PDA

Zobacz pełną wersję : Na bułgarskim szlaku daleko od morza



pixi
03-02-2011, 22:01
Bułgaria, kraj naszych wakacyjnych marzeń w okresie studenckim, zachowany w pamięci jako teren wysokogórskich wędrówek i miłego wylegiwania się na plaży pod prażącym słońcem po kąpieli w ciepłym morzu.
Po wielu podróżach po świecie przyszła mi chęć tam powrócić i zobaczyć co pozostało tak jak dawniej a co się zmieniło, szczególnie wobec tylu zmian na mapie politycznej Europy.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.001.jpg
Oto postęp po bułgarsku

W sierpniu 2009 r. wjeżdżamy do Bułgarii od strony Macedonii, małe przejście graniczne Delczevo – Lisiczkovo, inny kraj, inne napisy a krajobrazy takie same.
Pierwsze docelowe miasto – Błagojevgrad; główna ulica jest w przebudowie, asfalt kompletnie zrypany, kurz, żwirek, maszyny drogowe blokujące drogę, ulica prawie nieprzejezdna ale samochody bułgarskie jadą, to my też. Skrzyżowanie, następna ulica w podobnym stanie, ani tablicy ani znaku, ani objazdu, pchamy się do jakiegoś centrum. Potrzebujemy tylko „dziury z levami” czyli dystrybutora pieniążków, zakupy odkładamy na poźniej... Jest jakiś bank, dziura „mówi” po angielsku, mamy nasze „lwy”.
Następnie kierujemy się do Dupnicy (bez skojarzeń, proszę, choć miasto niezbyt duże...) a potem na Bobov Doł aby dojechać do Zemen.
Bobov Doł, nazwa mówi sama za siebie, tyle że dla fundatorów było to miasto robotnicze zbudowane obok kopalni odkrywkowej a obecnie jest to grobowiec utopijnych idei socjalistycznych. Po ilości zaparkowanych samochodów widać, że kopalnia ledwie pracuje, ale po ilości nieczynnych taśmociągów i zardzewiałych urządzeń widać, że przyszłość kopalni i fabryki nie wytrzymuje próby nowych czasów. Bobov Doł, przecięty linią kolejową, pół stara wioska z biednymi chałupami, pół miasto – kilka wielopiętrowych bloków, postawionych wprost na trawiastym zboczu.
Między blokami jest mały placyk, pomyślany jako nowa agora dla pieszych ze sklepami i restauracją w środku, ale bez możliwości dojazdu nawet dla dostawców.
Aktualnie sklepiki i kafejki znalazły swoje miejsce na obrzeżu osiedla przy ulicach, gdzie można zaparkować. Budynki od lat nie remontowane, tynki odpadają a metalowe barierki balkonów żre rdza, betonowe schodki zapadają się, bieda aż piszczy, prawdopodobnie bezrobocie jest znaczne. Wokół bloków rośnie wysoka, dzika trawa. Wszystko razem robi przygnębiające wrażenie, nawet nie fotografuję bo mi wstyd...
Jedziemy, objeżdżając zabudowania i teren kopalni odkrywkowej, do lasu powyżej kopalni na piknik. Pod niskimi szarymi chmurami z których zaczyna kropić deszcz, przyszłość tutejsza wydaje się jeszcze bardziej smutna. To tu widać całą utopię socjalizmu.
Już na szosie Kjustendił – Radomir stoją nowe drogowskazy do monastyru w Zemen, moje wydruki z google earth nie są potrzebne.
Zemen to rozległe, małe miasteczko, ustytuowane wzdłuż linii kolejowej, biegnącej górskim wąwozem rzeki Struma, gdzie dawniej (XI-XVI w.) był zamek Ziemlen Grad. Monastyr znajduje się na pn-zach. krańcu miasta, w odległości 2 km, w lesie na górce. (zwiedzanie w godz. 9-17.30, wejście: 3 lv, w poniedziałki gratis). Dziś jest... właśnie poniedziałek.
Wchodzimy

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.005Zemen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.003Zemen.jpg

pixi
03-02-2011, 22:07
Teren Zemeńskiego Monastyru otoczony jest murem z bramką wejściową, wewnątrz na trawiastym dziedzińcu, gdzie z jednej strony mamy długi budynek z pomieszczeniami klasztornymi i dzwonnicę, niedawno odstaurowane, wznosi się pośrodku kościół św. Jana Teologa z XI – XIV w. Zbudowany na planie kwadratu z trzema płytkimi, półkolistymi, wysokimi absydami od wsch. ( środkowa z biforium), nakryty piramidkowym dachem z kopułą na wysokim bębnie. Jest to rzadki egzemplarz średniowiecznej sztuki lokalnej, odbiegający od kanonów oficjalnego stylu bizantyjskiego.
Ściany wewnętrzne i kopuła pokryte są całkowicie freskami z XI a głównie z XIV w. – sceny od Zwiastowania do Ukrzyżowania, jest też portret św. Jana Rylskiego i pary królewskiej: król Dejan i jego żona Doja, fundatorów fresków. Posadzkę stanowi dziwna mieszanka płytek marmurowych i kamiennych; są to dary miejscowej ludności.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.004Zemen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.006Zemen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.007Zemen.jpg

pixi
03-02-2011, 22:12
Wracamy do miasta na piwo i zakupy, piwo znajdujemy bardzo łatwo w jednym z barów ze stolikami na tarasie na ulicy, gorzej z zakupami, bo chcemy absolutnie kawałek świeżego boczku. Uprzejmy mieszkaniec prowadzi nas od sklepiku do sklepiku ale nigdzie nie ma boczku a tym bardziej świeżego mięsa, same mrożonki, nie mówiąc już, że w mieście nie ma sklepu mięsnego. Zadawalamy się czymś co przypomina kawałek tłustej szynki.
W Zemenie nie ma gdzie spać bo to jeszcze nie jest miejscowość turystyczna. Decydujemy się szukać szczęścia nad niedalekim jeziorem Pczelina, okrążając je od zachodu. Jest drogowskaz do bazy wodnej (?), zjeżdżamy po kiepskiej drodze, przystań, kilka łódek rdzewiejących na brzegu, kilka w wodzie, budynek udający hotel, restauracja z tarasem i pomost. Na powitanie obszczekują nas dwa psy. Właściciel hotelu zza baru, mówi po niemiecku, oferuje hotel za 35 leva lub możliwość postawienia namiotu pośród tych starych kryp na skraju terenu za 10 leva. Wszystko razem nie do przyjęcia, odjeżdżamy a hotelarz obraża się.
Z szosy widać w dole jezioro i dwa samochody rybaków, skręcamy.
Trzej rybacy stoją w wodzie po pas i moczą „kije” znaczy wędki, żaby rechoczą, ze wsi za wodą dobiegają słabe wieczorne odgłosy, sielanka. Kręcimy się koło samochodu, niby coś poprawiając.
O zmroku rybacy wychodzą z wody bez ryb, mówię „dober veczer”, wymieniamy uśmiechy, jeden z nich od razu tłumaczy, że tam wyżej, 200 m dalej, jest lepsze miejse na biwak... ślicznie dziękujemy, nieśmiało pytam, co na to powie policja ? – reakcja gwałtowna w stylu: no niech tylko spróbują !

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.008Jez.Pczelina.jpg

Doskonale smakuje kolacja pod gwiazdami i z panoramicznym widokiem na jezioro. Zasypiamy w śpiworach pod gwiaździstą kopułą, rano, niestety to nie śliczne niebo nas budzi ale deszczowe, kapiące chmury.

pixi
03-02-2011, 22:15
Okrążamy jezioro przez małe wioski i gubimy drogę, tubulcy mówią, że trzeba nazad i koło samolotu skręcić w lewo...? Tu nie wierzę własnym uszom i mam wątpliwości, czy słowo samolot po bulgarsku znaczy to samo ? Okazuje się że jest samolot, stary MIG na słupie jako pomnik-trofeum.
Wjeżdżamy do Sofi, deszcz ciągle pada i to coraz większy. Posługujemy się planem miasta sprzed 30 lat, osiągamy centralny plac i parkujemy przed międzynarodowym hotelem. Pierwsze kroki kierujemy do księgarni po mapy i słowniki; mapa Riły jest, słownik PL-BG nie ma, FR-BG nie ma, IT-BG nie ma, o rosyjski delikatnie nie pytamy, sprzedawczyni traci cierpliwość i pyta: - iloma językami mówicie ? – no, razem to będzie 6-cioma, ona kręci głową, z podziwem czy niedowierzaniem ? Wychodzimy ze słownikiem angielsko-bułgarskim i rozmówkami bułgarsko-polskimi.
Deszcz leje już zupełnie jak z cebra ale decydujemy się na zwiedzanie miasta bo w góry i tak nie będzie można iść.
W Sofi nie widzę wiele zmian, owszem są kolorowe reklamy, banki, nowoczesne sklepy o ładnych witrynach ale dawne budynki rządowe są tak samo smutne, brak toalet publicznych a płyty chodnikowe udają huśtawki i chlapią błotem zależnie gdzie stopa stanie. Jedynie drzewa rozrosły się niesamowicie.
Deszcz ustaje, jedziemy na południe miasta do dzielnicy Bojana, do zabytkowej cerkwi prowadzą nowe strzałki (wejście: 10 leva ale razem z sofijskim Muzeum Historycznym, otwarta w godz. 9 - 17). Cerkiew bojańska to zespoł trzech budowli z różnych okresów w otoczeniu pięknych, wiekowych drzew.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.009Bojana.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.010Bojana.jpg

Najstarsza pochodzi z X w., z czerwonej cegły, na planie kwadratu (wewnątrz: krzyża greckiego), z półkolistą absydą, nakryta kopułą na wysokim okrągłym bębnie. Ściany zewnętrzne dekorują nisze i ceglane fryzy. Druga część została dobudowana w pocz. XIII w. też na planie kwadratu, z kaplicą na piętrze, dostępną przez zewnętrzne schodki. W pocz. XIX w. dobudowano trzecią część z kamienia, bez wartości artystycznych.
Wnętrze zostało w 1259 r. całkowicie pokryte freskami, które stały siexy prekursorem nowego stylu malowania na Bałkanach i stanowią jeden z najważniejszych zespołów średniowiecznych fresków bułgarskich; sceny biblijne zawierają 240 postaci, m.in. św. Jan Rylski i władca Kałojan z żoną Desisławą, para fundatorów. Z pierwotnych X-wiecznych pozostały tylko fragmenty. Jakiekolwiek fotografowanie jest ściśle zabronione.

pixi
03-02-2011, 22:18
Trudności z wyjazdem z miasta w godzinach szczytu to wątpliwy przywilej wszystkich europejskich stolic, na dodatek trwają prace drogowe a deszcz przypomniał sobie że powinien padać. Zamiast do Rylskiego Monastyru decydujemy się jechać do Saparewej Bani, na północnych stokach gór Riła. Są hotele, wille, ale brak miejsc, deszcz tak leje że nie widać ogłoszeń o kwaterach, oświetlony geyser ledwo majaczy między budynkami. Lądujemy już na progu nocy w willi za 36 leva w dużym apartamencie, to nie czas na targowanie się. W deszczu pędzimy na kolację do pobliskiej stylowej restauracji „Flora” i tu już po szklance wermutu humor nam się poprawia.
Rano zerkam za okno, pada, raczej leje, nawet pobliską choinę widać jak przez mgłę, przerzucamy zdjęcia na laptopa, dochodzi południe, internetowe prognozy są pomyślne... ale za dwa dni. Opuszczamy willę i wyruszamy na zakupy i słoneczko też powoli wyrusza na niebo.
W drodze do Rylskiego Monastyru, we wsi Stoby skręcamy na południe na „Stobskie Piramidy” (2 km) – rezerwat dziwacznych formacji skalnych, spowodowanych erozyjnym działaniem wody na zbocza. Jest budka przy wejściu, trzeba płacić 2 lv od osoby, otrzymujemy folder, dopiero potem orientujemy się, że po godz.17-ej budka jest zamknięta, czyli wstęp wolny bo szlabanu brak, z czego skwapliwie korzystają tubylcy.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.011Stoby.jpg

Juz widać pierwsze piramidy http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.016Stoby.jpg

pixi
03-02-2011, 22:22
Spojrzenie na Stobskie Piramidy

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.012Stoby.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.013Stoby.jpg

Droga okrąża wzgórze, niestety po deszczu zmieniła się w błotniste rozlewisko, potem wznosi się stromo do góry na szczyt (około 30 min marszu). Już widać wieże, kominy, igły skalne, często nakryte kamiennymi czapami, osiągają wysokość kilkunastu metrów, swoje formy zawdzięczają wodzie złobiącej zbocze z bardzo miękkiego piaskowca. Szczególnie ładnie wyglądają w promieniach zachodzącego słońca, które barwi je w odcieniach od żółci do brązu. Wracając można zejść „na skróty” stromą scieżką wprost na parking w miasteczku.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.014Stoby.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.015Stoby.jpg

pixi
03-02-2011, 22:36
Przed wieczorem docieramy do słynnego Rylskiego Monastyru, zagubionego wśród stromych zboczy górskich pokrytych pięknym, wiekowym, gęstym lasem (park narodowy). Kierujemy się na kamping.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.017RM.jpg

Kampingi sa 2 - wybieramy "Bor", który wydał się nam rajem wolności i dzikości, choć „Zodiak” ma lepszą opinię internetową. "Bor" położony bliżej klasztoru, (1 km szosą na wsch.) za rzeką, jest trawiasty, kilka zielonych małych domków, niżej bar-sklep, sanitariaty z czasów dinozaurów...
Wyżej na końcu drogi, druga część; 15 dużych domków z werandami, ustawionych liniowo na opadającym zboczu, środkiem soczysta trawa, wspaniały widok na grań i skaliste góry, jakby tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Po drugiej stronie polany pozostałość komunistyczna: budynek świetlicowo-kuchenny, teraz do wolnego użytku dla kampowiczów. W wielkiej kuchni zachowały się nawet częściowo talerze, szklanki itp z dawnych serwisów, kuchnia, pralka, lodówka do dyspozycji. Z tyłu budynku jest WC w tragiczym stanie, 1 oczko i sala przyszniców, duża ale została tylko jedna rura z improwizowanym sitkiem. Woda leci jednak bardzo gorąca.
Atmosfera obozowa, każdy stawia namiot i pali ognisko gdzie chce. Decydujemy się na wynajęcie domku z werandą bo pada deszcz (przy kilkudniowym pobycie stanowi to 8 lv na łebka za noc). Domek nie widział remontów od ...urodzenia, materace i pościel podobnie, jedynie rozcięto poszwy na prześcieradła ale są obrębione i czyste (!) koców dostatek. Wewnątrz, 4 łóżka, szafka, podstawowe wyposażenie mocno wysłużone. Zresztą są domki w lepszym i gorszym stanie.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.021Bor.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.022Bor.jpg

Nieco dalej, przy szosie na Kiriłową Polanę jest kamping "Zodiak". Najwięcej miejsca na nim zajmuje nowa, nowoczesna restauracja z tarasami, stołami na trawie i nad wodą, szerokie menu, smaczne, kelner w para-ludowym stroju, ceny przystępne. Jest też bar i nowe łazienko-kible, czyli zwyczajem bułgarskim prysznic nad sedesem z umywalką obok.
Domki (10 sztuk) są takiej samej konstrukcji ale w miarę odnowione i mają nowe wyposażenie i wyższą cenę, tłoczą się z brzegu asfaltowego placu pod lasem. Za restauracją jest kamienisty teren dla kamperów i kawałek trawy dla namiotów i 2 drewniane sławojki.

pixi
03-02-2011, 22:45
Następny dzień przeznaczamy na zwiedzanie Rylskiego Monastyru. Z rana, tu na dole pogoda jest słoneczna, jedynie na grani wiszą ciemne chmury.
Na dziedzińcu monastyru tłum turystów, zakonników niewielu, jedynie z daleka wyróżnia się jeden wysoki, „dwumetrowy”. Podziwiamy piętrowe zabudowania klasztorne wokół dziedzińca, ich ozdobną kolorystykę, elementy dekoracji drewnianej, niestety schody na piętrowe arkady są zabronione dla nie VIP-ów i nie możemy zobaczyć pomieszczeń służących dawniej bogatym pielgrzymom za hotel i ozdobionych przez ich rodzime miasta.....
Monastyr, mityczny symbol wiary ortodoksyjnej dla każdego Bułgara, został założony przez mnicha Jana w IX w. Przechodził różne koleje losu, ostatecznie został odbudowany w aktualnej formie w I pol. XIX w..
Całe podcienia wokół usytuowanej na środku cerkwi pokryte są freskami o bardzo bogatej tematyce, wnętrze również, choć panujący mrok nie pozwala ich docenić.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.023RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.024RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.025RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.026RM.jpg

pixi
03-02-2011, 22:50
Rozgladąmy się wokół dziedzińca

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.032RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.028RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.029RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.030RM.jpg

pixi
03-02-2011, 22:55
Podziwiamy freski

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.034RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.035RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.036RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.042RM.jpg

pixi
03-02-2011, 22:58
http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.037RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.038RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.039RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.040RM.jpg

pixi
03-02-2011, 23:02
http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.041RM.jpg

jeszcze rzut oka na cerkiew

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.027RM.jpg

i dziedziniec

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.033RM.jpg

i wychodzimy http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.031RM.jpg

pixi
03-02-2011, 23:13
Po posiłku na werandzie w naszym domku: sałatka z bułgarskich pomidorów z macedońskimi ogórkami i grecką cebulą, posypana serem bułgarskim, udajemy się do eremu św.Jana Rylskiego, do którego prowadzi kamienista ścieżka.
Właśnie nadchodzi grupa francuskich turystów z bułgarskim przewodnikiem, który po zwyczajowej gadce, zachęca ich również do przepchania się przez wąski otwór w grocie, mówiąc że to jest miernik grzechów - niepoprawni grzesznicy nie przecisną się. No.., jest to raczej ucho igielne dla grubasów. Przechodzimy, choć wymaga to niezłej giętkości kręgosłupa.
Nieco dalej, jest „skała życzeń”, trzeba wetknąć w rysy kartkę z napisanym życzeniem a może się spełni - prosimy o ładną pogodę na najbliższe dni.
Jest piątek, 14 sierpnia i już od wczoraj trwają przygotowania do święta. Przy drodze stają stragany, improwizowane bary, a w lesie wyrastają namioty.
Zostawiamy samochód pod lasem na kampingu i idziemy w góry na kilka dni. Idziemy „na lekko”, bez sprzętu biwakowego, nawet bez śpiworów, licząc na noclegi w schroniskach – hiżach. W małych plecakach zabieramy jedynie ciepłą odzież i prowiant... na wszelki wypadek.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.018RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.019RM.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.020RM.jpg
informacja o gatunkach drzew spotykanych w lesie

Odnalezienie początku niebieskiego szlaku nie jest łatwe, droga wiodąca spod klasztoru, koło restauracji, nad strumieniem w las, jest zagrodzona budową hotelu i zatarasowana kupą kamulców. Nie zauważamy odejścia scieżki w prawo (brak jakiegokolwiek oznakowania) i zapędzamy się trochę za daleko wzdłuż strumienia. Ponieważ nie lubimy cofać się, wybieramy wejście na przełaj na zbocze po prawej, prostopadle do rzeki, licząc, że niedługo złapiemy niebieski szlak.
To „niedługo” trwa dość długo, zbocze o dużym stopniu nachylenia, pokryte zeschłymi liśćmi nie daje należytego zaczepienia stopom. Idziemy od buka do buka, od choiny do choiny, cały czas licząc się z możliwością, wcale nie pociągającą, zaliczenia zjazdu na brzuchu aż do strumienia w razie nagłego potknięcia się. Wreszcie po około godzinie osiągamy ścieżkę szlakową.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.043Rila.jpg

Drzewa stają się rzadsze, przechodzimy przez wysokie trawy, mijamy schodzące z góry dwie Słowaczki z dużymi plecakami, z ich min wnioskujemy że droga będzie długa. Robimy krótki postój przy źródełku na posiłek. Stromą ścieżką, długim ostrym podejściem przechodzimy przez połacie wysokich roślin o rozłożystych liściach, odcinkami zakrywających całkowicie wąską ścieżkę. Żartujemy, że to bułgarska koza wytyczyła szlak. Trawersujemy zieloną łakę i za każdym krokiem mamy wrażenie, że ta grań miedzy Małyk Mramorec a Goljam Mramorec oddala się od nas. Kiedyś, eksplorując Riłę w klubowej grupie za studenckich czasów nazywaliśmy je „krowimi górami”, te zielone zbocza przypominały pastwiska. Na górze, na wysokości ponad 2500 m, a więc pokonaliśmy ponad 1400 m w górę od klasztoru (1150 m.n.p.m.) na odległości prawie 3 km, jest dużo zimniej, od północy nadchodzą chmury.

pixi
03-02-2011, 23:19
Skrzyżowanie z czerwonym szlakiem - udajemy się nim w prawo, w stronę Maliovicy. Ścieżka znaczona jest też tyczkami tak pomocnymi we mgle i śniegu. Szybko i łatwo wchodzimy na Elenin Vrah (2654 m), zostawiając po lewej ścieżkę na samą Maliovicę, dalej...koniec „krowiej góry”, ostre zejście w dól poprzez skałki, ruchome kamienie, brzegiem grani, widoki w dół nie dla osób z lękiem przestrzeni.
Trochę niżej zatrzymujemy się na krótką rozmowę z dwoma Bułgarami, którzy właśnie rozkładają namiot na materacu z kosówki. Zbliża się wieczór, schodzimy do hiży Maliovica, według informacji bułgarskiej o schroniskach, powtórzonej w przewodniku „Bezdroży”, powinniśmy tam być za 1,5 godziny, tymczasem pokonaliśmy już trawers przy Eleni Ezera, schodzimy na kolejne tarasy, spodziewając się zobaczyć hiżę za każdym kolejnym, skalnym progiem, jednakże kamienista droga nie pozwla na szybki marsz, a czas ucieka.
Niżej, środkiem doliny płynie rzeka dzieląca się na wiele małych strumyków, pojawiła się już wysoka kosówka, są teraz i duże głazy co utrudnia posuwanie się a noc już właściwie zapadła. Gubimy kilkakrotnie szlak, z dawnych wędrówek pamiętam, że schronisko jest na brzegu rzeki, dobrze ukryte w drzewach, jednakże w świetle czołówek trudno coś dostrzec, nagle słychać szczekanie psa i zaraz potem dostrzegamy słabe światło. Jeszcze tylko przeprawa przez rzekę i podmokłą łąkę i wchodzimy do środka.
Jest godz. 22.05 kuchnia już nieczynna, bufet łaskawie sprzedaje nam 2 butelki piwa, dostajemy pokój. Dziwimy się że nikogo tu nie obchodzi nocne zejście turystów z gór przy świetle latarek... właściwie tylko pies nas wita. Nie takie były kiedyś górskie obyczaje.
Całe zejście trwało aż 3 godz. dlaczego tak długo? Później, inni spotkani turyści też potwierdzają, że te „oficjalne” czasy przejścia są zbyt optymistyczne, szczególnie z dużym plecakiem i zatrzymaniami na fotografowanie....
Pokój malutki, stare piętrowe łóżko (14 lv od osoby), dwa stoły i żadnego krzesła, szafka bez drzwi, zaczynamy od zdjęcia butów i wypicia tych piw, dopiero potem wyciągamy puszkę mielonki. Prysznica nie ma ale jest gorąca woda w kranach we wspólnej łazience.
Nastepnego dnia od rana leje deszcz, jesteśmy w kompletnej mgle, nawet słabo widać drugi, bliski bydynek, to mocno krzyżuje nasze plany. Schodzimy do jadalni na kawę (ochydna lura tyle że ciepła), razem z pozostałymi gośćmi zastanawiamy się co dalej.
Niektórzy wracają do kompleksu Maliovica, okolo 11-ej, większość wychodzi grupkami w góry bo się trochę przetarło. Przy skale-pomniku z tabliczkami na pamiatkę bułgarskim wspinaczom poległym w górach świata już deszcz nie pada i widoczność jest lepsza.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.044Rila.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.045Rila.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.047RilaEleni.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.049Rila.jpg

pixi
03-02-2011, 23:27
Podchodząc do Eleni jeziorek, spotykamy grupę polskich studentów z Podhala, to ich głosy słyszeliśmy wczoraj z góry. Jeziorka można zobaczyć, jak chmury się uchylą. Po deszczu droga wydaje się łatwiejsza, błotko przytrzymało te wszystkie ruchome kamyczki. Wdrapujemy się na Elenin Vrah, wejście trwa też 3 godz. (a nie zapowiadane 2,5), skręcamy na północ ścieżką na właściwą Maliovicę (2729 m), to tylko 10 min ale pogoda zmienia się momentalnie, leje deszcz, pamiątkowe zdjęcie pod słupkiem, nawet nie widać tej kilkusetmetrowej przepaści.
W strugach deszczu wracamy na czerwony szlak i idziemy do doliny Sedemte Ezera obejrzeć te 7 malowniczych, polodowcowych jeziorek. Przejście jest łatwe, w większości po trawiastym terenie, jedyne skaliste podejścia to na Dodov Vrah i potem na Damgę. Idziemy ciągle w chmurach napływających z północy, czasem tylko ukazuje się jedno z Urdini Ezera. Szlak znakowany jest farbą na kamieniach i tyczkami z tabliczkami absolutnie już nieczytelnymi, rdza zżarła napisy.
Wreszcie jest charakterystyczna, widoczna z daleka dzwonnica na Razdeli.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.048Rila.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.050Rila.jpg

Maszerujemy dalej, wieczorem chmury rozsuwają się i już widzimy pierwsze z siedmiu jezior, najmniejsze, „Łzę”, na grzbiecie obok po prawej – bardzo liczne, charakterystyczne kamienne kopczyki usypane przez turystów. Błotnista, rozdeptana droga prowadzi do niższego ”Oka”, prawie okrągłe, najgłębsze, ponoć 37 m i najładniejsze i jeszcze niżej półkolista „Nerka”. Już widać schronisko, nieduży budynek z kamienia o rozpłaszczonym dachu, skręcamy niebieskim szlakiem. Trasa dzisiaj trwała 7 a nie 6 godz. jak podaje przewodnik, nawet sami Bułgarzy przyznają że potrzeba 9 godz.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.052Rila.7jez.jpg

pixi
03-02-2011, 23:31
W tej hiży przyjęcie jest „królewskie”: duży pokój, nowe drewniane mebelki (10 lv od osoby), a są i zbiorowe sale, możemy zaraz zejść na posiłek. Usadzają nas w kuchni-jadalni za długim stołem, sałatka, kiftety i buteleczki już są na stole, dostajemy też zupę, pykającą na ogniu w wielkim garnku. Może to obecności postawnego pana „komisara” policji z Banska zawdzięczamy tę rubaszną atmosferę. Jego nastoletni syn praktykuje, słaby jeszcze angielski. Probuję porozumieć się po rosyjsku, tylko kierownik schroniska zna go nieźle, inni są zbyt młodzi...mimo to języki się rozkręcają i nawet małomówny były zawodnik karate opowiada o swoim uczestnictwie w mistrzostwach w...Olsztynie, gdzie sam dojechał samochodem.
Rano, przez niedomkniętą okiennicę, słońce rzuca jasną plamę na ścianę, wyskakuję z łóżka, symboliczne mycie pod bierzacą wodą w kamiennym obmurowaniu, gdzie niżej moczą się naczynia z wczorajszej kolacji. Śniadanie i w góry ! Inni też idą w góry, z dołu pędzi gęsty tłum niedzielnych turystów w różnym wieku, różnych butach, różnych strojach. Ścieżka zamienia się w błotnistą ślizgawkę. Kilka fotografii „Rybnego” jeziora, „Trilistnika”, potem „Bliźniaczego”. Bułgarzy ciągle idą w góry, chmury niestety też, słoneczka wystarcza do „Nerki”.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.053Rila.7jez.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.054Rila.7jez.jpg
jezioro Rybne
http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.055RilaRybne.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.056RilaBlizniak.jpg
jezioro Blizniacze

pixi
03-02-2011, 23:35
Z góry nad „Nerką” widać na wzgórzu tłum postaci ubranych na biało, maszerujących w kręgach – to adepci „Białego Bractwa” założonego około 100 lat temu przez Petera Donova na zrębach „Bogumiłców”, składają pokłony słońcu...? To dlatego ten tłum odwiedzający góry, to miasteczko różnokolorowych namiotów poniżej schroniska nad „Dolnym” jeziorem.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.058RilaNerka.jpg
Jezioro Nerka
http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.059RilaNerka.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.060RilaNerka.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.061Rila.jpg

pixi
03-02-2011, 23:39
http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.057Rila.jpg

kaskada http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.062Rila.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.063Rila7J.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.064Rila7J.jpg

pixi
03-02-2011, 23:47
Długo wyczekujemy przy „Oku” na kilka promieni słońca, dla zdjęcia. W górach leżą płaty brudnego śniegu, biało-szary jęzor schodzi do samej wody.
Rzadko kto idzie dalej niż jezioro „Łza”, wzgórze powyżej pełne jest kopczyków usypanych z kamieni, niektórzy jeszcze dorzucają nowe. Zaraz powyżej wchodzimy w chmury, wiatr zacina drobną mżawką, znowu pokonujemy trawiaste, łagodnie nachylone zbocze.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.065RilaOko.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.066Rila.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.067RilaLza.jpg

W mojej pamięci wszystkie dawne przejścia Riły były zawsze pod znakiem prażącego słońca, (z wyjątkiem jedynie Musały we mgle), oraz wspaniałych górskich widoków, przyznaję że teraz, gdy wedruję z głową w deszczowych chmurach jest to mniejsza przyjemność i zaczynam się zastanawiać nad sensem takiej wędrówki. Może to błąd, ale decydujemy się wracać do Rylskiego Monastyru zamiast iść do hiży Ivan Vazov.

Razdela w chmurach http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.051Rila.jpg

Znowu pokonujemy Razdelę, Damgę i Dodov Vrah, ciągle w mokrych chmurach a lodowaty wiatr gwiżdże mi w lewym uchu. Zegarkowy termometr pokazuje +5 °C, aż tyle ?
Nareszcie skrzyżowanie szlaków, schodzimy trochę w dół na południe i pogoda od razu jest lepsza, jeszcze troche niżej i już widać dolinę z klasztorem i wychodzi słońce.
Zapadamy na rozległym usypisku kamieni, jeden z nich, lekko przystosowany służy nam za stół na posiłek.
Po chwili podchodzi z dołu starszy pan z kijami, rodak, za chwilę z góry schodzi trzy-osobowa rodzina, ich „dober dień” brzmi dosyć swojsko, nic dziwnego, to też Polacy ! Uzgadniamy, że za 2 godz powinniśmy być na dole, jeszcze nie podejrzewamy co nas czeka, oni schodzą, my zostajemy jeszcze trochę, grzejąc się w słońcu.
Wreszcie schodzimy, przez trawiastą łąkę, przez liściaste chaszcze, wąsiutką ścieżką ledwo na jedną stopę i często niknacą pod roślinnością, małe zatrzymanie przy źródełku, i schodzimy niżej, gałęzie rzadkich drzew wprost spychają ze ścieżki. A monastyr widać zdaje się już tuż, tuż... Już ślinimy się na myśl o wieczornym posiłku a tu ścieżka w drzewach prowadzi pod górę...! ...? Tego turyście się nie robi...podchodzimy a potem schodzimy szeroką wprawdzie ale miejscami bardzo stromą i skalistą ścieżką. Momentami trzeba skorzystać z pomocy porastajacych zbocze drzew, już nie myślimy o kolacji a o miednicy pełnej zimnej wody do wymoczenia nóg, przy takim zejściu, cały ciężar spoczywa na palcach stóp nawet gdy przewidująco mamy buty o numer za duże. Schodzimy, spuszczamy się na dół, nawet ten piękny jodłowo-bukowy las nas nie cieszy.
Wreszcie słychać szum strumienia, jesteśmy... prawie na dole. W przebłysku świadomości zbaczamy jednak jeszcze do sklepu po dużą butlę piwa. Asfaltowa szosa do kampingu wydaje nam się teraz puszystym dywanem.

Wieczorem dyskutujemy nad problemem: dlaczego ten niebieski szlak z klasztoru na górę nie prowadzi przez grotę i kaplicę św.Jana Rylskiego i dalej łagodniej zboczem w górę ? Podejście i zejście byłoby dłuższe o parę kilometrów ale o ile ciekawsze i mniej męczące.
Nastepnego dnia, wprawdzie świeci nam słońce i suszy pranie ale na grani kłębią się szare chmury. Rezygnujemy z pozostałych zaplanowanych wycieczek po Rile (będzie pretekst aby tu powrócić), zaglądamy jeszcze raz do klasztoru i potem na Kiriłową Polanę (dawniej Partyzancka), wieczorem jemy w „zodiakowej” restauracji.

pixi
03-02-2011, 23:50
Wyjeżdżamy z gór z małym zatrzymaniem w miasteczku Riła aby kupić następną winietkę na poczcie na tyłach „awtogary” i odwiedzić „pieniężną dziurę” w banku. Większe zakupy robimy w Błagojewgradzie na obrzeżu miasta w olbrzymim supermarkiecie, gdzie jest wiecej niż wszystko, tylko owoce i jarzyny marne i drogie.
Zatrzymujemy się w Razłogu, w centrum jest przyjemny park pod starymi drzewami, kawiarenka. Do muzeum historyczno-etnograficznego w zabytkowym domostwie trafiamy właściwie na zamknięcie, około 18-ej, mimo to kierownik, miejscowy nauczyciel i archeolog zaprasza, proponując oprowadzanie indywidualne w języku rosyjskim, który szybko przypomina coraz bardziej bułgarski. Zwiedzanie jest bardzo dokładne, wychodzimy po dwóch godzinach, już po 20-ej, zapada zmrok i pozostaje nam tylko szybko jechać pod Vihren na kamping koło Bandericy. Rano korzystamy z okazji i podjeżdżamy pod schronisko Vihren, którego zielony dach widać już z daleka, żeby choć tylko rzucić okiem na góry Pirin.

Bansko, centrum sportów zimowych, miasteczko podgórskie o charakterystycznej architekturze, gdzie prawie wszystkie stare „kaszty” (domy) zawierają „mehany” (restauracje) obrasta obecnie w tysiące nowych hoteli, willi, które zniekształcają całkowicie dolinę. Czy wczasowicze znajdą przyjemność przebywając w takim kombinacie turystycznym ? Ilość proponowanych do sprzedaży domów i apartamentów robi wrażenie jakby deweloperzy liczyli, że cała Europa zjedzie do nich na narty.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko068.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko069.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko070.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko071.jpg

pixi
04-02-2011, 00:06
W starej części Banska, wokół placu poniżej kościoła, stragany i sklepy proponują wyroby rękodzielnicze m.in. wełniane kolorowe makaty, skarpety. Bańskie domostwa, 19-nastowieczne, murowane z kamienia, otoczone od ulicy wysokim murem, z zabudowaniami wokół dziedzińca, dziś odnowione i upiększone zapraszają turystów. Zwiedzanie przerywamy posiłkiem w narożnej restauracji na wprost kościoła św.Trójcy, wybudowanego w pocz. XIX w. z wieżą z zegarem, wykonanym przez miejscowego samouka (25 lat pracy).
Wcinamy lokalną specjalność: kiełbaski z ziołami, nad głowami przelatują nam bociany i nie jest to efekt popijanego wina.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko073.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko074.jpg
nekrologi dla zmarłych przypominające kolejne rocznice ich zgonu

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko072.jpg

wejście do cerkwi http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Bansko075.jpg

pixi
04-02-2011, 00:11
Udajemy się do Melnika ale nie najprostszą drogą a objeżdżając góry Pirin czyli przez Goce Delczev. Za tym miastem, gdzie nowoczesność zagląda nieśmiało, kręta szosa prowadzi w górę przez głęboki las. Przejeżdżamy obok pomnika w miejscu gdzie zginął Jane Sandanski, bohater narodowy, w walce o wyzwolenie spod panowania tureckiego w 1903 r.
Czas pomyśleć o noclegu, właśnie jest strzałka do sv. George, malutka, oszklona kapliczka nad strumieniem, w kwiatowym ogródku, obok pod dachem wielki stół z ławami, niżej sławojka z bierzącą wodą (!) jako że stoi nad tymże strumieniem. Zaczynamy od przygotowania posiłku a kończymy o północy rozłożeniem materacy i spiworów w wysokich trawach obok.
Rano podjeżdża samochód, dwóch mężczyzn wyjaśnia, że możemy dalej spać spokojnie, oni przyjechali tu z pobliskiej wsi Koczerinowo aby podłączyć wodę do kranu bo tu w przyszłości stanie kościół. Z charakteru miejsca, systemu i stylu budowy domyślamy się że są to potomkowie Greków, choć po grecku nie mowią albo nie chcą... Dostajemy dwie piękne brzoskwinie i spokojnie zasiadamy do śniadania.

Za Katunci kończą się zalesione góry, jedziemy szerokim płaskowyżem, nieco dalej ledwie czytelny drogowskaz na Melnik kieruje w prawo na drogę... Kiedyś była to szosa, dziś pozostały strzępki asfaltu, chyba nigdy nie przeszła naprawy, dziury olbrzymie, omijać czy jechać środkiem ?
Zbliżamy się do znanego regionu produkcji wina, po obu stronach drogi widać już liczne winnice ale jeszcze liczniejsze nieużytki, poletka kukurydzy i tytoniu.

Słynny Melnik leży wokół suchej aktualnie rzeki, normalnie płynacej w kamiennym korycie. Po obu brzegach w tradycyjnych domach wiele sklepów z wyrobami rękodzielniczymi i mniej wartościowymi pamiatkami a przede wszystkim liczne restauracje (mehany), winiarnie, kafejki i sklepy z winem, miodem, konfiturami, wystawianymi przed sklep, na kilku straganach-wózkach doskonałe winogrona i figi, prosto z ogrodków.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik076.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik077.jpg

Kupujemy słoiczki, słoiki, butelki i zapełniamy nimi wszelkie wygospodarowane miejsca w kufrze. Nieodzowny spacer wzdłuż rzeki i po wąskich uliczkach ukazuje ciekawą, oryginalną architekturę domów na tle skał z miękkiego piaskowca zerodowanych w zaskakujące formy. Z tarasu zamkniętego i częściowo zrujnowanego kościoła św.Mikołaja już jest interesujący widok na miasteczko. Warto wdrapać się stromą scieżką na górę do najstarszej winiarni-piwnicy na degustację wina w grocie a można też przedłużyć spacer aż do monastyru w Rożen.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik078.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik079.jpg

jacky
04-02-2011, 00:14
http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.001.jpg
Oto postęp po bułgarsku[/IMG]
chyba mamy podobne świata widzenie...
przynajmniej w dziedzinie motoryzacyjnej...
http://i53.tinypic.com/29bnd6p.jpg
...
czyli nieśmiertelne łady, moskwicze ...

pixi
04-02-2011, 08:19
Prawie każdy dom oferuje kwatery, wysokość ceny adekwatna do wieku budynku, lepiej udać się główną szosą za park, za rzekę, Melniszkę, mniejsze domy, mniejszy komfort ale ceny przystępniejsze, 2-osobowy pokój z łazienką, balkonem, telewizorem można dostać za najwyżej 20 leva. Dawny kamping tu nie istnieje, ale wczesnym rankiem zauważyliśmy dwa namioty rozbite w parku nad rzeką, jednak szybko zwinięte (?).
Wieczorem miasteczko pełne jest spacerujacych i biesiadujących turystów do póżnej nocy (pyszne jadło, na 2 osoby od aperitifu do deseru + butelka wina = niecałe 30 lv).

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik080.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik081.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik082.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009Melnik083.jpg

pixi
04-02-2011, 08:29
Następnego dnia przez pół godziny jedziemy szosą te 7 km, z wielokrotnymi zatrzymaniami dla zrobienia zdjęć, poprzez dziwaczne, piramidalne formy górskie do Rożena, na placyku zaraz za tarasem kolejnej gospody, skręcamy w prawo do monastyru, przejeżdżając koło nowej cerkwi i grobu Jane Sandanskiego.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.084Rozen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.085Rozen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.086Rozen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.087Rozen.jpg

pixi
04-02-2011, 08:40
Monastyr Rożeński z XVI – XVIII w. usytuowany jest na zielonym wzgórzu i otoczony murem (otwarty od świtu do zmroku, wejście 2 lv). Wewnątrz, pośrodku stoi niewielka cerkiew z podcieniami, całkowicie pokryta freskami, otoczona piętrowymi zabudowaniami klasztornymi z pięknym ogrodem od tyłu. Różnorodne drzewa, kwitnące kwiaty stanowią oazę spokoju jaką tylko ortodoksyjni mnisi potrafią stworzyć.
Podziwiamy freski w mrocznym wnętrzu cerkwi, mamy szczęście, po kilku minutach przybywa wycieczka Włochów, mają zamówione specjalne oprowadzanie, mnich opowiada a bułgarska przewodniczka tłumaczy na włoski, tak że mamy okazję wysłuchać informacji w dwóch językach i lepiej zrozumieć.

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.088Rozen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.089Rozen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.090Rozen.jpg

http://pixiland.info/Bulgaria%20foto/BG.2009.091Rozen.jpg

Nasza bułgarska trasa dobiega końca. Przy szosie E-79 na południe od Sandanski są stragany z owocami i jarzynami „prosto z ogródka”, można też nabyć domową rakiję w plastikowych butelkach. Robimy zapasy, szczególnie wielkie ilości różnorodnej papryki, wyjątkowo tu taniej.
Opuszczamy gościnną Bułgarię przez Kułatę i wjeżdżamy do Grecji.