PDA

Zobacz pełną wersję : Tropem Hannibala



pixi
13-02-2011, 18:13
Hannibal kartagiński potrafił w III w.p.n.e. zorganizować samodzielnie wyprawę przez Europę do Rzymu, przyszło mi na myśl zorganizować samodzielnie wyprawę z Europy do Kartaginy i spenetrować okoliczne tereny, wiosna 2010 r. Hannibal przeprowadził swoje słonie przez zaśnieżone Alpy, wywołał drugą wojnę punicką i poniósł klęskę pod Zamą, nam wystarczy oglądać ośnieżone szczyty z samolotu, a przy dobrym przygotowaniu pewnie unikniemy „zamy”.

Szybko okazało się, że z „laste minute” przelot wypada około 2-ej w nocy, zakwaterowanie jest w „kombinacie turystycznym” daleko od miasta, na nielicznych i drogich „wycieczkach fakultatywnych” zwiedzanie trwa za krótko (a czekanie na spóźnialskich za długo) a na dodatek, my nie lubimy gdy ktoś organizuje nam program dnia, dyktuje godziny posiłków... i zamyka w trójkącie: hotel - restauracja - plaża (mało przydatna w marcu).

Przygotowania rozpoczęły się od internetowego wyszukania taniego przelotu i taniego hotelu w Hammamecie, w mieście, w drugiej połowie marca, na tydzień. Mając możliwość dowolnego wyboru terminu, po wielokrotnych symulacjach znajdujemy: hotel 3* Residence La Paix, pokój 2-osobowy z kątem kuchennym, łazienką, klimatyzacją i tarasem za 10,80 € za dobę. Znajdujemy też zniżkowy przelot linią regularną z możliwością wyboru godziny lotu na wybrany dzień.
Szybka opłata kartą kredytową, po kilku minutach już „przychodzi” bilet „elektroniczny” i potwierdzenie rezerwacji, które trzeba sobie wydrukować.
Potem zbieram wszelkie przydatne tam adresy, rozkłady jazdy, plany, godziny otwarcia zabytków, ceny i studiuję przewodniki.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(1).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(2).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(3).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(4).jpg

pixi
13-02-2011, 18:19
Dzień D – pewien marcowy wtorek. Jak zwykle czynności około lotowe, rozliczne kontrole zabierają wiecej czasu niż sam przelot. Lecimy nad Alpami, pięknie wyglądają białe, ostre szczyty, popołudniowe słońce podkreśla relief. Lądowanie na Tunis – Carthage z lekkim opóźnieniem ale kontynent zdobyty !
Szybko pospieszamy do kontroli, prawie biegiem po odbiór bagażu, w przelocie pobieramy pierwsze dinary z dystrybutora ustawionego przemyślnie w korytarzu niedaleko taśmociągu i wychodzimy na zewnątrz aeroportu, ponieważ po lewej od wyjścia, przy szosie już czeka bezpośredni, biało-czerwony autobus nr. 104 do Hamametu ( kurs tylko o godz.13.30 i o 18-ej, w sezonie są 4 kursy dziennie). Cena biletu (u kierowcy) wynosi 4 dinary i 100 milimów, zabawne ? (= 2,1525 € = 8,60 zł). Czas przejazdu 1 godz 15 min, to niecałe 100 km.

Jedziemy wzdłuż strefy zabudowy podmiejskiej do Tunisu, potem autostradą, zostawiając po prawej centrum i szybko jesteśmy za miastem. Przy drodze rosną eukaliptusy, szeregi opuncji, wielkie drzewiaste mimozy z naręczami gałęzi pokrytych żółtymi kulkami kwiatów ale też i drzewa iglaste, pejsaż uzupełniają gaje oliwne, winnice, jeszcze bezlistne i łąki pokryte żółto kwitnącym kwieciem wiosennym.
Jest jednak dość zimno, przez cały poprzedni tydzien padał tu deszcz o czym przypominają przydrożne kałuże. Przejeżdżamy przez niewysokie pasmo górskie, w dali na wsch. widać skalisty wyższy grzbiet, przypominający koguci grzebień i zaraz zapada zmrok.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(8).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(38).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(70).jpg

pixi
13-02-2011, 18:24
W Hammamecie taksówek jest pod dostatkiem i za umowione 4 dinary dojeżdżamy do naszego hotelu. Hotel ma inny adres a gdzie indziej fasadę i wejście....
Nasz pokój ma ze 30 m², 1 podwójne łóżko i jedno dodatkowe (małe dzieci śpią bezpłatnie), obszerny stół, taras ze stołem i 3 krzesełkami, wielką łazienkę z wanną, kącik kuchenny z lodówką i kilkoma naczyniami itp. Klimatyzację przez pierwsze trzy dni używamy w pozycji „grzanie”.
Wyposażenie jest minimalnie podstawowe ale wystarczające. Hotel ma 3 gwiazdki i choć nie mam wielkiego doświadczenia w takich noclegach, wydaje mi się że firmament europejski nie jest tak chojny i dałby mu najwyżej jedną. Pokój jest jednak odnowiony i czysty. Problem w tym, że ten sam pokój w sezonie kosztuje 6 razy więcej a nie sadzę aby był 6 razy bardziej komfortowy i lepiej wyposażony.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(7).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(6).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(5).jpg

Jest godz.19.30 i z wydrukowanym internetowym planem wyruszamy pieszo na wieczorne zapoznanie się z miastem. Do centrum mamy najwyżej 15 min, sklepy są jeszcze otwarte, restauracje zapraszają, robimy zakupy w supermarkiecie, wszystko jest bardzo tanie. Wino, piwo i alkohole kupuje się w dziale obok, zza bardzo wysokiej lady, bez możliwości bliższego obejrzenia butelki (w piątki nie sprzedaje się alkoholu). Z porozumieniem nie ma problemu, tu wszyscy mowią po francusku i większość napisów jest też i w tym języku.

Szczęśliwe przybycie świętujemy w barze winnym doskonałym muskatem z pobliskich winnic w Kelibia i wracając koło północy zagryzamy plackiem z chawarmą, mocno podsmarowanym pikantną harissą, kupionym w otwartym jeszcze ulicznym „fastfoodzie”. Miasto już śpi spokojne, sklepiki są pozamykane, przyświeca nam księżycowy „rogalik”, zupełnie poziomy.

pixi
13-02-2011, 18:59
Po nocy pełnej hałasu pracującej pompy (?), darcia się kocurów, przecież to marzec, świergolenia ptaszków o świcie, budzi nas słońce, pomiędzy połyskującymi liśćmi palm prześwieca morze – uświadamiamy sobie że jesteśmy na wakacjach i to w Afryce !

Po spokojnym śniadanku rozpatrujemy możliwość wynajęcia samochodu; cztery kolejne wypożyczalnie proponują to samo, po 50 dinarów za dzień, tłumaczą że mniejszych, tańszych samochodów już nie mają, to i tak taniej niż w internecie i rezerwujemy Polo na następny ranek.
Dziś jedziemy autobusem nr. 105 do Tunisu za 3,970 dinara/osobę, na dworzec centralny Bab Alioua, stąd jest tramwaj nr. 1 lub 6 przez Pl. Barcelona (z dworcem kolejowym) do stacji kolejki podmiejskiej Tunis Marine, w kierunku Kartaginy.
Na dziś przewidujemy jednak muzeum Bardo z salami pełnymi pięknych mozaik. Przesiadka na pl.Barcelony na linię nr. 4 (bilety kupuje się za każdym razem w kiosku na przystanku, po 300 milimów/osobę). Jedziemy dość długo, w tłoku, 6-ciowagonikowym przegubowym zielonym tramwajem, bardziej przypominającym metro. Potem jeszcze trzeba iść kawałek na piechotę, dzielnica jakaś niekomercjalna, zaledwie kafejka i bar ale mają doskonałe, olbrzymie, tanie (po 3,500 dinara) pizze.

Wejście do muzeum przez teren budowy, cena biletu 8 dinarów plus 1 dinar za fotografowanie. Szkoda że „zapomnieli” poinformować, że ponad 60 % sal jest niedostępnych z powodu remontu... a Muzeum Bardo było najmocniejszym punktem naszego programu, właściwie do niego tu jechaliśmy.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(9).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(15).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(14).jpg

pixi
13-02-2011, 19:00
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(10).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(11).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(12).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(13).jpg

Potem robimy spacer po centralnej, szerokiej aterii miejskiej imienia prezydenta Habib Burgiba, bardzo tu europejsko, nowocześnie, ładne sklepy, pełno kafejek na szerokich chodnikach, fontanna przy wieży zegarowej i tylko palmy przypominają że jesteśmy w Afryce. Zaglądamy na medinę, trudno przeciskać się wąskimi uliczkami pomiędzy sklepikami i w tłumie przechodniów.
Znowu tramwajem, autobusem wracamy do Hammametu, tu medina jest znacznie przyjemniesza, spokojniejsza. Wieczorem jemy w restauracji, rybę można sobie wybrać z olbrzymiej tacy prezentującej efekt dzisiejszego połowu. Miejscowe wino bez ograniczeń.

pixi
13-02-2011, 19:07
W czwartek odbieramy samochód, (trochę poobijany, kufer się blokuje, drzwi kiepsko zamykają, bak pusty, na liczniku dobrze ponad 100.000 km) i jedziemy do Kairouanu (około 100 km) aby zwiedzić słynny meczet przed końcem tygodnia (otwarty codzień do 14-ej, w piątek już tylko do 12-ej).
Autostrada w kierunku Sousse jest prawie pusta, skończyły się gaje oliwne, po prawej na horyzoncie górki po lewej zupełnie płasko. Bramka, płacimy 900 milimów i zjazd na inną drogę, roślinność szybko zanika i pozostają tylko nędzne kępki trawy skubane przez żarłoczne barany, pilnowane przez pasterzy w długich kapotach z ciemnej wełny, z kapturem. Rzadkie drzewa przydrożne to eukaliptusy i tamaryszki, przejeżdżamy przez strefę podmokłą, raj dla ptaków, na małych krzaczkach każda gałązka wykorzystana jest na gniazdo, a liczne bocianie gniazda usadowiły się na słupach elektrycznych.

Do centrum Kairouanu prowadzi szeroka aleja wjazdowa, udekorowana sznurami czerwonych chorągiewek, transparentów i licznymi portretami przezydenta bo jutro jest święto 54 rocznicy niepodległości a po jutrze - święto młodzieży. Taka dekoracja przywołuje pewne obrazy z pamięci.... Na rondzie z daleka widać duże, niebieskie postacie niby ludzkie ale o zwierzęcych głowach z wielkimi uszami – to stylizowane fenki, pieski pustynne, tu zwane labib, które służą jako symbol kampanii czystości: „nie zaśmiecajmy Tunezji, nie rzucajcie śmieci byle gdzie”.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(16).jpg

Kairouan to święte miejsce dla wyznawców islamu; 7 tutejszych pielgrzymek równa się jednej do Mekki. Parkujemy na placu z tyłu meczetu z IX w. o surowych, ceglanych, wysokich murach, pełniącego wtedy również rolę cytadeli. Obchodzimy wokół i tu nagle... otwarta brama aby przepuścić grubą rurę, wijacą się jak czarny wąż, wchodzimy... i dopiero na środku dziedzińca orientujemy się że weszlismy „na gapę”, omijając kasę...i zostajemy.
Dziedziniec olbrzymi z podcieniami na kolumnach pozyskanych z ruin budowli rzymskich, kwadratowa ceglana wieża minaretu malowniczo rysuje się na tle bardzo niebieskiego nieba, na środku, na podeście ze schodkami jest zegar słoneczny ze skomplikowanymi rysunkami i napisami po arabsku. Sala modlitw jest niedostępna dla „niewiernych” ale drzwi są szeroko otwarte, można podziwiać szeregi kolumn podtrzymujących łuki sklepienia, jest ich 288, w głębi mihrab dekorowany fajansowymi kafelkami a dołem wspaniałe, kolorowe dywany.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(19).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(18).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(17).jpg

pixi
13-02-2011, 19:10
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(21).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(20).jpg

Wychodzimy już właściwymi drzwiami na spacer po medinie, otoczonej płowymi ceglanymi murami. Z bielą ścian domów przyjemnie kontrastują niebieskie drzwi, okna, metalowe fantazyjne kraty, kafelkowe obramowania.

Na medinie, na suku, liczni młodsi i starsi chłopcy improwizują się przewodnikami, proponując zaprowadzić nas do zabytkowego obiektu (znamy to, skorzystamy, a potem oni zażądają monety), sprzedawcy ciągną do każdego sklepiku; rozmawiamy po polsku co mocno studzi ich zapał, stajemy się „dzicy i nietykalni”. Zwiedzamy sobie spokojnie z książkowym przewodnikiem i notatkami w ręku.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(22).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(23).jpg

pixi
13-02-2011, 19:19
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(24).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(25).jpg

Najoryginalniejszą atrakcją jest stara studnia, noria Bir Baruta, strome schodki prowadzą na piętro, gdzie w kółko chodzi wielbłąd, napedzając koło wodne. Dziś jest to już tylko turystyczna atrakcja i kafejka.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(26).jpg

Na północy miasta znajdują się dawne baseny z czasów dynastii Aglabidów, magazynujące wodę dla ludności, doprowadzaną akweduktem. Pozostały 4 z 14, obecnie też są wypełnione wodą ale z dużym procentem śmieci a park wokół stanowi miejsce spacerów i pikników.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(27).jpg

pixi
13-02-2011, 19:22
Najbardziej islamski zabytek to mauzoleum z XV-XVII w. z grobowcem Sidi Sahiba, towarzysza Mahometa, (na płn-zach. od mediny, na obrzeżu miasta). Za białym wysokim murem jest obszerny dziedziniec z minaretem, dalej przejście systemem sal i korytarzy, o ścianach pokrytych stiukiem i dekoracyjnymi, fajansowymi kafelkami na następny, mniejszy dziedziniec z ozdobnymi podcieniami. Do sali pod kopułą mogą wejść już tylko wyznawcy islamu, po zdjęciu butów a panie muszą jeszcze założyć chustę na głowę.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(29).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(30).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(28).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(33).jpg

pixi
13-02-2011, 19:26
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(31).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(32).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(34).jpg

Darujemy sobie muzeum dywanów, zakupy, ponieważ wielki supermarkiet przy medinie, na ul.Mahdia jest w przebudowie na jeszcze większy i po błądzeniu po mieście bo tu wszystkie ulice mają tabliczki po arabsku, jeśli w ogóle mają, opuszczamy Kairouan.

pixi
14-02-2011, 08:22
Wracamy tą samą drogą, osiedla są małe i nieliczne, przy drodze zwracają uwagę ekspozycje olbrzymich glinianych waz i dzbanów w bardzo krzyczących kolorach, format absolutnie nie kieszonkowy, nawet nie walizkowy, nie kupujemy. Są też budki - sklepiki rzeźników; do zakupu zachęca wywieszona głowa sprzedawanego zwierzaka, są to... wielbłądy! Obok na trawie w rowie pasie się „zapas towaru”. Kupujemy ładny kawałek z udźca, wyglądem przypomina cielęcinę, po 12 dinarów/kg.
Resztę zakupów robimy dalej, w miasteczku rozłożonym po obu stronach szosy bo nie wjedżamy już na autostradę.
Na kolację pichcimy w naszym dwugarnkowym kąciku kuchennym kuskus z wielbłąda z lokalnymi jarzynami, przyprawami – wychodzi pycha !

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(35).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(36).jpg

Co piątek jest wielki targ jarmark w Nabeulu, to tylko 17 km na pn. od Hammametu i na naszej trasie objazdu przylądka Cap Bon. Jedziemy brzegiem morza, szeroka plaża z białym piaskiem, po drugiej stronie nieprzerwany ciąg białych hoteli i willi, słońce mocno przygrzewa ale lodowaty wiatr skutecznie chłodzi. W Nabeulu tłok na jezdniach, tłok na chodnikach, autokary wycieczkowe próbują się przepchać pomiędzy taksówkami na ulicach, trudno zaparkować.
Nabeul, położony wśrod pomarańczowych gajów wyraźnie chce być stolicą pomarańczy, które widać tu na każdym kroku. Suk jest za bramą na jednej z głównych ulic Habib Thameur i jej przedłużeniu, Farhat Hached. Pełno tu sklepów z wymyślną ceramiką, wyrobami ze skóry, odzieżą szytą w Tunezji na zamówienie firm europejskich i wszędzie królują sklepy z kapciami „babusz”.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(37).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(43).jpg

Ceny to osobna sprawa, parę skórzanych, wyszywanych, ozdobnych babusz na gumie można z początkowej, wywoławczej 85 dinarów kupić, po targu, za 15 dinarów, inne wyroby skórzane podobnie. Są już jednak sklepy afiszujące stałe ceny, zupełnie rozsądne, o ceramikę też już nie trzeba się targować a dżinsy są równo po 22 dinary.
Być może sprzedawcy stracili cierpliwość do opornych klientów ?

pixi
14-02-2011, 08:25
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(39).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(40).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(42).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(41).jpg

Po zakupach kontunuujemy podróż pośród gajów oliwnych, pomarańczowych, winnic i poletek jarzynowych, na niektórych widać oracza za pługiem ciągniętym przez muła. Właśnie jest zbiór olbrzymich bulw koprów włoskich zwożonych razem z długimi łodygami na przeładowanych ponad miarę ciężarówkach. Są też pastwiska, na nich częściej krowy niż barany.

pixi
14-02-2011, 08:32
W południe przegryzamy pizzę w małej knajpce w Kelibia, tak wielką że wystarcza jedna na dwie osoby. Przy sąsiednim stoliku zasiada piątka Francuzów, przyjechali mikrobusem z lokalnym kierowcą. I dobrze się składa, ruszamy zaraz za nimi, słusznie podejrzewając że ich kierowca wie jak przejechać przez medinę i trafić do ruin punickiego miasta w Kerkouene z VI w.p.n.e. zniszczonego przez Rzymian. Bilety po 5 dinarów/osobę + 1 za fotografowanie, jak zwykle.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(44).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(45).jpg

Teren wykopalisk jest bardzo rozległy, trudno dokładnie wyobrazić sobie te domy ogladając jedynie przyziemia ale wszędzie rzucają się w oczy, doskonale zachowane wanny „na siedząco” w różowym kolorze i sprytny system doprowadzania wody i odprowadzania zużytej. Jest to jedyne miasto punickie na ruinach którego nigdy nie budowano później i dlatego tak cenne dla historyków, 2/3 ruin czekają jeszcze na badaczy.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(47).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(48).jpg

pixi
14-02-2011, 08:36
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(46).jpg

Dalej wspinamy się pod górę na szczyt półwyspu Cap Bon pod latarnię morską figurującą na słynnych tubkach z harissą a tu nie widać żadnej latarni a sam szczyt jest niedostępny, to tereny militarno-przekaźnikowe.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(49).jpg

Wracając, błądzimy trochę po małych miasteczkach, drogowskazów tu nie ma żadnych. Zatrzymujemy się na zakupy ale właściciel sklepiku, zostawił wszystko otwarte, zaraz wróci, wyskoczył tylko na wieczorną modlitwę do meczetu. Udaje nam się kupić baraninę (w cenie wielbłądziny), mergezki i piękne, olbrzymie, soczyste pomarańcze, po 1dinar 800 milimów za kg.
Jakoś trafiamy na autostradę i wracamy do hotelu.

Nasz hotel jest skromny ale w mieście, w części willowej, chcemy niemniej rzucić okiem na być może utracony „raj last minute” czyli zespół turystyczno-hotelowy na 30 tys miejsc w Hammamet Yasmine, 10 km na pd. Jest to długie skupisko wielopiętrowych hoteli ze szlabanami i policją na wjeździe, wybudowane wzdłuż plaży przy nadmorskiej, szerokiej, wysadzanej palmami aleji i drugiej rownoległej. Wszędzie sklepy głównie z eksportową odzieżą i z pamiątkami, bary, jeden supermarkiet, towary raczej dla personelu hoteli bo tu turysta ma wszystko zapewnione.
Do rozrywki jest też ******, liczne bary, sztuczne lodowisko, parki atrakcji m.in. Carthageland a nawet sztuczna medina z prawdziwymi sklepikami. Ceny wszędzie wyższe niż w mieście. Jeżeli już jednak ktoś bardzo chce wyjrzeć za bramy tego raju to jest autobus nr. 115 do Nabeulu przez Hammmamet co pół godziny, małe elektryczne kolejki i oczywiście taksówki.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(50).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(51).jpg

pixi
14-02-2011, 08:39
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(54).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(53).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(52).jpg

Na dzisiaj planujemy wyjazd do Dougga, dawnego miasta nubijskiego, zdobytego przez Rzymian w 46 r.p.n.e. i przez nich rozbudowanego w II w., największego kiedyś w Tunezji a zrujnowanego najazdem Wandali. Mamy do przejechania około 180 km na zachód, znowu przez gaje oliwne, zielone pola, przecinamy to niewysokie pasmo górskie porośnięte lasem, droga jest w przebudowie i w trakcie poszerzania, kurz okropny i błoto.
Zbliżamy się do Zaghouanu, z daleka widać wysoki do 1295 m skalny masyw, u jego stóp rozłożyło się białe miasto. Na skrzyżowaniu jest targ warzywny, duży wybór pomarańczy, pomidorów i oczywiście te wielkie bulwy kopru włoskiego.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(55).jpg

pixi
14-02-2011, 08:46
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(56).jpg

W El Fahs, targ jest jeszcze większy choć miasto mniejsze, tłum, staragny i samochody blokują ruch uliczny, posuwamy się pomalutku. Zaraz za miastem przejeżdżamy przez most na rzece Oued Kebir (Wielka Rzeka), pierwsza z korytem wypełnionym wodą, poprzednie były suche. Odtąd towarzyszy nam jednotorowa linia kolejowa, szyny jeszcze błyszczą ale pociągu nie widać. Krajobraz przedstawia dość płaską równinę, pokrytą zielonymi uprawnymi polami.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(57).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(58).jpg

Niestety nie jest tu zbyt czysto, jak wszędzie zresztą, wzdłuż drogi walają się resztki różnych opakowań, na krzakach powiewają plastikowe torebki, które wiatr roznosi na pola, ten uboczny efekt modernizacji widać szczególnie koło miast.
Za El Aroussa już góry znaczą horyzont, droga skręca na południe. Jest to dobra szosa z szerokimi poboczami, właśnie odnowiona, brak tylko wyraźnego oznakowania białymi pasami. Brak drogowskazów a jeśli już są to nigdy nie podają odległości, za to wszędzie są ronda na francuską modę.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(59).jpg

Mijamy Gaafour, jakieś skrzyżowania, wreszczcie jest drogowskaz na Teboursouk, bo to jest droga do Tunisu i zajeżdżamy do ruin Douggi od południa. Poranne mgły ustapiły miejsca słońcu, mamy niebieskie niebo, robi się bardzo ciepło, wręcz gorąco.

pixi
14-02-2011, 08:50
Wstęp na teren wykopalisk w Dugga jest po 5 dinarów/osobę + 1 dinar za fotografowanie. Zwiedzać zaczynamy od... zabytkowych, starożytnych toalet publicznych, oczko koło oczka, umieszczone na 25 metrowym kamiennym łuku, wygląda że nie było ścianek działowych...., na środku pozostały kolumny pewnie potrzymujące zadachenie. Starożytni Rzymianie dbali o czystość miast.
Powyżej są termy, jeszcze stoją niektóre mury i posadzki mają fragmenty mozaik. Tu robimy sobie piknik z przywiezionych wiktuałów (nieodzowne jaja na twardo), ponieważ na miejscu nie ma barów ani restauracji, są dopiero w Teboursouku.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(60).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(61).jpg

Podchodzimy pod górę ulicami brukowanymi wielkiemi płytami kamiennymi, dziwnie na ukos, aby było ładniej czy może na zboczu góry taka ulica była bardziej stabilna i nie „zjeżdżała” ? Domy po prawej, domy po lewej, obszerne z dziedzińcami, schodkami, licznymi pomieszczeniami, znowu toalety publiczne, na 12 oczek, tym razem zachowała się umywalka i mozaikowa posadzka. Inne termy, jeszcze większe i lepiej zachowane, są nawet sklepienia, obok „centrum kulturalne” ze świątynią, teatrem.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(62).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(63).jpg

pixi
14-02-2011, 08:54
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(64).jpg

Na szczycie wzgórza rozłożył się kapitol z II w. Imponująca światynia triady: Jupiter, Junona i Minerwa (prawie niezniszczona upływem czasu), poprzedzona wielkiemi schodami dominuje rozległe forum z jednej strony i dodany potem pólkolisty plac z drugiej strony. W pobliżu są jeszcze świątynia Saturna, Merkurego, nieco dalej Junony i inne mniejsze.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(68).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(65).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(66).jpg

pixi
14-02-2011, 08:58
Od północy, wykorzystując strome zbocze wybudowano teatr z 2-piętrową sceną z kolumnami. Od tej północnej strony jest główne wejście na teren zabytków.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(67).jpg

Z okresu nubijskiego zachowało się tylko mauzoleum władcy Massinissa z II w.p.n.e.
Na tak rozległym terenie miasta badacze mają jeszcze dużo pracy na wiele lat.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(69).jpg

Przekraczamy bramę jako ostatni, niezadowolony strażnik podzwania kluczami. Jedziemy do Teboursouku na kawę, wszystkie kafejki są typowo męskie, liczne stoliki, ustawione wprost na chodniku, oblężone przez starszych panów w tradycyjnych strojach i młodszych, ubranych po europejsku. Kobiety, znacznie mniej liczne, przechadzają się jedynie po ulicach w grupach, tylko bardzo nieliczne noszą chusty na głowach. Takie obrazki widzieliśmy już w mijanych osadach ale tutaj ten widok jest spotęgowany ilością kafejek i ich gości i zaskakujący jak na miasto położone blisko obiektu odwiedzanego przez turystów.
Kawiarnię znajdujemy dopiero przy wyjeździe z miasta, na swego rodzaju obwodnicy, bez drogowskazów, jak zwykle.

Wracamy tę samą drogą, noc zapada szybko, teraz brak białych pasów na szosie ostro daje się we znaki, a w mijanych osadach przechodnie i rowerzyści zachowują się jakby ruch na szosie nie istniał, jest to bardzo niebezpieczne i uniemożliwia szybszą jazdę.
Na dodatek zatrzymuje nas policja, to już nie pierwszy raz, ale dotąd życzyli nam tylko szerokiej drogi (tu samochody z wypożyczalni mają inne, niebieskie tablice) a teraz czepiają się świateł (jedna żarówka się przepaliła). Tłumaczenie że to auto wypożyczone nie pomaga i domagają się zapłacenia mandatu za 20 dinarów, kategoryczny opór z naszej strony przerywa nagły przejazd innego auta, policjanci rzucają nam nasze papiery i wyruszają w pościg za tamtym. Opuszczeni na szosie, czekamy chwilę i ...objeżdżamy. Trafiamy na nich znowu kilka kilometrów dalej ale już nas nie zatrzymują.

pixi
14-02-2011, 09:03
Następnego dnia rano, zdajemy samochód, pracownik biura odbiera kluczyki w hotelu, nawet nie sprawdzając, może obejrzał auto na parkingu przed wejściem do recepcji ?

Pozostaje jechać autobusem do Tunisu, dalej tramwajem i kolejką TGM do Kartaginy. Dziś jest niedziela i tłum na ulicach mniejszy ale nie w kolejce, która zawozi mieszkańców na nadmorski, wiosenny spacer. Bilet kupuje się w kiosku na stacji, kosztuje zależnie od trasy, kilkast milimów (ważny jest 1 godz. a więc nie można kupić na całą trasę i robić przerwy na zwiedzanie kolejnych obiektów).

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(71).jpg

Zabytki starożytnej Kartaginy znajdują się w kilku punktach nowoczesnego miasta. Bilet za 9 dinarów/osobę (ważny 1 dzień) kupuje się przy wejściu do któregokolwiek z nich na zwiedzanie całości. Wysiadamy na stacji Salammbo i zaczynamy od Tofetu, sanktuarium punickiej bogini Tanit i starego cmentarzyska małych dzieci o dziwnych, niedużych stellach, stawianych na urnach z prochami.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(72).jpg

Ulica Hannibala prowadzi do dawnego portu militarnego – okrągłego basenu wodnego z wyspą pośrodku i tak to wygląda teraz. Po instalacjach portowych, schronach na triery nie ma śladu. Z niedalekiej bazyliki Dermech pozostały same ruiny pozwalające jedynie odczytać plan budowli. Ocalałe mozaiki są w pawilonie muzealnym obok.

pixi
14-02-2011, 09:06
Podążamy kolejką do stacji Hannibal, najważniejsze obiekty znajdują się w pobliżu. Szeroka asfaltowa aleja prowadzi pod górę do muzeum i akropolu punickiego z IX w.p.n.e. na zboczu Byrsa. Ze wzgórza widać dokładnie ulice dzielnicy punickiej i zarysy domów mieszkalnych.
Muzeum obok eksponuje obiekty znalezione na miejscu oraz wiele mozaik, wmurowanych w mury w ogrodzie. Punicka Kartagina przeżywająca apogeum rozwoju w IV i III w.p.n.e. zniszczona została ostatecznie w 2 poł. II w. przez wojska rzymskie. I to na jej ruinach Cezar i August wybudowali nowe miasto o ambicjach metropoli afrykańskiej, zniszczone w V w. przez Wandali. Kolumny i marmurowe bloki posłużyły potem Arabom do konstrukcji Tunisu.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(73).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(74).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(76).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(77).jpg

pixi
14-02-2011, 10:09
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(75).jpg

Od strony wschodniej wzgórza, na wybrzeżu są widoczne resztki dzielnicy punickiej Magon i pozostałości konstrukcji rzymskich a przede wszystkim bardzo monumentalne termy Antonina. Przywrócone do pionu wysokie kolumny, fragmenty sklepień leżące na ziemi, rzeźbione bloki tworzą malowniczą scenerię w zniżającym się słońcu. Powyżej, w drzewach kryją się ruiny kilku bazylik chrześcijańskich z mozaikami.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(79).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(80).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(78).jpg

Zaskakuje widok żolnierzy z bronią wewnątrz terenu ale tuż obok jest pałac przezydencki, wyraźnie dobrze pilnowany. Jest jeszcze dzielnica rzymska z teatrem, willami bogaczy na wzgórzu, teatrem i odeonem. Wczesne zamknięcie zabytków o tej porze roku (godz. 17) nie pozwala nam na obejrzenie wszystkich.

pixi
14-02-2011, 10:12
Poźnym popołudniem, znowu kolejką dojeżdżamy do Sidi Bou Said, malowniczego i bardzo turystycznego miasteczka na cyplu. Tu obowiazują głównie dwa kolory; biały dla ścian budynków i niebieski dla bram, okien, wykuszy, krat. Przy głównej ulicy i kilku bocznych, liczne sklepy z kolorowymi wyrobami skórzanymi, ceramiką, tkaninami, kilimami kontrastują z bielą murów.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(86).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(81).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(82).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(83).jpg

pixi
14-02-2011, 10:15
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(85).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(84).jpg

Idziemy na wysoki skraj cypla, za niebieską bramką, całe zbocze zajmują tarasy kafejki „Cafe des Delices”. Niebieskie barierki, niebieskie stoliki i ławy, nakryte niebiesko-granatowo-żółtymi kilimami, schodzą aż do portu jachtowego. Dziś, niedzielnych gości tu bardzo wiele, niektórzy palą nargile, z nich unosi się słodkawy zapach. Trudno w takiej scenerii odmowić sobie kawy, mimo że kosztuje 6 dinarów. Zachodzimy jeszcze na szczyt pod latarnię morską i cmentarz, skąd jest rozległy widok na morze i dwie wyspy; dużą Zembrę i malutką Zembrettę.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(87).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(88).jpg

Wieczorem wracamy do Hammametu kolejką TGM i ostatnim autobusem, który na dodatek ma półgodzinne opóźnienie z powodu wieczornych korków.

pixi
14-02-2011, 10:20
Ostatnie dwa dni pozostajemy w Hammamecie, spacerujemy po mieście; wzdłuż plaży od murów mediny na północny jego kraniec prowadzi przyjemna brukowana biało-niebieska promenada pod fantazyjnymi ażurowymi daszkami, ozdobiona kolorowymi kafelkami i z licznymi ławkami. Wokół palmy, agawy, widok na pustą teraz jeszcze plażę i lekko falujące morze.
Po drugiej stronie murów mediny, w szerokiej zatoce „wygrzewają się” na piasku różnokolorowe łódki rybaków, niektóre zadbane, często wypływające na połów, właśnie jedna powraca, inne już w formie szkieletów na wpół zasypanych piaskiem.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(89).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(90).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(91).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(92).jpg

pixi
14-02-2011, 10:26
Po posiłku z tych doskonałych placków z chawarmą idziemy na południe brzegiem morza, boso brodząc w dość zimnej wodzie. Plaża jest szeroka, coraz szersza, mijamy kolejne bary, pola parasoli i leżaków już powystawianych przez kolejne hotele. Turystów niewielu, jest to raczej okres wyjazdów seniorów, większość barów dopiero robi wiosenne porządki i malowania. Po plaży jednak przechadza się odświętnie wystrojony wielbłąd, gotowy do przejażdżki lub do fotografii, do czego ostro zachęca jego właściciel, jest też sprzedawca dywanów.
Dochodzimy do metalowego, wysokiego ogrodzenia, to Pupput, ruiny niewielkiego miasta rzymskiego. Archeologowie odkopali fragmenty term, kilku domów, odkryli kilka mozaik. Wejście na teren znajduje się od strony szosy a nie morza, cena 5 dinarów/osobę.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(95).jpg

Wracamy autobusem linii 115, długim przegubowcem (wejście tyłem, bilety u konduktora).
W hotelu, przygotowujemy kolację z duszonych kurzych udek i resztek produktów lokalnych z tutejszymi przyprawami. Pijemy aperitif na tarasie gdy dobiega nas śpiewny głos muezina z minaretu meczetu na medinie, wzywający na wieczorną modlitwę. Tego śpiewu będzie mi na pewno brakować w naszej zimnej Europie, przez pierwsze dni po powrocie...

W dzień wyjazdu jeszcze wchodzimy do kasby, wejście płatne po 5 dinarów/osobę ale warte jedynie dla ładnego widoku z jej murów. Spacerujemy po medinie, ostatnie zdjęcia, ostatnie zakupy ceramiki, te inne zakupy; rodzynków, wędzonych migdałów, oliwek i przypraw zrobiliśmy wczoraj wieczorem.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(96).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(97).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(94).jpg

pixi
14-02-2011, 10:34
http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(98).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(99).jpg

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(100).jpg

Taksówką, utargowaną na 3 dinary podjeżdżamy na przystanek autobusu, po wykupieniu biletów zostaje nam... 300 milimów, czyli jakieś 65 gr.

Żegna nas wszechobecny na portretach Ben Ali.
Wieczorny przelot odbywa się już bez żadnych niespodzianek.

http://pixiland.info/Tunezja%20foto/Tunezja2010%20(93).jpg

ZaaaaK
06-11-2012, 21:11
(...)Żegna nas wszechobecny na portretach Ben Ali.

ciekawe kto teraz żegna ... wspomnieniu wróć;)
Tunezja jest super, opisałem kiedyś na travelforum moją listopadową podróż poślubną, właśnie sobie przeczytałem Twoją relację i mi się słodko na duszy zrobiło ...
Mam nadzieję że jeszcze tam wrócę a moje nowe wodne hobby w tym nie przeszkodzi:blush:

jacky
06-11-2012, 21:23
Tunezja jest super, opisałem kiedyś moją listopadową podróż poślubną,

Mam nadzieję że jeszcze tam wrócę ...

co to - kolejna podróż poślubna na horyzoncie ?


:laugh::laugh:

ZaaaaK
06-11-2012, 21:55
co to - kolejna podróż poślubna na horyzoncie ?
:laugh::laugh:

czemu nie, ludzie odnawiają śluby po kilkunastu/kilkudziesięciu latach ... czemu nie miałbym sobie jeszcze raz nie pojechać w podróż poślubną..:lol:

Fila
07-11-2012, 03:44
czemu nie, ludzie odnawiają śluby po kilkunastu/kilkudziesięciu latach ... czemu nie miałbym sobie jeszcze raz nie pojechać w podróż poślubną..:lol:

Tata mówi, że kobitę trzeba trzymać w domu krótko.

Rok, góra dwa lata :wink:


Nie wiem tylko co na to mama.

pixi
07-11-2012, 07:57
Tata mówi, że kobitę trzeba trzymać w domu krótko....

Owszem, krotko, przy zebach bo sie znarowi.

Ale co to ma wspolnego z Tunezja ?

A no wlasnie - warto tam pojechac w podroz poslubna lub nie. I uwaga na kobitki bo Tunezyjczyk czycha ...

ZaaaaK
10-11-2012, 14:03
...
I uwaga na kobitki bo Tunezyjczyk czycha ...

no właśnie ... ciekawe co u Markizy...
można by ją na to forum zwerbować, nie ma Dubaja to nie będzie się obrażać...;)

pixi
10-11-2012, 16:34
no właśnie ... ciekawe co u Markizy...

A no wlasnie, ciekawe co sie dzieje nowego u Markizy, po tylu latach milczenia ?
Jak ja "zwerbowac" gdy nie ma kontaktu ?
Dubaj sie nie obrazal ani nie urazal ani jej nie krytykowal. On tylko realnie wyobrazal sobie jak takie wakacyjne historie sie koncza. I slusznie, sadzac po zniknieciu Markizy ... i scherii i innych...

jacky
10-11-2012, 19:39
A ... [...]... sadzac po zniknieciu Markizy ... i scherii i innych...

zmienić tytuł wątku na "Tropem Kanibala" ...:w00t:... :laugh: