Na Zakintos, zwaną też Zante, najbardziej południową z wysp jońskich, pływają statki z Chlemutsi – Kilini.
Zajeżdżamy do portu, statek właśnie szykuje się do odpływu za kilkanaście minut, o godz. 15.30. Kupujemy bilety w małej budce - kasie portowej, za 2 osoby + auto, to prawie 55 €.
Po godzinie, wychodzimy na ląd w mieście Zakintos. Pierwsze kroki kierujemy do sklepu po zakup mapy, z niej wybieramy dalszą trasę. Tu niespodzianka, mamy mapę ale nie umiemy wyjechać z miasta, drogowskazy jeżeli są, zapowiadają najbliższe miasteczka, właściwie rozległe osiedla prawie stykające się ze sobą a nie dalsze miesjcowości. Platanina dróg w płaskim rejonie południowo-zachodnim jest niewyobrażalna.
Po spróbowaniu kilku szos między domkami, ogrodami, gdzie widoczność sięga zaledwie do najbliższego budynku czy gaju oliwnego lub pomarańczowego, musimy wyjąć busolę.
Pół wyspy to zielona nizina, pół to górzyste pasmo osiągające wysokość 756 m npm na szczycie Vrachionas.