Zobacz pełną wersję : Przez góry, miasta, czarnomorski brzeg po trackie skarby
Po wymoczeniu się w ciepłym morzu, wygrzaniu na plaży po zimnej wiosnie i obejrzeniu kilku hellenistycznych ruin w Grecji przekraczamy granicę grecko-bułgarską w Kulacie i ... wjeżdżamy w inny świat na prawie miesiąc.
http://pixiland.info/w13/carte-bulgarie-2013.jpg
Główna droga jest w przebudowie i kierują nas przez Petricz, robi się wiejsko i sielsko; zakurzona szosa bez poboczy wiedzie opłotkami, bocianie gniazda na słupach. W pierwszej stacji paliw Lukoil kupujemy winietkę, paliwo i worek lodu do „spiżarni”. Do banku po levy uderzamy w Sandanski. Na wjeździe straszy ten sam monument ale miasto zrobiło się ładniejsze niż parę lat temu, posprzątane, odnowione, bardziej kolorowe.
Przez Simitli, Razlog jedziemy do Bansko, zielono i kręto, na horyzoncie stale widać wysokie góry, potem pojawia się bielejąca piramida Wihrenu (2914 m). W Bansko strefa hotelików i pensjonatów podchodzi już pod świerkowy las i jeszcze budują nowe. Latem, 90 % z nich świeci pustkami, spodziewam się, że zima zapełniają je narciarze. Kilka markietów z szybami zaklejonymi gazetami, wyraźnie zamkniętych teraz może też otwiera swe podwoje tylko zimą ? Zakupy spożywcze można zrobić tylko w kilku sklepikach na głównej ulicy Pirin i placu targowym, za to restauracje i kafejki zajmują ulicę Cara Simeona.
Mechany (restauracje)
http://pixiland.info/w13/w13bg006.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg007.jpg
Okazała cerkiew w Bansko skryta za murem, wybudowana pod panowaniem tureckim, mimo zakazu wznoszenia wyższych niż konny jeździec - tu sułtan dał specjalne pozwolenie.
http://pixiland.info/w13/w13bg008.jpg
Widzę, że wielu miłośników Bułgarii tu jest...
Nie przerywając ciekawie zapowiadającego się tematu.... Chorwacja czy Bułgaria na lipiec?
zdzicho alboom II
01-12-2013, 21:56
Chyba będzie zdobycie Wichrena, chyba że pogoda jak zwykle je uniemożliwi.
.... Chorwacja czy Bułgaria na lipiec?
Jeszcze zawczesnie na konkretne plany... ale lubie bulgarskie pomidory... i bulgarskie ceny.
Jedziemy w las pod górę, do „naszego leśnego hotelu”, czyli rozbić namiot na polanie Banderica powyżej restauracji. Zachodzące słońce pogrąża wcześnie dolinę w cieniu i robi się zimno (wysokość ponad 1800 m), wciągamy dresy i polary i schodzimy na kolację, na „aperitif” zamawiamy „pirinsko”, potem pieczona papryka, baraninka....
Pierwszą wycieczkę robimy w okolice schroniska pod Vihrenem, slońce, górskie powietrze... pełnia szczęścia.
http://pixiland.info/w13/w13bg001.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg002.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg003.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg004.jpg
Kolejne zdobycie Vihrenu nie było tym razem w planie.
Jeszcze zawczesnie na konkretne plany... ale lubie bulgarskie pomidory... i bulgarskie ceny.
Ja nie przewidywałem Pani planów, prosiłem o poradę na mojej familii... czyli plusy i minusy tu i tam (chociaż może to nie ten temat):tongue2:
Nie przerywając ciekawie zapowiadającego się tematu.... Chorwacja czy Bułgaria na lipiec?
lipiec jest takim trochę dyskusyjnym miesiącem...
w Bulgarii w pierwszej połowie lipca lubi przychodzić spore załamanie pogody objawiąjące się między innymi powodziami - tak - tak ...
w Chorwacji położonej nad innym morzem - nie jestem już pewien...
...
wracając do rzeczy samej zatytułowanej w wątku...
po trackie skarby - warto pofrunąć do BG nawet w lipcu gdy tamtejsza ekstraklasa piłkarska ma urlopy...
nieważne czy z flagą Widzewa na piersi :thumbupcool: czy z racą chińską w kieszeni :w00t:- można utrafić na mecz eliminacji do LM... :cool:
Fila ! 2 tygodnie w Bulgarii i 2 tygodnie w Chorwacji beda optymalna urlopowa opcja.
jacky ! Masz racje pod koniec czerwca tego roku w Bulgarii bylo zaj..cie deszczowo. Ale nad morzem pogoda prawie zawsze jest.
Niemniej, największą atrakcją dla nas jest wymarzony przejazd kolejką waskotorową – „tesnolinejką”. Zdarzyło mi się już zjeżdżać nią z gór po dniach pieszych wędrówek w latach 70-tych. Wtedy małe wagoniki ciągnęła lokomotywa parowa, teraz jest spalinowa i nowe wagony. Chcę jednak odnaleźć nastrój tamtych lat....
Stara lokomotywa i wagonik na bocznicy
http://pixiland.info/w13/w13bg005.jpg
Stawiamy się na stacji przed 9-tą, miejscowi już czekają, babcie z pakunkami, wieśniacy, jakiś stareńki dziadek, zaledwie paru turystów. Kupujemy bilety Bansko - Welingrad po 4,20 leva. Pociąg nadjeżdża od Dobriniszte i odjeżdża punktualnie, o godz. 9.16, czerwona lokomotywa ciągnie 5 wagonów.
Stacja w Bansku
http://pixiland.info/w13/w13bg061.jpg
Jedziemy z charakterystycznym stukotem kół na krótkich szynach, najpierw wzdłuż drogi przez równinę, potem zaczynają się pagóry a od Jakorudy już widać góry.
http://pixiland.info/w13/w13bg010.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg009.jpg
Atrakcje zaczynają się od stacji Czerna Mesta; zakrętom nie ma końca, skaliste ściany są bardzo blisko, pociąg chrzęści, piszczy na zakrętach. Zatrzymuje się na kilku stacjach, niektóre budynki stacyjne są zrujnowane, inne odnowione.
Zielona stacja w Jakorudzie
http://pixiland.info/w13/w13bg062.jpg
Najwyżej położoną stacją jest Avramovo (1267 m), od niej tuneli jest już bez liku, (10 o łącznej długości 380 m), zdaje się że pociąg jeszcze dobrze nie wyjechał z jednego tunelu a już wjeżdża w drugi.
http://pixiland.info/w13/w13bg011.jpg
W wagonie zmieniają się pasażerowie, wielu z nich to Cyganie i Pomaki, panie w kolorowych chustach na głowach i długich spódnicach. Próbuję fotografować pociąg na zakrętach stojąc na pomoście w otwartych drzwiach, trzymając się jedną ręką poręczy a w drugiej ściskając aprat, wagon trzęsie się na wszystkie strony, metalowy pomost wydaje ogłuszający łomot, ściany tunelu są tuż obok, niebezpiecznie wychylić się – „opasno za żiwota” – przypominają mijane tablice przy szynach. Świst powietrza i zgrzyt kół robią wrażenie, że jedziemy z zawrotną szybkością, przepaść jest raz po lewej, raz po prawej, czasem mostek, wokół wysoki las iglasty, ledwo widać czubki drzew.
http://pixiland.info/w13/w13bg012.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg063.jpg
Stacja Cwietowo – tu mijają się pociągi jadące z przeciwnych kierunków. Wreszcie teren robi się bardziej płaski ale ciągle toniemy w zieloności.
http://pixiland.info/w13/w13bg013.jpg
Po 3 godzinach jesteśmy w Welingradzie, duża, odnowiona stacja, długie perony. Opuszczamy pociąg który jedzie jeszcze dalej do Septemwri (cała linia ma kilkanaście stacji).
http://pixiland.info/w13/w13bg015.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg014.jpg
zdzicho alboom II
04-12-2013, 20:59
To teraz czeka Was powrót, następne 3 piękne godziny po samochód?
Miasto Velingrad, kurort termalny wita nas połamanymi płytami chodnikowymi, zakurzonymi, przydeptanymi trawnikami, dawno nie odnawianymi domami. Lepiej wygląda piesza uliczka nieco dalej od stacji; kolorowe witryny i parasole kawiarni. Jakaś babcia widząc nasze zainterowanie jadłem snack-baru proponuje zaprowadzić nas „tam gdzie nie pożałujemy”...
http://pixiland.info/w13/w13bg018.jpg
Za rogiem ulicy w obszernym podwórku jest piękna „Manolevata Mechana”, kolorowy, folklorystyczny wystrój, tak jak to tylko Bułgarzy potrafią, dębowe stoły, czerwone obrusy ze wzorkiem, sale wewnątrz to prawdziwe muzeum dawnych sprzętów i makatek. Zasiadamy do kurczaka w sosie grzybowym z piwkiem.
http://pixiland.info/w13/w13bg017.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg016.jpg
Potem spacer po mieście, stary budynek termalny widać na górze, dołem dziwaczny budynek na skrzyżowaniu to „Club Versal” z bardzo adekwatnym kafelkowym, „termalnym” wystojem, dalej za pomnikiem z minionej epoki ocieniona promenada parkowa, na niej stragany z pamiątkami, lodami, różnymi drobiazgami, po bokach kawiarenki.
http://pixiland.info/w13/w13bg019.jpg
Spacer po Velingradzie
http://pixiland.info/w13/w13bg020.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg021.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg022.jpg
Aby powrócić do Banska decydujemy się na jazdę autobusem z „Awtogary” położonej jak zwykle opodal stacji kolejowej. Autobus kosztuje 2 razy drożej (9 leva) ale jedzie prawie dwa razy krócej... szosa śledzi prawie dokładnie tory kolejki, jest stara i pełna „dupek” czyli dziur ale jest w trakcie odnowy.
http://pixiland.info/w13/w13bg023.jpg
Gdy wracamy „do nas” na polanę, wokół przybyło namiotów, głównie małe igloo wyglądające jak kolorowe grzybki, jest ich ponad 20, i parę większych, niżej parkują kampery, robi się kolejka do 2-izbowej, górskiej toalety, do korytka przy źródle wody ... zaczyna się weekend.
W niedzielę od rana z doliny wyłażą chmury, zaczynają się kłębic nad górami. W Bansku jest targ, zatrzęsienie jagód leśnych, wielkie brzoskwinie, pyszne pomidory, wory ogorków a ceny niziutkie. Za to towaru ubraniowego brak bo plac centralny okupują urządzenia festiwalu jazzowego i muzyka napełnia uszy.
Jedziemy wzdłuż szyn kolejki do Jundoli, przy skrzyżowaniu, na wielkim parkingu ponad dwie dziesiątki straganów proponują dary lasu i ogrodów owocowych w niezliczonych słoikach. U wszystkich prawie taki sam towar na półkach i stałe ceny – niewielki słoik za 5 leva, przy zakupie hurtem można się korzystnie potargować. Sprzedawczynie wielojęzycznie zachwalają swój towar, kupujących wielu, głównie Bułgarzy ale widzimy też francuski autokar. Kupujemy miody, marynowane grzyby, marmolady, konfitury i jeszcze u dziadka wyroby drewniane. Nadciągająca burza rozpędza całe towarzystwo strugami wody.
http://pixiland.info/w13/w13bg024.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg025.jpg
W ulewnym deszczu przejeżdżamy przełomem rzeki Jadenica do Belovo. Wąska szosa walczy z rzeką o miejsce, słupy lini elektrycznej też upominają się o kawałek ziemi na swoje betonowe łapy. Ściany wąwozu są skaliste, prawie pionowe choć nie specjalnie wysokie. Na skałkach kolorowe rysunki nawołują do ostrożności z ogniem.
http://pixiland.info/w13/w13bg026.jpg
Belovo, niby miasteczko, niby wioska wzdłuż linii kolejowej i szosy. Widoczne miejsce zajmuje stara fabryka papieru, wysokie szare gmaszysko. Dziś jej produkcja to papier toaletowy, którego liczne stragany przy szosie proponują rolki we wszelkich kolorach i opakowaniach . Zza tych « wałów rolkowo-papierowych » ledwo widać sprzedawców.
Ileż d…. możnaby tym papierem zadowolić….
Gdy dojeżdżamy do Borovca deszcz przestaje padać. Ośrodek przy szosie (podjeżdżając od wschodu) w lesie, "Villa Malina" to zespół stożkowych, drewnianych domków pod spadzistymi, czerwonymi daszkami – super ośrodek dla bogatych, na przeciwko "Villa Jagoda" - jeszcze ekskluzywniejsza. Domek kosztuje minimum 75 leva, trawa wokoło zieloniutka ale nie ma mowy o postawieniu namiotu.
Dalej i wyżej, za skrzyżowaniem zaczyna się szał wielopiętrowych hoteli, jeden obok drugiego, pozostały, niewielki obszar wolnego terenu zajmują drewniane kioski – wynajem nart, sprzętu, kafejki i sklepiki ze wszystkim co można sprzedać turystom.
Borovec to zimowy raj dla narciarzy, leży na wysokości 1315 m, posiada liczne wyciągi.
http://pixiland.info/w13/w13bg060.jpg
Stacja wyciągu gondolowego na Jastrzebiec znajduje się naprzeciw olbrzymiego, ciemnego o trójkatnej sylwetce hotelu "Samokov", wciśnięta między hotele "Briza" i "Mina", odsunięta od ulicy nie rzuca się w oczy. Można z niej podjechać na wysokość 2369 m i oszczędzić sobie kawałek marszruty w drodze na szczyt Musała (2925 m). Latem gondola kursuje codziennie ale z wyjątkiem poniedziałków i wtorków, w godz.8.30 – 18.30
http://pixiland.info/w13/w13bg058.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg059.jpg
Campingu w Borovcu nie ma, nie ma dla niego miejsca, oprócz licznych hoteli jest schronisko „Nocziwka” Czerwonego Krzyża (powyżej hotelu „Flora”) o bardzo dobrym standardzie, opłata za łóżko w pokoju 2-osobowym wynosi 18 leva.
Jedziemy do Gowedarczi położonego na południe od Samokova na skraju lasu. Wieś to czy miasteczko ? Stanowi dobry punkt wypadowy do wycieczek w północno-zachodnie regiony gór Riła. Już w minionych czasach „robotniczego raju” były tu różne ośrodki wczasowe zakładów pracy. Zawieruchę czasów przetrwał najporządniejszy, ten z murowanymi domkami ukryty wśród wysokich drzew zwany „Górski kąt” i restauracja z sąsiedniego. To do nich prowadzą rzadkie tabliczki na słupach, trafić niełatwo.
Oprócz solidnych, odremontowanych domków do wynajęcia stoi tu wiele nowszych karawanów stałych bywalców, atmosfera jest bardzo gościnna, widoki piękne, bardzo tu przyjemnie, zaraz zaprzyjaźniamy się z sąsiadką.
Ceny – za noc we własnym namiocie - 5 lv od osoby, za łóżko w domku – 25 lv od osoby. Stawiamy namiot pod drzewem z budką dla ptaszków i „babą marcą”, mamy prawo do łazienki w domku obok. Wieczór jest nieco chłodny bo biwakujemy na wysokości 1300 m. Planujemy powrócić tu za rok, dla gór.
http://pixiland.info/w13/w13bg065.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg027.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg066.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg064.jpg
Od rana zwiedzamy Samokov; na wprost Avtogary w zieleni stoi jak dawniej, meczet Bajrakli z XIX w. o cieniutkim, spiralnie dekorowanym minarecie, poniżej dziwaczna
„czeszma” - fontanna grzybek, oba dekorowane roślinnymi finezyjnymi wzorkami.
http://pixiland.info/w13/w13bg028.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg032.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg031.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg030.jpg
fontanna grzybek
http://pixiland.info/w13/w13bg029.jpg
Przy głównej, długiej ulicy Cara Borysa szukamy skrytego za niepozornym murkiem budynku monastyru Pokrowskiego zwanego “Metoha”. Powstał w 1772 r. w budynku darowanym przez założycielkę mniszkę Fota i działa do dziś. Kościół jak i inne budynki dobudowano dopiero w latach 1837-39. Ikonostas, rzeźbiony w drewnie zawiera ikony wykonane przez Hristo Dimitrova, uznawanego za tworcę “szkoły samokowskiej” w malarstwie.
http://pixiland.info/w13/w13bg033.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg034.jpg
Dalej, przy tej samej ulicy znowu za murem mieści się cerkiew sv.Nikoły, wysoka z trzema wieżyczkami krytymi dekoracyjnymi kopułkami i drewnianą dzwonnicą nad przedsionkiem. Jej ściany zewnętrzne obiega dekoracyjny gzyms i szlaczkowe malowidła. Brama tym razem jest zamknięta, obchodzimy wokół, tylne wejście też nas nie wpuszcza.
http://pixiland.info/w13/w13bg035.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg036.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg037.jpg
Pewną trudność, bo tu nie ma żadnych tabliczek, sprawia nam znalezienie metropolitarnej cerkwi Uspienia Bogurodzicy z 1791 r., jednej z najciekawszych budowli “bułgarskiego renesansu”. Rozpoznać ją można z daleka po wysokiej białej wieży dzwonnicy, cerkiew jest trójnawowa, z obszernym, malowanym przedsionkiem dobudowanym później. Jej wspaniały, monumentalny iconostas koronkowo rzeźbiony wykonano w latach 1793-1821, ikony do niego a także łuki nad kolumnami malował Christo Dimitrov, inne ikony wykonal Dimitr Zograf w 1827 r. Cenne wyposażenie stanowią - drewniany rzeźbiony tron metropolity i ambona.
http://pixiland.info/w13/w13bg040.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg041.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg043.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg042.jpg
Opodal przetrwała w nie najlepszym stanie dawna synagoga z 1854 r. z charakterystycznymi ozdobami na fasadzie (remont planowany od lat) oraz dom bogatego kupca z 1929 r. z płaskorzeźbami.
http://pixiland.info/w13/w13bg044.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg038.jpg
Nie wiesz co zrobić ze starymi nartami ? Bułgarzy wiedzą...
http://pixiland.info/w13/w13bg039.jpg
Wracamy pod meczet innymi ulicami, koło surowego budynku pomnika ku pamięci poległych w wojnie z Turkami w latach 1912-1913 i w czasie I wojny światowej1914-1918 i obok wielkiej murowanej tureckiej czeszmy.
http://pixiland.info/w13/w13bg045.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg046.jpg
Samokov leży nad rzeką Istar.
http://pixiland.info/w13/w13bg047.jpg
Przy drodze do Borovca jest jeszcze Belova Cerkva otoczona białym murem, najmniejsza, ale najstarsza w regionie, pochodzi z XV-XVI w. Wewnątrz, jej ściany, sklepienia, filary pokrywają doskonale zachowane freski o skomplikowanej tematyce. Wchodzimy nieśmiało ale skoro dostaję pozwolenie na fotografowanie…
http://pixiland.info/w13/w13bg057.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg048.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg049.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg050.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg051.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg052.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg053.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg054.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg055.jpg
Murowana altana ze źródłem wody na terenie cerkwi.
http://pixiland.info/w13/w13bg056.jpg
pixi ! Fajne , ciekawe fotki , bravo !
Jedziemy do Płowdiwu główną szosą krajową nr 8 przez dolinę Maricy. Na równinie bieleją szeregi inspektów, zielenieją sady, ich plony sprzedawane są na poboczach. Wydaje mi się, że ekonomia tego kraju stoi na stosach pysznych pomidorów i skrzynkach rumianych brzoskwiń sprzedawanych na przydrożnych, improwizowanych straganach.
“Komplex 4 kilometra” - niepozorna tablica przy szosie na 4 km przed Płowdiwem, zjazd pod budynek restauracji w stylu socrealizmu zasłonięty jest od szosy grupą wysokich drzew, obok brama przejazdowa ze szlabanem – to dawny camping “Trakija” odrestaurowany jako tako. W lasku stoi kilkanaście murowanych domków, niektóre w rozsypce bo teren tu na bagnistym podłożu, niewielkie pole namiotowe, stół, ławy. Dawne dekoracyjne płotki, kawałek drabiniastego wozu zarosły już gęstym bluszczem.
Meldujemy się w restauracji, płacimy za pole namiotowe po 5 leva za pierwszą noc, następne już po 4 leva. Dostajemy klucz do łazienki w jednym z domków. Są tu już inni namiotowcy i 2 kampery i każdy ma klucz do innego domku z łazienką z ciepłą wodą przez całą dobę. Domki kosztują po 40 leva, kilka jest wynajętych.
http://pixiland.info/w13/w13bg240.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP62.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP61.jpg
Wyruszamy na zwiedzanie Płovdivu. Uważany za najstarsze miasto Europy, stolica kraju w pewnym okresie, rozłożył się na sześciu wzgórzach. Zaczynamy od północy, przejeżdżając mostem Cara Borisa przez Maricę do dzielnicy Kapana bo tak nam z dojazdu wyszło. Parkingi są dobrze oznakowane, czynne od 8-ej do 19-ej, opłata po 2 lv za godz. Zostawiamy auto i pierwsze kroki kierujemy na plac do biura Informacji Turystycznej (ul. Saborna 22), dostajemy kolorowy plan miasta.
Tuż obok jest zejście w dół na pozostałości trybun na lwich łapach z rzymskiego stadionu.
http://pixiland.info/w13/w13bgP05.jpg
Róg placu zajmuje meczet Dżumaja z XIV w. z wysmukłym minaretem ozdobionym ceglaną plecionką, wybudowany przez Turków w okresu gdy miasto nazywalo sie Filibe, zdejmujemy butki i wchodzimy oglądać kolorowe sklepienia.
http://pixiland.info/w13/w13bgP01.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP02.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP04.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP03.jpg
Najciekawszą część Płovdivu stanowi stare miasto pełne charakterystycznych budynków z początku XIX w. z epoki tzw przebudzenia narodowego. Podchodzimy pod górkę ulicą Saborną, zaglądamy do katedry, spacerujemy wąskimi uliczkami, dalej na skrzyżowaniu uwagę przykuwa brązowy dom gdzie francuski poeta Lamartine spędził pewien czas.
Dom Lamartine'a
http://pixiland.info/w13/w13bgP06.jpg
Uliczna witrynka
http://pixiland.info/w13/w13bgP07.jpg
Potem przechodzimy do rzymskiego teatru z okresu gdy miasto nazywało się Trimontium. Z góry doskonale widać jego scenę z 3-piętrową, wysoką kolumnadą i bielejące w słońcu trybuny, 28 rzędów.
http://pixiland.info/w13/w13bgP08.jpg
Warto wykupić od razu bilet za 15 leva pozwalający zwiedzić 5 najważniejszych zabytków miasta (do wyboru z 7), właściwie jest ważny 1 dzień ale nie jest to rygorystycznie przestrzegane.
http://pixiland.info/w13/w13bg237.jpg
z prawej...
http://pixiland.info/w13/w13bgP09.jpg
... z lewej...
http://pixiland.info/w13/w13bgP10.jpg
i wewnętrzny dziedziniec
http://pixiland.info/w13/w13bgP11.jpg
inny dom
http://pixiland.info/w13/w13bgP35.jpg
Spacerując uliczkami (tylko dla pieszych) po zdeformowanych przez wieki brukach, trafiamy do osobliwego obiektu - dawnej apteki Hipokrati. Szafy i szafki pełne słoiczków, buteleczek, fiolek, elegancka poczekalnia lekarska z fotelami i czerwonym dywanem tak różna od naszych w aktualnych ośrodkach zdrowia.
http://pixiland.info/w13/w13bgP12.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP13.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP17.jpg
Na piętrze jest ekspozycja instrumentów chirurgicznych, patrząc na grubaśne klistery, różne szczypce i strzykawy mam wrażenie że to były raczej instumenty do tortur…
http://pixiland.info/w13/w13bgP14.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP15.jpg
Cerkiew sv.Konstantyna i Heleny, z białą wieżą otoczona jest kwiecistym ogrodem z ławeczkami i fontanką. Wewnątrz pełno fresków ale foto zabronione. Rzeźbiony i pozłacany iconostas ma wielkie obrazy malowane przez słynnego Zahari Zografa. Ikona z XIV w. uważana za cudowną przedstawia postacie patronów cerkwi.
http://pixiland.info/w13/w13bgP18.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP19.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP20.jpg
Przyjemnie spacerować niespiesznie starymi uliczkami ale w takim tempie zwiedzanie miasta wymaga kilku dni. “Zaliczamy” najciekawsze; “niebieski” dom Hindlijana, bogatego kupca armeńskiego, z dekorowanymi wnętrzami, malowanymi plafonami, bogatymi meblami.
http://pixiland.info/w13/w13bgP28.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP24.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP25.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP26.jpg
Rysunek domu Hindlijana na portalu kaplicy, wysoki budynek po prawej na rysunku to ta kaplica.
http://pixiland.info/w13/w13bgP27.jpg
Tuż obok jest Dom Bałabanova w kolorze brunatnym, trochę młodszy i w innym stylu; ma wystrój drewniany, ozdobne schody (skrzypiące…), balustrady, rozety na sufitach.
http://pixiland.info/w13/w13bgP21.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP34.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP33.jpg
Wnętrze:
http://pixiland.info/w13/w13bgP32.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP31.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP30.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP29.jpg
W obu domach jak i w wielu innych są w reprezentacyjnych pomieszczeniach takie półokrągłe nisze, pięknie dekorowane zwane “alafranga” – miało to być naśladownictwo wystroju francuskich pałaców gdzie w niszach stały posągi, w niszach bułgarskich, mniejszych, były tylko wazy z kwiatami.
http://pixiland.info/w13/w13bgP76.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP77.jpg
Zdarza nam się też wpaść od czasu do czasu do resturacji na jakiś posiłek bo nie samą sztuką i kulturą się żyje ...
http://pixiland.info/w13/w13bgP22.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP23.jpg
Ciągnie mnie koniecznie do Muzeum Etnograficznego mieszczącego się w ogrodzie, wśrod starych drzew w budynku o ciemnej, ondulowanej fasadzie. Wejście po 5 lv od osoby (nie wliczone w bilet grupowy), dodatkowo za fotografowanie : 5 lv. Folklor bułgarski zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia, od lat 70-tych. Czerwone obrusy, makatki, dzbanki i talerze ze “spływającym” malowanym, kolorowym wzorkiem na brazowym tle. Wtedy po każdych bułgarskich wakacjach przybywał w domu nowy przedmiot. Teraz też kolekcja rośnie rozprzestrzeniając się na całą półkę, wypychając ceramikę hiszpańską.
http://pixiland.info/w13/w13bgP43.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP44.jpg
W muzeum glinianych i tkanych eksponatów mnóstwo, zwracam uwagę na dziergane ręcznie skarpety i rękawice o bardzo skomplikowanych, kolorowych wzorkach. W epoce bez telewizji (i elektryczności !) było to damskie zajęcie na długie zimowe wieczory, panie dziergały prześcigując się w sztuce...
http://pixiland.info/w13/w13bgP38.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP40.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP39.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP36.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP37.jpg
Tkany kilim - obraz
http://pixiland.info/w13/w13bgP41.jpg
Tak mieszkali bogaci
http://pixiland.info/w13/w13bgP42.jpg
Na pobliskim, zielonym wzgórzu Nebet Tepe pozostały niewielkie resztki murów twierdzy z okresu gdy Trakowie założyli miasto pod nazwą Eumolpias, na której budowali potem swoje mury Rzymianie, Bizantyjczycy i Turcy.
http://pixiland.info/w13/w13bgP45.jpg
Przy wejściu jest sympatyczna restauracja z tarasem, wchodzimy przekąsić coś niecoś. Zamawiam szopską sałatkę, mały problem – najmniejsza porcja waży pół kilo.
Idąc dalej za miejską bramą Hisar Kapija mijamy Muzeum Historyczne, które zajmuje wielki Dom Georgiadi w kolorze ciemnopomarańczowym o symetrycznej fasadzie z wybrzuszoną partią środkową.
http://pixiland.info/w13/w13bgP48.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP47.jpg
Folklor bułgarski zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia, od lat 70-tych. Czerwone obrusy, makatki, dzbanki i talerze ze “spływającym” malowanym, kolorowym wzorkiem na brazowym tle. Wtedy po każdych bułgarskich wakacjach przybywał w domu nowy przedmiot. Teraz też kolekcja rośnie rozprzestrzeniając się na całą półkę, wypychając ceramikę hiszpańską.
mamy nadzieję w innym wątku obejrzeć ową "wypychaną" kolekcję ...
:thumbup:
zdzicho alboom II
22-12-2013, 15:34
Chciałbym takie skarpety na Gwiazdkę.
We wschodniej części starego Płovdivu oglądamy potem Dom Nedkovica, zamieszkały jeszcze niedawno, zaledwie 50 lat temu, pełen sprzętów codziennego użytku, rozwieszonych ubrań, wygląda jakby właścicielka wyszła tylko na chwilkę.
http://pixiland.info/w13/w13bgP49.jpg
Zachodzimy do cerkwi sv. Niediela, przy tej samej ulicy, posiada liczne ikony i malowidła ścienne wykonane przez Dimitara Zografa, brata Zahara. Jest w końcowej fazie remontu i rusztowania przeszkadzają dokładnie obejrzeć sklepienia.
http://pixiland.info/w13/w13bgP50.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP51.jpg
Inny dom...
http://pixiland.info/w13/w13bgP46.jpg
Włóczymy się uliczkami aż do cerkwi sv.Petka i wracamy uliczką Nektarieva pełną kolorowych, mniejszych domków. Zachodzimy jedynie do Domu Stamboljana z pięknymi plafonami, wystawa obrazów bułgarskiego arytysty Kirova już mniej nas zachwyca.
http://pixiland.info/w13/w13bgP52.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP53.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP56.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP55.jpg
Na zwiedzenie południowej części miasta zajeżdżamy w okolice wielkiego, pustawego placu z nowoczesną, oryginalną fontanną obok masywnego gmaszyska hotelu “Trimontium”. Parkowanie też jest płatne ale zależy od czasu i uliczki, rachunek to kolorowa karta.
http://pixiland.info/w13/w13bgP57.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP58.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg239.jpg
Spod fontany idziemy miejskim, modnym “deptakiem “, ulicą Kniazia Aleksandra, kolorowe budynki ze stiukową dekoracją, modne sklepy, kawiarenki, zabwne pomniki. Wspinamy się na wzgórze Sahat tepe, skały u jego podnóża pomalowane są w portrety znanych piosenkarzy i muzyków (nie klasycznych !), głównie bułgarskich. Na górze, gdzie prowadzą parkowe alejki stoi wieża zegarowa wzniesiona przez Turków.
http://pixiland.info/w13/w13bgP63.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP64.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP66.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP67.jpg
Z niej widać na sąsiednim ale dóśc oddalonym wzgórzu gigantyczny pomnik na cześć oswobodzicielskiej Armii Radzieckiej przedstawiający żołnierza, zwany popularnie “Aliosza”.
http://pixiland.info/w13/w13bgP68.jpg
Zabawny pomnik na ulicy Kniazia Aleksandra
http://pixiland.info/w13/w13bgP65.jpg
Wracamy na dół oglądać antyczne początki tego miasta. Część ruin z czasów grecko-macedońskich, gdy miasto nazywało się Filippopolis widoczna jest między wysokim budynkiem hotelu “Trimontium”a niskim, szarym budynkiem centralnej poczty. Mieszają się z ruinami miasta rzymskiego ciągnącymi się na północ, aż do ruin odeonu, odrestaurowanego na potrzeby koncertowe, pomiędzy domami widać kilka wysmukłych, strzelających w niebo kolumienek.
http://pixiland.info/w13/w13bgP59.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP60.jpg
Antyczne mozaiki są aktualnie pod dzisiejszą zabudową miasta, można je oglądać w małym muzeum dostępnym z przejścia podziemnego pod ulicą Cara Borysa, gdzie chodzi się po wielkich kamiennych blokach będących brukami dawnej ulicy Trimontium. Szklana, przyciemniona ścianka pozwala na rzut okiem, wejście przez szklane drzwi, bilety po 5 lv od osoby, można fotografować. Podziwiamy mozaiki, kolory, desenie.
http://pixiland.info/w13/w13bgP69.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP71.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP72.jpg
Aby utrzymać mozaiki w czystości używany jest nowoczesny "pożeracz" kurzu.
http://pixiland.info/w13/w13bgP70.jpg
W podświetlonych gablotkach - okienkach wystawione są małe przedmioty z kolorowego szkła; dzbanuszki, figurki, różne miseczki ze wzorkiem w środku.
http://pixiland.info/w13/w13bgP74.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP75.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bgP78.jpg
To nie jest propagacja pornografii – to jest malutki szklany przedmiot (zaledwie kilka centymetrów) kupowany na pamiątkę(?) lub ofiarowywany w prezencie w IV w. naszej ery… a może i wcześniej… Czyli już wtedy istniały “suweniry” o wątpliwym guście, nie wymyśliliśmy nic nowego …
http://pixiland.info/w13/w13bgP73.jpg
Jeszcze robimy spacer po ogrodzie Cara Simeona ale jezioro ze “śpiewającymi fontannami” jest pozbawione wody, smutno straszy pustym, betonowym dnem z czego korzystają wrotkarze i rowerzyści.
Nasz następny etap to Sliven, szukamy w mieście drogi do rezerwatu skalnego “Sinite Kamani”, drogowskazów oczywiście brak, jedziemy na “czuja”, krążymy trochę po jednokierunkowych ulicach, gdy decydujemy się zapytać o drogę, okazuje się że jesteśmy już na właściwej szosie. Podjazd przez las polega na wykonaniu tysiąca zakrętów po wąskiej szosie bez poboczy wśród wchodzącej na drogę wybujałej zieloności. Wreszcie drogowskaz na Karandila, skręcamy w lewo, zrobiło się zupełnie ciemno, zmrok i burza wiszą nad nami. Nie zauważyliśmy następnego skrzyżowania i z tablicy na skraju lasu wnioskujemy że jesteśmy na północym zboczu zamiast na południowym szczycie. Już tu byliśmy 3 lata temu ale teraz nie poznajemy miejsca, w ciemnościach przegapiliśmy wiatę i stoły, musimy wykonać mały nawrot na polanę.
http://pixiland.info/w13/w13bg071.jpg
Ledwo postawiliśmy namiot zaraz pokazuje się para świecących oczu, potem druga. Koty ? w środku lasu ? Zaczynają krążyć wokół nas, wilki ?! Zapalam silną latarkę dynamo – to lisy, jeden odważniejszy podchodzi bardzo blisko, widzimy jego szpiczasty nosek, cienkie, brazowo-podpalane nóżki, zgrabnie, z dostojeństwem nosi puszysty ogon. Drugi lis, mniejszy, pozostaje zawsze na skraju polany, w lesie. Zostawiamy im resztki mięsa z kolacji w sosie śmietankowym z pieczarkami.
Miejsce na biwak jest doskanałe, kilka stołów z ławami, kręgi kamienne na ogniska ale niestety także wiele śladów kolejnych bułgarskich obozowisk, czyli góry śmieci. Rano łatwo odnajdujemy drogę na szczyt ze skałkami, rozległa panorama na Sliven, na sąsiednie góry gdzie wybudowano stację wyciągu krzesełkowego pod z dala widocznym, żółtym dachem. Czy tu zimą spada taka obfitość śniegu ? Na wysokości niecałe 1200 m ?
http://pixiland.info/w13/w13bg067.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg068.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg069.jpg
Panorama Sliven
http://pixiland.info/w13/w13bg070.jpg
Odwiedzamy dawny complex hotelowy, ofiara bankructwa w wyniku zmiany systemu probuje się przystosować: odnowiony, uporządkowany, ma trochę gości.
http://pixiland.info/w13/w13bg073.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg072.jpg
gdy miasto nazywało się Filippopolis
Zaliwżdy miasto to jako moje się jawi... :51:
Nie kazdemu dane Filip na imie... A miasto warte wizyty, pewnie jakis stadion tam sie znajdzie...
Podążamy nad morze Czarne, wzdłuż drogi do Karnobatu stoją liczne stragany z arbuzami, melonami, pomidorami i brzoskwiniami. Zastanawiam się jaki owoc mógłby “symbolizować” Bułgarię ? Pomidor, brzoskwinia czy arbuz ? Stawiam na arbuza, bardziej rzuca się w oczy, ładniejszy, większy, błyszczący…
Przypadkiem zjeżdżamy do małej wioski Tserkovski, kilka ulic, niskie domki, cerkiew ocieniona starymi drzewami i otoczona murkiem, na drodze wielkie kałuże po wczorajszej ulewie. Zagaduje nas przechodzący “młody” dziadek, na oko 80-ątka ale ma tylko 60 latek.
Niby niepozorny a gadamy o Aleksandrze Macedońskim, Archangielsku, Samarkandzie, gdzie bywał i o wielu innych sprawach, po rosyjsku, oczywiście.
Potem wjeżdżamy na właśnie ukończoną (1 lipca uroczyście przecięto wstęgę na brakującym, tutejszym odcinku) autostradę łączącą Burgas z Sofią, tyle że według europejskich zwyczajów taką drogę nazywa się zaledwie “drogą szybkiego ruchu”. Za Aytos mamy skrót do Słanczev Briag omijający Burgas. To stara droga z nowym asfaltem, bez “dupek”, już wyrosły przy niej kawiarenki. Dziś jest sobota i weekendowy pęd nad morze spowodował niezły korek. Od Aheloy mamy drogę nadmorską w kierunku Varny.
Uczęszczamy prawie codziennie na plażę w Szkorpilowcach, raz od pólnocy, innym razem od południa, wtedy zachodzimy na pyszne, świeżutkie “caca” do małej knajpki w barakowozie na końcu plaży za campingami. Wizualną ale nieosiągalną fizycznie atrakcję stanowi masywne, betonowe molo, zupełnie bezużyteczne. Miało służyć statkom wojennym do wyładunku ciężkiego sprzętu, parę lat temu robiono na nim badania do wykorzystania siły fal morskich dla napędu turbin elektrowni, dziś stanowi oazę spokoju dla kormoranów okupujących gromadnie barierki.
http://pixiland.info/w13/w13bg078.jpg
W Szkorpilowcach wybudowano nowy zespół bloków hotelowych z basenami dla zamożnej klienteli o czym świadczą wypasione auta na zamkniętym parkingu. Ich teren otoczony jest wysoką siatką z kamerami, strażnikami, psami.
http://pixiland.info/w13/w13bg077.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg076.jpg
Szeroka plaża wszystkich pomieści choć od morza stale wieje silny wiatr, fale przybierają białe grzywy i niosą wiele drobnych kamyczków i połamanych muszelek, przy brzegu plaży trzepią tak mocno że majtki można stracić. Tym razem morze wcale nie jest spokojne ani przejrzyste, czarne też nie jest, przybiera różne odcienie zieleni. Sa nawet dni trochę chmurzaste gdy momentami kropi mały deszczyk zanim ziemię wysuszy słońce.
http://pixiland.info/w13/w13bg074.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg075.jpg
Kręcimy się trochę po okolicy; Obzor rozrasta się coraz bardziej, przybywa olbrzymich gmachów hotelowych tuż przy plaży. Jeden z nich przypomina nawet stylem Rylski Monastyr.
http://pixiland.info/w13/w13bg087.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg088.jpg
Atrakcje Obzoru
http://pixiland.info/w13/w13bg083.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg084.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg086.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg085.jpg
W Bjałej z dostępem do plaży nie tak prosto, raczej daleko; na jedną, obok portu, można zjechać szosą, a na drugą zejść ze skarpy drewnianymi schodkami, zależy gdzie się mieszka.
http://pixiland.info/w13/w13bg094.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg095.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg089.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg090.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg091.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg093.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg092.jpg
Przy głównej szosie jest winiarnia zachęcająca wyglądem i tablicą o degustacji. Zachodzimy, degustujemy – wina są takie sobie i pieruńsko drogie, po 10 leva za butelkę. Nic nie kupujemy.
http://pixiland.info/w13/w13bg096.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg097.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg098.jpg
Wycieczkę do Varny łączymy ze zwiedzaniem rezerwatu “Pobiti Kamani”, położonego 18 km za miastem, przy starej szosie Nr 2 (E70) Varna - Sofia przez Szumen. Wejście kosztuje 3 leva (dla studentów tylko 2 lv).
Rezerwat robi niesamowite, zaskakujące wrażenie, co to?, to nie ruiny greckich świątyń ? Niemożliwe… a te kolumny ? żłobkowane niby z jońskich portyków ? A te niby grube baszty średniowiecznego zamku na wzgórzu ? Natura imituje twory rąk ludzkich ? Na dodatek geolodzy nie są zgodni co do sposobu powstania tych form, zgadzają się tylko co do jednego – to są twory natury a nie efekt pracy człowieka.
http://pixiland.info/w13/w13bg103.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg102.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg104.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg106.jpg
Kamienne kolumy strerczą na piaszczystym terenie w 7 grupach, najłatwiej dostępna jest grupa zwana Dikilitaszki licząca około 300 sztuk, najciekawsze są grupy: Straszimirowska, Banowska, Beloslavska. Kamienne słupy są z wapienia z widocznymi skamieniałościami morskich żyjatek. Ich przeciętna wysokosć : 5 – 6 m, grubość: 2 – 2,5 m, niektóre kolumny są podwójne, większość jest pusta w środku. Po drugiej stronie szosy i w okolicy są jeszcze inne grupy “kamiennego lasu”.
Długo wędrujemy pomiędzy kolumnami, potykając się o te najniższe, ledwo wystające z ziemi i grzęznąc w piasku po kostki. Niktóre mają dziwaczne kształty, są grubsze na górze lub na dole, przypominają zwierzęta.
http://pixiland.info/w13/w13bg101.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg100.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg105.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg107.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg099.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg109.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg108.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg110.jpg
Wracamy do Varny, po drodze zatrzymując się na wielkim bazarze przy ulicy Doktor Piskjuliev, niedaleko katedry. Asortyment owocowo-jarzynowo-ubraniowy, jest też kilka sklepów z wielkim wyborem ryb i wszystkiego co pływa w morzu i jeziorze. Ceny niewyobrażalnie niskie a wybór przeogromny. Najlepiej skorzystać z płatnego parkingu obok przy tej samej ulicy skrytego za pierwszym szeregiem sklepów – (2 lv/godz).
Na koniec robimy spacer po Varnie, od Opery pieszą ulicą - deptakiem a potem aż do starych łaźni nadmorskich tak modnych na poczatku XX w., wracając przez wojenne muzeum morskie i słynny park gdzie zatrzymujemy się na tarasie kafejki na kawę i piwo.
http://pixiland.info/w13/w13bg079.jpg
Deptakowa ulica
http://pixiland.info/w13/w13bg080.jpg
Hmmm, hotel z pewnej epoki...
http://pixiland.info/w13/w13bg081.jpg
... warnenska plaża
http://pixiland.info/w13/w13bg082.jpg
Jednym skokiem pokonujemy odcinek wybrzeżem na południe, Sozopol, Neseber już znamy i tym razem już nie oglądamy bo czekają na nas trackie skarby. W Burgas odbijamy na Elhovo, jedziemy płaską wyżyną, czasem osiedla, jakieś pola. Elhovo to miasto średniej wielkości (bułgarskiej), kolorowe parasole i markizy, szklane wielkie witryny, skwerek. Parkujemy w centrum koło radiowozu policyjnego, na wszelki wypadek… i idziemy na kawę i po zakupy. Market “Diana” nieźle zaopatrzony, są nawet…. przepiórcze jaja.
Zbaczamy z drogi Elhovo – Topolovgrad bo na nocleg wybraliśmy Ustremski Monastyr, w lesie za wsią, wokół głucha pustka, kafejka nieczynna, monastyr zamknięty. Stawiamy namiot za rzeczką koło wiaty, stołów i długich ław, źródło wody jest dalej pod skałami. Noc upłynęła spokojnie tylko jakiś ptak tłukł dziobem od rana po niedojrzałych orzechach. Sądząc po śladach albo lubi zielone otoczki orzechów albo jest wielką niezdarą o “lewym “ dziobie bo pod drzewem zbieram wiele naddziubanych z wierzchu ale całych w środku, może mu spadły bo chyba nie zrzucał dla nas ?
Zwiedzamy Ustremski Monastyr, za białą bramą kryje się zielony ogród pełen kwiecia niby dywan rozpostarty pomiędzy cerkwią a budynkiem zakonnym. Wita nas drobniutka babulka ubrana po cywilnemu, na oko ma ze sto lat, a gdzie siostry ? Babulka coś mamrocze, nic nie rozumiemy, bułgarska rodzina co przyjecha po nas, też nie, pokazują na głowę…
http://pixiland.info/w13/w13bg111.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg112.jpg
Cerkiew św.Trójcy ufundowano w XVIII w. W 1836 był to największy monastyr bułgarski (jak głosi napis), aktualnie daleko im do minionej świetności.
http://pixiland.info/w13/w13bg241.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg113.jpg
Powracamy na szosę do Svilengradu i przecinamy Chljabovo, mam informcję że w jego okolicy znajdują się megalityczne dolmeny, w tym ten największy w Bułgarii. Wypłowiała tablica z mapą na rynku miasteczka zaznacza 9 dolmenów i 2 inne obiekty z epoki megalitów (XII – VI w. p.n.e.).
Szukamy największego - “Nachevi chairi” (naczevi czairi), drogowskazów i tablic informacyjnych brak, trafiamy do niego “na wyczucie” topografii terenu. W efekcie znajdujemy go na ok 2 km na zach. od miasta, jedynie rodzaj wydłużonego parkingu po południowej stronie szosy zachęca do zatrzymania się, od niego prowadzi brukowana kamiennymi płytami ścieżka do dolmenu (5 min) brzegiem zbocza z litej ale płaskiej skały.
Dolmen posiada długi, kryty korytarz z wielkich płyt kamiennych i 2 prostopadłe komory w tym jedną z przedsionkem, brak mu części ściany i pokrycia. Stanowił niegdyś miejsce pochówku, zapewne grób rodzinny. Na jego płycie, starym zwyczajem leży kilka podarków: owoce, słodycze. My też zostawiamy “krówki” – w ofierze duszom przodków….
http://pixiland.info/w13/w13bg115.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg114.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg116.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg117.jpg
Planowaliśmy dojechać do Mezek “na skróty” drogą przez Ljubimec, ale tuż przed rzeką Marica okazało się, że stary most jest “kaput” i trzeba narzucić drogi przez Svilengrad, tak to ze skrótami bywa. 20 km za nim na wjeździe przed miasteczkiem Mezek tablica kieruje do największego (znanego !) grobowca Traków z IV w.p.n.e. w ziemnym kurhanie zachowanego w stanie oryginalnym (tumulus Meltepe).
Szlaban zagradza dojazd na parking i kieruje na rozjeżdżoną polanę. Dlaczego ? Na asfalcie wymalowano wielkie kolorowe, iluzjonistyczne obrazy przedstawiąjace sceny z życia z epoki Traków, według wyobrażeń autora opartych na przekazach historycznych. To jedyne, unikale takie szosowe malowidła w Bułgarii, a na parkingu i tak nie tłoczą się auta, jesteśmy sami.
http://pixiland.info/w13/w13bg120.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg121.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg118.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg122.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg123.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg126.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg119.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg125.jpg
Pukamy do kasy, wyrywamy przewodnika z miłego letargu pod drzewem, płacimy 2 lv “za gławata” , dla dzieci i emerytów (tzw pansjoner) tylko – 1,50 lv. Obiekt otwarty jest latem przez cały tydzień w godz 10 – 18, weekend : 9 - 21.
Składa się z długiego na 20 m, sklepionego korytarza, dwóch prostokątnych pomieszczeń i okrągłej salki z kopułą – właściwego grobu (razem: 30 m długości). Ściany wykonano z kamiennych bloków dokładnie do siebie przylegających z użyciem żelaza - zawiasy drzwi, klamry. Zadziwiają gładziutkie ściany, trójkątne sklepienie tak doskonale skonstruowane że przetrwało wieki. W środku znaleziono ślady 6 pochówków oraz przedmioty ze złota, z brązu i żelaza oraz szklane i ceramiczne. Najcenniejsza jest brązowa figura dzika naturalnych rozmiarów oraz wielki trójnóg-świecznik z figurą tańczącego satyra pełną gracji. Znalezione obiekty reprezentują hologramy w gablotach, oryginały znajdują się w muzeum w Sofii.
http://pixiland.info/w13/w13bg127.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg124.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg242.jpg
Drugi obiekt w Mezek warty obejrzenia znajduje się nie pod ziemią a na szczycie góry – to średniowieczny, bułgarski zamek “Neutzikon” z XI-XII w., najlepiej zachowany do naszych czasów pośrod innych. Można do niego dojechać autem aż pod mury za tablicami “krepost”. Jego wysokie mury z lokalnego kamienia i pasów ceglanych wzmocnione okrągłymi basztami zamykają olbrzymi teren dziedzińca. Na nim zapewne były konstrukcje drewniane i dziś nie zachowane. Z góry jest rozległy widok na całą okolicę.
http://pixiland.info/w13/w13bg128.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg134.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg131.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg132.jpg
Trzeba przyznać że Bułgarzy nie mieli szczęścia do zamków; te wzniesione przez nich w średniowieczu burzyli Turcy od XV w. i nie dbali o rozsypujące się ruiny; fortece i cytadele wzniesione przez Turków Bułgarzy traktowali jako obce i też nie zważali na rozsypujące się mury, w efekcie Neuzikon jest fenomenem.
Zamek wykorzystują do prezentacji obyczajów rycerskich - na podzamczu stoją namioty księcia i jego świty, co tydzień rozgrywają się turnieje, zawody w strzelaniu z łuków i pokazy tradycyjnych umiejętności ówczesnych rzemieślników. Wejście na zagospodarowany teren - po 2 lv (młodzi i starzy 1,50 lv), czynne latem tak jak grobowiec.
http://pixiland.info/w13/w13bg129.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg130.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg133.jpg
Region wokół Mezek znany jest z licznych winnice produkujących doskonałe wina. Właścicielką jednej z winiarni “Katarzyna Estate” jest Polka, jej doskonałe wina “Mezzek” podawane są w wielu bułgarskich restauracjach i można je także degustować na miejscu.
Dalej już nie jedziemy na szczyt Szejnowiec do skał z trapezowatymi niszami i mniejszym grobowcem kopułowym bo mamy co innnego na oku.
Postanowiliśmy powłóczyć się po Rodopach wschodnich w poszukiwaniu mało znanych śladów starożytnych Traków. Informacje o ciekawych miejscach są rzadkie i niezbyt dokładne, wydaje się że sami Bułgarzy nie doceniają co posiadają. Moja trasa powstała dzięki pomocy i przetarciu szlaku przez Kocura z sąsiedniego, bałkańskiego forum. W terenie niezmiernie pomocna jest nowa bułgarska mapa “Istoczne Rodopy” wydawnictwa Domino, skala 1:120000 (czerwona okładka).
Jedziemy do miasteczka Małko Gradiszte i dalej na południe w poszukiwaniu rezerwatu skalnego “Głuchite Kamani”.
http://pixiland.info/w13/w13bg138.jpg
Przy szosie jest wiata i strzałka, skręcamy, niebawem polana, dwa drewniane schrony, ławy, nawet “sławojka”, dalej 2 km złej gruntowej drogi, czasem kamienie w poprzek, czasem gliniasta skarpa, wąsko ale przejechać można nawet długą, ciężką Xarą. Od skrętu w lewo przy następnej wiacie lepiej już zaparkować bo potem nie ma właściwie gdzie i jak zakręcić, niemniej dojeżdżamy pod same skałki.
Tamże wiedzie czerwony szlak. Zza drzew widać piramidalną, wysoką skałę, przybierającą pomarańczowy kolor w promieniach zachodzącego słońca, jej powierzchnia pełna jest trapezoidalnych wgłębień wykutych zgrabnie ludzką ręką.
http://pixiland.info/w13/w13bg135.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg137.jpg
Podobnych skał jest wiele wokół, przejście ułatwia drewniana barierka i gruntowe schodki. Wchodzimy coraz wyżej, wszędzie widać te nisze, o takich samych wymiarach jakby ryte według szablonu. Razem jest ich ponad 200.
http://pixiland.info/w13/w13bg136.jpg
W jednej ze skał wykuto grobowiec i schody prowadzące na szczyt. Górujące nad okolicą skały symbolizowały przejście od spraw ludzkich do duchowych, niebiańskich, wykonywane przez kapłana wstępującego na górę. Miejsce stanowiło zespół religijny megalitycznych Traków z XII – VI w. p.n.e. otoczone było murem z którego pozostały fundamenty.
Mieliśmy zamiar spędzić noc w okolicy ale wokół nas roją się gromady natrętnych much, włażą do nosa, brzęczą koło uszu, chociaż właściwie mało gryzą ale trudno się od nich opędzić, nawet zapach cytronelli im nie straszny i może jeszcze wieczorem powtórują im komary ? Jedziemy do Madziarowa.
Malownicze skały, pionowe, poszczerbione pojawiają się gdy zjeżdżamy w dolinę Ardy, spokojnie i leniwie płynącej dołem. Madżarovo leży w miejscu gdzie rzeka Arda opuszcza swój głęboki wąwóz i rozlewa się w szerokie zakola. Takie piękne miejsce a takie brzydkie miasto na horyzoncie; wysokie, białe bloki paskudzą pejzaż. Pełno tu zrujnowanych budowli z minionego okresu historii z 2 połowy XX w, magazynów ? fabryk ?
http://pixiland.info/w13/w13bg140.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg141.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg142.jpg
W mieście istnieje obserwatorium wędrownych sępów egipskich przylatujących na okres lęgowy do Bulgarii (gatunek wymierający pod ścisłą ochroną). Widzimy je krążące wysoko ponad stromymi ścianami skał „Kovan Kaya”.
Malutkie muzeum nad rzeką (nad „mechaną” przy moście) zaznajamia nas z życiem tych ptakow i trasami przelotów. Cechy charakterystyczne sępa egipskiego: rozpiętość skrzydeł – 1,80 m, długość tułowia – 60 cm, upierzenie – białoczarny z żółtą głową i białym ogonem. Pisklęta wykluwają się z jaj nieco większych od gęsich.
http://pixiland.info/w13/w13bg139.jpg
Drewniana makieta sepa
http://pixiland.info/w13/w13bg144.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg143.jpg
Wokół Madżarova znajdują się ciekawe pozostałości działalności Traków pochodzące z epoki megalitów. Zaczynamy od kamiennego kręgu zwanego cromlech, niedaleko na zachód od wsi Dolni Glavanak, na prawym brzegu Ardy, osiągalnego drogą na północny – wschód z Madżarova.
Jedyny taki odkryty w Bułgarii, dostępny jest oznakowaną ścieżką odchodzącą od kiosku informacyjnego z parkingiem (15 min). Składa się z wielu ustawionych pionowo słupów kamiennych o wysokości około 1 metra, tworzących krąg o średnicy 10 m, wewnątrz było miejsce zastrzeżone dla kultu. Część kamieni leży płasko na ziemi. Cromlech pochodzi z VIII – VI w. p.n.e. , stanowił prawdopodobne rodzaj kalendarza słonecznego, wykorzystującego zjawisko zrównania dnia z nocą. Nie ma potęgi angielskiego „Stonehenge” ale idea jego konstrukcji i wykorzystania była podobna.
http://pixiland.info/w13/w13bg146.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg145.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg147.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg148.jpg
Dalej jedziemy drogą do Silen i skręcamy na południe do Pczelari, na próżno szukamy grobowców znaczonych na mapie. Dopiero potem dowiadujemy się, że szukamy w nieodpowiednim miejscu oraz, że ścieżka do nich została przekopana, łąka zamieniona na zagon i obiekt jest trudny do znalezienia.
Nawracamy przez Pczelari i jedziemy całkiem na południe do skałek narysowanych na mapie koło Dolno Czerkoviszte. Na płaskim brzegu rzeki Ardy wznoszą się 3 wysokie, nagie skały pochodzenia wulkanicznego. Obchodzimy je wokół. W ich wszystkich ścianach wykute są trapezowate nisze sięgające aż do szczytu. Cały zespół „Kovan Kaya” liczy ich ponad 100, prawdopodobnie służyły jako kolombarium – umieszczano w nich urny z prochami zmarłych.
http://pixiland.info/w13/w13bg149.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg150.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg152.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg151.jpg
Na dole skały „Ak Kaya” wykuto w grocie obszerny grobowiec.
Na widocznym z daleka przeciwnym, wysokim, skalistym brzegu Ardy też znajdują się podobne nisze.
http://pixiland.info/w13/w13bg153.jpg
Są to jedyne ślady związane z kultowym rytuałem Traków z początku epoki żelaza, jakie pozostawili po sobie. O ich wierzeniach, obrzędach, sposobach wspinaczki i drążenia skał nie ma zbyt wielu przekazów.
Gdy już mamy odjeżdżać spotykamy pracownika z obserwatorium wędrownych sępów egipskich, przyszedł wymienić aparat fotograficzny, który umieszczony na szczycie skały rejestruje przeloty sępów. Pokazuje nam aparat cały oklejony taśmą khaki i kamyczkami – dla niepoznaki bo inaczej sępy nie chciały się dać fotografować (?). Opowiada, że dawniej obrączkowano ptaki odlatujace do Afryki ale tam tubylcy brali je za szpiegów i zabijali.... Dlatego teraz ptaki są fotografowane i rozpoznawane poprzez ich znaki charakterystyczne w upierzeniu.
Potem posuwając się krętymi, drugorzędnymi drogami, wlepiając gały w mapę, szukając drogowskazów w terenie i przy użyciu busoli staramy się dotrzeć od wschodniej a więc „tylniej” strony do słynnego Perperikonu - największego, najbardziej świętego miejsca kultowego Traków o europejskiej renomie. Wykopaliska pokazały że w tym miejscu uprawiono obrzędy od wielu wieków (18 – 12 w.p.n.e.). Unikalny obiekt znajduje się 15 km na płn-wsch od Kardżali.
Zbliża się wieczór i właśnie wypatrzyliśmy doskonałe miejsce na biwak na północnym krańcu wioski Cziflik – ogrodzona łączka z długim stołem i ławami pod dachem, ujęciem wody, kominkiem – zapewne miejsce zebrań mieszkańców.
Gdy wchodzimy, na ławach siedzi 3 tubylców rozmawiających po turecku, okazuje się że to Bułgarzy pracujacy chwilowo w Niemczech a przejściowo na wakacjach w rodzinnej wiosce. Zapewniają, że możemy tu spokojnie spędzić noc ale rano zrobią nam wczesną pobudkę bo przyjdą przygotować i piec barana na rożnie na wieczorne święto.
Rankiem rzeczywiście przywożą barana i przywiązują do drzewa. Starszy gość zgrabnie ociosuje siekierą żerdź, wbija widełki w ziemie i szykuje ognisko. Kolej na barana, stary gość ma wprawę, zwierzak ani beknął, potem młody gość robi mu małą dziurkę patykiem w kożuchu na nodzie i dmucha barana – skóra daje się potem łatwo odciąć od zadka. Dalszy ciąg oprawiania i wypatroszenia odbywa się już na wiszącym na drzewie zwierzu, po czym szybko wypatroszony, zaszyty, nadziany na żerdź zaczyna być pomalutku opiekany na długim ognisku.
Nie możemy czekać do wieczora na ucztę, zew historii popycha nas w starożytne ruiny Perperikonu, widocznego z daleka na jednej z wyższych gór w okolicy z koroną białych, masywnych skał na szczycie.
http://pixiland.info/w13/w13bg159.jpg
Podjazd szeroką szosą na wielki parking, z boku szpaler straganów z pamiątkami, głównie minerałami i wyrobami z półszlachetnych kamieni. Biura informacji nie ma, kasy nie ma, ani żadnej struktury dla przyjęcia turystów bo są ciągle w budowie (najbliższy hotelik Komplex Perperek z restaracją jest na rzeką koło skrzyżowania przy miasteczku Stremcy – 20 € za 2-os pokój). Bilety kupuje się u pieszego sprzedawcy – normalne po 3 leva, zniżkowe (młodzi i starzy) po 1 leva.
Od parkingu droga prowadzi pod górę, aktualnie jest okropnie rozkopana, maszerujemy w towarzystwie koparki i spychacza w piachu po kostki i w tumanie kurzu. Potem po prawej otwiera się 100-metrowa droga wyłożona olbrzymimi płytami kamiennymi, wspinająca się stromo do góry pomiędzy gigantycznymi skałami. Ich biel oślepia w promieniach prażącego słońca.
http://pixiland.info/w13/w13bg164.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg162.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg160.jpg
Szczyt góry z charakterystycznymi skałami został wykorzystany w V w.p.n.e. na świątynię Dionizosa, gdzie odbywały się obrzędy, składano ofiary na wielkim ołtarzu, działała wyrocznia. Świątynia była połączona z pałacem gdyż król był wtedy jednocześnie najwyższym kapłanem. Pomieszczenia pałacowe w liczbie 50-ciu o skomplikowanym planie, wykute po części w skałach na zboczu mieściły się na 7 poziomach.
Można łatwo rozpoznać schody, progi, grobowce z kwaterami sarkofagów i „tron królewski”. Była to rezydencja króla plemienia trackich Bessów, która z czasem przekształciła się w wielkie miasto.
http://pixiland.info/w13/w13bg161.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg163.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg157.jpg
W I-IV w. pozostałą część wzgórza otoczono solidnymi murami, wewnątrz mieściły się budynki mieszkalne i świątynie. Większość murów i cześć wysokiej wieży są dobrze zachowane. Wielką bazylikę pogańską przystosowano z czasem do kultu chrześcijańskiego.
Po zniszczeniu przez najazd Gotów Perperikon działał jeszcze w średniowieczu jako ważny ośrodek miejski aż do najazdu tureckiego. Prace archeologiczne na wzgórzu jeszcze trwają.
http://pixiland.info/w13/w13bg156.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg158.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg154.jpg
Zbiornik wody wydrążony w skale
http://pixiland.info/w13/w13bg155.jpg
Ladny kraj, ladne zdjecia !
Po zwiedzaniu jedziemy na grzybki, nie te jadalne a kamienne, znajdujące się około 1 km na północ od wioski Bieli Plast (przy drugorzędnej drodze Kardżali – Haskovo). Z zakrętu drogi już je widać za siatkowym płotem ogradzającym kiepsko chroniony rezerwat tych osobliwości - "Kamenite Gabi".
Z braku parkingu wypada zatrzymać się na poboczu mało uczęszczanej szosy. Grzyby mają około 2,5 m wysokości i podobną średnicę kapelusza, ich nóżki są rożowawe a kapelusze zielonoszare, „rosną” pojedyńczo lub po dwa, trzy razem. Są niespotykanym, specyficznym i unikalnym wynikiem erozji wielowarstwowych skał wulkanicznych o różnym składzie chemicznym. Do złudzenia przypominają „prawdziwki”.
http://pixiland.info/w13/w13bg165.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg166.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg167.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg168.jpg
Ladny kraj, ladne zdjecia !
oł yes Sire :biggrin:
zdzicho alboom II
16-01-2014, 09:11
Po zwiedzaniu jedziemy na grzybki, nie te jadalne a kamienne, znajdujące się około 1 km na północ od wioski Bieli Plast (przy drugorzędnej drodze Kardżali – Haskovo). Z zakrętu drogi już je widać za siatkowym płotem ogradzającym kiepsko chroniony rezerwat tych osobliwości - "Kamenite Gabi".
Z braku parkingu wypada zatrzymać się na poboczu mało uczęszczanej szosy. Grzyby mają około 2,5 m wysokości i podobną średnicę kapelusza, ich nóżki są rożowawe a kapelusze zielonoszare, „rosną” pojedyńczo lub po dwa, trzy razem. Są niespotykanym, specyficznym i unikalnym wynikiem erozji wielowarstwowych skał wulkanicznych o różnym składzie chemicznym. Do złudzenia przypominają „prawdziwki”.
Nawet ładniejsze niż te z Kapadocji.
Na nocleg zatrzymujemy się w przy zagospodarowanym źródle koło Draganowa, na kolację mamy „świńską parżołę” z grzybkami ale już nie kamiennymi. Nad nami zbierają się sine chmury i na wszelki wypadek stawiamy namiot pod daszkiem, pół namiotu bo tropik już się nie mieści. Rano zjeżdżamy do Kardżali, po drodze mijamy chyba najmniejszy meczet świata a już napewno z najmniejszym minaretem świata – w Priaperec.
http://pixiland.info/w13/w13bg169.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg170.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg171.jpg
:crying:
:scared:
wygląda jak bocianie gniazdo na łodzi podwodnej ...
:wink:
:laugh:
Kardżali, stolica regionu od wieków, wielkie miasto do jakiego nie wdepnęliśmy od kilku dni. Poczta, bazar, zakupy, posiłek i zwiedzamy pozostalości Monastyru sv. Jovana Prodrom ufundowanego w VI - VII w. i przebudowywanego 4-krotnie. Obecnie odrestaurowano główną cerkiew, zachowane nikłe resztki fresków, fragment starszej budowli i obwód otaczających je murów. Przetaczające się tędy wojny zniszczyły inne zabytki.
http://pixiland.info/w13/w13bg173.jpg
A tak wyglądał dawniej
http://pixiland.info/w13/w13bg172.jpg
Śledząc drogowskaz przy wielkim miejskim rondzie udajemy się 4 km na wschód do skałek przy wsi Zemzelen, zwanych „Wkamenata swatba” lub „Kardżalskie piramidy”. Na stromym zboczu wzgórza od północnej strony sterczą dziwaczne, śnieżnobiałe piramidy, od szosy prowadzi do nich wydeptana ścieżka. Parkingu nie ma, tabliczka jest słabo widoczna a najlepszym informatorem jest koziarz pasący swe bielutkie kozy na poboczu.
Podchodzimy, formacja skalna przypomina swymi kształtami postacie w długich, powłóczystych szatach; stoją grupkami, jedne nad drugimi, ich wysokość osiąga 10 m. Według legendy to skamieniały ze zgrozy orszak ślubny w momencie gdy ojciec pana młodego widząc piękność panny młodej gdy wiatr uchylił jej woalkę, próbował skorzystać z prawa przypadającego synowi.
http://pixiland.info/w13/w13bg174.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg175.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg176.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg177.jpg
Niegdyś były to skały wulkaniczne na dnie istniejącego tu morza, po ustąpieniu wody uległy erozji atmosferycznej przyjmując tak osobliwe kształty, zależne od składu chemicznego i wytrzymałości na kruszenie. Z boku jest jeszcze inna grupa o innym wyglądzie i z małymi grotami. W większości „piramidy” są koloru olśniewająco białego ale miejscami ich ściany mają barwę różową, zieloną, żółtą. Skałki można obejść od lewej strony i wdrapać się na górę pod chaty, stamtąd widać podobne ale mniej spektakularne formacje na wzgórzu naprzeciw.
http://pixiland.info/w13/w13bg182.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg179.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg180.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg181.jpg
Zawsze znajdą się tacy co idą na łatwiznę... tu barany co wykorzystują cień w grocie
http://pixiland.info/w13/w13bg178.jpg
Próbowaliśmy dojechać z Kardżali drogą wzdłuż torów kolejowych do ruim zamku Moniak na cyplu nad zalewem Studen Kladenec. Po drodze straszą puste, stare hangary, zardzewiale fabryki, bocznice i dźwignice, kominy, to straszą porzucone, rozsypujące się osiągnięcia radosnej epoki socjalizmu. Paskudny widok a mogłoby być tak ładnie z widokami na brzeg jeziora.
Na towarzyszących nam od północy wzgórzach widać skupiska białych, wyrzeźbionych przez naturę skał. We wsi Szirokopole najpierw był standardowy, europejski (brązowy) drogowskaz do zamku, potem już tylko drewniana strzałka, za wsią droga zgubiła się w wysypisku śmieci a zamku ani widu. Widząc stromość wysokiej góry już mi całkiem odeszła ochota zdobywania Moniaka.
Wracamy do wsi na piwo a potem do Kardżali i jedziemy przez Momczilgrad, Raven w kierunku Tatul.
Zamarzył nam się nocleg pod dachem, z łazienką z ciepłą wodą i możliwością naładowania wszelkich baterii. Po drodze żadnych pensjonatów ani hotelików nie widać, w mechanie w Tatul tłumaczą, że dalej jest „chiża” czyli schronisko. Jedziemy, jest już ciemno, znowu zasięgamy jezyka, porozumieć się nie łatwo bo tu wszyscy mówią takim lokalnym tureckim, wreszcie ktoś nam towarzyszy autem do następnej wioski – Nanovicy. Jest tu między dwoma jeziorkami, na skraju lasu funkcjonujące cały rok schronisko jakiegoś myśliwsko-rybackiego klubu. Dziś jest pusto, dostajemy niezły pokój z balkonem na 1 piętrze, możemy korzystać z sąsiedniego salonu telewizyjnego, z kuchni, jadalni. Płacimy po 20 leva od łóżka.
http://pixiland.info/w13/w13bg183.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg185.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg186.jpg
Rano, po śniadaniu na tarasie schroniska, przy stolikach nakrytych rodopskimi obrusami w kratkę zaroiło się, goście przyjechali całymi rodzinami, w ogrodzie na rożnie piecze się dla nich baran.
http://pixiland.info/w13/w13bg184.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg211.jpg
A my znowu ślinimy się tylko wdychając smakowity aromat pieczonego barana i jedziemy zwiedzać Tatul. Mała wioska ale murowana (kamieniami ściągniętymi ze starożytnych ruin), parking w środku, od niego prowadzi wybetonowana ścieżka. Kasa z kolorowymi (!) biletami po 3 lv od osoby.
http://pixiland.info/w13/w13bg238.jpg
Podchodzimy pod równiutki mur poniżej skalistego, przypominającego piramidę wzgórza, nieco uszczuplony bo mieszkańcy traktowali go jako gotowy kamieniołom. Schodki wykute w skale prowadzą do pośrednich, również kutych w litej skale ołtarzy ofiarnych, nisz i na sam szczyt z pustym grobowcem w sklepionej niszy.
Od tysiącleci było tu miejsce kultu Traków, rozbudowywane aż do pierwszych wieków naszej ery. Sanktuarium, jedno z największych w kraju, uważano za grobowiec mauzoleum Orfeusza.
http://pixiland.info/w13/w13bg189.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg187.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg188.jpg
Mur z wielkich bloków kamiennych jak i świątynia są późniejsze, z IV-III w.p.n.e. Aktywność sanktuarium przerwało gwałtowne trzęsienie ziemi w 100 lat potem. W średniowieczu obiekt pełnił rolę militarnej rezydencji.
Z góry rozpościera się piękny widok na dolinę, na dziwaczne góry, na pobliskiej skale siedzi tutejszy wielki białoczarny sęp i chyba też nas obserwuje.
http://pixiland.info/w13/w13bg190.jpg
A obok na drzewkach - "baba marca"
http://pixiland.info/w13/w13bg191.jpg
Interesuje nas Raven, tablica na skrzyżowaniu zapowiada co możemy w okolicy zobaczyć.
Najpierew wybieramy się do rezerwatu „Vkamenata Gora”, parkujemy na skraju lasu i idziemy na pieszą, 3 – km wycieczkę. Najpierw szeroka droga przez las, potem jest strzałka w dróżkę w lewo, idziemy do studni na skraju łąki, dalej na przełaj przez łagodnie opadającą łąkę do koryta Nanowickiej rzeki. Niestety na łące są też krowie i baranie ścieżki, którą wybrać ? – kilka malutkich drewnianych strzałek na samotnych drzewkach wskazuje nieśmiało kierunek. Idziemy łożyskiem suchej o tej porze roku rzeki, z początku jest łatwo, potem zaczynają się... nie schody, a głazy, niektóre olbrzymie, użycie rąk staje się niezbędne. Trasę przejścia znaczają z grubsza małe kopczyki usypane z kamieni.
Dochodzimy pod wysoką skałę o poziomych żłobieniach niby gzymsy. Resztki zweglonych, skamieniałych pni i gałęzi drzew są w niej po lewej stronie, potem jeszcze kilka niższych pieńków tu i owdzie, po obu stronach rzeki. Dość mizerne resztki a spodziewaliśmy się całego lasu.
http://pixiland.info/w13/w13bg192.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg193.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg194.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg195.jpg
Skamieniałe pnie liczą 30 milonów lat, mają przeważnie około 1 m wysokości, 40-60 cm średnicy, ich słoje są dobrze widoczne. Skamieniały las powstał w wyniku zalania drzew gorącą lawą wulkaniczną na brzegu morza, potem obumarłe pnie wypełnione zostały wodą z minerałami co spowodowało ich skamienienie.
W końcu XX w. powstał unikalny rezerwat i 20 pni, zostało objętych ochroną, iluzoryczną. Niestety, brak jest jakiegokolwiek zabezpieczenia a warunki atmosferyczne powodują ich niszczenie – pnie pękają, rozsypują się a wiosną rozmywa je rzeka. Podobno do Vkamenatej Gory można też przyjść ścieżką od wsi Bivoljane ale nie sprawdzaliśmy tej drogi.
Zadzieramy głowy do góry, na skałach na przeciwko, barwionych na żółtawo popołudniowym słońcem widać trapezowate nisze.
http://pixiland.info/w13/w13bg196.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg197.jpg
Wracamy ale gubimy się co nieco w lesie za studnią, trafiamy na wygodną drogę, przechodzimy obok 9 grobów ze stellami jakichś ważnych wyznawców islamu, sadząc po zielonej dekoracji i stwierdzamy że jesteśmy za daleko i za wysoko. Pozostaje nawrócić na przełaj przez las w kierunku, który wydaje nam się właściwy... Udaje się, po pół godzinie przedzierania się przez zwarty i kolczasty gąszcz potem młody zagajnik ze śliskim, iglastym poszyciem wychodzimy na właścią drogę, blisko auta.
Na noc zostajemy na polanie przy szosie z „czeszmą” o zbyt szerokim korycie aby wygodnie nabrać wody, dziwacznym, betonowym, zbyt wysokim daszkiem nad zbyt wysokim, niewygodnym stołem, gdzie zapomniano o ławach. Jest to najmniej praktyczny, najmniej udany punkt biwakowy, pewnie projektant nadużywał rakiji przy paracy. Rozpalamy ognisko i pieczemy...świninę.
http://pixiland.info/w13/w13bg198.jpg
Rano jedziemy dalej jak kierował nas raveński drogowskaz, do Baba Teke, zjeżdżamy z głównej drogi, kilka domów, wielkie podwórze, pełno ludzi, panie w szarawarach i chustach, pod daszkiem długie palenisko i coś bulgocze w wielkich kotłach. Przyjmują nas bardzo serdecznie, wskazują grób Baba znajdujący się w zwykłym budynku, trapezowata mogila przykryta kolorowymi tkaninami, na ścianach malowane, wyidalizowane portrety (!) zmarłego i nnych świętych. To zgromadzenie czyli „kurban” odbywa się corocznie na jego wspomnienie. Są to wyznawcy Baba (Alevi), odłamu islamu dosyć liberalnego, tolerancyjnego i otwartego na inne religie, bliskiego Bektaszi. Kult gnębiony w okresie komunizmu teraz odżywa, obchodzi swoje święta i odnawia tradycyjne meczety.
http://pixiland.info/w13/w13bg199.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg200.jpg
Zostajemy zaproszeni do stołu specjalnie dla nas nakrytego, danie to kasza jęczmienna z kawałeczkami kurczaka ugotowane „na miękko”, prawie papka ale doskonała, zjadam cały talerz, do tego gotowana wołowinka w rosole, troszeczkę tłustawa i twardawa i racuchy pszenne, sok owocowy.
http://pixiland.info/w13/w13bg201.jpg
Potem idziemy zobaczyć zebranie w sali; na kilimach pokrywających podłogę bez mebli, siedzą po jednej stronie panowie ubrani „po cywilnemu”, a panie w tradycyjnych, bardzo kolorowych ubiorach i dzieci po drugiej. Pozwalają mi fotografować. Krążą malutkie filiżaneczki mastichy, my też dostajemy. Starszy pan w okularach czyta jakieś modlitwy z książki, dyskretnie wychodzimy.
http://pixiland.info/w13/w13bg204.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg203.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg202.jpg
Cały czas towarzyszy na starsze małżeństwo, oprowadzają, wyjaśniają, rozmowa toczy się po bułgarsko-rosyjsko-turecku. Pani jest bardzo zabawna, na koniec prezentuje zalety bufiastych pantalonów z obniżonym krokiem demonstrując wszelkie możliwie pozycje damskich nóg w najwymyślniejszych siedzących pozycjach, zaznaczając że zawsze: „pozycja bezpieczna - kobieta spokojna ” czyli nic nie widać...
Opuszczamy ich bo program dnia mamy napięty. Parę kilometrów dalej odchodzi od szosy po wschodniej stronie droga do „Harman Kaya” – niewiele ponad 2 km. Z początku droga gruntowa przez lasek jest dość szeroka i przejezdna, potem zaczynają się skalne progi w poprzek, nie wiemy co będzie dalej i mamy ochotę na spacerek więc parkujemy.
Po kwadransie już widzimy skały i stwierdzamy, że można do nich podjechać, zwłaszcza autem 4x4. Z podejścia wygląda to na płaską platformę otoczoną łańcuchem brunatnych skał, z bliska widać, że skała w kręgu została wygładzona sztucznie tworząc platformę o około 10 m średnicy z wyrytą linią wschód – zachód i 6 koncentrycznymi łukami. Na jej obwodzie wykuto rodzaj tronu zwróconego w kierunku północnowschodnim. Niedaleko znajduje się druga podobna platforma z 11 łukami.
http://pixiland.info/w13/w13bg205.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg206.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg207.jpg
Platformy były prawdopodobnie wykorzystywane do obserwacji astronomicznych i określania pozycji słońca w czasie zrównania dnia z nocą. Skalne rowki najprawdopodobniej wypełniano wtedy spływającą wodą odbijającą światło słoneczne, co musiało robić na uczestnikach ceremonii intensywne wrażenie magii.
W 2 tys. p.n.e. było to sanktuarium trackie. W innej skale naturalna grota o długosci 7 m wykorzystywana była do celów kultowych, podobnie jak inna większa o długości 20 m. Przy wejściu widać trapezowate nisze. Wokół znajdują się pozostałości schodów, murów pomieszczeń, ołtarzy i zbiorników wody, być może do rytualych ablucji.
Wracamy do szosy, ostatnim punktem programu jest święte miejsce dla wyznawców islamskiego nurtu alevi, zespół Elmala Baba, blisko wioski Bivoljane. Prawdopodobnie pochodzi z XVII w. został wybudowany z inicjatywy Gunnar Baba, syna Elmala Baba, odremontowany i rozbudowany na wzór dawnego dopiero w 2008 r.
Składa się z meczetu na planie kwadratu ale bez minaretu, pomieszczeń dla gości i pielgrzymów i zabudowań z biblioteką, salą zebrań, obszerną jadalnią i kuchnią (podstawowe serwowane danie to pilav z wołowinką).
Murowane, niskie bydynki kryte są czerwonymi dachówkami, po turecku, wokół trawniki i pełno kwiatów. Oprowadza nas bardzo ascetyczny, wysoki hadżi, najpierw prowadzi do meczetu, dość skromnego, surowego wewnątrz, obok pod murem stoją tablice ze starych nagrobków. Pokazuje nam groby 6 świętych islamskich Baba, w tym Emala, mają formę długich pryzm pokrytych zielonym suknem we wzory, na ścianach wiszą kilimy i portrety świętych i imamów. Symboliczny grób Fatimy jest w innym pomieszczeniu. Przechodzimy do madrasy, potem biblioteki. Długo opowiada nam, po bułgarsku z tureckimi wtrąceniami o Bektaszi ale niewiele rozumiemy.
http://pixiland.info/w13/w13bg208.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg210.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg209.jpg
Jest to ostatni obiekt przy tej drodze, opisany na drogowskazie w Raven
http://pixiland.info/w13/w13bg212.jpg
Wracamy przez Raven, Momczilgrad, potem skręcamy na południe i przez Dżebel, z noclegiem przy czeszmie i biwakowej wiacie dojeżdżamy do Fotinovo. Wioskę przecina bardzo długie i dość szerokie pasmo skał pochodzenia wulkanicznego, wypiętrzone w dziwaczne formy w części wschodniej. Idziemy pieszo na zachodni kraniec, lita skała obramowana z boku lasem ciągnie się na kilkaset metrów. Miejscami jest wielowarstwowa z wybrzuszeniami, widać w niej wyraźnie długie wyżłobienia wykonane przez ludzi, obok wykute schodki. To z pewnością „robota Traków”, te linie musiały mieć dla nich jakieś znaczenie kultowe.
http://pixiland.info/w13/w13bg213.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg215.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg214.jpg
Nieuchronnie zbliżamy się do granicy i końca wakacji. Na ostatnie miejsce parodniowego pobytu wybieramy miasteczko Benkovski, 10 km na wsch od Zlatogradu. Jest tu motel „Emre” prowadzony przez sympatyczne małżeństwo – Martę (Polkę) i Aladina (Bułgara). Kontakt : tel: 00359 888 677 551, adresy: motelemre@dir.bg motelemre@hit.bg
http://pixiland.info/w13/w13bg222.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg221.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg223.jpg
Mała pogawędka na tarasie, dostajemy pokój z „polską” zniżką za 30 lv/noc. Basen, niestety, już jest bez wody, nieszkodzi, wrześniowe dni stają się chłodniejsze.
W promieniu kilkunastu kilometrów wokół Benkovski kryją się różnorodne wulkaniczne formacje skalne, którym długa erozja nadała zadziwiające formy a także grobowce trackie.
Za rada Marty a depcząc po śladach Kocura jedziemy do małej wioski Podkowa zobaczyć stary drewniany meczet właśnie odnowiony. Trafiamy łatwo, teren ogrodzony niewysokim murem zawiera meczet zbudowany w 1428 r. bez użycia gwoździ, zastąpionych przez kołki, inne zabudowania dla pielgrzymów są już nowsze ale też drewniane.
http://pixiland.info/w13/w13bg218.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg217.jpg
Kręcimy się trochę po okolicy. Zajeżdżamy do wioski Kajolaba, za nią na skraju lasu dziwaczne sterczace skały, podobno mają przypominać słonia ? Hmmm...
http://pixiland.info/w13/w13bg219.jpg
Na bocznych drogach bułgarskich zdarza się dzielić szosę ze stadem krów samodzielnie, posłusznie wracających do wsi wieczorową porą.
http://pixiland.info/w13/w13bg220.jpg
Natomiast nie udaje nam się znaleźć grobowca trackiego w skałe na północ od Benkovski, trafiamy za to do skały z „dziurą” w Dedec i z góry podziwiamy błękitne wody jeziora Benkovskiego.
Dzień odjazdu, poranna kawa, jajecznica, opuszczamy motel. Tuż przy drodze do Zlatogradu, w Dobromirci po północnej stronie widać wydłużony pas wyskich skał z charakterystycznym „grzybkiem”, jego wysokość wynosi 2 m a średnica – 3 m. Jest też ale dalej, grobowiec tracki wydrążony w skale i trapezowate nisze.
http://pixiland.info/w13/w13bg235.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg236.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg234.jpg
W Zlatogradzie od razu skręcamy za rzeką Goljamą do starszej dzielnicy, która zachowała swoją tradycjonalną, charakterystyczną zabudowę z epoki „odrodzenia narodowego”. Stare „kaszty” (domy), o kamiennych parterach z nadwieszonymi, piętrami o widocznej konstrukcji drewnianej znajdują sie wokół placu i wzdłuż paru ulic brukowanych miejscowymi kamieniami. Masywne, biało tynkowane, 2 lub 3 piętrowe, gdzie każde piętro jest szersze niż poprzednie, nadają miastu swoisty urok. Niektóre są wspaniale odrestaurowane inne czekają...
http://pixiland.info/w13/w13bg224.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg226.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg225.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg228.jpg
Spacerujemy sobie niespiesznie, zaglądając na podwórka. W obszernym domostwie z zabudowaniami gospodarskimi mieści się muzeum etnograficzne, niestety jest w remoncie, nawet wejście rozkopane i wszędzie uwijają się robotnicy. W innych kasztach urządzono kafejki i restauracje, niektóre zamieniono na hotele. Ceny znośne, (może pozesonowe ?) biorąc pod uwagę niecodzienność miejsca i tradycyjny, folklorystyczny wystroj, za pokój 2-osobowy – 44 leva (z „zakaską” ?) czyli 22 €.
http://pixiland.info/w13/w13bg230.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg231.jpg
W mieście działają dawne warsztaty; tkacki, garncarski, snycerski, rymarski, krawiecki, złotniczy, wyborów z metalu, są one jednocześnie sklepami – można zobaczyć pracę rzemieślnika i zakupić pamiątkowe wyroby. Nad rzeką stale działa zespół urządzeń o tradycyjnej drewnianej konstrukcji ; młyn, folusz i „naturalna pralka” napędzane kołem wodnym. Niestety, dla nas nie działa, nieczynne, też posezonowo ?
http://pixiland.info/w13/w13bg227.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg229.jpg
Zaglądamy do kościoła, zewnętrznie nie wygląda zbyt zachęcająco; szary mur, szara wieża, wewnątrz; drewniany zielonkawobiały, szarociapkowany ikonostas, na szczycie ma prymitywny malunek trupiej czaszki i piszczeli, obok na tablicach wyeksponowane ułamki kości. Czyżby relikwie ?
Fundujemy sobie obiad w Aleksandrowej Kaszcie, duży wybór dań, wybieramy doskonałe sarniczki, gjuwecz i sacz, popijamy winem Mezzek od Katarzyny Estate. Jeszcze szukając kiosku w nowszej części miasta, przechodzimy obok osiedlowego placu zabaw i wzrok zatrzymuje znajoma sylwetka – stary, poczciwy Trabant, kiedyś, dla wielu nieosiągalne marzenie a teraz zdegradowany do roli dziecinnej zabawki.
http://pixiland.info/w13/w13bg232.jpg
http://pixiland.info/w13/w13bg233.jpg
Bierzemy paliwo do pełna, ostatnie levy pozostawiamy w markiecie już przy wyjeździe z miasta; zapas Zagorki, dwa kubiki wina, słoiki ljutenicy. Jedziemy, granica, posterunek bułgarski, greckiego nie ma, jesteśmy ciągle w Rodopach ale już w kraju Homera, zmieniamy alfabet, zmieniamy język.
Powered by vBulletin™ Version 4.1.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski
support vBulletin