-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Następnie jedziemy do Jagodińskiej Peczery. Objeżdżamy przez Teszeł, szosa prowadzi dnem przełomu rzeki Kriczim o pionowych ścianach, miejscami wysokimi do 350 m, tak bliskimi, aż zdaje się że można przeskoczyć z jednej na drugą, podobno robią to wilki ?. Dziś niedziela, turystów dużo, kłębią się w restaracji na dole ale omijają stragany z miodem, jagodami i minerałami. Zwiedzamy jaskinię z ostatnią grupą (wejścia są o godz, 9; 10; 11; 13; 14; 15 i 16,15, cena: 5 leva/osobę, dzieci-mniej, parking: 2 leva; czas zwiedzania: 45 min). Po długim wstępie przewodnika, wchodzimy, temperatura wewnątrz: 6°C, wszędzie pełno stalaktytów, stalagmitów, draperii, potem sala zawałowa, idziemy ciągle pod górę, jest zimno i wilgotno, przewodnicy zmieniają się, na koniec nie ma już nacieków tylko śliczne, okrąglutkie perły jaskiniowe w małych basenach, tworzone przez wieki przez kapiąca wodę.
Jaskinia ma 10 km długości i rozciąga się na pięciu poziomach.
-
Moderator
Maxitravelek
Na campingu ubyło Bułgarów, przyjechali Polacy, oganizujemy mały wieczorek z kapitańską parą, z językiem „urzędowym” – rosyjskim.
Następnego dnia zwijamy namiot, jedziemy przez Trigradsko Zdrieło o pionowych, skalistych ścianach, osiągających miejscami wsokość 350 m, do Djawolsko Garło. Jaskinię można zwiedzać codziennie w godz 9 – 17.30 co 30 min, za 3 leva /osobę. Legenda głosi, że to tędy schodził Orfeusz do Hadesu po ukochaną Eurydykę. W jaskini nie ma nacieków bo jest za młoda, jest tylko olbrzymia, wysoka sala, w niej wodospad spadajacy z 42 m. Wchodzimy dołem aby mozolnie, w ciemnościach, stromymi schodkami podejść do małego otworu pomiędzy skałami i mostku nad spływającym strumieniem. Przy wyjściu zaraz czychają sprzedawcy miodu, leśnych konfitur i ziół.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 20-02-2011 o 16:14
-
Moderator
Maxitravelek
Ostatnio edytowane przez pixi ; 20-02-2011 o 16:17
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Jesteśmy już na głównej drodze prowadzącej do Płowdiwu ale jeszcze nie spieszno nam opuszczać góry. Przy skręcie na Zabardo jest zabawny pomnik gajdara i dziewczyny z plackiem powitalnym, na przeciwko „Café – Ryba” jak głosi szyld. Tu sprzedają żywe ryby, prosimy o „dwuosobowego” pstrąga, pani sprzedawczyni „łowi” go w piwnicy - basenie podziemnym. Będzie wyżerka za 8 leva/kg.
Zbaczamy z szosy za zaproszeniem pomnikowej pary i jedziemy pod górę, krętą drogą do rezerwatu skalnego „Czudnite Mostowe”. Jest kiosk spożywczo-pamiątkowy, improwizowany mały parking, płatny 1 leva, parkowanie przy szosie – za tyle samo. Niżej jest schronisko, dalej jakiś okropny hotel o piramidalnej architekturze nieco rozsypujący się. Szukamy noclegu w lesie, na terenie na pikniki.
Wokół nas las świerkowo–sosnowy, cisza jest tak głęboka, że aż nam się nie chce mówić aby jej nie spłoszyć.
Rano budzi nas drwal swoją pilarką. Do skalnych mostów prowadzi ścieżka poniżej schroniska, można je obejrzeć z góry, potem zejść w dół pod skały do rzeki. Na górze są zabezpieczające barierki, na dole stroma droga, łatwo zjechać z osypującym się żwirkiem. Podziwiamy tę naturalną formację, powstałą z zawalenia się skał na skutek erozji rzecznej ale i może trzęsienia ziemi. Aż trudno uwierzyć, że ten mały strumyczek powalił 70-metrową skałę, wysokość mostu w prześwicie – 45 m, obok jest drugi nizszy most a właściwie długi tunel.
-
Moderator
Maxitravelek
Powracamy do „Café – Ryba” na główną szosę, w planie mamy Baczkowski Monastyr. Przy drodze są stragany z konfiturami, miodem i specjalnością tutejszą – fasolą o bardzo dużych, nakrapianych ziarnach i w różnych kolorach, ceny stosunkowo wysokie – po 8 leva/kg. W pewnym miejscu po obu stronach szosy ciągnie się rząd straganów z ceramiką we wszystkich możliwych formach, stosy tależy, tależyków, misek, naczyn do giuwecza a także wielki wybór dzwonków, siekier, wyrobów z drewna, trochę staroci i nowoczesnego kiczu – łabędzie, krasnale, kaczki. Tu ceny już przystępne, nie „fasolowe”.
-
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Przy drodze do niedalekiego Asenowgradu można kupić na straganach jarzyny, piękne pomidory i brzoskwinie, prosto z pobliskich ogrodów. Przy wjeździe do miasta, droga w lewo kieruje do ruin twierdzy Asena. Po wielu zakrętach szosy jest taki z niby parkingiem i tablicą informacyjną (wejście za 3 leva/osobę), stroma droga prowadzi pod górę po białych, wyślizganych na marmur wapiennych skałach, brak barierek, wytyczonej ścieżki zwiedzania, łatwo zlecieć. Z nikłych ruin trudno odczytać plany zamku, tylko piętrowa cerkiew robi wrażenie, przycupnięta na zboczu jest świetnie odnowiona i posiada fragmenty fresków. Jej rysunek znajduje się na butelkach produkowanego w okolicy, znanego, dobrego wina.
Po zakupach w Asenowgradzie szukamy w górach noclegu, trafiamy na prawie domek, brak tylko czwartej ściany, dobrze wyposażony, prostokątne stoły, okrągłe stoły, ławy, szafka, kominek i oczywiście kran ze źrodlaną wodą.
-
Moderator
Maxitravelek
-
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
Zasady na forum