dlatego bywa nieprzekupny...
przy misce z kite kat
dlatego bywa nieprzekupny...
przy misce z kite kat
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Letnia wersja mojego pieska.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Wprawdzie on czarny ale szkoda ze zapomniales o fleszu. Nie widzimy koloru oczu.
Chyba widać, że ma brązowe.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Wszyscy co maja koty w domu doskonale wiedza ze : mieszkajac z kotem - mieszkasz u swojego kota.
Moj kocur znowu ma wrzod na szyji. I znowu pewnie zlosliwy. Operacja bedzie w srode. Oczywiscie, kocur nie ma ubezpieczalni. Taki mam prezent na swieta ...
naprawdę nie ma tam ( w Żabolandzie ) odpowiednika KRUS ?
a wymyślono i utworzono dla zwierząt: od lecznic do cmentarzy włącznie...
czyli jest dla kapitalistów jeszcze jedna nisza do zagospodarowania...
a w Polsce to mamy
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Tez mamy ubezpieczenie dla zwierzat tyle ze kapitalisci juz wymyslili ile moga na tym zarobic i dlatego kosztuje one bardzo drogo. Czyli - nie oplaca sie.
Wlasnie tez i moje osobiste dodatkowe ubezpieczenie poszlo do kosza bo mi sie tez nie oplaca, jako osobie bardzo rzadko chorujacej, placic ponad 50 € skladki miesiecznie.
Pytanie do pixi: czy jest możliwe aby kocur był bratem kotki i ją odnalazł?
Najpierw przygarnęliśmy porzuconą młodziutką kotkę, po tygodniu przybłąkał się młody kocur, który rozpaczliwie płakał.
I choć pierwszą noc spał przed domem, terenu nie opuścił i wreszcie się zadomowił.
I tak, po kilkunastu latach, znowu mam nie tylko kota, ale koty.
Do tego dwa czarne!
ależ mamy podobne sytuacje ...
zimą przyplątała się kotka lokując na stryszku nad garażem...
przezimowała...
późną wiosną objawiła nam swoje potomstwo, jej kociaki zaczęły spadać z daszku wiaty ( niższej od garażu )...
przez pewien czas wstawialiśmy je z powrotem na daszek wiaty, zabierała je z sobą na stryszek...
w lipcu zeszły bezpowrotnie z daszku ...
zamieszkały w garażu...
całe lato rosły - małych była piątka, cztery szare i jeden czarny...
karmione przez nas cały czas ...
przez sierpnień i wrzesień zniknęly trzy małe...
w październiku zniknęła matka - dorastające dwa zaczęły odganiać ją od jedzenia...
teraz dwa / dwie - niestety są bardzo nieufne - nie znamy ich płci - nadal dokarmiane domowym pokarmem i kite-katem - mieszkają - nawet nie wiemy czy w garażu czy nad stryszkiem...
czy przetrzymają tam zimę ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Kotke od kocura udaje sie odroznic po dokladnej analizie ksztaltu lebka, postawy i zachowania, nie wspominajc ze wystarczy zajrzec im pod ogon.
no to mamy podobną sytuację ( przynajmniej tak mi się zdaje )...
wiosną przyplątała się ( półdzika ) kotka, w czerwcu pochwaliła się swoim potomstwem - 5 sztuk...
zamieszkała na daszku nad garażem...
kociaki zaczęły spadać aż w końcu zeszły na ziemię...
latem zniknęły 3 sztuki...
cały czas byly i są dokarmiane - domowym pokarmem i kite-katem...
w końcu na jesieni zniknęła matka - dwie dorosłe już pociechy zaczęły ją odganiać od żarcia...
zastanawiamy się, czy przezimują jak ich matka - na stryszku garażu...
nie możemy zidentyfikować ich płci - są nadal bardzo płochliwe...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
To trzeba bylo je oswoic, przyswoic. Teraz moglbys zajrzec pod ogony.
Zdarzylo mi sie kiedys oswoic bezdomna, wystraszona kotke z dwojgiem malych. Po 3 miesiacach najbardziej plochliwa, mloda, kudlata koteczka jadla mi z reki i pozwalala sie poglaskac... no delikatnie.
Znaczy i u kotow dziala zasada: przez zoladek do serca.
mieliśmy taka "tygryskę" z dziesięć lat temu...
przyniosła na ganek trójkę swojego przychówku...
dała się oswoić w odróżnieniu od tegorocznej...
cała trójka poszła w świat - kotka została w domu, tylko leżąc na moich kolanach była zdziwiona pieszczotami...
za rok ponownie "wpadła" - poroniła - krwawiła - zawiozłem ją do weterynarza - operacja kosztowała coś - przeliczając na dzisiejsze pieniąchy - ca 250 pln ...
siostrzenica skwitowała mój wydatek - wujku - za tego kasiora mógłyś mieć kilka nowych kotów i to jeszcze młodych...
pomieszkala - tygrycica - z nami jeszcze z 3 lata - wróciła z randlki z ranami szyi - jakkby z pułapki gołębiarza, z kolejnej już nie wróciła...
...
PS - jaki wydatek obciąży Twoją emeryturę ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...