dzięki jego umiejętnościom i podejmowanym decyzjom straciło życie znacznie mniej ludzi, niż mogłoby zginąć. Kapitan zabiega o pozwolenie na powrót do pracy.

Natasza
17-09-2013, 07:53
Takiej operacji jeszcze nie przeprowadzano w historii światowej żeglugi. 500 specjalistów z różnych dziedzin podejmie się próby ustawienia w pionie leżącego w morzu statku długości 300 metrów i ważącego 114 tysięcy ton.
Akcja podnoszenia wraku wzbudza prawdziwą atrakcję wśród przyjezdnych. Miejsca w hotelach na Giglio zostały zarezerwowane już dwa miesiące temu, gdy podano przypuszczalny termin rozpoczęcia najtrudniejszej fazy usuwania skutków katastrofy sprzed półtora roku. Kiedy to u wybrzeży wyspy turystyczny wycieczkowiec Costa Concordia uderzył o podmorskie skały. W wyniku katastrofy zginęły 32 osoby.

Jeszcze dzisiaj ma zapaść decyzja czy dzień później o godzinie 6.00 rano możliwe będzie przystąpienie do prac. Wszystko zależy od prognoz pogody. Na razie wszystko wskazuje się, że warunki meteorologiczne i stan morza nie przekreślą tych planów.

Skomplikowana operacja ma trwać od 12 do 24 godzin.

Jeśli akcja podnoszenia zakończy się sukcesem, Costa Concordia zanim zostanie odholowana do jednego z portów pozostanie jeszcze długo u brzegów wyspy oparta na specjalnej platformie i na zbudowanym w tym celu sztucznym dnie.

Natasza
24-06-2014, 18:37
Spór o to, w którym włoskim porcie - w Genui czy Piombino - ma odbyć się operacja demontażu wraku statku Costa Concordia może doprowadzić do tego, że wycieczkowiec długo jeszcze będzie stać u brzegów wyspy Giglio w Toskanii
Najostrzejsze stanowisko zajęły w tym sporze władze regionu Toskania, które nie zgadzają się z tym, że to Genua w odległej Ligurii, a nie pobliskie Piombino, ma znacznie większe szanse otrzymać zadanie demontażu gigantycznego statku, który rozbił się o podmorskie skały koło Giglio w styczniu 2012 roku. W opinii armatora Concordii, firmy Costa Crociere, do którego należy ostatnie słowo w sprawie wyboru portu docelowego, struktura w rodzinnym mieście Krzysztofa Kolumba jest odpowiednio przygotowana do tak wielkiego przedsięwzięcia. Piombino ma być do tego gotowe za kilka miesięcy.
Decyzja o wyborze miejsca ma zapaść jeszcze w czerwcu. Operację transportu wraku do wybranego portu planowano pierwotnie na lipiec.
Jeśli władze Toskanii zablokują porozumienie w sprawie przewiezienia statku do Genui i w rezultacie takiego formalnego protestu nie opuści on brzegów wyspy Giglio w najbliższych tygodniach, może tam zostać nawet do przyszłego roku. Transport wraku jesienią i zimą jest wykluczony z powodu warunków na morzu. A wrak aż półtora roku, do września 2013 r., kiedy to został podniesiony i ustawiony w pionie, leżał w wodzie i coraz bardziej rdzewieje, co grozi jego stopniowym rozpadem.