no to trzeba mi zamieścić fragment mapki TR ...
tak dla uzmysłowienia, gdzie ów Iznik leży...
no to trzeba mi zamieścić fragment mapki TR ...
tak dla uzmysłowienia, gdzie ów Iznik leży...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
no to jeszcze klika migawek z okolic bramy konstantynopolskiej...
grubość owych murów czyni wrażenie...
...
ale gospodarze dopiero teraz kapnęli się, że można zarobić na zwiedzających...
być może dopadają ich pierwsze wytyczne UE, żeby zadbali o pamiątki historyczne, bo jak do tej pory to wszystko co kojarzyło się z starożytnymi Grekami i Rzymianami nie za bardzo było w smaku...
...
z Bezdroży dowiedziałem się, że owe głowy nad bramą zostały tam prawem kaduka przeniesione z resztek lokalnego amfiteatru, z którego ponoć ani śladu...
...
a tuż za bramą zaczyna zwolna budzić się do życia miasteczko...
ale powolusiu - bo to jeden z dni kończących ramazan, mocno i dogłębnie świętowanych...
...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
a przed południem zwiedzanie Muzeum w Izniku...
wewnątrz - sporo ceramiki, jako, że w starożytności z tej dziedziny Iznik słynął na cały świat...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Jacky z Marylką nie popuszczą nic po drodze .I dobrze ,lubię takie "perełki"
Popieram Carnivalkę. Chcemy dużo a nie skromnie.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Wujek Krzysiek był komercyjnie wycieczkowo w tej Antalyi...
i wypożyczając samochód skarżył się, że paliwo kosztowało 2 ojro za litr.
Domyślam się, że to taka turystyczna pułapka na turystów.... ile Panie Jacky paliwo kosztowało w tych rejonach TR gdzie Pan przebywał?
Wszystko ok Jacky
życie jest zbyt krótkie by je przespać
sorki za opóźnioną odpowiedź...
nie zauważyłem zróżnicowania cen paliwa w poszczególnych regionach TR...
wjechałem do TR na pełnym baku z BG ( tam cena zbliżona do naszej ), następnie wykupiłem w TR 2 pełne baki nie patrząc już na cenę ale będąc świadomym, że jest chyba ponad 60 % ( jak nie więcej ) droższa niż w PL, dojechałem w drodze powrotnej do granicy TR/BG na rezerwie...
naprawdę nie stresowałem się ceną paliwa , uwagę moją przykuły inne zjawiska - jak na przykład wyjątkowe świętowanie zakończenia ramazanu objawiające się między innymi opuszczeniem stanowisk pracy przez kasjerów na autobanie i postawienie wszystkich szlabanów tamże na baczność... oznaczyło to, że w pierwszym dniu swojego pobytu nie zapłaciłem ani gronia na autostrady, tunele i wiadukty...
gorzej już było z wyszukaniem przez kilka dni miejsc noclegowych, gospodarze nieźle świętowali...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
dokładnie TAK !!
i dlatego...
odchodząc od bramy na Konstantynopol natrafiam na...
pomnik poświęcony jakimś wojakom...
może jakiś znawca języka tureckiego przełoży to na nasze...
a potem idziemy dalej proszę wycieczki...
jakaś tablica, bynajmniej nie jest to wejście do metra ale na pewno pod poziom ulicy...
otóż jak się domyślam z tekstu szekspirem pisanego...
jest to fragment drogi - traktu rzymskiego odnaleziony podczas renowacji sąsiadującej łaźni... o której też będzie mowa i ichniej jej facjaty obrazki...
złażę Ci ja po ziemię i widzę one framenty...
no tak, Rzymianie zawsze były wygodne ludzie - do łaźni musieli mieć bitą drogę...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
drugim etapem tego poranka była łaźnia Murata...
niestety - zamknięta...
czy ja muszę tłumaczyć ów tekst turecki i angielski...
wszak widać kto i kiedy budował a potem remontował...
i jaką kulturę ceramiczną prezentuje...
oblazłem ją dookoła...
w świetle niewygodnego dla fotografii wschodzącego słońca - aż spuchła...
zszedłem trochę niżej - na poziom prawie fundamentów...
i nadal drzwi pozostały zamknięte...
dobrze, że w hotelu był czynny natrysk...
a u podnóża - wystawa produktów ceramicznych...
dopiero podczas obróbki fotografii dojrzałem swoje ukryte oblicze w ciemnej tafli szlanego okna ...
być może czuwał tam ukryty jeszcze bardziej pilnowacz owej ceramiki...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
sorki, że skakam w swojej relacji po rozmaitych obiektach Izniku - ale starałem się zasondować na ile moja relacja jest kogokolwiek i w jaki stopniu interesująca ...
zatem na dzisiaj kilka fotek ujmujących kościół Mądrości Bożej, którego początki sięgają ponoć VI wieku...
tablica - jak bysiu wskazuje kierunek zwiedzania...
a ponieważ był zamknięty - bez tabliczki przeprośnej "wyszłam do dyrekcji", więc pozostalo mi tylko okrążyć go wkoło...
jak piszą w Bezdrożach ( pozyskanych dzięki wstawiennictwu Carnivalki ) - obecnie widziane ruiny to stan z 2 połowy XI wieku kiedy to po trzęsieniu ziemi wybudowano drugi kościół na planie bazyliki...
W czasach bizantyjskich patriarcha Konstantynopola zwołal w roku 787 sobór i przywołał aż 350 biskupów z całego cesarstwa ...
obradowano na temat obrazoburstwa ...
obchodząc go dookoła czytam jeszcze z przewodnika, że w roku 1331 Iznik został zdobyty przez Orhana Gazi i jak można się domyślać zdobywca przebudował a raczej zamienił go na meczet...
Po wielkim pożarze w połowie XVI wieku Sulejman Wspaniały kazał odbudować świątynię...
jednak w czasie wojny o niepodległość w roku 1922 została zniszczona...
w drugiej polowie XX została częściowo odrestaurowana...
idziemy dalej proszę wycieczki...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
i jeszcze jako zwiastun kolejnych postów...
na placu przed muzeum iznickim i kuchnią dla ubogich ( zwaną imaretem - kiedyś ) a teraz meczet - grobowiec Seyh Kutbettin Camii z pierwszej połowy XV - tenże człek ( Seyh Kutbettin ) był znanym w owym mieście teologiem...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
odpowiadając na vox populi...
serwuję Nilufer Hatum Imareti, czyli Muzeum Iznickie ...
podeszliśmy pod wejście nie będąc pewnymi czy będzie czynne - wszak to epicentrum ramazanu...
ale było otwarte i za małe liry kupiliśmy tikety...
tuż przy samym wejściu eksponowane bardzo mocno dwa hitowe eksponaty...
sarkofagi rzymskie....
cudem uchowane z zawieruchy wieków...
i pożóg wojennych...
więc ochodzimy one obiekty wokoło i uwieczniamy na kliszy elektronicznej...
ale niestety, nie jestem w stanie przetłumaczyć co artysta - rzeźbiarz, bo tak to trzeba nazwać, chciał przekazać przez owe obrazki...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...