-
Moderator
Maxitravelek
Hotel 3* - obszerna „sypialna” umeblowana, jadalnia obok z kilkoma stołami i ławami, solidne ściany, kuchnia-kominek z rożnem, węzeł wodny przy jadalni, zadaszone, lodówka wodna, parking tuż obok, latryna drewniana po przeciwnej stronie drogi, cena: 0,00 €/osobę
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Żegnamy Rodopy, zjeżdżamy na zamgloną równinę, naszym celem – Morze Czarne. Szosa w kierunku Starej Zagory (omijając Płowdiw) nie dość że nie jest oznakowana to jest w okropnym stanie, same „dupki” czyli dziury, kwadratowe dziury, bo kiedyś okrągłe dziury powiększano „geometrycznie” aby je załatać, tylko „łatka” była słabsza od szosy i najczęściej wykruszyła się. Aktualnie mamy łatkę na łatce z dziurą w środku, szosa przypomina starą połataną kapotę żebraka. Na szczęście po 20 km wjeżdżamy na lepszą. Jedziemy przez płaski teren jak okiem sięgnąć, same łąki, trochę upraw, brak drzew, lasu.
Za Sliwen skręcamy na pn–wsch do rezerwatu „Sinite Kamani”. Docieramy do Krandila, nadchodzi wieczór, teren mamy nierozeznany i szukamy noclegu pod solidnym dachem. Kiedyś w okolicy były schroniska, hotel, ośrodki domków letniskowych, kiedyś tu odbywały się rządowe szkolenia wyjazdowe i konferencje.... Dziś straszy pustka i zaniedbanie, domki pozamykane, funkcjonuje częściowo drogi hotel z ładną, restauracją w ogrodzie i dalej w wielkim rozsypującym się kompleksie jest parę pokoi do wynajęcia i działa restauracja ale do świetlicy lepiej nie zaglądać... Tu zostajemy, w pokoju z łazienką i telewizorem, za 25 leva. Pani ajentka, recepcjonistka, kucharka i kelnerka w jednej osobie jest przesympatyczna i doskonale gotuje i świetnie przyprawia.
Mam wrażenie, że znajduję się w tego rodzaju ośrodku, do jakiego w „tamtych czasach” nigdyby mnie nie wpuszczono z powodu zbytniego „oddalenia” od sfer rządzących.
-
Moderator
Maxitravelek
Rano robimy spacer do tych „niebieskich”, dziwnych formacji skalnych, podziwiamy panoramę z metalowego pomostu służącego zapewne dla amatorów lotni a teraz brzęczącego obluzowanymi blachami.
Powracamy na główną szosę, w wielu miejscach z dala widać kolorowe parasole, to stoiska z owocami, warzywami, są olbrzymie brzoskwinie, mięsiste pomidory, chrupiące ogórki, prawdziwy bazar przydrożny a sady są tuż obok.. Potem przez Karnobat, słynny z okolicznych winnic i alambików, najlepsza mentowka to karnobatcka, docieramy do Aytos, dalej to już bocznymi drogami na skróty, przez głęboką prowincję, górzysty wschodni kraniec Starej Płaniny, pokryty dębowym lasem, drogą niegdyś asfaltową ale ze śladami wielu przeżytych pór roku, przez Staro Orjachowo osiągamy popołudniową porą czarnomorską plażę w Szkorpilowcach.
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Wycieczkę do Warny, całodniową, w sobotę, zaczynamy od złożenia wizyty znanemu rodakowi, Władysławowi Warneńczykowi. O ile oznakowanie skrętu w prawo z drogi do lotniska jest mizerne, to już mauzoleum w parku jest „królewskie”.
Park i muzeum są dostępne w godz 9 –17. Potem robimy spacer po mieście, katedra, trakt pieszy od opery do plaży, podziwiamy eklektyczne kamienice z początku XX w. przypominające, że Warna była znanym, europejskim kurortem nadmorskim. Nie wszystkie kamienice z tamtego okresu miały szanse otrzymać nowe, pastelowe tynki i dostąpić remontu wnętrz aby pomieścić nowoczesne banki czy sklepy.
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Nierzadko na ulicy zadziwia widok przechodnia podążającego niespiesznie z ręcznikiem przewieszonym przez ramię, plaża jest niedaleko, z odnowionym, nie do końca, budynkiem dawnych łaźni z przebieralniami, przytyka do parku. Spacerujemy wśrod starych, egzotycznych, rozrośniętych drzew, między straganami z muszelkową biżuterią a koronkowymi wyrobami szydełkowymi, rozwieszonymi na sznurach przez babcie, aż do muzeum Marynarki Wojennej i w drugą stronę, główną aleją z klombami kwiatów i popiersiami słynnych ludzi aż do wielkiego pomnika.
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Ostatnio edytowane przez pixi ; 20-02-2011 o 18:02
-
Moderator
Maxitravelek
Krótszą, popołudniową wycieczkę robimy do rezerwatu rzeki Kamczja, przypominającej tropikalne rzeki amazońskie. Przy jej brzegu między restauracjami i kioskami, kilka przystani proponuje przejażdżki łódkami, wybieramy tę z „prawdziwym” kapitanem, ceny są wszędzie takie same, 10 leva od osoby za pół-godzinną wycieczkę ale udaje nam się utargować na 8 leva. Płyniemy po mętnej wodzie, wśród drzew, których gałęzie dotykają wody, za nimi ciągnie się zielona „dżungla”, miejscami widać nieduże żółwie na brzegu. Największe wrażenie robi wypłynięcie na otwarte morze a właściwie wpłynięcie spowrotem do rzeki, pokonując silną falę.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 20-02-2011 o 20:58
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Zaglądamy też do miejscowości położonych dalej od plaży aby zobaczyć jak żyją ludzie bez turystycznej manny.
Dolny Cziflik, 7-tysięczne miasteczko „powiatowe”, odznacza się starą turecką nazwą, a w nowszej części, socjalistycznym rozmachem w planie szerokości ulic, na których pomiędzy zgrzytami hamulców samochodów omijających dziury, słychać również „klik-klak” konnych wozów.
Przy głównym skrzyżowaniu centralne miejsce zajmuje wielki dom kultury z tamtej epoki, świecąc pustkami w większości pomieszczeń, a sklepy rozsiane są po całym mieście, do odległego rzeźnika, koło czynnego na nowo meczetu, lepiej jechać samochodem. Budynki często pogubiły tynki ale plac zabaw dla dzieci jest odnowiony i odmalowany. Wszędzie sterty drewna na opał na zimę, zarówno przy wielopiętrowych blokach jak i domkach. Nasuwa się refleksja, że Bułgarzy są na etapie „konieczne i niezbędne” a dopiero wchodzą na etap „przydatne i ładne” co nie świadczy o wielkiej zamożności przeciętnego mieszkańca. A z rozmów z mieszkańcami wynika że administracja żyje jeszcze przyzwyczajeniami minionej epoki.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 20-02-2011 o 21:00
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Zatrzymujemy się w Nessebarze po przejechaniu mierzeją z charakterystycznym wiatrakiem, aż do murów starego miasta, parkujemy przed dworcem morskim, za 2 leva. Koniec sezonu i turystów już mniej, łatwiej fotografować.
W VI w. Grecy założyli tu kolonię z portem morskim. Korzystne położenie sprzyjało rozwojowi i Nessebar nabrał znaczenia. W XIV w. wybudowano w mieście kilkadziesiąt kościołów, niektóre z nich przetrwały okres turecki, zachowując swoje freski, inne popadły w ruinę. Miasto posiada charakterystyczną zabudowę z pocz. XX w.- domy z drewnianymi piętrami, nadwieszonymi nad brukowanymi uliczkami. Zwiedzamy kolejno bizantyjskie kościółki o tak specyficznej architekturze, wykorzystującej do dekoracji arkatury, białą i zieloną ceramikę. Przepychamy się waską uliczką pełną sklepów z pamiątkami do malowniczych ruin trzynawowej bazyliki. Niebo zachmurza się i wyraźnie zbiera się na burzę.
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
Zasady na forum