A może z greckiego saranda - czterdzieści.
Printable View
A może z greckiego saranda - czterdzieści.
Z Sarandy wyjeżdżamy przez otaczający ją grzbiet, na wschód, aby dotrzeć do szosy Fier - Gjirokaster – Kakavije. W odległości około 20 km jest rezerwat „Syri i Kalter” czyli „Błękitne Oko”, jest to głębokie, ponad 45 m wywierzysko, stworzone przez 18 źródeł dających początek rzece Bystricy. Najpierw widać sztuczne, zaporowe jeziorko, tu jest szlaban gdzie należy opłacić się: 100 leków za auto i po 50L za osobę. Dalej w lesie od parkingu przy barowych tarasach ścieżka prowadzi do tej „błękitnej wody” i przez mostek do dawnego ośrodka dla aparatczyków z 5 drewnianymi „daczami” i restauracją ponad rwącym strumieniem. Po odnowieniu i rozbudowaniu objekt stał się sympatycznym i orzeźwiającym miejscem letnich wycieczek i pikników.
http://pixiland.info/w11/w11al67.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al68.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al69.jpg
Potem koniec ludzkich osiedli, wspinamy się na przełęcz, zbocze po północnej stronie jest zupełnie łyse i strome, poprzecinane ukośnymi pasami skał. Mimo to pasą się tu „górskie” krowy, w zastępstwie baranów ? W dali znowu dymy nad górami zdradzają niekończące się pożary. Przychodzi mi na myśl, że te pożary są celowe aby nędzna trawka szybciej odrosła.
Skrzyżowanie w Jorgucat, skręcamy na północ do Gjirokaster. Te tereny zamieszkuje mniejszość grecka i drogowskazy są dwujęzyczne. Dolina Driny staję się bardzo szeroka i bardzo przemysłowa, straszą stare, poczerniałe opuszczone hangary a obok już budują się nowe hale.
Wjeżdżamy do starszej części Gjirokastera o typowo tureckim wyglądzie. Miasto ma bardzo długą historię, archeolodzy potwierdzają że istniało już w I w. jako Argirocastro. Znaczenia nabrało w czasach bizantyjskich jako ośrodek handlowy i potem pod panowaniem tureckim.
Przy placu dawny pokomunistyczny hotel Çajupi przeszedł wyraźny „lifting” techniczny i cenowy. Szukamy tańszego, udaje nam się utargować pokoj w hoteliki „Castello” powyżej meczetu na zboczu wzgórza z cytadelą, za 20 € za noc (ma nawet 3 łóżka). Łazienka jest wprawdzie po drugiej stronie holu ale jaka, chyba 20 m², wyłożona marmurem, wanna, basenik z przysznicem.
http://pixiland.info/w11/w11al78.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al74.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al70.jpg
Siła tradycji...
http://pixiland.info/w11/w11al75.jpg
Zaraz wychodzimy na spacer po mieście, wiele tu się zmieniło od naszej pierwszej wizyty w 2007 r. Stare domy odnowiono, więcej jest restauracji i sklepów oraz towarów w sklepach. Na skrzyżowaniu 5-ciu uliczek czyli w sercu dawnego bazaru porządniej i sklep z pamiątkami pęka od czerwonoczarnego, albańskiego asortymentu.
http://pixiland.info/w11/w11al76.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al73.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al72.jpg
Kolację jemy, jak kiedyś w najlepszej restauracji miasta, już nie ma problemu z brakiem wina ani wyłączaniem prądu, świece są tylko dla nastroju. W nocy miasto nie śpi, sklepy o północy są jeszcze otwarte, a nawet o 3-ej w nocy mała restauracyjka na wprost hotelu ma klientów i przechodnie spacerują po ulicach.
Rano zaczynamy od byrka ze szpinakiem, doskonały ale herbata w centralnej kawiarni na placu przypomina ziółka, nawet trudno ocenić jakie.
http://pixiland.info/w11/w11al80.jpg
Podchodzimy mozolnie po kolorowych brukach na cytadelę, wejście po 200 lekow/osobę. Wita nas przyjemny chłodek i półmrok pod masywnymi łukami sklepień, pomiędzy filarami stoją zdobycze wojenne z XX w.
http://pixiland.info/w11/w11al71.jpg
Cytadelę wybudowano w XII-XV w. na pozostałościach starszej z IV w.pne. Największej rozbudowy dokonał Ali Pasza, turecki namiestnik regionu w XVIII w.; ufortyfikował całe wzgórze przedłużając mury, wybudował wieżę zegarową, akwedukt doprowadzający wodę, jeszcze częściowo zachowany, widoczny w dole od północy. Najwyższym punktem cytadeli jest wieża zegarowa, wokół niej zrujnowane pomieszczenia. Tu rosną doskonałe figi, dość trudno dostępne.
http://pixiland.info/w11/w11al79.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al81.jpg
Z murów roztacza się piękny widok na miasto, rozciągnięte u podnóża góry i schodzące kolejnymi dzielnicami do doliny Driny. Jego specyficzna architektura; białe mury masywnych domów, dachy kryte płytkami z szarego łupka, rzadko czerwoną dachówką, kolorowa szachownica bruków ulicznych nadają mu niepowtarzalny koloryt.
http://pixiland.info/w11/w11al77.jpg
Opuszczamy Gjirokaster z zamiarem dotarcia do ruin antycznego miasta Antigonea z III w.pne. przejeżdżamy przez stary żelazny, brzęczący most na Drinie i zaraz należy skręcić w prawo na południe, droga prowadzi między polami, winnicami, mija kilka bunkrów.
Bunkier bezużyteczny
http://pixiland.info/w11/w11al82.jpg
Bunkier winiarza z ciepłą wodą, bramką, drzwiami ...
http://pixiland.info/w11/w11al88.jpg
Tablice informacyjne o Antigonea są dopiero na budynku kooperatywy w Asim Zeneli, skąd szosa prowadzi przez wioskę Krine i Saraqinishtë na obszerny parking, pusty, tylko my i drugie auto na francuskiej rejestracji. Normalka, zawsze w zapadłych kątach Europy, czy przy mało znanych odkrywkach archeologicznych spotykamy przede wszystkim Francuzów.
Plan odkrywki z zaznaczonymi miejscami wykopów
http://pixiland.info/w11/w11al83.jpg
W 2007 r. zorganizowano w Antigonei festiwal zwyczajów i obrzędów pogańskich i na tę okazję wyasfaltowano drogę mocno meandrująca po zboczach aż do terenu wykopalisk. Teraz jest tu pusto, turyści zdarzają się rzadko, nawet opłata wejściowa już nie istnieje a najbardziej skorzystali mieszkańcy małych wiosek, nareszcie mają szosę. Wygląda na to, że Albańczycy jeszcze nie zaakceptowali do końca swojej iliryjsko-grecko-rzymskiej historii.
Przekraczamy okrakiem szlaban, ścieżka, są tablice informacyjne, pierwsze ruiny to świetnie zachowany mur z regularnych ciosów kamiennych. Maszerujemy dalej pod górkę, ruiny na prawo, ruiny na lewo, z góry widok na dobrze widoczny zarys ulic, murów domostw, niektóre kolumny przywrócone do pionu pomagają wyobraźni i już „widzimy” starożytne miasto otoczone murem, fontanny, rezydencje bogaczy.
Wracamy, spacer trwał około 45 min, ze zdjęciami !
http://pixiland.info/w11/w11al84.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al85.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al86.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al87.jpg
Jest zaawansowane popołudnie, powracamy na główną szosę, ostatnie piwo w barze, ostatnie zakupy blisko granicy, gdzie pani mówi już po grecku (ku naszej radości, rozumiemy!) i połowa artykułów jest grecka.
Oto przykład otwarcia Albanii na Europę i nawet Amerykę, której tak obawiał się Enver Hodxa że dla obrony przed amerykańską inwazją wybudował te 70 tysięcy bunkrów.
http://pixiland.info/w11/w11al91.jpg
Co mi najbardziej smakowało w Albanii ?
Woda mineralna naturalnie gazowana ze smakiem cytrynowym o nazwie... „Glina lemon”. Wszędzie jej pełno.
http://pixiland.info/w11/w11al89.jpg
http://pixiland.info/w11/w11al90.jpg
Granica, długi ogon aut, głównie greckich, Albańczycy wypuszczają szybko, to u Greków trzeba czekać a zmrok zapada. My tylko machamy paszportami i już jesteśmy w Grecji.
Dalszy ciąg bałkańskiej włóczęgi jest tu:
http://voyageforum.pl/threads/2749-B...-włóczęga-cz.4
Super - zapraszam do opisania podróży na www.travel4fun.pl