Zwiedzanie dzielnic biedy - nową atrakcją turystyczną Indii

Indie mają nową atrakcję turystyczną, którą są wycieczki do slumsów. Wiele osób uważa je za nieetyczne, jednak zwolenników spacerów po dzielnicach nędzy jest coraz więcej.
Turysta, który chce zobaczyć jak żyje się w slumsach Indii może znaleźć slumsy, podejść do Hindusa i poprosić, aby pokazał jak mieszka. Jednak wiele osób obawia się tego sposobu. Dlatego też mogą skorzystać z wycieczek po dzielnicach nędzy, czyli slum tour za 15 USD. Jakiś czas temu wycieczek tego typu nie można było realizować, a obecnie oglądanie życia najbiedniejszych robi wielką karierę. W Bombaju oferta tego typu znana jest już od ponad dwóch lat, natomiast w New Delhi dopiero od dwóch miesięcy.

Kriszna Pudżari, właściciel jednego z biur podróży w Bombaju zaznacza - My to pierwsi w Indiach zorganizowaliśmy. Pokazujemy ludziom, jak wygląda prawdziwy kraj, ten poza Taj Mahal.

Reality Tours, biuro Pudżari od dwóch lat organizuje wycieczki do Dharavi, czyli największego slumsu Azji. Dharavi położone jest w centrum Bombaju. Mieszka tam ponad milion Hindusów. Jest to samowystarczalne miasto wewnątrz 18-milionowej metropolii. Znajduje się tam plątanina wąskich uliczek, herbaciarnie, a także przydomowe fabryczki. Pudżari podkreśla - Ludzie są ciekawi tego, jak wygląda prawdziwe życie. Bez bieżącej wody, ze ściekiem przed progiem, za dolara dziennie. Chcemy im pokazać, że to życie może być godne.

Pudżari założył biuro wraz z Brytyjczykiem Chrisem Wayem, który podobne wycieczki widział w Rio de Janeiro. Way zaznaczył - Ale tam nasz przewodnik nie wiedział nic o ludziach, którzy żyją w brazylijskich slumsach.

W Indiach organizuje slum tours, podczas których nastoletni przewodnik oraz Kriszna prowadzą przez warsztaty, gdzie spoceni mieszkańcy Dharavi myją beczki po oleju silnikowym, aby wykorzystać je raz jeszcze, tną kartony oraz palą plastikowe butelki. Pokazują też szkołę, szpital, a także zapraszają do domów znajomych. Grupy zwiedzających liczą maksymalnie 10 osób. Podczas oglądania nie można robić zdjęć. Organizatorzy zapewniają, że trasa jest dobrze znana i wszyscy mieszkańcy, którzy są oglądani przez turystów, wyrazili na to zgodę. Chris Way podkreśla - Nie jesteśmy intruzami. Rozmawiamy z tymi ludźmi, współpracujemy z nimi. Zarabiamy na tym naprawdę niewiele. 80% zysku oddajemy fundacji, która uczy dzieci angielskiego.

W ciągu dwóch lat biznes Chrisa i Kriszny przynosił straty. Jednak w styczniu tego roku wpływy z wycieczek przekroczyły 5 tys. USD. Chris wyznał - Pomogły wzmianki w przewodnikach. Firma zaczęła się rozwijać. Na stronach internetowych Reality Tours ukazały się reklamy: "Nie będziecie tylko patrzeć. Zachęcamy: pomóżcie ludziom! Można się nauczyć doić krowy, nosić wodę na głowie, orać jak hinduski farmer".

Po zamieszczeniu oferty Reality Tours w najnowszej edycji przewodnika Lonely Planet, pojawiły się kolejne oferty. Obecnie można przejść się również po dworcu w Delhi oraz po położonej obok dzielnicy Paharganj. To nie są slumsy, tylko skupisko tanich hotelików dla podróżnych, straganów oraz dilerów narkotyków i żebraków. Na początku tego roku pojawiła się też firma, która pokazuje turystom dzieci, które mieszkają na dworcu.

W "Times of India", największym dzienniku Indii, wybuchła nawet dyskusja, czy przechadzki tego typu są etyczne. Jeden z publicystów zaznacza - To podglądactwo w najgorszej formie. Odziera z godności oglądanych ludzi. Jednak inni uważają, że są to prawdziwe Indie, które można pokazać turystom.

Anne, francuska studentka, po wycieczce do Dharavi wyznała - Warto to było zobaczyć. Zdałam sobie sprawę z tego, jak dużo ja mam, a jak mało mają inni. Dodaje - Nieetyczne? Przecież część zysku idzie na naukę dzieci. Mam nadzieję, że moje pieniądze jakoś pomogą tym ludziom. Inaczej nigdy bym nie zobaczyła, jak wyglądają te biedne Indie.


Źródło: Centrum Prasowe TUR-INFO.PL