Tak sobie myślę,że po dwóch latach od tego wyjazdu mogę tak nazwać wątek,gdyż autentycznie tak czuję.
Ale do rzeczy.
Wyjeżdżamy z duszą na ramieniu w związku z kartą kredytową,Pani w banku obiecała,że zacznie ona działać od poniedziałku.
Godzina 13 sobota 25 sierpnia obieramy kierunek południe Europy.Standart -Opole-Krnov-Bratysława/godz.17,15/-Budapeszt/19,20/-Belgrad/godz.23,20/
Godzina jazdy za Belgradem drzemka na parkingu. O 5,30 po wypiciu porannej mocnej kawki ruszamy w kierunku Bułgarii.Jak dawno tam nie byliśmy.
Ciekawe,co tam słychać?
.
Jak narazie na granicach spokojnie bez kolejek .Dojeżdżamy do BG o 7,50 i koniec marzeń.Koreczek się utworzył na dwie godzinki,ale i tak jest super ,podróż to też wakacje,więc za bardzo się nie stresujemy. Miła niespodzianka na autobanie w Serbii ,potaniało.
Na granicy korek ale szybko minęło i już mkniemy w kierunku Sofii.Czujemy tu się prawie jak w domu,dogadać się łatwo i tak w ogóle.
Zatrzymujemy się w Sofii w Makro i robimy zakupki /piwko1,50 ,pyszna mastika 1 litr 16 ,miętówka na wszelkie bóle 8 /ceny w PLN/ gin 18 ,i takie tam jeszcze na drogę głupoty jak snieżanka itp
Zdjęcia niestety narazie niedostępne,przepadły bezpowrotnie.
Do Plowdiw super jazda potem trochę gorzej ale jakoś lądujemy na Kapitan Andriejewo i o dziwo traktują nas tu elegancko,
pan woła smile ,zdjęcie zrobione i możemy wjechać do Turcji.
Ledwo przekroczyliśmy granicę a już z daleka policja nas"haltuje",jesteśmy przerażeni,jeszcze dobrze nie wjechaliśmy do tego kraju a już nas sprawdzają?
Zjeżdżamy posłusznie wystraszeni jak nie wiem co i okazuje się ,że to tylko naganiacz w żółtej kamizelce zapraszał nas do knajpy.Ale numer ,teraz już będziemy wiedzieli co jest grane.