-
-
http://pixiland.info/w17/w17gr059.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr061.jpg
Walka człowieka z łabędziem
http://pixiland.info/w17/w17gr062.jpg
Pomiędzy stellami nagrobnymi jedna jest wyjątkowa; pokazuje instrument muzyczny, zwany nabilium –(nabla) – rodzaj harfy wodnej z klafiszami.
http://pixiland.info/w17/w17gr063.jpg
-
-
Potem idziemy na teren antycznego sanktuarium zorganizowany w formie cienistego parku. Teren jest częściowo podmokły i kolejne sanktuaria (Demeter, Isis, Zeusa) dostępne są do zwiedzania przez kilka pomostów. Zabawnie wyglądają wyeksponowane w soczystej trawie, figlarnie skryte w zaroślach małe figurki obok porozrzucanych wielkich cylindrów potężnych kolumn i bloków kamiennych ze zburzonych świątyń.
http://pixiland.info/w17/w17gr068.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr067.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr070.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr071.jpg
-
http://pixiland.info/w17/w17gr072.jpg
Tyle tylko zostało z rzymskiego reatru
http://pixiland.info/w17/w17gr073.jpg
Przechodzimy bardziej na północ, na teren starożytnego miasta zamkniętego prostokątem masywnych murów bardzo dobrze zachowanych. Pierwszym obiektem przy głównej ulicy są łaźnie rzymskie, a naprzeciwko odeon. Moją uwagę zwraca mniejszy obiekt na planie prostokąta z systemem dziwnych otworów wzdłuż dłuższego boku – to ówczesna toaleta publiczna, miejsce spotkań towarzyskich gdyż przepierzenia wtedy nie istniały...
Odremontowany odeon
http://pixiland.info/w17/w17gr075.jpg
Miejska toaleta
http://pixiland.info/w17/w17gr074.jpg
-
Łaźnie są olbrzymie, doskonale widać zrekonstruowany system rozprowadzania ciepłego powietrza krążącego pod kafelkową posadzką : to te ceglane słupki. Z wystroju łaźni zachowało się jedynie kilka mozaik odsłanianych w miarę postępu prac archeologów.
http://pixiland.info/w17/w17gr076.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr077.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr078.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr079.jpg
-
Przy głównej ulicy w trakcie niedawnych prac odkryto ściane jakiegoś ważnego budynku zdobioną plaskorzeźbami tarcz i pancerzy.
http://pixiland.info/w17/w17gr082.jpg
Inną ulicą wykładaną wielkimi płytami kamiennymi dochodzimy do willi Dionizosa ; to nie Dionizos w niej urzędował a jedynie bogaty patrycjusz a nazwa pochodzi od pięknej mozaiki z podobizną boga.
http://pixiland.info/w17/w17gr083.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr080.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr081.jpg
Jest jeszcze muzeum eksponujące wspaniałe mozaiki ale zabrakło nam czasu aby je obejrzeć.
-
Makrygialos to dobre miejsce na etapowy przystanek w podróży ale choć widać stąd Olimp greccy bogowie poskąpili uroku okolicy.
http://pixiland.info/w17/w17gr069.jpg
Żółty, drobny piasek, ciepła, dość płytka woda, widok na rzędy kolorowych beczek na morzu i nieprzerwanie uwijające się pomiędzy nimi małe stateczki zbierające dojrzewające na długich sznurach omułki okazuje się jednak dość nużący.
Zew przygody popycha nas na południe, w region zwany Tessalią, aż za Volos. Po prawie 200 km zjeżdżamy na brzeg zatoki Pagastikos do małej osady Sourpi z widokiem na półwysep Pelion, od którego dzieli nas tylko cieśnina Trikeryjska.
http://pixiland.info/w17/w17gr084.jpg
Pogoda jest nieszczególna, chmur trochę tylko ale coś szarego, nieuchwytnego, niepokojącego wisi w powietrzu. Pod wieczór niebo jest już bardzo zachmurzone, wręcz sine aż po horyzont. Rozstawiamy namiot na brzegu powyżej kamienistej małej, plaży pod sosną obok dużego karawanu, zanosi się na burzę. Niebawem już widać ogniste słupy wyładowań atmosferycznych na morzu, nadchodzą od Volos. Obserwujemy piękny spektakl pijąc już trzeci kieliszek aperitifu i czekamy... ominie nas czy zaczepi ? I zaczęło się, deszcz lunął nagle, niespodziewanie z olbrzymią siłą, popędzany bardzo silnym wiatrem. Trzymamy maszty namiotu aby nie popękały przyginane do ziemi a sami trzymamy się krzeseł i stołu które mają ochotę odfrunąć. Wichura rozpłaszcza nas, przykleja tropik namiotu do naszych pleców, na dodatek ilość wylewającej się z chmur wody jest tak duża, że wysuszona ziemia nie nadąża jej wchłonąć i powoli zaczyna nam się robić bajorko w przedsionku namiotu i ... woda przybiera.
Teraz wiemy dlaczego wieczorem przy plaży zastaliśmy tylko jeden pusty karawan... Grecy wiedzieli na co się zanosi i odjechali a my nieświadomie wpadliśmy w ręce rozszalałemu Eolowi. Po 2 godzinach nawalnica nareszcie odchodzi zostawiając głębokie, błotniste kałuże i mgliste, wilgotne zawoje na górach otulając je całkowicie. Dopiero o północy możemy wyjść z namiotu i upitrasić jakąś kolację.
Gdy ziemia i namiot obeschły a słońce osiągnęło zenit, zjedliśmy tradycyjną sałatkę i pojechaliśmy do portu w Glifa aby popłynąć statkiem na wyspę Evia. Statek miał na imię ... Eolos.
http://pixiland.info/w17/w17gr090.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr088.jpg
-
I tak znaleźliśmy się w regionie zwanym Sterea Ellada czyli Grecja Centralna.
http://pixiland.info/w17/w17gr086.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr085.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr087.jpg
Zeszliśmy ze statku w porcie Agiokompos. Ponieważ północne wybrzeże wyspy zwiedziliśmy w zeszłym roku, tym razem pojechaliśmy na południe, do nadmorskiego miasta Loutra Edipsou. Dawny ośrodek termalny znany już w starożytności stracił aktualnie swoje znaczenie. Jest plaża, są bary i tawerny przy niej, port dla statków ... ale to dość duże miasto bez specjalnego uroku.
http://pixiland.info/w17/w17gr089.jpg
Dlatego wybraliśamy się na objazd zachodniego półwyspu. Najpierw droga prowadzi samym brzegiem morza, tuż przy plaży, raz piaszczystej, raz kamyczkowej, malutkiej, dalej nawet miejscami i plaży brak. Liczne najpierw zabudowania kończą się i szosa oddala się od morza, biegnie górami. Szukamy noclegu, najlepiej przy plaży. Próbujemy różnych dróg zbliżających nas do brzegu ale grodzą je płoty albo kończą się na brzegu wysokiej skarpy.
-
Skręciliśmy do restauracji i bazy morskiej Crazyshark i to był dobry wybór ; z restauracyjnego parkingu odjeżdżają ostatni klienci i obsługa baru, znajdujemy miejsce w małym lasku pod sosnami tuż przy plaży, w dali widać światła miasteczka Gregolimano. Zdążamy akurat na ostatnie blaski zachodzącego słońca.
http://pixiland.info/w17/w17gr091.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr092.jpg
Kolację jemy na plaży a śpimy koło auta pod wyjątkowo rozłożystą sosną. Potem trzeba jednak powrócić do Loutra Edipsou aby jechać dalej wzdłuż brzegu do Limni, małego miasteczka z gęstą zabudową na stromym zboczu.
-
Posuwamy się jeszcze dalej bardzo wąską szosą, tuż nad wodą, wzdłuż bardzo stromego zbocza aż do monastyru Galataki (10 km). Miejscami widać ślady wielkiego pożaru lasu z 2016 ; zieloność powoli wraca na zbocze ale spalone kikuty sosen ciągle straszą czernią... i ostrzegają.
Nowy kościół Agios Galataki stoi na wzgórzu, spogląda na szeroką w tym miejscu plażę z drobnych kamyczków i niebywale przejrzystą wodę. Tu śpimy, nawet nie rozstawiamy namiotu. W nocy nad nami wznosi się gwiazdozbiór Oriona rozkładając opiekuńczo swe ramiona.
http://pixiland.info/w17/w17gr093.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr096.jpg
Ułożony na plaży z kolorowych kamyków napis „J’love Greece – Evia” zrobiła grupa miłośników starych traktorów z Austri podczas zlotu wiosną 2017; przybyli tu na swoich terkoczących maszynach nie przekraczających prędkości 50 km/godz.
http://pixiland.info/w17/w17gr094.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr095.jpg
-
Trochę dalej, na wzgórzu pod wysoką skałą jest żeński monastyr św. Mikołaja Galataki, ufundowany w VII w. W ciągu dnia jest zamknięty dla zwiedzających, zaglądamy z góry, najstarsza jego część to ta XVI-wieczna, kwadratowa, obronna wieża, służyła do obserwacji morza na wypadek napadu piratów, dziś służy jako biblioteka. Pozostałe mocno rozbudowane obiekty są znacznie młodsze.
http://pixiland.info/w17/w17gr097.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr098.jpg
A to już za murami klasztoru na górce
http://pixiland.info/w17/w17gr099.jpg
Jak głosi legenda; nazwa monastyru pochodzi od kapitana statku z tureckiej Gałaty, który przeżył sztorm i zatopienie swego statku i w ramach dziękczynienia odnowił klasztor a potem pozostał w nim jako mnich. Jednakże inna wersja, bardziej prozaiczna głosi, że nazwa pochodzi od greckiego słowa „gala (γαλα )” = mleko, bo owiec wokół nie brakuje.
I tu kończy się droga, aby jechać dalej wypada powrócić do Limni.
-
Opuszczamy brzeg morski i pomykamy środkiem wyspy, przed Mantoudi skręcamy na północ do portu, to tylko 4 km. Stary, przemysłowy port do wywozu eksploatowanych w okolicy minerałów magnezitu służy teraz turystom, stąd można latem popłynąć promem na wyspy Sporady.
Wielkie betonowe nadbrzeże jest puste, prom odpłynął, kasa zamknięta, na skale straszy podrdzewiały wysoki magazyn i taśmociąg do załadunku statków wchodzący głęboko w morze.
http://pixiland.info/w17/w17gr105.jpg
Wystarczy odwrócić się plecami do portu i już widoki są przyjemniejsze ; długa plaża z czarnym piaskiem (w tym regionie jest wiele takich), tawerna obok, dziwaczne skały sterczące z morza a pod zielonym wzgórzem są obok siebie 3 kościółki murowane i 2 w grotach.
http://pixiland.info/w17/w17gr104.jpg
-
Właśnie jest po nabożeństwie, dwóch popów gawędzi z wiernymi, na stoliku nakrytym białym obrusem stoi poczęstunek : ciasta, łokumy, kawa i woda mineralna. Jesteśmy też zaproszeni i nakarmieni.
http://pixiland.info/w17/w17gr102.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr103.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr101.jpg
-
Między miastami Mantoudi i Prokopi jest rezerwat starych platanów; dojechać do niego niełatwo; droga gruntowa, raczej nierówna, jakieś wertepy, przejazd przez rzekę, a mimo to w środku lasu znajdujemy kościółek.
Są ławy, stoły, tu nocujemy.
http://pixiland.info/w17/w17gr108.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr110.jpg
http://pixiland.info/w17/w17gr106.jpg