Emaus
W Ewangelii św. Łukasza, w rozdziale 24, zamieszczony jest piękny i wzruszający opis drogi, jaką dwaj uczniowie Jezusa odbyli z Jerozolimy do miejscowości Emaus. Mała wioska Emaus leżała blisko Jerozolimy, gdyż oddalona była od niej o 60 stadiów tj. ok. 10 km. W tradycji Kościoła ten tekst Ewangelii, osadzony głęboko w kontekście Zmartwychwstania, odczytywano w drugi dzień po nocy paschalnej, czyli w poniedziałek. Dzień ten był szczególnie obchodzony w parafii na Zwierzyńcu. W tym dniu w kościółku Najświętszego Salwatora (Zbawiciela) można było uzyskać odpust. Jak zwykle przy takiej okazji w kościele gromadziły się tłumy. Wierni przybywali tutaj z przyczyn natury religijnej ale i także towarzyskiej. Od dawnych bowiem czasów odpust w kościele łączył się z zabawą, okolicznościowym kiermaszem, możliwością radosnego spędzenia czasu przez licznie zgromadzoną gawiedź. W podkrakowskim Zwierzyńcu było tak samo ale i jednocześnie było inaczej.
Tradycja samego odpustu na Zwierzyńcu sięga wieku XII. Co najmniej od XVI w., a pewnie i dużo wcześniej, odpust ten przyciągał nie tylko zwierzynieckich parafian ale także samych Krakowian. Zwierzyniec nie był wtedy częścią Krakowa. Był oddalony od miasta, może nie 60, ale o jakieś 20 stadiów. Od dawna wieś otaczał nimb tajemniczości i świętości. Może przyczyniła się do tego prasłowiańska świątynia Gontyna, która miała stać ongiś na stokach wzgórza wznoszącego się nad osadą, może wiązać to należy z romańskim kościółkiem Najświętszego Salwatora, który jest jedną z najstarszych świątyń Krakowa, może wreszcie, sławy tej przydała wsi Bł. Bronisława, pustelniczka i mistyczka, która żyła i zmarła w XIII w. in odore sanctcitatis w pustelni na szczycie góry, którą na jej pamiątkę nazwano jej imieniem? Tak czy inaczej w poniedziałek wielkanocny na Zwierzyniec waliły tłumy. Mieszczanie odbywali w ten sposób pielgrzymkę ze swojej fary, gdzie dokonywało się i aktualizowało misterium paschalne, do fary Zwierzynieckiej. Kraków stawał się Jerozolimą, Zwierzyniec wioską Emaus. Pierwszy raz taką właśnie nazwę odpustu spotykamy w opisie, jaki w 1596/97 sporządził Giovanni Paulo Mucanti:
W poniedziałek wielkanocny poszedłem oglądać kościół, który nazywają Emaus, gdzie zbiera się wielki tłum obojga płci (...) Wszystka młodzież i żacy zachowują dawny zwyczaj noszenia dnia tego różdżki wierzbowej, na której rozwinięte są bazie i tymi idąc drogą na Emaus, uderzają dziewczęta brzydsze i mówią do nich: „czemu nie rychło na Emaus ?”
Czy aby na pewno przy pomocy wierzbowej witki poganiano jedynie brzydsze dziewczęta wolno wątpić. Zwyczaj zaczepiania dziewcząt przy takich okazjach był po prostu próbą zwrócenia na siebie uwagi. Zapewne ładniejsze dziewczęta też miały powodzenie. Być może nasz włoski gość miał nieco inny gust niż krakowscy żacy.
Theatrum Emausowych igrców był trakt zwierzyniecki, którego bieg wyznaczają dzisiaj ulice Tadeusza Kościuszki i Zwierzyniecka. Im bliżej Zwierzyńca tym gęściej był on zastawiony rozmaitymi kramami i straganami. Najpiękniejsze opisy odpustu na Emaus pochodzą z XIX w. W tym czasie miał on już charakter wielkiego festynu ludowego. Na przebiegu i kolorycie tego festynu znacząco zaciążyła też ludowa tradycja lanego poniedziałku, która z mokrym skutkiem zadomowiła się na Emaus. Zapał we wzajemnym polewaniu się przebierał czasem miarę sprawiając, że obyczaj nabierał często cech chuligańskich. Nie przeszkadzało to jednak krakowianom nadal tłumnie walić na Zwierzyniec. Dziatwa naciągała rodziców na karmelkowe cukierki, gliniane kogutki i okaryny. Chłopcy z lubością pukali z pukawek, dziewczynki zawieszały sobie na szyji różańce z bibułek i ptysiowego ciasta. Przebojem jednak, specjalnością odpustu Emaus, były drewniane, obszyte czarnym futerkiem figurki Żydów. Dłonie, kadłub i głowę takiej figurki łączono przy pomocy sprężyn, dzięki czemu przy najmniejszym ruchu postać drgała komicznie.
W 1696 r. tradycja odpustu Emaus została wzbogacona procesją jaką tego dnia urządzało Arcybractwo Męki Pańskiej, istniejące przy kościele oo. Franciszkanów od 1595 r. Bracia odziani w długie, sięgające kostek czarne habity, z głowami nakrytymi kapturami, w których wycięte były jedynie otwory na oczy, wyruszali rano spod kościoła Franciszkanów i przy dźwiękach orkiestry, pod brackimi sztandarami i fenetronami udawali się na Zwierzyniec. Ich pochód miał charakter swoistej katechezy dla gapiów. Do refleksji nad własnym losem zachęcały ich symbole bractwa - trupia czaszka i piszczele oraz hasło- slogan Memento Homo Mori (pamiętaj człowiecze o śmierci), który recytowali uczestnicy pochodu. Po dojściu pod kościółek Najświętszego Salwatora, procesja okrążała go trzykrotnie po czym schodziła na dziedziniec ss. Norbertanek, gdzie odbywało się spotkanie z ksienią zakonu. Warto wiedzieć, że Arcybractwo Męki Pańskiej, żywy relikt dawnej kultury religijnej, istnieje przy kościele oo. Franciszkanów do dnia dzisiejszego. Choć forma nabożeństw Arcybractwa wydaje się wielu anachroniczna ich treść jest nadal aktualna. Słowa memento mori mimo upływu wieków mają dzisiaj to samo znaczenie co przed wiekami.