PDA

Zobacz pełną wersję : Z baru na pole przez góry



pixi
30-09-2012, 14:23
Nasza wakacyjna wyprawa, planowana od kilku miesięcy zawisła na... nie na włosku... tylko na linie pewnego okrętu czarnogórskiego armatora. W kwietniu okazało się zdecydowanie, że ani data rejsu ani jego cena absolutnie nam nie odpowiadają i trzeba wybrać inną wersję osiągnięcia półwyspu bałkańskiego. A to oznacza, że trzeba przejechać trawersem nie tylko Francję ale i Italię i jeszcze kawałek wybrzeża albańskiego.

http://pixiland.info/w12/balkans01.jpg

W niedzielę 15 lipca 2012 r. wyruszamy w południe autostradą A6 do Lyonu, dalej sprytnym skrótem koło lotniska dostajemy się na drogę krajową do Grenoble. Pierwszy nocleg wypada nam na campingu między Uriage a Vizille.
Wieczorem trochę kropi mały, chłodny deszczyk ale od rana niebo jest już nieskazitelnie niebieskie i temperatura szybko wzrasta. W słońcu, głęboko wcięta dolina rzeki Romanche wydaje się mniej ponura, podjeżdżamy zakrętasami poprzez zielone zbocza, coraz wyżej wśród szczytów sięgających ponad 3000 m npm, miejscami na kamienistych, szarych pochyłościach widoczne są płaty śniegu.
Od przełęczy Lautaret mamy już zjazd do Briançon, robimy ostatnie zakupy i obieramy kierunek Siestriere. Granica francusko-włoska jest niewidocza, tylko napisy informują nas że już jesteśmy w kraju cappuccino. W Pinerolo niedaleko Torino wjeżdżamy na autostradę i mkniemy przez Alessandria, Genova, La Spezia aż do Viareggio na camping „Pineta”.
Następny dzień mamy „autostradowy” – zatrzymujemy się dopiero w Cassino. Miejski camping jest źle oznakowany, po nocy bardzo trudno na niego trafić, być może zajeżdżamy z nieodpowiedniej strony, pytamy kilkakrotnie o drogę i trafiamy tam zaprowadzeni przez uprzejmego „przewodnika” na motorze.

Klasztor na Montecassino

http://pixiland.info/w12/Mtc01..jpg

pixi
30-09-2012, 14:26
Od rana zwiedzamy słynny klasztor na Montecassino, potem cmentarz, wszędzie trzepoczą na wietrze białoczerwone chorągiewki. Połowa zwiedzających to rodacy.

http://pixiland.info/w12/Mtc02..jpg

http://pixiland.info/w12/Mtc03..jpg

Nasz cmentarz

http://pixiland.info/w12/Mtc05..jpg

http://pixiland.info/w12/Mtc04..jpg

pixi
30-09-2012, 14:37
Jeszcze jedna noc na campingu nad jeziorem koło Melfi i w czwartek wieczorem meldujemy się w porcie w Bari na statek albańskiej „Adrii” płynący do Durres. Załadunek odbywa się w żółwim tempie, filipińska załoga wyraźnie nie daje sobie rady z ustawianiem samochodów i ciężarówek. Zajmujemy doskonałe miejsce na 5 pokładzie, rozkładamy materace, śpiworki, szykujemy sobie kolacje popijaną czerwonym, włoskim winem. Odpływamy z 2,5 godzinnym opóźnieniem.
Wypłynęliśmy z opóźnieniem i z nim przypływamy do Durres. Rozładowanie statku to też sztuka jeszcze nie do końca opanowana przez załogę, choć doszła do moich uszu pochwała dla niej od włoskiego kapitana : „dziś wszystko było bardzo dobrze” ! To jak bywa w inne dni ?
Wyjazd z portu też nie jest prosty, jeszcze z morza rozpoznajemy na wprost portu nową, przysadzistą cerkiew z białego kamienia pod czerwonymi dachówkami, potem szereg zardzewiałych wagonów na dworcu kolejowym z boku centrum – to ułatwia orientację, miasto znamy trochę z zeszłorocznego pobytu.
Skok do banku po tutejsze Leki, kawa z berkiem w barze przy plaży i pomijając inne już man znane zabytki kierujemy się do muzeum archeologicznego a tu – przykra niespodzianka; muzeum jest całkowicie zamknięte z powodu gruntownego remontu. Pozostaje tylko obejrzenie lapidarium na trawniku obok przez niski płot; kilka potrzaskanych trzonów kolumn i kapiteli tonie w chwastach.
Zakupujemy w pobliskim markiecie zapas mody mineralnej, gazowanej z cytryną „Glina lemon”, mojej ulubionej i w drogę.
Jedziemy na północ, do Szkodry, jest ramadan i przy drodze a także w mijanych miasteczkach wiele sklepów, barów i restauracji jest pozamykanych, w stolicy podobnie. Na szosie mercedesów wcale nie jest mniej niż dawniej, raczej więcej jest aut innych marek, a domy mienią się teczą kolorów, najwięcej jest zielonych i fioletowych a ostatnio modne są okładane drobnymi kamykami.
Po południu zatrzymujemy się na kawę i piwo w Suzi (Zues), w restauracji z tarasem oryginalnie nadwieszonym nad rzeką Bunes skąd mamy piękny widok na szkoderską twierdzę Rozafa na przeciwnym brzegu i na okolicę.
Szosa do przejścia granicznego jest wyraźnie prowincjonalna ale nie brak przy niej sklepików i barów w osiedlach.
Po symbolicznej kontroli granicznej wjeżdżamy do Czarnogóry. Spieszy nam się do Baru, wybieramy drogę przez góry a nie wzdłuż „wielkiej plaży” i dopiero w Dobrej Vodzie skręcamy nad morze. W małej zatoce Utjeha są prawie obok siebie dwa campingi „Oliva” (Maslina) i "Utjeha", wybieramy ten drugi; niewielki, do morza wypada tylko przejść przez szosę, plaża z drobnych kamyczków, woda przejrzysta - tego nam było trzeba na początek wakacji. W osiedlu są sklepy, restauracje, kioski. Spędzamy tu parę dni, wokół towarzystwo miedzynarodowe, głównie rodacy, Czesi, Słowacy a także Franzuci, Holendrzy.

http://pixiland.info/w12/w12mne79.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne21.jpg

Akurat się zachmurzyło...

http://pixiland.info/w12/w12mne74.jpg

pixi
01-10-2012, 14:28
Któregoś popołudnia wybieramy się do Starego Baru. Miasto, choć zrujnowane i opuszczone otoczone jest potężnymi murami. Przychodzi mi na myśl nie tak daleki stary Ston...
Wzdłuż ulicy podgrodzia wyrosły domy z barami, stylowymi restauracjami i sklepami z pamiątkami a dalej całe miasteczko z dwoma meczetami. Opłacamy wejście po 2 € od osoby (dzieci – 1 €).

http://pixiland.info/w12/w12mne01.jpg

To plan dawnego Baru z gmatwaniną uliczek zamkniętych w obrębie murów.

http://pixiland.info/w12/w12mne02.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne12.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne13.jpg

Romantyczne ruiny porośnięte są bluszczem obejmującym grubymi gałęziami jak mackami nadkruszone mury, są też wysokie cyprysy i figowce odurzające słodkim zapachem.

pixi
01-10-2012, 14:31
Wdrapujemy się na wysoko położoną twierdzę, jej masywne, surowe mury z okami strzelnic zdają się dorównywać górom. Niżej kilka kościołów nieco odnowionych, pałace, domy, ruiny katedry niegdyś przebudowanej na meczet. Zarys ulic jest jeszcze czytelny, plany budynków już znacznie mniej. Kiedyś było tu 600 budowli w tym 17 kościołów, kilka pałaców...
Dawny Bar zwany dziś „Starym” ma ponad tysiącletnią historię, illiryjskie miasto przetrwało wpływy rzymskie, bizantyjskie, słowiańskie, weneckie potem panowanie tureckie aż w końcu XIX w. stało się po prostu „czarnogórskie”. Właśnie wtedy, w czasie walki o wyzwolenie od Turków zostało zrujnowane przez własną czarnogórską altylerię, następnie trzesienie ziemi w 1979 r.zamieniło je w malowniczą, nastrojową ruinę a mieszkańców zmusiło do przeprowadzki.

http://pixiland.info/w12/w12mne03.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne04.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne05.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne08.jpg

pixi
01-10-2012, 17:38
http://pixiland.info/w12/w12mne06.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne07.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne10.jpg

pixi
01-10-2012, 17:40
http://pixiland.info/w12/w12mne09.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne11.jpg

Wracając zajeżdżamy do „nowego” Baru, mimo niedzielnego popołudnia supermarkiet „Voli” jest otwarty i oferuje szeroki wybór towarów.

Wodnik
01-10-2012, 22:47
Jezusicku Bałkany!

Rozsiadam się w pierwszym rzędzie i wyciągam popcorn :thumbupcool:

Na mnie Stary Bar zrobił duże wrażenie. Pamiętam też pyszny obiad w jednej z knajpek u podnóża twierdzy :drool:

pixi
02-10-2012, 14:05
Innego dnia odwiedzamy Ulcinj. Jedziemy brzegiem morza w stronę granicy albańskiej, wszystkie drogowskazy są tu dwujęzyczne. Niewielka zatoka obramowana skałami, na tej zachodniej usadowiła się cytadela ze starszą częścią miasta, w głębi zatoki – piaszczysta plaża pokryta teraz kolorowymi parasolami. Nowy meczet wita nas głosem muezina przypominającym o rytualnej modlitwie a plakaty zapraszają na naukę koranu. Spod straganowych wystaw zupełnie nie widać już murów starych kamieniczek.

http://pixiland.info/w12/w12mne14.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne19.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne18.jpg

pixi
02-10-2012, 14:11
Powyżej na wzgórzu rozłożyły się wianuszkiem nowe dzielnice. Pomimo tłumu ludzi i aut jakoś znajdujemy drogę do cytadeli. Błąkamy się wąskimi uliczkami, zadzierając głowy spoglądając na okna z kamiennymi, ozdobnymi wspornikami i dziwne występy z otworami, podobne jak w Splicie. Są tu; fragmenty konstrukcji gotyckich, renesansowych, poturecka studnia, zrujnowany meczet z kikutem minaretu, średniowieczna baszta. Niektóre domy są zrujnowane i opuszczone. Brak jest wytyczonej trasy turystycznej i ogólnej dbałości, a szkoda... Jedynie od strony morza rozsiadły się hotele i restauracje.

http://pixiland.info/w12/w12mne16.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne20.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne17.jpg

Wspomnienie po Turkach: armatnie kule i fragmenty nagrobków.

http://pixiland.info/w12/w12mne15.jpg

Ostatni wieczór upływa nam na rozmowie z sąsiadami rodakami, do dyskusji włącza się miejscowy jeż głośno szeleszcząc w zaroślach a po drzewach znowu biega ta „szczurowiewiórka”. Potem ostatni, nocny spacer po plaży, na rano planujemy szybkie zwijanie i wyjazd przez góry na północ kraju.

pixi
04-10-2012, 17:42
Rano wieje silny wiatr, horyzont zasnuwa biały kobierzec delikatnych chmurek, woda zrobiła się lodowata i zaczyna kropić drobny deszczyk. Do Virpazar wbieramy drogę ciekawie zygzakującą przez góry, wysokie na 900 m, dla ładnych widoków. Jedziemy, wznosimy się coraz wyżej i ciągle nie widzimy którędy je pokonamy ?
Szosa pamięta z pewnością jeszcze czasy Tito, żółta niegdyś bariera jest całkiem zardzewiała, są dziury, nawet całe progi bo asfalt ześlizgnął się z wiekiem niżej, mijamy pojedyńcze domki, kilka taxi, znaczy przjedziemy ! Nad nami wiszą sine chmury, jest dość ciemno, temperatura spadła do 20 °C. Wreszcie jest przełęcz, przewalają się przez nią tabuny mgły, a za nią pogoda jest jeszcze gorsza, a niebo nabrzmiałe od chmur aż po horyzont. Mamy widoki...

W Virpazar ledwo majaczy brzeg jeziora Szkoderskiego, wyspa Grmożur prawie niewidoczna, przejeżdżamy przez mierzeję, wycieraczki biją się ze strugami deszczu, smutno mokną spacerowe stateczki i wydłużone łódki z trzcinowymi daszkami od słońca przypominające chińskie dżonki – nie będzie zwiedzania ani wyspy ani twierdzy Lesendro, ani wioski Vranjina z kościołem św.Mikolaja. Trzeba będzie tu powrócić...

Wjeżdżamy do Podgoricy, deszcz ciągle leje, góry zniknęły a niebo zdaje się spadać nam na głowy. Szukamy ruin antycznego miasta Dioklea (Duklja) to tylko 3 km na północ od stolicy... żadnych tabliczek, pozostaje nawigacja z mapy. Wybrana droga okazuje się słuszna: centrum – stara droga na północny zachód - kierunek Spuż, Danilovgrad – na przedmieściach skręt w prawo na Rogami, przez rzekę, tory kolejowe i drogą w pole. Niedługo potem ukazują się fragmenty masywnych murów po obu stronach szosy. Te po lewej są ogrodzone zielonym, metalowym, solidnym płotem. Szybko radzimy sobie z pokonaniem bramy zawartej kamieniem ale bez kłódki i wchodzimy na teren wykopalisk bez nazwy. Ale to napewno tu ! Resztki murów mocno poszczerbione otaczają wielki czworobok, wygląda mi to na forum, wokół fragmenty kolumn, kapiteli, fryzów.

http://pixiland.info/w12/w12mne25.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne22.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne72.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne73.jpg

pixi
04-10-2012, 17:46
Z jednego boku widać przyziemia portyków, składów, w innym rogu ruiny bazyliki. Kanał doprowadzający wodę jest jeszcze doskonale widoczny. Mury biegną dalej, tuż obok jakieś ruiny sterczą z nieprzekopanego jeszcze placu. Teren dawnego miasta rozciąga się szeroko wokół, aż do wzgórz o łagodnie wypiętrzonych sylwetkach. Robię kilka zdjęć w ciągle padajacym, gęstym deszczu. Duklja powstala w I w. n.e. z fundacji imperatora Dioklecjana, była wielkim mastem, mieszkało w nim 8 - 10 tys. osob. W V w. zburzyli je Ostrogoci a potem trzęsienie ziemi. W VII w. weszła w skład państwa serbskiego i jej losy są dosyć pogmatwane i zmienne zależnie od wojen regionalnych książąt.

http://pixiland.info/w12/w12mne23.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne24.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne26.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne27.jpg

pixi
09-10-2012, 10:51
Po południu jedziemy drogą na Mojkovac przez piękny przełom rzeki Moraczy. Wodna firanka nie pozwala jednak podziwiać ani wąwozu o pionowych ścianch z małą strużką wody na dnie ani wysokich gór. Jest tu tak wąsko że ledwo mieści się szosa i rzeka, nie ma osiedli, czasem tylko mała restauracja czy bar przy drodze.
Mamy dość moknięcia i zjeżdżamy na wieczór na „Camp Svetigora” (Kamp Moracza), 3 km na południe od monastyru Moracza. Wprawdzie nie jest to miejsce na namioty a jedynie ośrodek z 4 domkami na 2-3 osoby i jednym większym, piętrowym, z obszernym stołem pod dachem i nawet basenem, który nas najmniej teraz interesuje. Wynajmujemy domek, po utargowaniu wychodzi za 25 €, ma łazienkę z przysznicem, WC, koce, poduchy i nawet pościel. Deszcz ustaje dopiero po 19-ej ale wstające z gór opary zapowiadają że jeszcze powróci. Jest zimno i wilgotno, wciągamy dresy, wyciągamy rozgrzewacza, prawdziwie barowa pogoda...

http://pixiland.info/w12/w12mne28.jpg

Rano, słońce w pełni, ani chmurki na niebie, piękny widok na grupę 2000-tysięczników.
Zwiedzamy monastyr Moracza, wymagania odzieżowe nie są zbyt rygorystyczne ale fotografować wewnątrz nie wolno. Wysoki mur z przyległymi zabudowaniami dla mnichów otacza zespół klasztorny; po środku wznosi się biała cerkiew Zaśnięcia M.B. z XIII w. z zabytkowymi freskami i mniejsza św. Mikołaja.

http://pixiland.info/w12/w12mne29.jpg

pixi
09-10-2012, 21:04
http://pixiland.info/w12/w12mne30.jpg

Portal wejściowy

http://pixiland.info/w12/w12mne31.jpg

Cerkiew św. Mikołaja.

http://pixiland.info/w12/w12mne33.jpg

Klasztorne dzwony

http://pixiland.info/w12/w12mne32.jpg

Najważniejsze freski są 13-wieczne, inne o 300 lat młodsze ale liczniejsze i lepiej zachowane. Sama cerkiew jest przykładem architektury w stylu „raska” jakże odmiennego od znanych kościółków bizantyjskich i zaskakuje swoją monumentalnością i spiętrzeniem form geometrycznych. Trafiamy na francuską wycieczkę z popem-przewodnikiem, który dokładnie tłumaczy symbolikę najważniejszych fresków. Zachwycamy się szczególnie „sądem ostatecznym” wielkim na całą ścianę narteksu.
Przy monastyrze, między dużym parkingiem z barem a głównym wejściem jest skwer z drzewami przeznaczony dla pielgrzymów, zacienione ławy i stoły, źrodlana woda, mały kiosk z napojami.

pixi
10-10-2012, 21:56
Droga wiedzie dalej na północ doliną Moraczy i niedługo opuszcza ją skręcając na wschód aby osiągnąć południową, mniej malowniczą część doliny Tary koło Kolasina.

http://pixiland.info/w12/w12mne34.jpg

Z Kolasina zbaczamy na wschód aby dostać się w góry Przeklęte, skręcamy w drogę do Andrijevicy (40 km); wąska, bez poboczy, wije się jak wąż, miejscami naprawiono już na niej mostki i dziury. Za skrzyżowaniem na Eco-katun „Stavna” wjeżdżamy w zielony korytarz sklepiony krzyżującymi się gałęziami wysokioch drzew. Potem zaczyna się podjazd długimi zakosami, liczymy co najmniej 5 pętelek a z góry już widać lekko zamglone, poszczerbione szczyty Prokletja.
Jeszcze ostry zjazd w dół do Andrijevicy i dolina otwiera się szeroko, środkiem płynie rzeka Lim. Wszelkie ostrzeżenia przed tą trasą okazały się bezpodstawne, droga jest wąska i bez poboczy lecz całkowicie bezpieczna i dostarcza niezapomnianych wrażeń pod względem „zieloności” pejzażu.
Dolina Limu usiana jest pojedyńczymi domkami. Przysadziste, na planie prostokąta, prawie kwadratu, kryte wysoką czapą czterospadowego dachu, przeplatają się z nowszymi w stylu już mniej lokalnym. Przy każdym prawie obejściu stoi co najmniej jeden stóg siana.
Skrzyżowanie Plav - Gusinje i zaraz po prawej jest „café – bar” z campingiem „Lake View” na łące nad brzegiem jeziora Plawskiego. Dojście do wody jest z tej strony dość problematyczne ze względu na zielony dywan wodnych, nadbrzeżnych zarośli.

http://pixiland.info/w12/w12mne44.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne45.jpg

jacky
10-10-2012, 22:08
fascynuje mnie koloryt owych bałkańskich domostw...
owych czerwonych dachów widzianychy z oddali...
i w Albanii, Czarnogórze, Macedonii, Bułgarii - długo by wymieniać...
nie raz żałuję, że nie zjechałem z głównej trasy...

pixi
11-10-2012, 17:24
Plav to dość duże, rozległe miasteczko z wszelakim zaopatrzeniem, znajduje się w dawnym tureckim geograficznym i administracyjnym regionie Sandżak. W mieście jest nowy, duży meczet „Sułtański” z 1909 r. i nietrudno tu spotkać na ulicy kobiety zawoalowane po muzułmańsku.

http://pixiland.info/w12/w12mne40.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne36.jpg

Idziemy do piekarni przy głównej ulicy i zaraz naprzeciwko rzuca mi się w oczy wielki taras i napis „Czevabdżinica”- niestety nie zdegustowaliśmy ich czevabczy. Robimy zakupy, najpierw mapę gór – można ją kupić za 4 € w Informacji Turystycznej (w centrum, tuż obok Domu Kultury, nieczynne w południe i w W.E.), ta sama ulica posiada 4 markiety i prowadzi w dół do poprzecznej ze sklepikami z jarzynami i owocami, masarniami (wszystkie są halal) i innymi sklepami.
Naszą uwagę przyciąga meczet na skrzyżowaniu ulic, niewielki, kryty czterospadowym dachem z drewnianym minaretem oryginalnie dekorowanym, to meczet „carski”, pochodzi z 1471 r; ale obecny wygląd otrzymał w XVIII w.

http://pixiland.info/w12/w12mne35.jpg

Marko
12-10-2012, 05:46
Fascynujące zdjęcia i opisy

pixi
12-10-2012, 16:24
Meczety drewniane w tej okolicy mają specyficzną architekturę; drewniano-murowane, z czterospadowym dachem z drewnianym minaretem „wyrastającym” prosto z dachu. Minaret ozdobiony deszczułkami układanymi w jodełkę opasuje na górze wianuszek ozdobnych, drewnianych płaskorzeźb wśrod których zawsze jest obecny półksiężyc z gwiazdą. Obok meczetu ośmiokątna fontanna do ablucji też pod stożkowym daszkiem. Meczety pochodzą z XVII-XVIII w. i sądzę że zbudowano je z drzewa modrzewiowego skoro tak doskonale przetrwały do dzis.

http://pixiland.info/w12/w12mne37.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne41.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne38.jpg

pixi
12-10-2012, 21:35
Krążymy po starej dzielnicy tureckiej szukając wieży Kule Redżepagica i znajdujemy jeszcze dwa takie meczety, potem następne. Kule Redżepagica jest dobrze ukryta między domami; gruba, kwadratowa z nadwieszonym drewnianym piętrem na górze, zbudowano ją w 1671 r. a może i dawniej, w XV w. ostatnie piętro dodano później. Służyła celom obronnym a także pokreślała znaczenie i prestiż rodziny właściciela.

http://pixiland.info/w12/w12mne43.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne39.jpg

Zaraz nadbiega pan z kluczami. Wchodzimy, trzy poziomy, drewniane schody, sprzętów prawie nie ma, kilka drewnianych łóżek-podestów, dekoracyjne półki pod sufitem i puste szafy i gabloty muzealne – eksponaty wrócą po remoncie, może.

http://pixiland.info/w12/w12mne42.jpg

jacky
12-10-2012, 22:47
Zaraz nadbiega pan z kluczami.
dzwonnik z Notre Dame ?

pixi
16-10-2012, 18:34
Jedziemy wzdłuż północnego brzegu jeziora do Gusinje, potem na jego zachodnim krańcu za drogowskazem na Dolia aby wjechać do doliny Grbaje w górach Prokletje, droga do Doliny Granczar prowadzi do małego przejścia granicznego z Albanią (6 km). Asfalt zastępuje droga gruntowa a przed nami rysują się najwyższe szczyty oświetlone zachodzącym słońcem. Budzą zachwyt ale i grozę. Góry są strome, ekspozycja znaczna, podejścia długie, zejścia również.
Campingu oficjalnego w Dolinie Grbaje nie ma ale można rozbić namiot na łące przed restauracją w Eco katun i korzystać z wc i ciepłego prysznica restauracji za 2 € od osoby/noc (od niektórych żądają po 3 € ?). Są tu też piętrowe domki z pokojami do wynajęcia. Dalej przy drodze, około 200 m od restauracji, w drzewach jest źrodło „Suljowa Czeszma” obmurowane i ogrodzone a nieco wyżej szałas pasterski gdzie można kupić sery, mleko, żentycę i specyficzny chlebowy placek. Są też polany gdzie widać porozstawiane namioty.
Wzdłuż całej doliny widzimy liczne domki letniskowe i kilka klubowych schronisk.

http://pixiland.info/w12/w12mne46.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne48.jpg

Na „katunie” już stoi mały namiot Belgów, później przyjeżdżają Czesi, rozbijamy nasz biwak nieco dalej, znosimy wodę z pobliskiego źrodła i martwimy się o lodówkę bo restaurator nie pozwolił korzystać ze swoich.

http://pixiland.info/w12/w12mne47.jpg

pixi
16-10-2012, 20:27
Nazajutrz od rana świeci słońce ale chmury już zbierają się nad górami. Idziemy w głąb doliny na rozeznanie kolejno odchodzących szlaków i za około pół godziny stajemy przed wysoką ścianą „kotła” zamykającego drogę. W tej dolinie szlaki znakowane są nie tylko czerwonym kółkiem z białym środkiem ale także są zółte drogowskazy.

http://pixiland.info/w12/w12mne76.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne54.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne58.jpg

Marko
17-10-2012, 05:57
Jaki szlak wybrać? dobre pytanie

zdzicho alboom II
17-10-2012, 09:50
A te numerki 501, 502 to są później na szlaku przy każdym znaku?

pixi
17-10-2012, 10:14
Te numerki sa tylko na drogowskazach i na mapie Prokletje. Szlaki na trasie zaznaczone sa tylko koleczkami i nazwami szczytu ze strzalka na skrzyzowaniach szlakow.

zdzicho alboom II
17-10-2012, 11:02
Trochę głupio, ale w Alpach chyba też tak jest?

pixi
17-10-2012, 11:20
To wcale nie glupio, ile mozna bazgrac farba na drzewach? Jak ktos nie "czuje" szlaku to niech sie nie pcha w wysokie gory.
Dziwne tylko ze w wielu krajach balkanskich wszystkie szlaki sa znakowane tak samo - zawsze czerwone kolko z bialym srodkiem. W innych czesciach Europy mamy austriacki system - pasek kolorowy pomiedzy dwoma bialymi pakami a to zapewnia lepsza widocznosc z daleka.

zdzicho alboom II
17-10-2012, 11:40
Mnie się najbardziej podoba tak jak w Polsce i w Bułgarii - różnokolorowo, może to kwestia przyzwyczajenia, ale łatwiej jest chyba operować kolorami i móc powiedzieć np. zdobyłem ten szczyt żółtym szlakiem, bo żółty jest łatwiejszy od niebieskiego, a i w terenie przyjemniej jest wypatrywać swojego koloru niż patrzeć na mapę i zastanawiać się czy to właściwy numerek.

pixi
17-10-2012, 12:31
Ja tez tak wole kolorowe szlaki ale Balkany maja swoja specyfike.

pixi
17-10-2012, 16:54
Potem próbujemy wejść na górę pod granicę albańską. Ścieżka jest słabo widoczna, gubimy ją, podejście dnem suchego strumienia robi się coraz trudniejsze, zbaczamy i odnajdujemy ścieżkę ale widok kłębiących się chmur na szczytach odstrasza nas, odpuszczamy i schodzimy.

Widoki z góry

http://pixiland.info/w12/w12mne49.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne50.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne51.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne52.jpg

Jest duszno i parno i burza wisi w powietrzu. Ledwo zjechaliśmy do Gusinje, pokręciliśmy się trochę po uliczkach miasteczka, jak zaczyna padać deszcz, chronimy się do najstarszej, najładniejszej restauracji „Kule Nekovica” w starej wieży. W takiej scenerii piwo i kawa chyba lepiej smakują ?
Gusinje nosi jeszcze bardzo wyraźne ślady epoki komunizmu; zardzewiałe płoty, tandetne kioski, brzydkie domy z odpadającymi tynkami, nierówna zabudowa ale kilka nowoczesnych barów i kawiarni, kolorowe, przeładowane towarami sklepy wskazują że miasto wychodzi z przygranicznego marazmu. Tu też znajdujemy dwa stare meczety w lokalnym stylu, najstarszy - meczet „Wezyra”– z połowy XVIII w. z arkadowym przedsionkiem i jeden nowszy, murowany. Jest również kościół katolicki i drugi - obrządku greckiego.

pixi
18-10-2012, 16:11
Podmiejskie źrodła krasowe „Alipaszni Izvor” (wywierzyska) tak ładnie opisywane w przewodnikach są niestety zaniedbane, pełne śmieci, budynek rerstauracji, zadaszony taras i promenada z mostkiem opuszczone i nieco zrujnowane.

Te źrodła znajdują się u wejścia do doliny Ropojana, też ciekawej i wartej obejrzenia mimo że jest obszerniejsza a otaczające ją szczyty są nieco niższe. Szosa asfaltowa wiedzie dnem doliny wśrod rozsiadłych luźno domostw aż do wioski Vusanje z charakterystycznym meczetem i byłym, opuszczonym dziś posterunkiem policji. Pozostały 3 puste budynki, wielki parking i zadaszona wiata, spoglądająca w głąb doliny na granicę albańską. Parkuje tu kilka samochodów z polską rejestracją i jeden z francuską, stajemy obok, dalej kończy się asfalt. Idziemy drogą słabo znakowanym szlakiem – czerwonym kółkiem z białym środkiem, drogowskazów z żółtymi strzałkami jeszcze nie postawiono. Piknikowe wiaty i tablice informacyjne dopiero się budują.

Po około pół godzinie marszu dochodzimy do dobrze oznakowanego „Siri” – wywierzyska „ Savino Oko” – piękny, niewielki stawek napełniony niebieską, bardzo zimną wodą. Urządzono drewniane ławeczki do podziwiana tego „cudu” natury ale obok walają się śmieci z przepełnionego kosza.

http://pixiland.info/w12/w12mne55.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne56.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne57.jpg

pixi
19-10-2012, 15:52
Podążamy dalej, dolina szeroka, trawiasta z wielkimi głazami i tyle wokół wspaniałych miejsc na biwaki... Po odejściu szlaku na Maja Rosit widoki już są mniej ciekawe, góry „uciekają” w bok, idziemy przez las jeszcze jakiś czas i zawracamy gdy dowiadujemy się ze malownicze jeziorko latem jest wyschnięte. A dolinna ścieżka prowadzi aż pod wysokie szczyty w Albanii.

http://pixiland.info/w12/w12mne59.jpg

Jeszcze nie ma drogowskazów z żółtymi strzałkami a szlak znakowany jest tylko czerwonym kółkiem z białym środkiem malowanym na kamieniach i drzewach.

http://pixiland.info/w12/w12mne60.jpg

pixi
20-10-2012, 19:27
Przedreptaliśmy doliny czas iść w góry. Wybieramy wejście na Waluśnicę, krótkie, stosunkowo łatwe i obiecujące w widoki na szczyty okalające dolinę Grbaje bo dzień jest słoneczny a niebo bez chmurki. Od restauracji najpierw trzeba zejść nieco w dół drogą i skręcić na zachód na „Planinarski dom” dalej prowadzi szlak w kierunku Trojana znakowany, jak wszystkie czerwonym kółkiem z białym środkiem. Najpierw trawersy przez bukowy las, niedługo za odejściem szlaku na Trojan ukazują się szerokie, spadziste zbocza; źródełko, pierwsze rozgałęzienie szlaku, wybieramy w lewo.
Waluśnica ma dwa szczyty a można też iść z niej granią na sąsiednie. Za skalistym trawersem wychodzimy na rozległy dywan jagodnika. Tu „krótkie” podejście znacznie wydłuża się, opychamy się czarnymi jagodami bez umiaru. Stajemy na szczycie, wysokość 1876 m n.p.m. tylko, ale co za widoki !

http://pixiland.info/w12/w12mne65.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne63.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne64.jpg

Gdy wracamy na katun obok nas rozkłada się obóz krakowskich przewodników. Prowadzimy wieczorne rozmowy, wymianę doświadczeń i kawałów w miłej atmosferze podlewanej lokalnym winem z kubików.

http://pixiland.info/w12/w12mne80.jpg

Nasza łąka pełna jest pasikoników, inne podobnie, za każdym krokiem w trawie podrywamy dziesiątki większych i mniejszych, szarych, zielonych, brązowych, które zaraz deszczem spadają na nas. Wieczorem z namiotu wymiatam ich ponad tuzin a i tak rano znajdujemy je w butach, w ubraniu i bagażach.

zdzicho alboom II
20-10-2012, 20:35
Podoba mi się to.
Widoki są ładniejsze niż w Durmitorze a i trasy łatwiejsze?

pixi
20-10-2012, 22:47
Widoki w Prokletje sa moze i ladniejsze niz w Durmitorze ale trasy trudniejsze i dluzsze. Np zobacz : Oczniak 3,5 km w 3 godz.; Karanfil - 5.30 na 6,5 km ostro pod gorke; na Valusnica 2 godz na niewiele ponad 3 km (i to latwa droga).

zdzicho alboom II
21-10-2012, 10:08
A jeszcze trzeba zejść z góry.
A widoki w Durmitorze to jakie właściwie są, czy wszędzie widać to samo, bo Durmitor jest malutki?

pixi
21-10-2012, 14:35
Durmitor jest mały ale widok od południa jest inny niż widok od północy, najwyższe szczyty są oczywiście widoczne zewsząd ale pod innym kątem.
Prokletje - część czarnogórską można oglądać tylko z doliny Grbaje lub doliny Ropojana lub Radovan czyli od północy. Jak wyglądają od południa to jeszcze nie wiem.

pixi
22-10-2012, 18:14
W niedzielę opuszczamy Ptokletje jadąc przez Plav ale inną, boczną drogą przez małe wioski, Andrijevicę, Berane w kierunku Serbii.

Widziane po drodze

http://pixiland.info/w12/w12mne61.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne62.jpg

W Berane muzeum rzeki Lim „Polimskij muzej” jest niestety nieczynne a nie pasuje nam zostać tu dłużej. Kręcimy się po sennym mieście; na skwerze stoi pomnik tym co polegli w wojnie 1990-1999, idziemy na szeroki deptak spacerowy z wieloma barami i kawiarniami i fundujemy sobie olbrzymie porcje lodów, bardzo tanich.

pixi
22-10-2012, 18:22
Na zachodnim przedmieściu zwiedzamy monastyr Djurdjevi Stupovi (św. Jerzego) z XIII w. Pozostała z niego tylko cerkiew o ciekawym rozwiązaniu architektonicznym w stylu „raska”. Wygląda jak nowa mimo swoich 9 wieków, w środku ładnie wybetonowana gdyż popadła w ruinę 300 lat temu, pozostały tylko małe fragmenty starych fresków. Pomieszczenia dla mnichów zostały niedawno odbudowane, urządzono też zgrabne ujęcie wody z mozaiką.

http://pixiland.info/w12/w12mne66.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne67.jpg

Płyta nagrobna wtórnie użyta i wmurowana "do góry nogami".

http://pixiland.info/w12/w12mne75.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne68.jpg

pixi
23-10-2012, 17:56
Przez przełom Limu dojeżdżamy do Bijelo Polje.

http://pixiland.info/w12/w12mne69.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne70.jpg

Mimo niedzielnego popołudnia wszystkie markiety i piekarnie są otwarte, inne sklepy pozamykane. Podążamy na północ i na parę kilometrów przed granicą skręcamy na wschód do Bistrica aby spędzić noc jeszcze w Czarnogórze. Droga prowadzi przez stary most, wypiętrzony na środku, z kamiennymi murkami co ogranicza widoczność, wjeżdżamy, z drugiej strony wpada na most z wielką szybkością taksówka, zgrzyt hamulców, na szczęście „nie pocałowaliśmy się”. Taksówkarz probuje coś mówić, tłumaczyć ale widząc zagraniczną rejestrację rezygnuje, nie będziemy go ścigać...

http://pixiland.info/w12/w12mne71.jpg

Zaraz nad rzeką jest mały bar z piwkiem i grillem, muzyka gra, ludzie się kąpią. Pytamy o pobliski camping, nie ma ale możemy tu na łące rozbić namiot. Pijemy piwko i czekamy aż pływacy pójdą sobie. Ledwo stawiamy namiot zapraszają nas na piwko, potem inni stawiają inne piwka, a wypić musisz bo to poczęstunek.

jacky
23-10-2012, 20:57
a nie powinien tytuł wątku ( ew. podwątku ) brzmieć "od baru do baru" ?

aż dziw bierze z utraty rangi wina na rzecz browaru w Montenegro...


:laugh::wink:

pixi
23-10-2012, 21:14
Wina czarnogorskie towarzyszyly zwyczajowo naszym wieczornym posilkom. Piwo przyjemnie jest wypic w barze a i cena nie powala.

pixi
25-10-2012, 14:32
Rano wcześnie budzi nas słońce, na łące nie ma ani jednego drzewka, jemy śniadanie, wreszcie przyjeżdża właściciel baru i uwalnia nasze zamrożone wkłady do lodówki. Potem przyjeżdża dziwny czlowiek, mówi że jest malarzm i rzeźbiarzem, dostał 3-cią nagrodę w jakimś konkursie w Paryżu i zaprasza do siebie. Jedziemy do wioski, pan Velibor Merdović pokazuje swoje akwarele i rzeźby w drewnie z mocnymi akcentami folkloru, te podobają mi się najbardziej. Rzeźbi ramy do luster, ozdobne gęśle, krzyżyki, drewniane płytki. Rozmawiamy przy miodzie, nie tym pitnym ale pszczelim z tymiankiem, pycha.

http://pixiland.info/w12/w12mne77.jpg

http://pixiland.info/w12/w12mne78.jpg

Wracamy na główną szosę w przełomie Limu, prowadzącą do granicy.
W ciągu kilku dni przejechaliśmy Montenegro od Baru na południu nad morzem do Bijelo Polje na północy „zahaczając” o góry Przeklęte.
Na małym odcinku drogi jeszcze jesteśmy w Czarnogórze a od wschodu, na drugim brzegu Limu już jest Serbia. Przejście graniczne, długa kolejka oczekujących, dostajemy pieczątki w paszportach, życzenia „sreczen put”. Serbia wita nas takim samym krajobrazem...

Dalszy ciąg opisu podróży jest tu : http://voyageforum.pl/threads/4441-W-poszukiwaniu-starych-fresków

zdzicho alboom II
25-10-2012, 19:53
Rzeczywiście tytuł jest bardzo adekwatny do opowieści.