Zobacz pełną wersję : Wędrówki po Epirze, Sterea Ellada i Tessalii
Zaokrętowanie : połowa lipca 2017 czwartek - Ancona, Italia
Wyokrętowanie : piątek - Igumenica, Grecja
Z głębokiego luku statku „Cruise Europa” wyjeżdżamy o godz 10, po nocy spędzonej w klasie zwanej „deck class”, najtańszej. To znaczy, że spaliśmy we własnych śpiworkach na 11-tym pokładzie, koło basenu, na leżankach rozstawionych dla dziennej wygody pasażerów wykorzystujących każdą okazję do opalania się.
Pierwsze greckie śniadanie jemy w barze z widokiem na morze; tradycyjnie już; tiropyta i café frappé.
Dla ścisłosci - jesteśmy w regionie w północno-zachodniej Grecji zwanym Epiros.
http://pixiland.info/w17/Gr-map05.jpg
Pierwsze zakupy i pierwsze plażowanie i kąpanie robimy w odległej o zaledwie o 12 km Platarii. Z tej plaży już się nie ruszamy aż do rana. Na dobry początek podróży grecka natura obdarowuje nas pięknym choć banalnym zachodem słońca.
http://pixiland.info/w17/w17gr001.jpg
I jak tu nie chwycić za aparat fotograficzny, takie widoki nie są dane do oglądania na codzień mieszczuchom.
http://pixiland.info/w17/w17gr002.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr003.jpg
Jedziemy na południe wzdłuż wybrzeża. Sivota, małe miasteczko, doskonale zaopatrzone sklepy, mała plaża, skałki wokół, trochę tłoczno. Na plaże w pobliskich malowniczych zatoczkach można dostać się albo zdrowo maszerując albo mini-kolejką elektryczną.
Sarokiniko, tak zachwalane w niektórych folderach rozczarowało nas. Droga kręta, 5 km przez las na brzeg morski na dość stromej skarpie. Plaża niewielka, leżaki, parasole i roznegliżowane ciała leżą gęsto na języku piasku między skałami. Na dodatek końcówkę asfaltowej szosy zawłaszczyly 3 hotele z tawernami i czwarty w budowie. Trzeba auto zaparkować byle gdzie i byle jak ale wyżej i zejść stromą ścieżką wzdłuż płotu odgradzającego „wybrańców” – rezydentów wymienionych hoteli i praktycznie przez dziurę w płocie wejść na plażę. A miało być tak bajkowo...
Z noclegu na plaży nici, zadawalamy się biwakiem pod skromnym kościółkiem św.Warwary pod dębami. Rano mamy przy stole specyficznego gościa – olbrzymiego pasikonika. Bestia nie chce pozować i strasznie się wierci. Przez niego zapominam sfotografować kościółek.
http://pixiland.info/w17/w17gr004.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr005.jpg
Plaża w Ammudia nigdy nie zawodzi, bardzo długa, piaszczysta, z prysznicami. Wprawdzie tawerny i bary mają swoje parasolowo – leżakowe odcinki ale pomiędzy nimi i bliżej wody zawsze jest miejsce dla zwolenników bliższego kontaku z piaskiem na własnym ręczniku czy słomianej macie i pod własnym parasolem.
Fundujemy sobie wycieczkę statkiem po mętnych wodach Acheronu udającego tropikalną rzekę.
http://pixiland.info/w17/w17gr036.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr024.jpg
Panuje tu zaskakujaca cisza po plażowo-restauracyjnym harmiderze. Obserwujamy nisko zwieszające się gałęzie drzew, grube, nagie lub omszałe konary tajemniczo wystające z wody, wokół fruwają niebieskie ważki; wszystko to tworzy nastrój mistycznego, zielonkawego pomroku.
http://pixiland.info/w17/w17gr022.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr027.jpg
Gdy przepływamy pod zawieszonymi na cienkich gałązkach ptasimi gniazdami utkanymi niby skarpety z traw, ich mieszkańcy jaskrawo ubarwieni na niebiesko przelatują nad naszymi głowami.
http://pixiland.info/w17/w17gr023.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr025.jpg
Zdarza się zobaczyć niewielkie żółwie, czarne z natury; ten zakamuflowany na zielono, wstydliwy jakiś...
http://pixiland.info/w17/w17gr029.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr028.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr026.jpg
Statek zawraca i obiera kurs na pełne morze.
http://pixiland.info/w17/w17gr030.jpg
Statek zawraca i obiera kurs na pełne morze. Teraz dopiero widać tę drugą stronę zielonych wzgórz flankujących szeroką, płaską plażę w Ammudia. Potrzaskane skały, wyższe, niższe, różne groty w nich, niektóre tak duże że możemy do nich wpłynąć, są też osobne maleńkie skaliste wysepki. Popołudniowe słońce barwi je na żółto i rudo.
http://pixiland.info/w17/w17gr031.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr032.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr033.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr034.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr035.jpg
Wracamy do portu, oprócz statków na turystyczne wycieczki cumują w nim też statki rybackie.
Cena biletu na statek : 8 € za osobę
http://pixiland.info/w17/w17gr037.jpg
Oddalamy się od wybrzeża, szukamy starego, bizantyjskiego kościoła św.Dymitriosa i klasztoru koło małej miejscowości Kipseli, położonej nad dopływem Acheronu. Mapę mamy dokładną ale wobec deficytu drogowskazów w terenie busola jest nieodzowna.
Znajdujemy obiekt, nawet mamy zamiar spędzić tu noc bo pora już jest wieczorowa ale spotkani Francuzi polecają nam pobliski, górski region Souli na dziki biwak. Do Kipseli wracamy rankiem.
http://pixiland.info/w17/w17gr007.jpg
Kościół św. Dimitriosa z połowy XIII w. jest wspaniały; na planie skompletowanym przez dodanie kaplic. Wydaje się trójnawowy choć są to tylko połączone kaplice. Posiada nartex, absydy, wieżyczki.
http://pixiland.info/w17/w17gr009.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr011.jpg
Ściany zewnętrzne mają różne dekoracje z misternie układanych cegiełek kontrastujących z szarawą zaprawą. Jest nawet „wypisane” imię fundatora : MIXAIL (Michail II Dukas).
http://pixiland.info/w17/w17gr012.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr008.jpg
Wnętrze pokrywają freski z XVII i XVIII w.
http://pixiland.info/w17/w17gr013.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr014.jpg
Obok jest dużo skromniejszy kościół św.Georgi a wyżej ruiny klasztoru. Cały zespół otoczony był i jest starym murem, nieco już wykruszonym.
http://pixiland.info/w17/w17gr006.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr015.jpg
W Grecji w ostatnich latach buduje się wiele kościołów, dużych, reprezentacyjnych, nawet w małych wioskach lub nawet w lesie. Stare monastry są odnawiane, rozbudowywane. Grecy podkreślają w ten sposób swoją postawę strażnika wiary ortodoksyjnej w bizantyjskim wydaniu.
Tu Agia Mavra, parę kilometrów od Kipseli dookoła pola i pastwiska. Właśnie oblazły ją kozy, a może przyszły nas zobaczyć ? Wystarczyło że pies pasterza szczeknął dwa razy i kozy ruszyły z kopyta za nim.
http://pixiland.info/w17/w17gr016.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr017.jpg
Potem kręcimy się trochę po okolicy bocznymi drogami. Niedaleko Mezopotamos jest dawny monastyr Agios Pontos teraz pięknie odnowiony, rozbudowany jako Agia Paraskevi Pontos tak, że pierwotnego kościółka prawie nie widać, kryje go olbrzymi, nowoczesny klasztor. Całość z białego mammuru, dekoracyjne posadzki, egzotyczna roślinność, w kościele nowoczesne malowidła w tradycyjnym starym stylu, święta ikona bardzo adorowana.
http://pixiland.info/w17/w17gr021.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr018.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr019.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr020.jpg
Na wieczor jedziemy na północ, kierunek Paramithia. Wybraliśmy na nocleg wieś Zevrochori położoną na zboczu pasma górskiego Oros Paramitias, dokładniej teren przy kościele dominującym nad wsią, widok stąd wspaniały. Obserwujemy dość dziwny, niecodzienny zachód słońca.
http://pixiland.info/w17/w17gr038.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr039.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr040.jpg
Przykościelna lampa bardzo mocno świeci i jedząc kolację mamy okazję obserwować powietrzną ucztę jaką robią sobie nietoperze z owadów zwabionych oślepiającym światłem.
Rankiem udajemy się na poszukiwania ruin antycznej Elea. Przy skrzyżowaniu dróg brak charakterystycznego brązowego drogowskazu jaki zwykle kieruje do zabytków archeologicznych. Mapę mamy dokładną, najnowszą, mamy folder z fotografią panoramy okolicy i po porównaniu z terenem mamy pewnośc, że tędy trzeba jechać... Na skrzyżowaniu jest tylko tablica do Hotelu Eleaton, a więc to jednak tędy... skręcamy.
Jedziemy, przecinamy osiedle Karioti, potem pod górę, w bok odchodzi szosa do monastyru, jedziemy dalej pod górę, niebawem, po 3,5 km już widać cyklopowe mury Elei.
http://pixiland.info/w17/w17gr044.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr042.jpg
Zajeżdzamy na parking – pusty, brama – zamknięta, kasa – nieczynna, dziury w siatkowym płocie – brak, ale...sa stosiki poukładnych kamieni po jego obu stronach niby schodki. Aha.... tędy droga... Wdrapujemy się i przechodzimy na teren starożytnego miasta.
Grecja cierpi na brak pracowników w obiektach archeologicznych.... i część z nich zamknięta jest dla zwiedzających.
http://pixiland.info/w17/w17gr041.jpg
Przed nami wysoki, długi mur z dokładnie dopasowanych, geometrycznie, poligonalnie obrabianych wielkich kamieni, w nim niewielki otwór jako brama wejściowa. Przed murem olbrzymi głaz ze śladami łupania od góry i z od dołu; czyżby to resztka ówczesnego składu materiałów budowlanych ?
http://pixiland.info/w17/w17gr043.jpg
Za bramą roztacza się przed nami szeroka panorama na zbocze schodzące w dolinę, na nim dobrze widoczne ruiny antycznych budowli znaczą uporządkowany plan miasta, horyzont zamykają góry Pargas zbiegające do morza. Schodzimy dawną, główną ulicą pomiędzy pozostałościami świątyni, budynków do użytku publicznego, licznych prywatnych rezydencji, fontanny miejskiej zaopatrującej mieszkańców w wodę i aż do agory, tego politycznego i handlowego centrum każdego greckiego miasta.
http://pixiland.info/w17/w17gr045.jpg
Po jej wschodniej stronie wyraźnie widać zarysy długiej na 40 m kolumnady wspieranej na 11 kolumnach. Jeszcze niżej znajdowały się magazyny, składy i warsztaty.
http://pixiland.info/w17/w17gr051.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr050.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr047.jpg
Elea została założona w IV w. p.n.e. w miejscu świetnie wybranym, o naturalnych walorach obronnych, na wysokości 500 m n.p.m. Po okresie rozkwitu trwającego przez następne około 200 lat została zrujnowana przez Rzymian, którzy pokonali Greków w ostatecznej bitwie w 167 r. p.n.e.
Ruiny prywatnych rezydencji
http://pixiland.info/w17/w17gr052.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr049.jpg
A teraz trzeba powrócić ... na górę
http://pixiland.info/w17/w17gr048.jpg
Zachodni mur z drugą bramą
http://pixiland.info/w17/w17gr046.jpg
Po takiej porcji archeologii postanowiliśmy przerzucić się na wybrzeże olimpijskie.
Za Paramithią wjeżdżamy na prawie pustą autostradę i szybciutko przenosimy się do górskiego Metsova.
http://pixiland.info/w17/w17gr100.jpg
To już kolejny raz tu jesteśmy a zawsze odczuwam jego specyficzny urok ; drewniana architektura, snujący się zapach wędzonki, drewna z paleniska w górskim powietrzu.... Uczucie podobne do odwiedzin tak dobrze znanego Zakopanego. Robimy spacer po mieście, kupujemy typowy tutejszy owczy ser, podobny w smaku do zakopiańskiego oscypka, wino, lokalne słodycze, parę pamiątkowych drobiazgów. Z tarasu kafejki obserwujemy drewniane domy na tle wysokich gór.
Potem podążamy malowniczą drogą przez góry w stronę Greveny. Biwakujemy w lesie koło leśnego kościółka z bogatym asortymentem betonowych stołów i ław przeznaczonych na obrzędy chrzcielne, komunijne, weselne oraz stypy.
Przed wieczorem meldujemy się na kampingu w Makrygialos, około 40 km na południe od Saloników (region greckiej Macedonii) na parodniowy pobyt.
Plaża, menu południowe : sałatki greckie, menu kolacyjne : ryby, małże.
W programie kulturalnym – Dion.
Dion – to ruiny starożytnego sanktuarium boskiego i powstałego później przy nim miasta. Położony wśród pól i sadów owocowych (duże uprawy kiwi) między Olimpem a Katerini, dostępny jest łatwo z riwiery olimpijskiej. Jego nazwa pochodzi od greckiego słowa „dios” – bóg a więc - Zeus. Sanktuarim Zeusa istniało tu od VI w. p.n.e. a przyległe do niego miasto nabrało znaczenia w czasach Aleksandra Wielkiego. Wspaniałe obiekty obróciły w ruiny kolejne trzęsienia ziemi.
Warte obejrzenia obiekty położone są w różnych częściach miasteczka, prowadzą do nich odpowiednie strzałki.
Zaczynamy od muzeum archeologicznego ; niedawno odnowione, prezentuje świetną, nowoczesną, przejrzystą ekspozycję na 3 poziomach.
http://pixiland.info/w17/w17gr053.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr055.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr056.jpg
Mozaiki, stelle, posągi, kolekcja brzuchatych amfor.
http://pixiland.info/w17/w17gr054.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr057.jpg
Antyczne gwiazdy (?) nie czekały na hollywoodski pomysł odciskania rąk i stóp ...
http://pixiland.info/w17/w17gr060.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr058.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr059.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr061.jpg
Walka człowieka z łabędziem
http://pixiland.info/w17/w17gr062.jpg
Pomiędzy stellami nagrobnymi jedna jest wyjątkowa; pokazuje instrument muzyczny, zwany nabilium –(nabla) – rodzaj harfy wodnej z klafiszami.
http://pixiland.info/w17/w17gr063.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr064.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr065.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr066.jpg
Potem idziemy na teren antycznego sanktuarium zorganizowany w formie cienistego parku. Teren jest częściowo podmokły i kolejne sanktuaria (Demeter, Isis, Zeusa) dostępne są do zwiedzania przez kilka pomostów. Zabawnie wyglądają wyeksponowane w soczystej trawie, figlarnie skryte w zaroślach małe figurki obok porozrzucanych wielkich cylindrów potężnych kolumn i bloków kamiennych ze zburzonych świątyń.
http://pixiland.info/w17/w17gr068.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr067.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr070.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr071.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr072.jpg
Tyle tylko zostało z rzymskiego reatru
http://pixiland.info/w17/w17gr073.jpg
Przechodzimy bardziej na północ, na teren starożytnego miasta zamkniętego prostokątem masywnych murów bardzo dobrze zachowanych. Pierwszym obiektem przy głównej ulicy są łaźnie rzymskie, a naprzeciwko odeon. Moją uwagę zwraca mniejszy obiekt na planie prostokąta z systemem dziwnych otworów wzdłuż dłuższego boku – to ówczesna toaleta publiczna, miejsce spotkań towarzyskich gdyż przepierzenia wtedy nie istniały...
Odremontowany odeon
http://pixiland.info/w17/w17gr075.jpg
Miejska toaleta
http://pixiland.info/w17/w17gr074.jpg
Łaźnie są olbrzymie, doskonale widać zrekonstruowany system rozprowadzania ciepłego powietrza krążącego pod kafelkową posadzką : to te ceglane słupki. Z wystroju łaźni zachowało się jedynie kilka mozaik odsłanianych w miarę postępu prac archeologów.
http://pixiland.info/w17/w17gr076.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr077.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr078.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr079.jpg
Przy głównej ulicy w trakcie niedawnych prac odkryto ściane jakiegoś ważnego budynku zdobioną plaskorzeźbami tarcz i pancerzy.
http://pixiland.info/w17/w17gr082.jpg
Inną ulicą wykładaną wielkimi płytami kamiennymi dochodzimy do willi Dionizosa ; to nie Dionizos w niej urzędował a jedynie bogaty patrycjusz a nazwa pochodzi od pięknej mozaiki z podobizną boga.
http://pixiland.info/w17/w17gr083.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr080.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr081.jpg
Jest jeszcze muzeum eksponujące wspaniałe mozaiki ale zabrakło nam czasu aby je obejrzeć.
Makrygialos to dobre miejsce na etapowy przystanek w podróży ale choć widać stąd Olimp greccy bogowie poskąpili uroku okolicy.
http://pixiland.info/w17/w17gr069.jpg
Żółty, drobny piasek, ciepła, dość płytka woda, widok na rzędy kolorowych beczek na morzu i nieprzerwanie uwijające się pomiędzy nimi małe stateczki zbierające dojrzewające na długich sznurach omułki okazuje się jednak dość nużący.
Zew przygody popycha nas na południe, w region zwany Tessalią, aż za Volos. Po prawie 200 km zjeżdżamy na brzeg zatoki Pagastikos do małej osady Sourpi z widokiem na półwysep Pelion, od którego dzieli nas tylko cieśnina Trikeryjska.
http://pixiland.info/w17/w17gr084.jpg
Pogoda jest nieszczególna, chmur trochę tylko ale coś szarego, nieuchwytnego, niepokojącego wisi w powietrzu. Pod wieczór niebo jest już bardzo zachmurzone, wręcz sine aż po horyzont. Rozstawiamy namiot na brzegu powyżej kamienistej małej, plaży pod sosną obok dużego karawanu, zanosi się na burzę. Niebawem już widać ogniste słupy wyładowań atmosferycznych na morzu, nadchodzą od Volos. Obserwujemy piękny spektakl pijąc już trzeci kieliszek aperitifu i czekamy... ominie nas czy zaczepi ? I zaczęło się, deszcz lunął nagle, niespodziewanie z olbrzymią siłą, popędzany bardzo silnym wiatrem. Trzymamy maszty namiotu aby nie popękały przyginane do ziemi a sami trzymamy się krzeseł i stołu które mają ochotę odfrunąć. Wichura rozpłaszcza nas, przykleja tropik namiotu do naszych pleców, na dodatek ilość wylewającej się z chmur wody jest tak duża, że wysuszona ziemia nie nadąża jej wchłonąć i powoli zaczyna nam się robić bajorko w przedsionku namiotu i ... woda przybiera.
Teraz wiemy dlaczego wieczorem przy plaży zastaliśmy tylko jeden pusty karawan... Grecy wiedzieli na co się zanosi i odjechali a my nieświadomie wpadliśmy w ręce rozszalałemu Eolowi. Po 2 godzinach nawalnica nareszcie odchodzi zostawiając głębokie, błotniste kałuże i mgliste, wilgotne zawoje na górach otulając je całkowicie. Dopiero o północy możemy wyjść z namiotu i upitrasić jakąś kolację.
Gdy ziemia i namiot obeschły a słońce osiągnęło zenit, zjedliśmy tradycyjną sałatkę i pojechaliśmy do portu w Glifa aby popłynąć statkiem na wyspę Evia. Statek miał na imię ... Eolos.
http://pixiland.info/w17/w17gr090.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr088.jpg
I tak znaleźliśmy się w regionie zwanym Sterea Ellada czyli Grecja Centralna.
http://pixiland.info/w17/w17gr086.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr085.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr087.jpg
Zeszliśmy ze statku w porcie Agiokompos. Ponieważ północne wybrzeże wyspy zwiedziliśmy w zeszłym roku, tym razem pojechaliśmy na południe, do nadmorskiego miasta Loutra Edipsou. Dawny ośrodek termalny znany już w starożytności stracił aktualnie swoje znaczenie. Jest plaża, są bary i tawerny przy niej, port dla statków ... ale to dość duże miasto bez specjalnego uroku.
http://pixiland.info/w17/w17gr089.jpg
Dlatego wybraliśamy się na objazd zachodniego półwyspu. Najpierw droga prowadzi samym brzegiem morza, tuż przy plaży, raz piaszczystej, raz kamyczkowej, malutkiej, dalej nawet miejscami i plaży brak. Liczne najpierw zabudowania kończą się i szosa oddala się od morza, biegnie górami. Szukamy noclegu, najlepiej przy plaży. Próbujemy różnych dróg zbliżających nas do brzegu ale grodzą je płoty albo kończą się na brzegu wysokiej skarpy.
Skręciliśmy do restauracji i bazy morskiej Crazyshark i to był dobry wybór ; z restauracyjnego parkingu odjeżdżają ostatni klienci i obsługa baru, znajdujemy miejsce w małym lasku pod sosnami tuż przy plaży, w dali widać światła miasteczka Gregolimano. Zdążamy akurat na ostatnie blaski zachodzącego słońca.
http://pixiland.info/w17/w17gr091.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr092.jpg
Kolację jemy na plaży a śpimy koło auta pod wyjątkowo rozłożystą sosną. Potem trzeba jednak powrócić do Loutra Edipsou aby jechać dalej wzdłuż brzegu do Limni, małego miasteczka z gęstą zabudową na stromym zboczu.
Posuwamy się jeszcze dalej bardzo wąską szosą, tuż nad wodą, wzdłuż bardzo stromego zbocza aż do monastyru Galataki (10 km). Miejscami widać ślady wielkiego pożaru lasu z 2016 ; zieloność powoli wraca na zbocze ale spalone kikuty sosen ciągle straszą czernią... i ostrzegają.
Nowy kościół Agios Galataki stoi na wzgórzu, spogląda na szeroką w tym miejscu plażę z drobnych kamyczków i niebywale przejrzystą wodę. Tu śpimy, nawet nie rozstawiamy namiotu. W nocy nad nami wznosi się gwiazdozbiór Oriona rozkładając opiekuńczo swe ramiona.
http://pixiland.info/w17/w17gr093.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr096.jpg
Ułożony na plaży z kolorowych kamyków napis „J’love Greece – Evia” zrobiła grupa miłośników starych traktorów z Austri podczas zlotu wiosną 2017; przybyli tu na swoich terkoczących maszynach nie przekraczających prędkości 50 km/godz.
http://pixiland.info/w17/w17gr094.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr095.jpg
Trochę dalej, na wzgórzu pod wysoką skałą jest żeński monastyr św. Mikołaja Galataki, ufundowany w VII w. W ciągu dnia jest zamknięty dla zwiedzających, zaglądamy z góry, najstarsza jego część to ta XVI-wieczna, kwadratowa, obronna wieża, służyła do obserwacji morza na wypadek napadu piratów, dziś służy jako biblioteka. Pozostałe mocno rozbudowane obiekty są znacznie młodsze.
http://pixiland.info/w17/w17gr097.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr098.jpg
A to już za murami klasztoru na górce
http://pixiland.info/w17/w17gr099.jpg
Jak głosi legenda; nazwa monastyru pochodzi od kapitana statku z tureckiej Gałaty, który przeżył sztorm i zatopienie swego statku i w ramach dziękczynienia odnowił klasztor a potem pozostał w nim jako mnich. Jednakże inna wersja, bardziej prozaiczna głosi, że nazwa pochodzi od greckiego słowa „gala (γαλα )” = mleko, bo owiec wokół nie brakuje.
I tu kończy się droga, aby jechać dalej wypada powrócić do Limni.
Opuszczamy brzeg morski i pomykamy środkiem wyspy, przed Mantoudi skręcamy na północ do portu, to tylko 4 km. Stary, przemysłowy port do wywozu eksploatowanych w okolicy minerałów magnezitu służy teraz turystom, stąd można latem popłynąć promem na wyspy Sporady.
Wielkie betonowe nadbrzeże jest puste, prom odpłynął, kasa zamknięta, na skale straszy podrdzewiały wysoki magazyn i taśmociąg do załadunku statków wchodzący głęboko w morze.
http://pixiland.info/w17/w17gr105.jpg
Wystarczy odwrócić się plecami do portu i już widoki są przyjemniejsze ; długa plaża z czarnym piaskiem (w tym regionie jest wiele takich), tawerna obok, dziwaczne skały sterczące z morza a pod zielonym wzgórzem są obok siebie 3 kościółki murowane i 2 w grotach.
http://pixiland.info/w17/w17gr104.jpg
Właśnie jest po nabożeństwie, dwóch popów gawędzi z wiernymi, na stoliku nakrytym białym obrusem stoi poczęstunek : ciasta, łokumy, kawa i woda mineralna. Jesteśmy też zaproszeni i nakarmieni.
http://pixiland.info/w17/w17gr102.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr103.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr101.jpg
Między miastami Mantoudi i Prokopi jest rezerwat starych platanów; dojechać do niego niełatwo; droga gruntowa, raczej nierówna, jakieś wertepy, przejazd przez rzekę, a mimo to w środku lasu znajdujemy kościółek.
Są ławy, stoły, tu nocujemy.
http://pixiland.info/w17/w17gr108.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr110.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr106.jpg
Platany są grubaśne i bardzo wiekowe ... w nocy trochę straszne ...
http://pixiland.info/w17/w17gr112.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr107.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr109.jpg
Potem szybko przejeżdżamy przez stolicę Evii, Chalkidę; to duże miasto, wysokie domy, wąskie ulice, gęsty ruch uliczny i ogólny harmider miejski tworzą całkiem nie wakacyjną atmosferę. Uciekamy na południe nadbrzeżną drogą aż do Aliveri, krajobrazy są różne; piaszczyste plaże i tawerny szeregiem wzdłuż nich, hoteliki i pensjonaty ale jakoś „duszy” im brak, często równina, na niej łąki i pola uprawne a góry dopiero na horyzoncie. Nawet nie mamy ochoty zwiedzać kilku zabytków w Alivieri bo to jest przede wszystkim miasto przemysłowe.
Gdy główna szosa oddala się od brzegu aby podążać środkiem najwęższej partii wyspy skręcamy w boczną drogę trzymając się brzegu. Ledwo mijamy wzgórze z częściowo zrujnownym, weneckim zamkiem Rizokastro a zaskakuje nas widok olbrzymich obiektów przemysłowych szpecących obrzydliwie krajobraz, tego nie spodziewaliśmy się zobaczyć.
http://pixiland.info/w17/w17gr113.jpg
Dwa bardzo wysokie kominy i betonowy prostopadłościan między nimi to elektrownia wybudowana w latach 60-tych XX w. - wtedy wielka chluba mieszkańców. Trochę dalej straszą wielkie, betonowe cylindry cementowni i potężny, wchodzący w morze taśmociąg do załadunku statków i jeszcze jakieś zbiorniki i wieża z plataniną rur a wokół nich na ziemi mnóstwo pękatych, białych worów z czymś... i pryzmy koksu.
http://pixiland.info/w17/w17gr118.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr119.jpg
Dawniej wydobywano w okolicy węgiel brunatny ale złoże wyczerpano już, teraz wydobywa się czarny i szary marmur.
Nasza droga, choć istnieje na mapie, staje się coraz bardziej byle jaką szutrówką, na koniec dojeżdżamy do osiedla Pouda (Punta) i dalej już nie można jechać, drogi brak. Kilka domów na zboczu, kościół, mała kamienista plaża - typowo grecki krajobraz. Znajdujemy miejsce na nocleg w skalistej zatoce, między krzakami, ciasno ale co za widok.
Jadalnia sąsiaduje z garażem.
http://pixiland.info/w17/w17gr116.jpg
Widok z jadalni wieczorową porą.
http://pixiland.info/w17/w17gr114.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr115.jpg
Nasza sypialnia z widokiem na zatokę.
http://pixiland.info/w17/w17gr117.jpg
A rano żeby jechać dalej ... trzeba powrócić tę samą drogą do Aliveri.
Uparcie podążamy na południe Evii, droga prowadzi środkiem wyspy poprzez góry, z wysoka, bo to prawie 500 m npm spoglądamy na morze. Widać interesujacą, głęboką zatokę z wysepkami pomiędzy dwoma górzystymi językami lądu. Zjeżdżamy do Panagia, mała mieścina, duży kościół, parę domów, bary i tawerny. Zaskakuje aleja tamaryszkowo – eukaliptusowa wzdłuż długiej i szerokiej plaży.
http://pixiland.info/w17/w17gr121.jpg
Między drzewami stoi wiele przyczep kampingowych, kamperów mimo tablic zakazujących takich instalacji. Pytamy czy to kamping ? Niezupełnie ale tu się biwakuje, Grecy przodują ...
Podobno czasem są tu naloty policji, która nie lubi długoterminowych instalacji plażowych, mandat kosztuje 300 € ale policjant musi ci go wręczyć osobiście a ty musisz go przyjąć ... osobiście. W efekcie w razie nalotu wszyscy biwakujący pędzą w krzaki.
Wybieramy sobie miejsce i idziemy na kolację do tawerny na kalamary.
http://pixiland.info/w17/w17gr120.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr122.jpg
Znowu wracamy na główną szosę prowadzącą grzbietem gór gdzie największym miasteczkiem jest maleńka Styra, aby po około 20 km zjechać na wybrzeże w Paralia Figia. Plaże tu wąsiutkie, z kamyczków a często nawet ich brak, szosa biegnie po niewysokiej skarpie tuż nad wodą. Szukamy noclegu a zmrok zapada szybko i widoczność zmiejsza się coraz bardziej. Wreszcie udało nam się przytulić do skał wysokiego zbocza na końcu plaży i zabudowań, auto stoi już na piasku i dłuższe fale podmywają koła ale zanosi się na odpływ. Kolację jemy już romantycznie, w świetle księżyca i świeczki.
http://pixiland.info/w17/w17gr123.jpg
Rano jedziemy dalej, znowu mijając widoczki jak z pocztówek; Figias, Kokinis, Marmari aż docieramy do Karistos, największego miasta na południu Evii. Pierwsza rzecz to duże zakupy w dużym markiecie dla uzupełnienia prowiantu oraz dużych butli wina w lokalnej wytwórni, potem muzeum i spacer po mieście.
http://pixiland.info/w17/w17gr124.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr125.jpg
Do muzeum nie łatwo trafić, są strzałki ale urywają się nagle na wprost pracowni i magazynów muzealnych a właściwe wejście jest od strony bulwaru nadamorskiego na wschód od weneckiego fortu strzegącego portu. W muzem, jak zwykle; ceramika i marmurowe stelle, fragmenty kolumn i posągów ale fotografowanie surowo zabronione. Na placyku przed nim jest małe lapidarium ale uwagę zwraca znacznie młodszy obiekt – stary walec drogowy.
http://pixiland.info/w17/w17gr126.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr128.jpg
Spacerujemy bulwarem wzdłuż portu, od weneckiej twierdzy poprzez skwer z pomnikiem nawigatora, obok basenów dla jachtów, kutrów i łodzi rybackich aż do betonowego nadbrzeża dla większych statków i promów pasażerskich zapewniających połączenie z Rafiną blisko Aten.
http://pixiland.info/w17/w17gr127.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr129.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr130.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr131.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr139.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr141.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr140.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr138.jpg
Przeciwną stronę bulwaru wypełnia szereg barów, sklepów i tawern. Zasiadamy w jednej z nich, wybierając stolik z widokiem na morze i pałaszujemy smakowite ryby i kalamary.
http://pixiland.info/w17/w17gr137.jpg
Na skrzyżowaniu uliczek miasta zachowały się pozostałości mauzoleum rzymskiego z II w. zbudowanego w formie świątyni, na planie kwadratu z kolumnadą w stylu jońskim dokoła. Zachowały się jego podstawy i fragmenty fryzu, po 22 kolumnach nie ma śladu.
http://pixiland.info/w17/w17gr136.jpg
Na wzgórzu nad miastem wznosił się od XI w. zamek Castelrosso, najpierw bizantyjski, potem wenecki, następnie turecki aż do XIX w. a teraz Grekom pozostały z niego romantyczne ruiny. Można do nich podjechać autem dość krętą szosą prawie pod bramę.
http://pixiland.info/w17/w17gr132.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr133.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr134.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr135.jpg
Widok z zamku na Karistos i morze
http://pixiland.info/w17/w17gr165.jpg
Popołudnie spędzamy na plaży w Buros, niestety niebo zachodzi chmurami.
http://pixiland.info/w17/w17gr144.jpg
Mimo późnej pory postanawiamy powtórzyć naszą trasę sprzed kilku lat wzdłuż najbardziej południowego wybrzeża wyspy. Wtedy musieliśmy szybko z niej zrezygnować bo nasze auto się zbuntowało ze względu na trudności terenu i tylko dzięki sygnałom świetlnym sympatycznej pary młodych Greków biwakujących na dzikiej plaży udało nam się uniknąć katastrofy... i spędzić z nimi uroczy wieczór i poranek. Tym razem mając auto 4x4 nie obawiamy się bezdroży. A jednak wyszło inaczej !
Szybko minęliśmy dwie wioski ze zbytnio zorganizowanymi plażami ( słomiane parasole, ławeczki), które uznaliśmy za zbyt mało „dzikie” i pojechaliśmy dalej. Droga odbiegła od brzegu, zmrok zapadł, wszędzie skałki i niskie zarośla, nawet nie ma gdzie się zatrzymać na biwak.
Do Kastri docieramy już nocą a to oznacza, że przegapiliśmy tę piaszczystą, dziką plażę, która tak nam się marzyła. I jak tu wyjechać z Kastri ? Jest tu kilka domostw porozrzucanych w terenie i skąpo oświetlonych, sieć dróg gruntowych ledwo widocznych po nocy i strome zbocza wokół. Wybieramy jedną w stronę morza, okazuje się niebezpiecznie nieprzejezdna, wybieramy inną, mocno kręci, jedziemy w dół, potem w górę, wjeżdżamy bardzo wysoko, momentami morze lśni w dole bo wzszedł księżyc ale najczęściej zasłaniają go chmury. Podjeżdżamy aż pod linię wysokich, nowoczesnych wiatraków mielących z szumem powietrze i jesteśmy zupełnie zagubieni. Między wiatrakami droga jest szersza i bardziej płaska, wyraźnie buldożer tu pracował.
Znajdujemy jakąś drogę i zjeżdżamy w stronę morza, w kierunku kilku lamp, ulicznych jak się okazuje w maleńkim osiedlu. Jest tu kilka domków; chyba puste dacze i jeden oświetlony na zboczu nad plażą. Wieje silny wiatr, od gór nadchodzą chmury. Rozstawiamy namiot na łące a stolik niżej na plaży marząc o romantycznej kolacji w blasku księżyca. Sine chmury i pierwsze krople deszczu wpędzają nas ze stolikiem i kuchenką do namiotu, jak to dobrze, że mamy wysoki namiot z przedsionkiem (taki dla kanadyjskich myśliwych...).
W nocy pada, wieje, targa namiotem. Od rana świeci słońce, rozglądamy się gdzie jesteśmy. Idzie w ruch mapa, busola, GPS i już wiemy, że zamiast na południowej plaży koło Kastri jesteśmy na wschodnim wybrzeżu koło Potami.
http://pixiland.info/w17/w17gr145.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr146.jpg
Znowu musimy wjechać na górę pod te olbrzymie wiatraki, zjechać na zbocze po przeciwnej stronie grzbietu i tu wreszcie trafiamy na asfaltową szosę z drogowskazami. Gdzie błądziliśmy nocą ? nawet nie wiemy. Dopiero teraz, obserwując panoramę widzimy jak wiele jest tu dróg gruntowych prowadzących do... ? Zjeżdżamy z góry do dobrze widocznego w dole nad morzem Karistos.
Czas na powrót, opuszczamy Karistos i jedziemy środkiem wyspy główną szosą przez góry, obserując z wysoka miejsca gdzie byliśmy i plaże gdzie nocowaliśmy.
http://pixiland.info/w17/w17gr147.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr148.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr149.jpg
W pewnym miejscu, na południe od Kapsali jest tablica „ Drakospita” = domy smoków. Wiemy o co chodzi dzięki informacji z muzeum w Karistos. To bardzo stare domy (?), schrony (?), obserwatoria (?), sanktuaria (?) układane z płaskich kamieni bez zaprawy przez naszych megalitycznych przodków parę tysięcy lat przed naszą erą nożytną (V – III w. pne) i używane podczas wielu setek lat, jak o tym świadczy znaleziona w nich przez archeologów ceramika.
Wobec braku jakichkolwiek wzmianek w opisach historycznych nic właściwie o tych budowlach nie wiadomo. Jedynie legenda głosi, że były to siedziby złośliwych dragonów...
http://pixiland.info/w17/w17gr150.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr152.jpg
Trzy z takich budowli znajdują się kilkanaście metrów od szosy. Ten najlepiej zachowany wygląda jak dom z kamiennych płytek z zabudowaniami gospodarczymi wokół niewielkiego dziedzińca i otoczony jest murem. Wchodzimy przez trapezowany portal, sklepienia są w znacznym stopniu zachowane, w jednym z pomieszczeń, kuchni czy magazynie (?) w rogu są kamienne półki z dużych płaskich płyt, umyślnie w tym celu układanych w murze w trakcie konstrukcji oraz malutkie okienka w ścianach. Obok są jeszcze dwa podobne domostwa ale w stanie bardziej zrujnowanym.
http://pixiland.info/w17/w17gr153.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr151.jpg
Bliżej Styra też widzimy drogowskaz do „drakospita” w efekcie znajdujących się blisko osady Palli Lakka, jedziemy. Z asfaltowej, droga szybko przechodzi w żwirówkę, drogowskazy stale nas kierują dalej ale żaden nie podaje odległości. Jedziemy przez pola, potem wjeżdżamy w las i nagle na parking (w sumie przejechaliśmy 3,5 km) skąd cienka ścieżka wspina się w górę jeszcze 100 m.
Wśród drzew, na zboczu kryją się kamienne domostwa składające się z głównego domu o ścianach równo układanych z płaskich kamieni o różnych wymiarach bez jakiegokolwiek spoidła, mniejszego budynku zapewne gospodarczego, połączonych murami otaczającymi dziedziniec między nimi.
http://pixiland.info/w17/w17gr216.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr159.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr154.jpg
Domy zachowały prawie kompletne dachy zrobione z wielkich płaskich płyt kamiennych nasuwanych na siebie częściowo „na zakładkę”, tak że trzymały się na sobie tylko swoim ciężarem. Teraz środkiem dachu biegnie „szpara” wpuszczająca trochę światła do wnętrza.
http://pixiland.info/w17/w17gr217.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr155.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr158.jpg
W jednym domostwie znajduje się ciekawe pomieszczenie na planie kwadratu nakryte kopułą z mniejszych kamieni zgrabnie układanych w kręgi, im wyżej tym coraz mniejsze. To już przypomina kopuły naszych bizantyjskich kaplic – największym wyzwaniem w takiej konstrukcji jest łagodne przejście od kwadratu murów do okręgu kopuły, tu budowniczowie doskonale dali sobie radę dzięki użyciu wielkich, trójkątnych płyt kamiennych na narożach.
http://pixiland.info/w17/w17gr215.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr156.jpg
Co tu się mieściło ? dlaczego do budowy kopuły użyto czerwonawych kamieni a nie zwykłych szarych jak w pozostałych konstrukcjach ? Jakie specjalne przeznaczenie miało to pomieszczenie ?
http://pixiland.info/w17/w17gr157.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr166.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr214.jpg
Na Evii znajdują się 23 takie „domy dragonów” w kilku miejscach, największy jest na szczycie Ochi.
Pod wieczór zbaczamy z głównej szosy w Zarakes do Paralia Zarakon na plażę. Urocza zatoka obramowana skałami z rzędem wielkich głazów po środku, które zachowują się jak falochron. Piasek jest tu drobny, słomiane parasole i leżaki do wolnego użytku, woda spokojna, kilkanaście tamaryszków tworzy malutki lasek, jedyna tawerna prowadzona jest przez sympatycznego właściciela i miłośnika kotów sądząc po licznej kociej populacji. Turystycznego przeludnienia nie ma, fakt, że sezon zbliża się ku końcowi. Szkoda że wieczorem wieje dość chłodny wiatr, który szybko wypłasza nas z plaży do tawerny, tego królestwa kocurków.
http://pixiland.info/w17/w17gr160.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr163.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr161.jpg
Na noc rozkładamy się pod wysoką skałą zamykającą wybrzeże od południa, w niby szerokiej grocie w płaskim, piaszczystym kręgu na skalistym podłożu. Namiotu nie stawiamy, aby materace nie ześlizgnęły się do wody blokujemy je płaskimi kamieniami. Księżyc nam przyświeca przy kolacji i oświetla płaskie dno w miarę jak morze powoli odchodzi od nas. Rano stwierdzamy, że niewielki odpływ „odsunął” brzeg morski daleko od naszego obozowiska. Po śniadaniu w cieniu skały przenosimy się na plażę. Dopiero po południu ruszamy się stąd, ze smutną świadomością, że wkraczamy na drogę powrotu z wakacji...
http://pixiland.info/w17/w17gr162.jpg
Powracając, cofamy się do stolicy wyspy.
Koło Amaryntos szukamy na zboczu gór dwóch zabytkowych kościółków bizantyjskich , zaznaczonych na mapie i wzmiankowanych w przewodniku. Zajmuje to więcej czasu niż przewidywaliśmy bo szosa jest kręta, wąska a drogowskazy rzadkie. Znajdujemy kościół Agios Nicolaos obudowany szczelnie nowymi budynkami klasztornymi i za wysokim murem. Możliwość zwiedzania tylko w godz : 8 – 14 i 17 – 20, jak większości klasztorów. Jest niezpełna godzina 16 i nie chcemy czekać na otwarcie. Zaglądamy z góry przez murek.
http://pixiland.info/w17/w17gr164.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr167.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr168.jpg
Drugi, Agia Panagia znajdujemy jeszcze wyżej na zboczu, spoglądając z góry widać jego symetryczną sylwetkę na planie krzyża greckiego. Wejść do niego nie można bo obok trwa budowa nowego, wielkiego kościoła.
http://pixiland.info/w17/w17gr169.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr170.jpg
Wracamy na wybrzeże, krążąc po krętych, gruntowych drogach i spoglądając na liczne gaje oliwkowe na zboczach.
http://pixiland.info/w17/w17gr171.jpg
Opuszczamy Evię nie promem, lecz bardziej prozaicznie, autostradą w kierunku Aten, szybko ją porzucając aby przeskoczyć drogą krajową przez Thiva do autostrady Ateny – Patras, z której zjeżdżamy o zachodzie słońca przed Koryntem, ponieważ kierujemy się na półwysep Ireo wcinający się w zatokę Koryncką.
Pora jest późna i już po nocy dojeżdżamy do brzegów jeziora Vouliagmeni, mającego połącznie z morzem przez bardzo wąski przesmyk. Ciekawe jezioro ponieważ jednocześnie napełniają je z jednej strony słone wody morskie a z jego dna – mineralne źrodła ciepłe, stąd temperatura jego wody zawsze wynosi 20 °C. Biwakujemy na brzegu pod skromnym drzewkiem.
http://pixiland.info/w17/w17gr172.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr173.jpg
Od rana zwiedzamy odkrywkę archeologiczną na skalistym cyplu, tu miała w okresie od IX w.p.n.e. do II w. p.n.e. swoje sanktuarium bogini Hera.
Betonowa ścieżka i schodki prowadzą od parkingu do uroczej zatoki z językiem malutkiego nadbrzeża dla łodzi rybackich u stóp latarni morskiej. Patrzymy z góry na zielonkawo-niebieskie, bardzo przejrzyste wody i odkopane ruiny antycznych budowli. Sanktuarium było na zniwelowanej przestrzeni wyszarpniętej ze skalnego cypla i opierało się o zbocze.
Schodząc od współczesnego kościółka na dół trafiamy na pozostałości pierwszej budowli, była to kolumnada (stoa) na planie litery L wciśnięta w stromą ścianę zbocza. Miała dwa poziomy o nietypowej konstrukcji; na parterze były kolumny w stylu doryckim a na piętrze – w stylu jońskim, zachowały się ich fragmenty.
http://pixiland.info/w17/w17gr182.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr176.jpg
Obok niej znajdował się ołtarz ofiarny z bloków kamiennych, mierzył 2,5 m x 4 m, w 4-tym wieku dodano mu cztery zgrabne, kanelowane kolumienki w stylu jońskim, być może wspierały daszek. Kolumienki zachowały się raczej w połowie a daszek wcale.
http://pixiland.info/w17/w17gr178.jpg
Widoczne za ołtarzem ruiny pochodzą z pierwotnej, niewielkiej świątyni Hery.
http://pixiland.info/w17/w17gr177.jpg
Następnie dochodzimy do właściwej świątyni bogini Hera Akraia na wydłużonym planie ( 30 m x 10 m) prostokąta, nakryta była marmurowym dachem i posiadała 3 nawy, co w tamtej epoce było niespotykane.
http://pixiland.info/w17/w17gr219.jpg
Nad nami - latarnia morska
http://pixiland.info/w17/w17gr180.jpg
Jest jeszcze obszerny plac, na zrównanym podłożu skalnym, o obmurowanych bokach i ze śladami kolumnady, może pełnił rolę agory. Na niej, po przekątnej w parę wiekow później Rzymianie wybudowali podłużny dom.
http://pixiland.info/w17/w17gr175.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr218.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr184.jpg
Spojrzenie ze skałki na brzegu zatoki na wodę w dole
http://pixiland.info/w17/w17gr181.jpg
Pozostałe budowle znajdowały się powyżej współczesnego kościółka; najciekawsza to głęboka cysterna na wodę, wydrążona w ziemi, długa na ponad 20 m, jej sklepienie wspierało się na 11 przęsłach, pozostały resztki 7-miu. Mogła pomieścić 300 m3 wody. Powyżej niej była wielka, 2-salowa jadalnia z tarasem a nieco dalej basen, najprawdopodobniej do rytualnych ablucji.
http://pixiland.info/w17/w17gr183.jpg
Antyczny mur, częściowo w rozsypce odgradza dalszą część terenu, nie przebadaną jeszcze archeologicznie.
Potem idziemy ścieżką pod latarnię morską.
http://pixiland.info/w17/w17gr220.jpg
Wybudowano ją w 1897, źródłem energii używanej do lampy był olej, ot, była to taka większa lampka oliwna przystawiona do soczewki. Tak przetrwała drugą wojnę światową, dopiero w 1982 przestawiono latarnię na zasilanie elektryczne.
http://pixiland.info/w17/w17gr187.jpg
Spod latarni widok jest rozległy, patrząc na północ widać południowe brzegi Grecji Centralnej, gdy spojrzeć na południe widać północny brzeg Peloponezu.
http://pixiland.info/w17/w17gr188.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr189.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr186.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr185.jpg
Wracając od latarni przechodzimy jeszcze obok antycznej fontanny miejskiej zaopatrującej w wodę sanktuarium. Tak niewiele z niej pozostało że nie udaje mi się nawet wyobrazić sobie jej wygląd... ułomki jońskich kolumienek to trochę mało...
http://pixiland.info/w17/w17gr174.jpg
Jadąc w stronę Koryntu, za Perachorą mija się przy szosie taką restaurację z niecodzienną, monumentalną dekoracją.
http://pixiland.info/w17/w17gr190.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr191.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr192.jpg
Znad zatoki Korynckiej pojechaliśmy wzdłuż morza do Possidonii aby dostać się nad kanał Koryncki.
Idea budowy kanału powstała już w starożytności. Do realizacji przystapił Neron inaugurując złotą łopatą budowę, wkrótce przerwaną, w efekcie kanał ukończono dopiero w 1894.
Drogowskazów z tej strony brak całkowicie i trzeba jechać na wyczucie. Kluczymy pomiędzy domami po krótkich i wąskich uliczkach. Wreszcie widać z daleka półokrągłe, niebieskie pręty nośne niewielkiego mostu. Betonowe zapory uniemożliwiają przejazd samochodom, most jest dla pieszych, ewentualnie rowerzystów i „szczupłych” motocykli.
Spoglądamy z wysoka w dół, na lewo, na prawo, strome ściany wycięte są w skale równo jakby kto nożem miękkie ciasto krajał, pomiędzy nimi niebieska woda. Kanał ma długość: 6,343 km, szerokość: 24,6 m, głębokość wody: 8 m, wysokość ścian: 52 m. Wzdłuż obu jego ścian pozostały wykute w skale drogi do przeciągania linami statków żaglowych nie posiadających motorów.
http://pixiland.info/w17/w17gr198.jpg
Most przy wejściu kanału do zatoki Korynckiej ledwo widać, jest specyficzny, na poziomie wody, zanurzany aby przepuścić przepływające statki, most przy wejściu od strony morza Egejskiego jest podobny , więc też go nie widać. Natomiast w oddali wyraźnie widać jako czarne kreski mosty; drogowe, kolejowe i dwa autostradowe.
http://pixiland.info/w17/w17gr193.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr194.jpg
Pokazują się dwie żaglówki w kanale od strony Isthmi, cierpliwie czekamy aż podpłyną. Obserwujemy jak znikają pod mostem i zaraz pokazują się z drugiej strony, malejąc potem w oddali wpływając do zatoki.
http://pixiland.info/w17/w17gr195.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr196.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr197.jpg
Następnie zrobiliśmy krótki wyskok na Peloponez, mój ulubiony region w Grecji, tak różny od okolic Chalkidiki czyli północnej Grecji. Pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża na południe, do Argolidy tylko po to aby zakupić roczny zapas świetnego oleju z oliwek w małej wytworni u Bekaza w Koliaki, gdzie zaopatrujemy się od lat a potem powróciliśmy na północ Peloponezu na wybrzeże zatoki Korynckiej przez miasteczko Nemea słynne z doskonałych win, które kupujemy tradycyjnie u tego samego producenta.
Do Grecji Centralnej wracamy z Patras promem, stale kursującym obok słynnego mostu; za cenę o połowę mniejszą mamy dodatkowo przejażdżkę morską i piękny widok na most. Dalej pospieszamy poprzez prawie niezamieszkały, górzysty i zalesiony obszar między Nafpaktos a jezioremTrichonida. Zapada zmrok i tym bardziej mamy wrażenie, że znajdujemy się w jakimś dzikim, bezludnym terenie gdzie zza drzewa może wyskoczyć jakiś przerażający zwierz lub ... duch. Miasteczko Thermos, przeciwnie, wcale nie jest wyludnione mimo późnej pory ; wszystkie tawerny i bary są otwarte, wszystkie stoliki rozstawione ciasno na centralnym, olbrzymim placu są zajęte, jaśniejące światła i ludzki gwar stanowią zaskakujący kontras z ciszą i spokojem leśnym. Rzut oka na kalendarz ... i wszystko jasne - to jest sobotni wieczór.
Biwakujemy za miastem na terenie przykościelnym między nowym kościołem Agios Kosmas z klasztorem a malutkim, starym 19-wiecznym kościółkiem. Rano budzi nas potężny dwięk dzwonów, potem mamy okazję do wysłuchania mszy śpiewanej oczywiście po grecku, i zwiedzamy nowy kościół. Teren klasztorny zadrzewiony jest kasztanowcami, tymi jadalnymi, to rzadkość, przy klasztorach greckich tradycyjnie rosną orzechy włoskie.
http://pixiland.info/w17/w17gr199.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr200.jpg
Hmmmm, mam skojarzenia ...
http://pixiland.info/w17/w17gr201.jpg
Wracamy do Thermosu, odkrywka archeologiczna znajduje się tuż pod miasteczkiem, zwiedzanie nie wymaga opłaty, brama jest gościnnie otwarta.
Spoglądając od wejścia, z górki, można od razu zdać sobie sprawę z ogromu terenu jaki zajmował antyczny obiekt. Otaczający go, prawie regularny prostokąt murów z wieżami jest dobrze zachowany i widoczny wokół. Bronił powstałej w IV w. p.n.e. siedziby Ligii Etolijskiej, związku zawartego przez miasta górzystego regionu centralnego, Etolii.
http://pixiland.info/w17/w17gr202.jpg
Każde polis (miasto) przysyłało swoich reprezentantów na walne zebrania odbywające się dwa razy w roku. Tu mieścił się budynek rady (Buleterion), skarbiec, tutaj odbywały się także doroczne targi i imprezy sportowe.
Siedziba ligi była także centrum religijnym, posiadała wielką świątynię Apollona. To pierwsze ruiny wynurzające się zza drzew po prawej stronie gdy schodzimy ścieżką na dół. Świątynia była na planie prostokąta, otoczona licznymi kolumnami wokół, niewiele z nich się zachowało. Więcej pozostało z ceramicznej dekoracji dachu i frontonu świątyni, obecnie w muzeum.
http://pixiland.info/w17/w17gr204.jpg
Ścieżka prowadzi najpierw do fontanny wybudowanej na źródle ujętym w obszerny, kamienny, prostokątny basen, obecnie też wypełniony wodą. Nad nim wznosi się ściana z półokrągłą platformą z wielkich bloków kamienia. Porozrzucane wokół inne ich fragmenty pozwalają przypuszczać, że fontanna posiadała bogatą, rzeźbiarską dekorację.
http://pixiland.info/w17/w17gr206.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr207.jpg
Woda spod fontanny rozprowadzana była krytym kanałem.
http://pixiland.info/w17/w17gr211.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr208.jpg
Przez cały teren ciągną się daleko w głąb podwójne szeregi podstaw pod kolumny z dwóch bardzo szerokich stoa (kolumnady), same kolumny nie przetrwaly.
http://pixiland.info/w17/w17gr205.jpg
Na ich końcu, jest zarys jeszcze trzeciej stoa usytuowanej prostopadle do poprzednich, jeszcze nie przebadany przez archeologów. Między nimi, w rogu murów znajdował się budynek rady (Buleterion). Te trzy stoa służyły na zebrania przedstawicieli miast, obrady i elekcje członków rady Ligi. Między nimi biegła szeroka ulica dekorowana licznymi stellemi, posągami i rzeźbami z kamienia, lub bronzu. Było ich około 2000.
http://pixiland.info/w17/w17gr212.jpg
Pozostały z nich postumenty, półokrągłe podesty na posągi, dekoracyjne platformy.
http://pixiland.info/w17/w17gr209.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr210.jpg
Kamienne naczynia
http://pixiland.info/w17/w17gr203.jpg
Siedziba Ligi została zniszczona najpierw przez najazd Filipa z Macedonii, potem przez Persów a ostatecznego zniszczenia dokonali Rzymianie (III – II w. p.n.e.).
Nowy budynek muzeum z nowoczesną ekspozycją, bardzo przystępnymi wyjaśnieniami w niczym nie przypomina dawnego pełnego drewnianych witryn przepełnionych ceramiką. Ma tylko jedną wadę - absolutny zakaz fotografowania, dla pewności konfiskują mi przy wejściu aparat fotograficzny ! Muzeum zawiera oprócz typowych, różnorodnych eksponatów wykopanych na miejscu, bardzo cenne, unikalne fragmenty ceramiczne kolorowo malowanych dekoracji z sankturaium Apollona.
Po porcji strawy kulturalnej jesteśmy prozaicznie głodni i jemy obiad w mieście na placu pod platanami, w restauracji bez menu i bez cennika. W odpowiedzi na pytanie co można zjeść, właściciel prowadzi do kuchni, pozwala zajrzeć w gary i wyjaśnia, że wszystkie dania kosztują tak samo, po 6,50 €. Porcje są bardzo smaczne i obfite, część jedzenia idzie dyskretnie do doggy bag. W efekcie z braku psa, zjadamy je sami na kolacje.
Jest już zaawansowany wrzesień i mimo codziennych 30°C , zmrok zapada wyraźnie szybciej, a kalendarz nieubłganie informuje, że nadchodzi czas końca wakacji. Przez Amfilochię, Prevezę wracamy do Igumenicy i tym samym statkiem „Cruise Europa” opuszczamy Grecję, która żegna nas właśnie dojrzewającymi pomarańczami.
http://pixiland.info/w17/w17gr213.jpg
Powered by vBulletin™ Version 4.1.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski
support vBulletin