Druga dekada lipca 2011 dobiega koñca, na wakacje czas wyruszyæ. Planujemy trasê od Dalmacji do Peloponezu, czyli poprzez cztery kraje ba³kañskie.
Zimne dni zmuszaj± nas pochowaæ ju¿ przygotowane letnie ubranka a wyci±gn±æ z dna toreb g³êboko zapakowane d³ugie spodnie i ciep³e bluzy.
W niedzielne po³udnie autostrada Paris – Lyon jest prawie pusta. Potem ju¿ o wiele ciekawsz± drog± krajow± dobijamy do Grenoble. Pogoda bardzo zmienna, czê¶ciej jedziemy w strugach deszczu ni¿ w promieniach s³oñca.
G³êboko wciêty prze³om rzeki Romanche pokonujemy gdy ostatnie promienie s³oñca barwi± na ¿ó³to górskie szczyty a na ciemnozielonych, lesistych zboczach k³ad± siê poziomo bia³e wstêgi mg³y. Jeszcze nie wiemy, ¿e w nocy spadn± nam na g³owy ulewnym deszczem. Rozbijamy namiot na kampingu pod brzozami i zasiadamy do kolacji; ¿urek i kie³basa soko³owska na gor±co, z chlebem. Nad nami gwia¼dziste niebo jakiego nie zapewni ¿aden, nawet 7-mio gwiazdkowy hotel.
Rano wypêdza nas z namiotu pra¿±ce s³oñce. Wspinamy siê krêt± szos± na prze³êcz Lautaret podziwiaj±c górskie widoki, wielkie p³aty ¶niegu i wysokie kaskady. My¶limy o cyklistach bo têdy jutro przejedzie Tour de France, liczne kampery ju¿ zajmuj± pozycje strategiczne, dogodne do obserawacji.
Granica z Itali±, niewyczuwalna, tradycyjne „due cappuccini” w przydro¿nym, romantycznym barze. Wskakujemy na autostradê ko³o Torino, Alessandria, Genova, Spezia up³ywaj± szybko, dalej darmowa Fi-Pi-Li i zjazd na kamping przed Florencj±. Zaskakuje nas niebo w du¿ej czê¶ci pokryte chmurami, a gdzie przys³owiowy w³oski b³êkit ?