Kto się wybiera na wakacje w tym roku w góry ? I w które ?
Kto się wybiera na wakacje w tym roku w góry ? I w które ?
Przez cały zeszły rok nikt się nie wybierał. Tego chyba nikt kto chodzi w góry nie czyta. Tylko my jeździmy w góry.
Ja w tym roku wybieram się w Sudety, Beskidy i Tatry.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
A ja w Rodopy ale dokladny plan dopiero sie szlifuje.
Mam zamiar w tym roku zrobic maly spacerek na Bezbog.
Pieszo czy wyciągiem?
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Wyciagiem do schroniska (jednak) a potem pieszo na szczyt. Jak dobrze pojdzie to moze pociagniemy do jeziora Popovo.
Z Dobriniszte można dojechać autem 10 km do schroniska Goce Delczev (1412m). Od niego jest wyciąg krzesełkowy do schroniska Bezbog (2236 m) na jeziorem. Dalej to już trzeba iść szlakiem w kierunku jeziora Popowskiego i z przełęczy ścieżką bez szlaku podejść na szczyt Bezbog (2645m). Czas około – 2 godz.
My z Małgosią zrobiliśmy to w drugą stronę. Weszliśmy na Bezbog od płd. zjechaliśmy wyciągiem do schroniska i pieszo do Dobriniszte.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Szliśmy z Demianicy.
Przytoczę odpowiedni fragment.
Z Dobriniszte jest tylko jeden szlak wiodący do Demianicy (rozgałęziający się po drodze, ale o tym po tym).
My przeszliśmy tę drogę drogę, ale w odwrotnym kierunku z Demianicy do Dobriniszte.
Opiszę zatem ją teraz.
Jest rok 2005.
Wędrówkę zaczynamy przy ładnej, słonecznej pogodzie. Idziemy w kierunku jeziora Tewno szlakiem żółto-zielono-niebieskim, potem odbijamy żółtym do schroniska Bezbog. Przechodzimy przez wąską przełęcz Samodiwska Porta, a potem rozległe siodło Bezbożki Prewał. Cały czas mamy piękne widoki na poszarpane granie i jeziora. Za jeziorem Bezbog widać już wielkie schronisko, z góry przypominające piramidę. Dochodzimy tam dość późno, zmęczeni i bardzo głodni. Dostajemy pokój w budynku. Na parterze odkrywamy dużą salę restauracyjną, w niej nakryte stoły, ale nic się poza tym nie dzieje. Pukamy do drewnianego okienka, z którego wychyla się kucharz i mówi, że teraz będzie jadła wycieczka, i żebyśmy przyszli za pół godziny. Przychodzimy za pół godziny, a ten znowu nas odsyła, więc zaczynamy się niecierpliwić. Gdy po raz kolejny próbuje nas zbyć, robimy raban u gospodarza schroniska, ale ten mówi, że nic na to nie poradzi, wycieczka ma pierwszeństwo. Po pewnym czasie dowiadujemy się od innych turystów, że 100 metrów dalej znajdziemy bar z grillem. Prawie biegniemy, a tam szeroki wybór grillowanych mięs - parżoła, kebapcze, kjufte, no i nieodzowna sałatka szopska oraz zimne piwo, a wszystko to bez kolejki, po ludzku, kapitalistycznie. Niczego więcej nam w tej chwili nie potrzeba.
Rano zjeżdżamy wyciągiem krzesełkowym do schroniska Goce Dełczew, gdzie cena dla cudzoziemców jest dwukrotnie wyższa niż dla „swoich”. Tutaj należy wtrącić kilka zdań o tak zwanym „apartheidzie cenowym”, z którym często można się spotkać w Bułgarii. W górach i nad morzem ceny dla zagranicznych gości są kilka razy wyższe niż dla Bułgarów. Dotyczy to noclegów w schroniskach, przejazdów wyciągami, wejść do muzeów i zabytków, a nawet pamiątek na straganach. Wolne od tych różnic są zaś bilety za przejazdy pociągami i autobusami. W restauracjach - może dlatego, że mówiliśmy zawsze po rosyjsku – dotychczas nie spotkaliśmy się z osobnymi cenami dla obcokrajowców, ale słyszałem, że w knajpkach nad Morzem Czarnym cudzoziemcy płacą więcej, i że nawet jadłospisy podają różne ceny w zależności od tego, czy są napisane po bułgarsku, czy po angielsku. Podwójne ceny usprawiedliwia się oczywiście niską stopą życiową mieszkańców Bułgarii. Rzeczywiście, wypytany przez mnie emeryt w Kostencu, mówił, że jego emerytura wynosi niecałe 200 lewa miesięcznie. Na dłuższą metę jednak Bułgarzy chyba stracą na polityce podwójnych cen, bo turyści, poszukujący tanich miejsc, mogą zacząć wybierać inne kraje.
Na dole, przy stacji wyciągu, stoi budka z pamiątkami – jakimiś zupełnie nie związanymi z górami i do tego drogimi. Sprzedawca oferuje nam przejazd swoim samochodem do Dobriniszte za 30 lewa. Dziękujemy mu i ruszamy w dalszą drogę pieszo. Zostajemy wynagrodzeni - udaje nam się złapać stopa, co oznacza, że podróżujemy za darmo.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
My bedziemy samochodem i nie przewidujemy noclegow w schroniskach.
Postawimy sobie namiot na polanie Banderica skad do schroniska Vihren juz blisko. Pokrecimy sie po okolicy i podskoczymy do Dobriniszte tylko na wejscie na Bezbog.
Samochód w górach Bg to spore utrudnienie.
Ale i tak będziecie mieli trochę powietrza.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
My nie jedziemy na pobyt i dluzsze wedrowki po gorach tylko przejezdzamy przez Bulgarie z krotkim zatrzymaniem w gorach "dla powietrza" i atmosfery.
Moim marzeniem jest tak własnie pojechać.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży