ulica Świętojańska W Wilnie(ŠV. JONO)
Ta krótka, zaledwie 200-metrowa ulica pamięta niejedno wydarzenie historyczne. Przy niej znajdował się najstarszy targ miejski. Tutaj na Zapusty odbywały się huczne zabawy. Przyozdobioną w dywany, obrazy i girlandy ciętych kwiatów ulicą Świętojańską podążali wystrojeni członkowie gildii rzemieślniczych, w święto Bożego Ciała ciągnęły barwne, teatralizowane procesje. Maszerowała nadęta szlachta. Rzemieślnicy, kupcy i karczmarze zapraszali przechodniów do sklepów, pracowni, szynków. Tutaj mieszkali wielkomożni - Radziwiłłowie, Pacowie, Sapiehowie, rektorzy Akademii i Uniwersytetu, wojskowi i duchowieństwo, rzemieślnicy. W pałacu Radziwiłłów bywała najpiękniejsza kobieta ówczesnej Europy - małżonka króla Zygmunta Augusta Barbara Radziwiłłówna. Pod ulicznym łukiem triumfalnym studenci i profesorowie Akademii oracjami, muzyką oraz pieśniami witali przybywających do Wilna władców. W Akademii założonej przez jezuitów studiowała młodzież z Wilna, przybysze z kresowych miejscowości Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tutaj studenci uroczyście obchodzili święto swojej patronki św. Katarzyny. Świąteczne pochody podążały ulicą Świętojańską, domy której od dołu do góry dekorowano herbami, symbolami, napisami. Po zmroku z dzwonnicy kościoła św. Jana strzelały ognie fajerwerków, całą Kolegię rozświetlały kolorowe lampiony. Do późnej nocy dźwięczała muzyka, rozbrzmiewały pieśni. Świętojańską podążały orszaki ślubne, orszaki żałobne, zmierzające na cmentarz kalwinów. Świętojańska pamięta waśnie kalwinistów z jezuitami. W czasie walk okresu Reformacji, zachęceni przez Mikołaja Radziwiłła Czarnego kalwiniści bezcześcili kościół, wyrzucając gnój u jego ścian. Później na polecenie jego syna Jerzego Radziwiłła, który stał się katolikiem a nawet kardynałem, tutaj w ogniu płonęły książki kalwinów, w tym słynna, wydana przez jego ojca Biblia Brzeska. Bruku tej ulicy dotykały stopy królewskie Zygmunta Augusta, Stefana Batorego, Zygmunta i Władysława Wazów, Jana Sobieskiego, carów Aleksandra I i II. Ulica pamięta pożary miasta i epidemie, niszczące napady wroga. Maszerowały tą ulicą żołnierze rosyjscy, niemieccy, szwedcy. Szczególnie bolesna była inwazja moskiewska w 1655 r. Opuszczone przez wojsko litewskie, bezbronne miasto wojska rosyjskie zajęły bez walki, wzniecano pożary i grabiono, niemal trzecią część mieszkańców wymordowano. Na ulicach poniewierały się zwłoki ludzkie, wyrzucone z grobów, stopy kozaków I. Zołotorenki nurzały się w potokach krwi zarzynanych ludzi. Zniszczony przez wroga kościół św. Jana służył za stajnię. Po pożogach wojennych, po epidemiach zacni mieszczanie szybko leczyli otrzymane rany, życie wracało do normy, toczyło się zwyczajnym biegiem. Podobnie jak dzisiejsi Wilnianie, mieszkańcy miasta pracowali, tworzyli, weselili się, przyjaźnili się, kochali i nienawidzili. Dzięki talentom, dzięki natchnionej pracy budowniczych ulica Świętojańska piękniała i upiększała się. Świadczą o tym zachowane z tego okresu zabytki architektoniczne, po dziś dzień czarujące nienagannym smakiem i artystyzmem budowlanych . Co zresztą potwierdza też wciągnięcie Starówki wileńskiej na listę dziedzictwa światowego UNESCO .