PDA

Zobacz pełną wersję : Na europejsko-azjatyckiej wędrówce-epilog



pixi
08-02-2011, 23:52
Po 10 dniach w Grecji, prawie miesiącu spędzonym w Bułgarii i ponad tygodniowym pobycie w Turcji, powracamy na początku września drogą morską do Grecji.

http://pixiland.info/w10/europa.w10-02.gif

Zaczyna zapadać zmrok, gdy dopływamy niewielkim promem z tureckiego Ayvaliku do Mytilini, stolicy wyspy Lesbos. Na wybrzeżu zapalają się światła, ich odbicia malują wodę na kolorowo. Szybka kontrola paszportowa i symboliczna celna.
Zaraz wpadamy w wir miasta i jednokierunkowych, zatłoczonych ulic, szukamy mapy w księgarni, mowię po grecku:
- kalispera, ta itela ena chartis tu Leswos - a sprzedwca odruchowo, jako że turysta może chcieć tylko pocztówki, pokazuje mi cały stojak, wreszcie rozumie że turysta może też mówić po grecku i zdobywam mapę i plan miasta.
Szybko znajdujemy się wśród oliwnych gajów i choć po ciemku mylimy drogę, trafiamy na samotny kościółek, pod jego opieką spędzimy noc.
Wokół rozstawianego stołu pojawia się zielona para oczu, potem druga i trzecia. W ciemnościach nocy widok jest zaskakujący..., podświadoma reakcja: - co u diabła ? mam przywidzenia ?... Światełka przemieszczają się regularnie, to trzy koty, rudy, czarny i szary. Kot białoszary też dodaje swoją parę żółtych oczu.
Gdy kończymy rybę i rozdajemy resztki, śledzi nas już pięć par oczu, krążących wokół jak świetliki.

Lesbos to trzecia do do wielkości wyspa grecka, górzysta z dwoma „oczkami” – głęboko wciętymi zatokami. Najpierw zwiedzamy Mytilini.

http://pixiland.info/w10/w10gr028.jpg

Katedra wysoka, uliczki ciasne i "nic mi się nie mieści" w obiektywie

http://pixiland.info/w10/w10gr083.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr081.jpg

pixi
08-02-2011, 23:56
Mytilini

http://pixiland.info/w10/w10gr082.jpg

Inna wieża
http://pixiland.info/w10/w10gr085.jpg

W sklepikach przy wąskich uliczkach można kupić wszystko, często towar jest już zapakowany...

http://pixiland.info/w10/w10gr084.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr080.jpg

pixi
09-02-2011, 08:01
W porcie w Mytilini

http://pixiland.info/w10/w10gr079.jpg

Brzegiem zatoki Gera i poprzez góry zjeżdżamy na południowy brzeg do Watera, gdzie mał znajdować się kamping.

http://pixiland.info/w10/w10gr077.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr078.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr029.jpg

Po kampingu pozostały tylko tabliczki, w pobliskiej restauracji radzą nam zabiwakować na plaży i udzielają pobytu w lodówce naszym wiktuaom. Miasteczko i plaża są prawie puste, tu wrzesień to już koniec sezonu. Ranek spędzamy na plaży bo słoneczko nie ogłosiło jeszcze końca sezonu i mocno przygrzewa.

pixi
09-02-2011, 11:02
Po obiedzie w „uprzejmej” restauracji, wjeżdżamy na najwyższy, prawie tysiącmetrowy szczyt Olimbos z rozległą panoramą, kościółkiem i stacją przekaźnikową, na jego zboczu leży Agiassos, jedno z najładniejszych miasteczek na wyspie. Kamienne, solidne domy rozłożone na stromym zboczu pełne są sklepów z ceramiką, wyrobami z drewna i lokalnymi przysmakami. Nad ulicami są daszki obrośnięte winoroślą, dają dużo cienia i szczególny nastrój.

http://pixiland.info/w10/w10gr030.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr031.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr032.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr086.jpg

pixi
09-02-2011, 11:10
Oglądamy też miasteczka wzdłuż zatoki Kalloni i południowo-zachodnią część wyspy, dość bezludną z górami zwieńczonymi dziwacznymi, skalistymi, poszarpanymi grzywami lub spiczastymi piramidami. Jedziemy na nocleg do pobliskiej, szerokiej doliny rzecznej nieopodal starego klasztoru. Nad nami gwiezdna kopuła, nagle coś przeleciało i rozpadło się; ani samolot, ani gwiazda, a wiec co ? UFO !

http://pixiland.info/w10/w10gr034.jpg

Rano wspinamy się do klasztoru, w starej cerkwi odremontowano stare freski, dziedziniec, dalej druga cerkiew, wysoki mnich zaprasza do środka mimo że grzeszymy nieprzepisowym strojem, częstuje lokumem i wodą zgodnie z tradycyjną gościnnością.

http://pixiland.info/w10/w10gr035.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr036.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr087.jpg

pixi
09-02-2011, 11:16
Eressos, spokojne miasteczko na wyżynie, gdzie w tawernach pod platanami zasiadają przez cały dzień starsi, wąsaci Grecy bardzo różni się nastrojem od nadbrzeżnego Skala Eressu, wybrańca lesbijek.
Właśnie jest doroczny, dwutygodniowy festiwal, rocznicowy bo 10-ty i wszędzie wiszą okazjonalne dekoracje, kwiaty, girlandy, jest wystawa obrazów. Ulice, nadbrzeżne restauracje na palach, a nawet sklepiki z pamiątkami i biżuterią pełne są pań w różnym wieku i o różnym wyglądzie. Zachodnia plaża zamieniła się w wielkie pole namiotowe, uciekamy na nocleg w góry.

http://pixiland.info/w10/w10gr037.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr038.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr089.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr091.jpg

pixi
09-02-2011, 11:33
Skala Eressu

http://pixiland.info/w10/w10gr090.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr092.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr039.jpg

Jedyny zabytek w Skala Eressu to resztka antycznej mozaiki obok cerkwii.

http://pixiland.info/w10/w10gr093.jpg

pixi
09-02-2011, 11:43
A na górze w Eressos panowie grywają w wielkie szachy na chodniku.

http://pixiland.info/w10/w10gr094.jpg

Z Eressos do Sigri, na zachodnim wybrzeżu prowadzi kurzliwa szutrówka przez łyse góry, porośnięte jedynie zielonożółtymi kępkami kolczastych roślin, czasami widać niskie chaty pasterzy, co jedzą barany ? Wydaje się że nawet doświadczony baran czy wszystkożerna koza nic tu nie skubnie.

http://pixiland.info/w10/w10gr040.jpg

Jeden z naszych noclegow.

http://pixiland.info/w10/w10gr095.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr096.jpg

pixi
10-02-2011, 08:17
W Sigri pozostała twierdza z czasów panowania tureckiego, jest mały port i kościółek rybaków na górce.

http://pixiland.info/w10/w10gr041.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr097.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr043.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr042.jpg

pixi
10-02-2011, 08:25
http://pixiland.info/w10/w10gr098.jpg

Nieco dalej trafiamy na szlaban na drodze do rezerwatu skamieniałego lasu, wyjaśnień brak. Kiedyś postawiono na wyspie zgrabne, drewniane tablice informujące o ciekawostkach i ścieżkach do pieszych wędrówek. Z braku opieki część z nich jest nieczytelna lub leży w rowie.
Odwiedzamy też zruinowany stary klasztor na górce, jego najciekawszym akcentem są wylegujące się wszędobylskie koty.

http://pixiland.info/w10/w10gr099.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr100.jpg

Śpimy na plaży w dołku między wydmami wśrod dziwnych roślin i bardzo zielonych, wysokich tamaryszków.

http://pixiland.info/w10/w10gr044.jpg

pixi
10-02-2011, 08:32
Tak słoneczko grzeje nam wodę na prysznic.

http://pixiland.info/w10/w10gr033.jpg

Rano całe niebo zasnute jest chmurami, malownicze miasteczko Molivos, na północnym wybrzeżu, wygląda szaro i smutno a mimo to pełne jest spacerujących turystów, głównie Anglików.
W mniejszym Petra, zasiadamy w kafejce do internetu gdy spadają pierwsze krople deszczu, gwałtowna ulewa trwa ponad godzinę, to już po raz siódmy przeżywamy wakacyjną burzę. W środku Petry sterczy wysoka skała, na niej wybudowano w XVIII w. kościół dostępny przez 114 schodków w niej wykutych.

...na górze jest bardzo ciasno,

http://pixiland.info/w10/w10gr102.jpg

ale jaki widok z góry na Petrę

http://pixiland.info/w10/w10gr101.jpg

Zatrzymujemy się w Skala Sykaminias, w „pansion Niki”, niebo ciągle straszy deszczem a i tak nie ma tu miejsca na namiot. Pokój z łazienką, balkonem, klimą i wspólną kuchnią utargowaliśmy na 30 € za noc (w sezonie kosztuje 55 €).

pixi
10-02-2011, 08:36
Skala Sykaminias to lilipucia miejscowość, malutki port, kościółek na wulkanicznej skale, plac centralny, nie z platanami ale rozrośniętymi tamaryszkami, dochodzi do nadbrzeża, właściwie stanowią całość. Kilka kutrów rybackich i łódek kołysze się na lekkiej fali.
Jemy w psarotawernie „Gniazdo kukułcze”. Stoliki stoją zaledwie 3 metry od kutra, nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się wcinać rybę tak blisko od jej prześladowcy. Wokół stołu, obsiadły nas portowe zwierzaki, wymieniam z siąsiadem 1 psa na 2 rude koty, po chwili sprawiedliwie rozdzielając resztki ryby-miecza, mam ich już 9 wokół siebie.

http://pixiland.info/w10/w10gr103.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr104.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr046.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr045.jpg

Nazajutrz, budzi nas słońce, najpierw plaża nieopodal, potem trasa, pozostała nam jeszcze północno-wschodnia część wyspy. Robimy zakupy w Mantamades; tu jest chyba najmniejszy bank na świecie: malutki, niski budynek z tutejszego kamienia, jedno oszklone okienko i tuż obok, dystrybutor pieniążków.

pixi
10-02-2011, 08:41
Szukamy noclegu nad morzem ale kiepska droga prowadzi w oliwny gaj. Zatrzymujemy się przy mostku, tablica: „ciężarówki i czołgi – 80” czego, ton ? km/godz ? Już wyobrażam sobie te czołgi z pobliskiego poligonu, śmigające 80 km/godz między oliwkami. Rozkładamy biwak obok, pod oliwką. W nocy budzi nas..., nie, nie czołg, tylko rozklekotany pick-up „agrotiko”, potem przejeżdża ich jeszcze 5 ale nikt się nami nie interesuje.

http://pixiland.info/w10/w10gr047.jpg

Wracamy na wybrzeże.

http://pixiland.info/w10/w10gr048.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr049.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr108.jpg

pixi
10-02-2011, 08:57
Po dłuższych poszukiwaniach i przypadkowej wizycie u garncarza, gdzie "zasięgnęliśmy języka"trafiamy na starenką, przysadzistą cerkiewkę Agios Stefanos.

http://pixiland.info/w10/w10gr106.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr107.jpg

Pozostał nam jeszcze do obejrzenia i podziwiania, rzymski akwedukt koło Moria z II w. ze stosunkowo dobrze zachowanymi monumentalnymi łukami.

http://pixiland.info/w10/w10gr051.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr109.jpg

pixi
10-02-2011, 09:00
Jest 15 września, czas opuścić Lesbos.

http://pixiland.info/w10/w10gr050.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr110.jpg

Wykupujemy bilety na statek do Pireusu w biurze linii Nel, po uprzednim sprawdzeniu u konkurencji, tu okazały się najtańsze: 158 € (2 osoby na deck class + auto). Wieczorem rozkładamy materace i śpiwory na 4-tym pokładzie, pod daszkiem między skrzyniami z kamizelkami ratunkowymi. Po około 2 godz, zawijamy do portu na Chios, natychmiast wchodzą na pokład handlarze z koszami, pełnymi produktów wyspiarskich. O 7-ej rano, o brzasku, cumujemy w Pireusie.

pixi
11-02-2011, 15:46
Tu przyszedł nam do głowy trochę wariacki pomysł - skoro jesteśmy tak blisko wyspy Salaminy to wypada na nią zajrzeć.
Po skomplikowanym wyjeździe z portu znajdujemy drogę do Peramy i o 8-ej jesteśmy na promie, traktowanym tu jak tramwaj, którym jedzie się do pracy, prom odpływa co 15 min i płynie się też 15 min. Płacimy 7 €, dostajemy kolorowe bileciki i niedługo, zbliżając się do Salaminy, widzimy po prawej port, gdzie czekały tiremy greckie (obecnie rownież port wojenny) i wzgórze, skąd Xerkses obserwowal bitwę w 480 r. pne.
Robimy objazd Salaminy, kształtem przypominającej podkowę. Ciekawsza jest jej wewnętrzna, zachodnia część, jakby wielka zatoka. Na zboczu wśrod sosen jest klasztor św.Mikołaja Cytrynowego, dzwonimy do bramy, wychodzi do nas bardzo wiekowa siostrzyczka, ubrana na czarno, wspierając się na długim kiju, zalewa nas potokiem greckich słów, powtarzanych w kółko. Po chwili wyławiamy, że pyta skąd jesteśmy. Każe iść do kaplicy św.Nikiforosa, postawić świeczkę i wrzucić monety do skarbonki. Mówi, że teraz możemy się bezpiecznie kąpać bo Święty ma nas bronić od utopienia się, i zaraz pospiesznie wygania nas za drzwi. Wobec tego jedziemy na plażę, słońce grzeje mocno, w dzień mamy ciągle ponad 30°C .

http://pixiland.info/w10/w10gr052.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr112.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr113.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr111.jpg

pixi
11-02-2011, 15:52
http://pixiland.info/w10/w10gr053.jpg

Na kontynent zawozi nas inny prom, w 10 min za 4,50 € w okolice Megary. Korzystamy z autostrady aby podjechać bliżej Nemea. Zamarzyło nam się spędzić noc przy ruinach świątyni Herkulesa pośrod winnic.

http://pixiland.info/w10/w10gr054.jpg

Rano zwiedzamy Nemeę, najpierw stadion, bo świątynia Zeusa i muzeum są dalej – za jeden bilet wstępu.

http://pixiland.info/w10/w10gr114.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr055.jpg

pixi
11-02-2011, 15:56
http://pixiland.info/w10/w10gr115.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr116.jpg

Okolice Nemea są znanym regionem produkcji win, które pod względem smaku niewiele ustepują winom francuskim a za to wiele ustepują ceną. Robimy solidne zakupy, prosto u winiarza.
Wokół trwa winobranie, traktory wożą przyczepy pełne skrzynek, koszów, ostry, upajający zapach wytłoków unosi się w powietrzu. Oglądamy, degustujemy, zaglądamy do miejscowej kooperatywy, nawet trafiamy do laboratorium oenologicznego, gdzie częstują nas specjalnym plackiem, upieczonym na młodym, musującym, już nie soku a jeszcze nie winie i posypanym orzechami i sezamem. Tego dnia nie pokonaliśmy zbyt wielu kilometrów, z noclegu przy kościółku z widokiem na winne zbiorniki nieledwie widać poprzedni nocleg „u Herkulesa”.

http://pixiland.info/w10/w10gr057.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr056.jpg

pixi
11-02-2011, 16:13
Rano grzejemy w słońcu wodę w plastikowych worach na przysznic, łazienka ma ściany z winorosli, są naturalne wieszaki na ręczniki i ubranie, brak tylko kafelków pod stopami.
Aby opuścić Peloponez wybieramy drogę nad samym morzem wzdłuż Golfu Korynckiego przez Xylokastro i Diakofto do Egio.

Tak dojrzewają winogrona, pod daszkami aby ich słońce nie spaliło,

http://pixiland.info/w10/w10gr058.jpg

tak suszą sie rodzynki, aby ich słońce nie spaliło.

http://pixiland.info/w10/w10gr060.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr059.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr061.jpg

pixi
11-02-2011, 16:17
Na prom wjeżdzamy w momencie zdejmowania cumy, jest godz 17, to ostatni rejs, płacimy 19,50 €. Jest zaledwie kilku pasażerów, duje silny wiatr, fale nie są duże ale struktura górnego pokładu buja się i brzęczy. Podmuchy wiatru wzbijają kropelki wody, słońce tworzy na nich piękne tęcze.
Na zachodzie widać we mgle eleganckie filary mostu Patras-Antirio. Po około godzinie wpływamy do małego portu Agios Nicolaos i jedziemy na zakupy do Nafpaktos. Kupujemy w supermarkiecie na głównej ulicy, jest sobota i prawie wszystkie sklepy są pozamykane.

http://pixiland.info/w10/w10gr062.jpg

W niedzielę zwiedzamy starożytne miasto Termos niedaleko jeziora Trichonida. Wstęp jest bezpłatny.
Mury z II w. pne wyznaczają rozległy prostokąt miasta. Archeologowie odsłonili tu ruiny kilku następujących po sobie światyń, są pozostałości agory, fontanny. Małe muzeum posiada niepoliczalną ilość fragmentów ceramiki użytkowej i dekoracyjnej ze świątyń. Na ruinach rozrosły się figowce, orzechy włoskie, granaty – tu robimy nasze „zakupy”.

http://pixiland.info/w10/w10gr066.jpg

pixi
11-02-2011, 16:21
zwiedzamy starożytne miasto Termos

http://pixiland.info/w10/w10gr063.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr064.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr065.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr067.jpg

Potem posilamy się w nowożytnym mieście, w tawernie na dwupoziomowym placu z kaskadą i rozłożystymi platanami o bardzo grubych pniach.

pixi
11-02-2011, 16:28
Wypada myśleć o opuszczeniu Grecji, przemierzamy Agrinio, Amfilochię, zatokę Amvrakilos. Zostajemy na nocleg na polanie w górach, nieopodal widocznego z daleka, pielgrzymkowego monastyru Moni Rete, rozbudowującego się, mimo że mieszka tu tylko dwóch mnichów. Mały, XVIII w. kościółek mieści drewniany, kolorowy ikonostas i liczne freski.

http://pixiland.info/w10/w10gr069.jpg

http://pixiland.info/w10/w10gr068.jpg

Rano odwiedza nas właściciel pobliskiej hodowli kur i zaraz sprawdza, czy jego podopieczne przeżyły nasz „najazd”. Zazdrościmy mu czarnego, lśniącego, nowego 4x4, widocznie greckie kury znoszą złote jaja.

Strajk okupacyjny ? Aby opóźnić nasz odjazd ?

http://pixiland.info/w10/w10gr070.jpg

Nieuchronnie kierujemy się do Igumenicy. W Platarii na plaży przepakowujemy samochód, szykujemy rzeczy na statek, bierzemy ostatnią kąpiel a wieczorem jemy rybki w restauracji „Olga”. O północy odpływamy z Igumenicy na „Cruise Olympia” zadekowani na 7-ym pokładzie.
Noc jest gwiaździsta, rozpoznaję linię brzegową przygranicznej Grecji z płaską laguną, piaszczystym językiem lądu i światełka małej restauracji. Trochę dalej płyniemy wzdłuż albańskiego brzegu, co za niespodzianka; Saranda jest rzęsiście oświetlona, port, nadbrzeże, domki na zboczu i stroma ulica wiodąca pod górkę w głąb kraju. A jeszcze 3 lata temu w tym miejscu była prawie kompletnie czarna plama, znaczona tylko słabą latarnią w porcie.

pixi
11-02-2011, 16:36
Wczesnym popołudniem przybijamy do portu w Anconie. Autostradą, bo innej drogi tu nie ma, z zatrzymaniem w Jesi na zakupy i pizzę, docieramy nad jezioro Trasimeno. Z licznych campingów większość jest już pozesonowo zamknięta, przyjmują nas na „Polvese” w San Arcangelo za 18 €/noc. Jest kilka kamperów i kilku namiotowców, w większości emeryci.
Wieczór jest ciepły, spacerujemy nad jeziorem, obserwując piżmaki. Podpływają blisko, jakby czekały na „kolację”, nic dla nich nie mamy i ten najbliższy, rozczarowany, odwraca się zabawnie zadkiem.

Rano zaglądamy do Castiglione del Lago, mały spacer uliczkami, gdzie królują sklepiki z miejscowymi przysmakami.

http://pixiland.info/w10/w10it06.jpg

http://pixiland.info/w10/w10it07.jpg

Prawdziwy "Rital" nie wrzuci byle jakiej fasoli do każdej zupy

http://pixiland.info/w10/w10it08.jpg

Potem wjeżdżamy na darmową Fi-Pi-Li, dalej autostradą do Genova, skręcamy na Alessandrię i na kamping koło Ovada. Rano chmury, mgła i zimno – koniec pogody. Omijamy Torino autostradą, zjeżdżamy do Susa, ładnego, zabytkowego miasteczka, gdzie jazdę utrudniają bardzo wąskie, jednokierunkowe uliczki. Gdy pijemy ostatnie cappuccino na placu, zaczyna padać deszcz.
Przejazd przez Alpy odbywa się w deszczu i mgle, z pięknych widoków nie widzimy nic a to dla nich wybraliśmy te trasę. Teperatura spada do 5°C, wieje lodowaty wiatr, nawet nie chce nam się zatrzymać na piknik, z głodu podgryzamy suszone owoce. Przekraczamy granicę i po stronie francuskiej pogoda jest podobna. Na noc zatrzymujemy się na kampingu w Tournus. Błotnisty teren po niedawnej ulewie, pełny jest kamperów, to punkt etapowy dla powracających z francuskiej riwiery.
W sobotę, 25 września, w drodze do domu, zbaczamy jeszcze do kilku producentów wina, z trudem upycham jeszcze kilka kartonów butelek w samochodzie.
Wieczorem, po pokonaniu korka, jak zwykle przy wjeździe do Paryża od strony Fontainebleau i wielkiej blokady na zjeździe z obwodnicy, meldujemy się w domu, radośnie przyjęci przez tęskniącego kocura.

W sumie nasza włóczęga trwała 70 dni, zrobiliśmy 9360 km, przejechaliśmy Francję, Italię, Grecję, Bułgarię, zajrzeliśmy do Turcji, wracaliśmy drogą morską do Grecji, ponownie przez Italię i Francję ale już inną drogą, do domu. Była to swobodna włóczęga, po miejscach częściowo znanych i tych nowo odkrywanych a nie ostre zwiedzanie.