Zobacz pełną wersję : Wspomnienie egzotycznej wyprawy sprzed lat
Aktualnie, osoby wyjeżdżające do Afryki hołdują najczęściej leniwemu wypoczynkowi na plażach w zamkniętych ośrodkach w systemie « all inclusive », rzadziej odważają się na bardziej przygodowe wyjazdy organizowane do afrykańskich parków natury, też prawie całkiem „all inclusive”. Niestety, pewne, nieprzewidziane wydarzenia mogą zakłócić zwyczaj częstych wyjazdów do krajów afrykańskich w sezonie 2016.
W ramach wspomnień, uważam że warto przypomnieć pewien studencki wyjazd do Sudanu w 1980 roku.
Wtedy, system „all” obejmował organizację wszystkiego przez samych uczestników podczas pobytu, a „inclusive” zawierał bilety lotnicze na przelot tam i z powrotem, wizy sudańskie i kilkadziesiąt kilogramów konserw i arykułów żywnościowych transportowanych w plecakach aby przeżyć pobyt wobec bardzo ograniczonych zasobów finansowych w dewizach. Nasza grupa liczyła dziesiatkę.
Trasa : Assuan – jezioro Nassera - Wadi Halfa – Atbara – Chartum – Omdurman – Sennar - Kosti– Kassala –Sinkat – Erkovit – Suakin – Port Sudan – Morze Czerwone – Kanał Sueski – Port Suez.
http://pixiland.info/Sudan/sudan-map-01.jpg
Ten tekst ilustrują zdjęcia o niezbyt wielkiej jakości ale zaznaczam, że są to skany z kolorowych slajdów zrobionych ponad 35 lat temu bardzo prostym Zenitem na kliszach ORWO, które niezbyt dobrze zachowały kolory, cierpią na przerost ziarna a na dodatek wygięły się uniemożliwiając właściwą pracę skanera. Lepiej przetrwały klisze czarnobiałe również ORWO ale wykonane lepszym sprzętem, Practiką z z teleobiektywem (zaledwie 100 mm).
A jaka jest wartość takich ułomnych artystycznie fotografi ? Wspominkowa ! To są uchwycone momenty dawnego życia, które już przeminęło, miejsc, które zmieniły swój wygląd bezpowrotnie... Ot, taka historia.
Po przylocie do Kairu i tradycyjnym zwiedzaniu Egiptu od Aleksandrii do Assuanu, pewnego wieczoru pożegnaliśmy to miasto położone w szerokiej zatoce i odbijające się świetlistą sylwetką w wodach Nilu na tle nocnego nieba o egzotycznym kolorze.
http://pixiland.info/Sudan/sud001jpg.jpg
Następnego dnia wsiedliśmy na statek zapewniający stałą komunikację między Egiptem i Sudanem kursując po jeziorze Nassera, zwanym z dumą przez Sudańczyków jeziorem Nubijskim...
zdzicho alboom II
28-02-2016, 18:29
Wow! Będzie pięknie.
Zaokrętowanie na przystani za kataraktą i zaporą, około 10 km na południe od Assuanu zaczęło się pewnie już od rana. My przybyliśmy jakoś w południe, przy wejściu na teren portowy kłębił się już gęsty kolorowy tłum w barwnych ubiorach, dotyczyło to zwłaszcza kobiet bo mężczyźni przeważnie nosili jasne, najczęściej białe galabije. Wszędzie uwijali się ludzie taszcząc olbrzymie paki, kartonowe pudła i wory pełne czegoś..., często przewożąc je na ręcznych wózkach.
http://pixiland.info/Sudan/sud109.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud106.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud108.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud107.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud114.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud116.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud117.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud110.jpg
Potencjalnych pasażerów od gawiedzi odgradzała wysoka i długa bariera z solidnych metalowych rur z wąskim przejściem. Jako Europejczykom targającym wielkie bagaże na plecach wyrozumiali (hmmm ?) tubylcy ustąpili nam pierwszeństwa w bramce. Za nią było stanowisko kontroli wszelakiej.
http://pixiland.info/Sudan/sud002.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud112.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud003.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud115.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud111.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud113.jpg
Przy nadbrzeżu, które trudno nazwać portowym bujał się na nikłych falach zacumowany statek a raczej dwa statki związane ze sobą ciasno linami burta w burtę, a dalej za nimi jeszcze trzeci podobny statek.
Gdy już weszliśmy na ten pływający piętrowy, podwójny prom okazało się, że właściwie już wszystkie miejsca były zajęte. Mieliśmy zdaje mi się jakieś przyporządkowane nam siedzenia ale nawet nie było ich widać ze stert tych worów, kartonów, koszy i toreb.
http://pixiland.info/Sudan/sud005.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud006.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud118.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud004.jpg
Statek posiadał nawet kabiny dla bardziej wymagających pasażerów ale taki luxus nie mieścił się w naszym budżecie. Środkowy pokład usłany był dość gęsto materacami i bambetlami ale w Afryce pojęcie : nie ma miejsc, nikt się już nie zmieści – po prostu nie istnieje, no w każdym razie wtedy nie istniało. Znaleźliśmy kącik pod daszkiem przy relingu, ludzie się troszkę posunęli i położyliśmy nasze materace, tym samym obierając naszą kwaterę na 2 noce i półtora dnia rejsu.
http://pixiland.info/Sudan/sud119.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud121.jpg
Wieczorem spożyliśmy naszą „europejską” kolację złożoną z konserw tzw mielonki wieprzowej pod nazwą „luncheon meet” jak głosiła białoniebieska etykietka „zastępcza” i zaczęliśmy powoli zapadać w sen przerywany tuptaniem sąsiadów.
W nocy mieliśmy mijać świątynię Abu Simbel, pomimo wytężania wzroku w ciemnościach nic takiego nie dało mi się zauważyć, może nocne oświetlenie nie działało, a może w ogóle go nie zainstalowano ?
Następny dzień podróży po rozlanych wodach nilowych dłużył się niemożliwie, przerywany posiłkami, małymi spacerami po przeludnionym pokładzie i urozmaicony obserwacją współpasażerów.
http://pixiland.info/Sudan/sud120.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud122.jpg
Ostatniego dnia podróży od rana zaczeły się wypytywania załogi i spekulacje co do godziny przybycia do sudańskiego portu w Wadi Halfa. Byliśmy gotowi od rana, materace zwinięte, plecaki ustawione w rządek aby nie spóźnić się na pociąg do stolicy, który odjeżdżał o godz 15. Niestety, prom przybył z opóźnieniem, wyokrętowanie pasażerów w „afrykańskim” tempie spowodowało, że przybywając na stację zobaczyliśmy razem z częścią pasażerów tylko dym z lokomotywy... A był to pociąg, który kursował raz na trzy dni.
Pozostało znalezienie jakiegoś taniego, zacienionego lokum pośrod skromnych domków osiedla przy stacji otoczonej żółtawo-brunatną piaszczysto-kamienistą pustynią.
http://pixiland.info/Sudan/sud008.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud007.jpg
Nasz "hotel" w Wadi Halfa.
http://pixiland.info/Sudan/sud123.jpg
„Pociągowego” dnia od rana oczekiwaliśmy na stacji, z nudów licząc szyny; było 16 torów, szesnaście ! Po co stacja ma tyle torów na pustyni gdzie pociąg zagląda zaledwie parę razy na tydzień ? Może dawniej, w epoce kolonialnej było tu ruchliwiej ?
Podróż do Chartumu upłynęła bez większych wrażeń, jedynie gdy tory zbliżyły się do Nilu prowadząc po wysokim brzegu zachwycił nas widok krokodyli wylegujących się na piasku a okolice Atbara uświadomiły nam, że zapuszczamy się coraz głębiej w tę Afrykę znaną tylko z tradycyjnych obrazków. Nawet „fata morgana” dała nam się obejrzeć.
http://pixiland.info/Sudan/sud009.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud010.jpg
Tam, za drzewami nie ma żadnego jeziora.
http://pixiland.info/Sudan/sud011.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud180.jpg
Krajobraz przy Atbara
http://pixiland.info/Sudan/sud012.jpg
W Chartumie skorzystaliśmy z gościnności naszej placówki dyplomatycznej, a raczej radcy prawnego pełniącego rolę ambasadora bo między Polską a Sudanem nie było wtedy normalnych układów międzynarodowych. Rozkładaliśmy się na noc na materacach na trawce ogrodu, rozwieszając naszą upraną bieliznę i reczniki przed oknami biura tworząc kolorowe, egzotyczne firany, a wieczorami zasiadając fotele na tarasie pod daszkiem. W rozmowach uczestniczył czasem sam pan ambasador, opowiadając miejscowe historyjki, zdarzało się też że rozmowy schodziły na tematy polityczne... było to przecież lato roku 1980 !
http://pixiland.info/Sudan/sud134.jpg
W Chartumie mieliśmy różne formalności do pozałatwiania i różne adresy do wykorzystania.
http://pixiland.info/Sudan/sud018.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud184.jpg
W Sudanie wtedy cukier i benzyna i coś tam jeszcze były na kartki..... Miała nam pomóc studencka organizacja ale z powodu zamieszek universytet był zamknięty a zajęcia zawieszone. Produkty żywnościowe w końcu zdobyliśmy, chyba polecono mam jakiś niezbyt formalny sklepik, a benzynę, niezbędną do naszych kuchenek typu „juwel” kupiliśmy na kartki ofiarowane przez życzliwych ludzi z misji ONZ.
Uniwersytet
http://pixiland.info/Sudan/sud015.jpg
Kino
http://pixiland.info/Sudan/sud016.jpg
Jakis gmach... publiczny ...
http://pixiland.info/Sudan/sud020.jpg
Meczet w budowie
http://pixiland.info/Sudan/sud019.jpg
Gorzej wyszło z biletami na samolot, którym zgodnie z planem mieliśmy polecieć do Juby ( czyt. Dżuby) na samym południu kraju. Okazało się, że samolot nie lata bo... nie ma paliwa, może poleci ale potem... no kiedyś potem ale nie wiadomo kiedy.
W centrum Chartumu...
http://pixiland.info/Sudan/sud017.jpg
Taxi
http://pixiland.info/Sudan/sud022.jpg
Inny, popularny system transportu
http://pixiland.info/Sudan/sud021.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud023.jpg
Tymczasem zwiedziliśmy stolicę, muzem archeologiczne z kolekcją fresków z Faras (z katedry wczesnochrześcijańskiej z VII w. zalanej obecnie wodami jeziora Nassera) ocalonych w latach 60-tych przez ekipę polskich archeologów prof. Kazimierza Michałowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
To jeszcze Chartum i dworzec autobusowy. Potem podjechaliśmy do niedalekiego Omdurmanu. Tu miejsce na przypomnenie „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza, którą wszyscy czytaliśmy w pewnym okresie życia.
http://pixiland.info/Sudan/sud135.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud013.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud014.jpg
Mauzolem Mahdiego ze złoconą kopułą robi wrażenia, jego tradycyjne stroje prezentowane w Domu Kalifa też, ale najbardziej zaskakujący był bazar czyli suk.
http://pixiland.info/Sudan/sud024.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud026.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud025.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud027.jpg
Obfitość towarów; naczyń, talerzy i sprzętów do gospodarstwa domowego, stragany zasłane tkaninami i piętrzące się zapasy świeżego mięsiwa na ladach, w okresie gdy w kraju już pokazywały się pustki na sklepowych półkach...
http://pixiland.info/Sudan/sud036.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud035.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud034.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud033.jpg
Zastanawiam się jak teraz prezentuje się tenże suk ...
Spacer po ulicach Omdurmanu zaprowadził nas do ... szkoły, akurat był koniec lekcji i wysypały się uczennice.
Te starsze...
http://pixiland.info/Sudan/sud028.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud029.jpg
... te młodsze...
http://pixiland.info/Sudan/sud030.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud031.jpg
... i te najmłodsze.
http://pixiland.info/Sudan/sud137.jpg
Wróciliśmy do Chartumu autobusem a nie takim pojazdem jak na zdjęciu niżej ! To jest samochód Mahdiego z omdurmańskiej powozowni przy Domu Kalifa. Jakoś tak mi tu zajechał nisko...
http://pixiland.info/Sudan/sud136.jpg
To jest samochód Mahdiego z omdurmańskiej powozowni przy Domu Kalifa. Jakoś tak mi tu zajechał nisko...
http://pixiland.info/Sudan/sud136.jpg
jakoś tak nawinęło mi się pytanie ile to konny = wielbłądzi napęd miał ów pojazd ?
To był prawdziwy samochód z własnym napędem, pierwszy w Sudanie. Do drewnianego nadwozia jakiegoś konnego pojazdu podczepiono silnik , kierownicę, pedały i zamieniono koła na masywniejsze i ogumione.
Miejscowy milioner Faruk prowadzący jakieś interesy handlowe z naszym krajem a przede wszystkim zatrudniający polskich pilotów do opylania dziko rozprzestrzeniających się hiacyntów na jeziorze Nassera zaprosił nas na rejsik z piknikiem łódką po jeziorze a wieczorem na raut w swojej rezydencji. Czuliśmy się trochę skrępowani bo nasze turystyczne szatki nie bardzo pasowały do luksusowego wnętrza. Co do poczęstunku to pamiętam obfitość egzotycznych owoców o nieznanych nazwach i wspaniałe koktajle z ich soków. Wtedy w kraju nawet pomarańcze i banany były rzadkością.
http://pixiland.info/Sudan/sud139.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud138.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud037.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud039.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud140.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud038.jpg
Po kolejnym molestowaniu dyrektora lini lotniczych okazało się, że żaden samolot nie przeniesie nas do Juby. Jeszcze wtedy nie wiedziliśmy, że w Afryce „potem” może znaczyć : wieczorem, jutro, pojutrze, za tydzień, kiedyś późnej a najczęściej - nigdy.
Poradzono nam pojechać na południe do Kosti skąd pływały, podobno, statki po Białym Nilu do Juby. Pojechaliśmy pociągem. Wsiąść nie było łatwo, okazał się zatłoczony jak afrykańskie pociągi na starych obrazkach. Uciekając przed wewnętrzną ciasnotą część pasażerów wolała podróżować na dachu. Po dokładnym obejrzeniu pomostu, drabinki wąskiej ale solidnie umocowanej zachciało mi się też wejść na dach. I na najbliższej stacji udało mi się szybko wdrapać na górę wzbudzając gwałtowne protesty współtowarzyszy na moje fanaberie. Dach okazał się dostatecznie płaski i szeroki aby wygodnie usiąść, prędkość pociągu nie była zawrotna a widoki wspaniałe.
http://pixiland.info/Sudan/sud043.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud042.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud040.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud041.jpg
Widziane z dachu :
http://pixiland.info/Sudan/sud127.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud126.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud128.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud124.jpg
Z góry dobrze było widać okrągłe chatki, szałasy czy murowane domki pod stożkowatymi kopułkami na płaskiej żyznej, nawadnianej wodami nilowymi równinie.
http://pixiland.info/Sudan/sud044.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud045.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud046.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud129.jpg
Udało mi się nawet zauważyć maszerującą w oddali karawanę, obrazek jak z bajki, wielbłądy z palankinami płynnie kołyszące się przy każdym kroku, stado bydła popędzane przez chłopców.
http://pixiland.info/Sudan/sud130.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud083.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud082.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud085.jpg
Na następnej stacji już znaczna część naszej grupy przeniosła się na górę wzbudzając niejaki podziw tubylców przyzwyczajonych do tego rodzaju podróży ale zapewne rzadko praktykowanej przez Europejczyków. Nasz gitarzysta też wlazł na dach, zrobiło się wesoło, muzycznie i śpiewnie i zaczęliśmy się bratać z sąsiadami, że aż żal było wysiadać w Kosti ale pociąg skręcał na zachód do Njala a do Juby torów nie było.
Droga do Kosti widziana z dachu pociągu :
http://pixiland.info/Sudan/sud178.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud048.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud050.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud049.jpg
Na przystani gdzie czekali liczni pasażerowie, a czekali tak już od kilku, może kilkunastu dni okazało się, że statek nie popłynie jak nie dostanie paliwa a paliwa nie ma i nie wiadomo kiedy będzie, może jutro, pojutrze... Teraz już wiedzieliśmy co to znaczy.
Pospacerowaliśmy po suku, przenocowaliśmy w lokalnym, dusznym hoteliku ale posiadającym prysznice, wieczorem poszliśmy do letniego kina na jakiś amerykański, znany film. I następnego dnia, najbliższym pociągiem wróciliśmy do Chartumu.
Czekając na stacji na pociąg, który spóźniał się już parę godzin, siedząc wzdłuż peronu zauważyliśmy tęgiego pana w białej galabiji przechadzającego się uporczywie zbyt blisko naszej grupy. Zaczeły padać uwagi w stylu „co się czarny przyczepił, pewnie będzie białe dziewczyny podrywać”; i nagle on przemówił w miarę czystą polszczyzną ! Okazało się, że studiował w Warszawie i przywiózł sobie żonę Polkę do sudańskiej chaty.
W końcu przyjechał pociąg opóźniony tylko o 5 godzin.
Skoro Juba stała się niedostępna, musieliśmy zmienić plany podróży. Dopiero w kilka miesięcy po powrocie do kraju zorientowaliśmy się że już wtedy były separatystyczne zamieszki w południowym Sudanie i władze nie chciały wpuścić tam Europejczyków aby nie mieć świadków wydarzeń....
Z Chartumu pojechaliśmy autobusem prosto na wschód do Kassali.
http://pixiland.info/Sudan/sud141.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud056.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud142.jpg[
Krajobraz był tu zupełnie inny; zielone przynilowe uprawy zastapił żółtawy piasek, pagóry, a dalej żyzna równina pokryta polami uprawnymi i gajami cytrusowymi a na jej horyzoncie wulkaniczne nierównie wypiętrzone skały o dziwacznych formach. To okresowa rzeka El Gash znikająca w pustynnych piaskach ale też powodująca czasami powodzie umożliwiała tę obfitość zieloności.
http://pixiland.info/Sudan/sud179.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud047.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud143.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud060.jpg
W Kassali spędziliśmy kilka dni i zwiedzaliśmy też okolicę napawając się egzotyzmem miejsca gdzie przeważały gliniane domy otoczone takiemiż murami przy ulicami i placach bez chodników i bez nawierzchni. Inne chatki, okrągłe „rondawelki” pod strzechami z palmowych liści otoczone były płotami podobnej konstrukcji.
http://pixiland.info/Sudan/sud054.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud065.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud064.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud053.jpg
Zaproszono nas nawet w takie obejście do chatki, wewnątrz panował miły chłodek bo stożkowy dach powoduje, że gorące powietrze idzie samo do góry. Zieleń palm daktylowych i innych niższych drzew o gęstym listowiu kontrastowała z żółto-brunatnymi ścianami.
Gromadziły się szczególnie wokół zrujnowanego częściowo starego meczetu Khatmiyah z XVIII w.
http://pixiland.info/Sudan/sud148.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud145.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud061.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud062.jpg
Nieodzowny spacer po suku.
http://pixiland.info/Sudan/sud057.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud051.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud131.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud132.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud133.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud058.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud059.jpg
Na skrzyżowaniach ulic często stały na podestach ocienionych drzewami wielkie gliniane stągwie z wodą i z uwieszonym metalowym kubkiem do picia. Ich regularne napełnianie należy do specjalnego gminnego strażnika wody. Wbrew pozorom woda w nich jest chłodna, nie „psuje się”, żadne bakterie w nej się nie rodzą, przeżyliśmy przecież nawet bez zaburzeń żołądkowych, a takie zbiorniki są przydatne bo w dzień słońce mocno przypieka.
http://pixiland.info/Sudan/sud032.jpg
Obrazki z Kassali:
http://pixiland.info/Sudan/sud052.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud055.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud063.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud066.jpg
Któregoś dnia wdrapaliśmy się na góry Al Taka ścigając się z małpami ; pawianami. Na zdjęciach wyraźnie widać kto wygrywał ten wyścig, ich sylwetki są ledwo widoczne pośród obłych form skalnych.
http://pixiland.info/Sudan/sud183.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud069.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud070.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud146.jpg
Z góry mieliśmy szeroki widok na gęsto zaludnioną równinę, ale to już była niedostępna, oddzielona granicą prowincja Erytrea w Etiopii.
http://pixiland.info/Sudan/sud147.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud071.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud068.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud067.jpg
Widziane w Kassali :
http://pixiland.info/Sudan/sud073.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud074.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud077.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud149.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud075.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud076.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud144.jpg
Z Kassali pojechaliśmy na północ posuwając się nieuchonnie w stronę powrotu. Na równinie królowali nomadzi z plemienia Beja, w kilku miejscach widać było ich szeroko rozparte namioty gdzie za „tropik” służyły pozeszywane płachty w brunatne, czarne i beżowe pasy utkane z wełny posiadanych zwierząt.
http://pixiland.info/Sudan/sud151.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud081.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud084.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud152.jpg
Zadziwiająco wyglądali pasterze; w białych szatach, z kijem w ręku i przypasanym długim, prostym mieczem z rekojeścią ze skromnym jelcem i głowicą o formie krążka z przyczepionym bawełnianym pomponem. Skórzany futerał na miecz z charakterystycznym rozszerzeniem na dole niby głowa kobry miał powierzchnię wytłaczaną we wzory, a dolny koniec i zaczepy pendentywu ozdobione były mosiężnymi ornamentami.
Ten tradycyjny atrybut Bejów można było nabyć w sklepiku w Kassali, cena zależała od skali zużycia, gdyż nie był to wtedy towar robiony dla turystów jako pamiątka.
http://pixiland.info/Sudan/sud072.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud078.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud079.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud080.jpg
Jechaliśmy stopem ciężarówką, pustynia ustępowała miejsce pagórom i dalej skalistym górom pozbawionym roślinności, podziwialiśmy ich ostre szczyty strzelające w niebo coraz wyżej. To góry Sinkat.
http://pixiland.info/Sudan/sud150.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud086.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud087.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud182.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud088.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud154.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud153.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud089.jpg
Potem zboczyliśmy w boczną szosę do Erkovit położonego, jak na afrykańskie odległości, to niedaleko od Port Sudanu.
W pocz. XX w. Erkovit stanowił miejsce wpoczynku od miejskich upałów dla elit kolonialnych gdyż położony jest w górach na wysokści prawie 1300 m npm porośniętych kaktusami, agawami i aloesami najróżniejszymi o rozmiarach drzewiastych. Z tamtego okresu pozostał murowany budynek zapewne klubu i restauracji ośrodka z olbrzymią kuchnią w najlepszym angielskim stylu z licznymi fajerkami, kilkoma piekarnikami, ozdobnymi uchwytami i obok przestronną salą, z szerokimi drzwiami na przestrzał aby zapewnić odpowiedni przewiew.
Tubylcy zapytani o możliwość noclegu zupełnie naturalnie zaprowadzili nas do tego reprezentacyjnego bydynku. Nie było tam już żadnych sprzętów, trochę kurzu po kątach świadczyło o niezbyt częstym używaniu obiektu jednak ogólnie było czysto.
http://pixiland.info/Sudan/sud181.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud155.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud161.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud165.jpg
Wokół widać było rozrzucone małe, murowane domki letniskowe, a teren porastały jakieś agawopodobne rośliny. Miejsce zachwyciło nas swoją egzotyką, ciszą i spokojem a zapadający zmierzch skrył ubytki minionego splendoru i zrozumieliśmy co mogli odczuwać Anglicy, byli kolonisatorzy regionu siedząc na tym tarasie i widząc taki krajobraz u ich stóp. Po kolacji rozpaliliśmy ognisko z zeschłych liści tych agaw czy aloesów, okropnie twardych i włóknistych.
http://pixiland.info/Sudan/sud164.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud156.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud090.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud159.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud154.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud162.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud163.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud160.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud157.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud158.jpg
Nadszedł czas odwiedzić morze Czerwone; pierwszy kontakt zawarliśmy w Suakinie. To dawne, bogate niegdyś nadbrzeżne miasto handlowe, które zostało opuszczone i popadło w ruinę z powodu rozrastającej się rafy koralowej spłycającej port. Jego malownicze, romantyczne ruiny, puste i łatwo dostępne posłużyły nam za wspaniałe schronisko na jedną noc.
http://pixiland.info/Sudan/sud166.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud091.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud092.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud098.jpg
Rozłożyliśmy się w podcieniach jakiegoś, dawnej reprezentacyjnego, kilkupiętrowego budynku, mając morze pluskające leciutko falami u stóp i szeroki widok na spokojną zatokę. W kryształowo przejrzystej wodzie pływały małe rybki, lekko falowały szaro-fioletowe łodyżki młodych, naturalnych (!) gąbek i jakieś malutkie ukwiały. Aż nam się nie chciało ruszać z takiego „hotelu” i poranne śnadanie trwało prawie do południa.
http://pixiland.info/Sudan/sud171.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud173.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud093.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud094.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud167.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud095.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud169.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud096.jpg
Ruiny Suakinu :
http://pixiland.info/Sudan/sud170.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud172.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud168.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud163.jpg
jesteś bosko rozpoznawalna :-)
Następny etap to był Port Sudan. Jakoś załatwiliśmy sobie noclegi na pustym, betonowym tarasie budującego się dopiero budynku w centrum Port Sudanu z ładnym widokiem na miasto.
Już wiedzieliśmy z wcześniejszej retrospekcji, że w porcie czeka na załadunek melasy nasz polski drobnicowiec „M/S Oleśnica”, po długich dyskusjach, wprost molestowaniu pana kapitana mieliśmy obiecane, że statek zabierze nas auto-?, statko-stopem do Egiptu. Pozostało tylko pozałatwiać formalności paszportowo-wizowe do opuszczenia Sudanu.
Nastąpił powrót do 20-wiecznej i bardzo afrykańskiej, codziennej biurokracji. Nie obyło się bez kilku zwariowanych przejazdów na otwartej pace Toyoty pick-upa między portem a biurem paszportowym, czy celnym aby zgromadzić wszelkie potrzebne lub nie ale wymagane pieczątki, podpisy, zezwolenia ... i pozostało czekać na sygnał końca załadunku i wypłynięcia z portu.
Ostatnie zakupy na suku w Port Sudanie
http://pixiland.info/Sudan/sud097.jpg
Umówionego dnia, koło południa zaokrętowaliśmy się na „Oleśnicy”, dostaliśmy do dyspozycji świetlicę dla marynarzy i łóżka w pokładowym szpitaliku. Mnie przypadł nocleg w szpitaliku, który miał tę wadę, że był dokładnie nad maszynownią i wibracje uniemożliwiały wszelkie spanie.
Odtąd obowiązywał nas styl życia marynarzy; godziny posiłków, spotkania w messie, jednak bez obowiązkowych co 4-ro godzinnych wacht, mieliśmy też prawo włóczyć się po statku gdzie chcieliśmy. Wymagano od nas jedynie pomocy w postaci nakrycia stołów, zbierania talerzy, obierania kartofli, sprzątnięcia messy.
Nie od razu odpłynęliśmy, załadunek trwał jeszcze, dźwig znosił do luku jutowe worki z granulkami melasy, pracujący na dole robotnicy rozpruwali worki wysypując towar w obłokach szarego pyłu i niemiłego zapachu, pracując w okropnym upałe. Nawet dmuchawy powietrza i dostęp do pitnej wody niewiele im łagodziły trudne warunki pracy.
http://pixiland.info/Sudan/sud175.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud174.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud099.jpg
Pewnego ranka jeden z marynarzy, zapalony badacz flory i fauny tropikalnej zabrał nas, kilku chętnych, nad morze, pożyczył maskę i można było obserwować wyrastające z dna różne w formach i kolorach koralowce, pełzające, niebezpieczne skorki i inne stwory morskie.
Moim ulubionym miejscem w dzień był „fotel” ze zwoju grubych lin na dziobie, gdzie można było wygodnie czytać książki pożyczane przez marynarzy i obserwować latające ryby, skaczące delfiny. Poza tym ten rejs był dla mnie okazją do odwiedzania mostku kapitańskiego, wsadzania nosa w mapy nawigacyjne, zapoznania się ze wkazaniami na ekranie radaru, zejścia do maszynowni i wysłuchania w obłędnym hałasie tłumaczeń jak działa system napędowy, zajrzenia do kabin marynarzy i wypróbowania komfortu koi (już nie był to legendarny, wiszący hamak).
http://pixiland.info/Sudan/sud101.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud102.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud176.jpg
Posiłki zjadaliśmy w messie dla marynarzy (mesa oficerska była na wyższym pokładzie) i jedliśmy to co oni przy stolikach mających możliwość podniesienia brzegów zabezpieczających talerze od spadania w razie wysokiej fali.
Wieczorami oprócz oglądania znanych już filmów, toczyły się najróżniejsze rozmowy i często ktoś schodził do sali radiostacji na zamówioną wcześniej rozmowę z rodziną w kraju bo w sierpniu 1980 wobec panujących strajków i „gorących wydarzeń” tematów i obaw nie brakowało.
W czasie postoju w porcie załoga nie otrzymywała codziennej, przysługującej jej dawki wina, którą wydano nadychmiast w „całości” w wymiarze chyba półora butelki na osobę po podniesieniu kowticy... ten wieczór był dość wesoły...
http://pixiland.info/Sudan/sud100.jpg
Po kilku dniach spędzonych na statku przypłynęliśmy do Port Suezu, natychmiast, jeszcze o świcie małą łódką przybyło zaopatrzenia; sałaty i warzywa, owoce i inne zamówione produkty, które wypadło mi pomóc odebrać. Na statek też wtargnęli fryzjerzy, sprzedawcy koszul, spodni, pamiątek lokalnych i wielu niepotrzebnych rzeczy. Potem, około południa wysadzono nas na brzeg Kanału Suezkiego...i tak skończyła się sudańska przygoda. Przez Ismailę pojechaliśmy na półwysep Synajski nad morze do El Arisz.
http://pixiland.info/Sudan/sud103.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud104.jpg
Pozostałości po dwóch wojnach arabsko-izraelskich; 1967 i 1973.
http://pixiland.info/Sudan/sud105.jpg
http://pixiland.info/Sudan/sud177.jpg
Takiej podróży nie zapomina się nigdy, jedynie szczegóły zapadają się w zakamarkach pamięci i trzeba je stamtąd przywoływać. I do tego służą stare zdjęcia... Niestety, część z nich uległa zniszczeniu przy pęknięciu rury miejskiego ogrzewania w warszawskiej piwnicy.
zdzicho alboom II
03-04-2016, 15:35
Czyli to już koniec? To wielka szkoda.
Powered by vBulletin™ Version 4.1.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski
support vBulletin