Co do rozpoznania patrona cerkwi na prawym brzegu ikonostasu - zadanie niemozliwe, fotografia nieczytelna.
Ale na przyszly raz, jacky, bedziesz wiedziec gdzie patrzec.
Co do rozpoznania patrona cerkwi na prawym brzegu ikonostasu - zadanie niemozliwe, fotografia nieczytelna.
Ale na przyszly raz, jacky, bedziesz wiedziec gdzie patrzec.
taki oto chałacik przydzielono maryli a ona na suficie szukała malunków...
a ja dopiero podczas obrabiania fotek dostrzegłem, że ów obraz na wewnętrznej ścianie murów "obronnych" to nie obraz, ale misterna mozaika z ułamków kafelków...
misternie kuta i spawana brama budzi szacun...
no ale pora już, wołają do autokaru...
i widać bramę główną - wpuszczają boczną...
mnie na takie sfocenie trzeba byłoby ponad godzinę więcej...
tudzież na chwilę skupienia....
aczkolwiek kościół ( cerkiew ) prawosławny, ikonostas, a jakże - lecz tym razem większość wizerunków religijnych nie kojarzyła mi się tymi widywanymi w cerkwiach rosyjskich, bułgarskich...
bardziej były stylistycznie zbliżone do tych w kościołach katolickich w naszym choćby kraju...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
dla innych forteca...
po przejechaniu ćwierć kółka autobusem zatrzymujemy się nawet nie na parkingu - po prostu na ulicy...
przy wejściu do fortecy...
bilety załatwił przewodnik więc zerkamy na tablicę informacyjną...
ha - widać ślady tureckie...
no to daleko sięgały wpływy Turcji Otomańskiej, nie ma co...
przeciskamy się przez "portiernię"...
tudzież z planem owej twierdzy też...
Ostatnio edytowane przez jacky ; 26-02-2013 o 19:03
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
wchodzimy do środka - to znaczy na plac forteczny...
no i zaraz przy wejściu po prawej stronie klasyczna kareta...
pewnie przywieziona w kawałkach a może a raczej na pewno przypłynęła na jakimś statku handlowym...
bo nie bardzo widziałbym dla niej zastosowania jako rydwanu wojennego na tutejszych piaskach...
klasycznie, trzeba marylę uwiecznić z rydwanem... karocą w tle...
większość zwiedzających tam się uwiecznia na kliszy elektronicznej...
po lewicy zaś - licząc od bramy wejściowej...
bateria artylerii polowej w odwodzie...
tylko dlaczego panie zawsze lubią zaglądać lufie do środka ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
szeroka "panorama" placu - nie za bardzo jestem w stanie sobie wyobrazić zbiórkę wojaków spod sztandaru Legii Cudzoziemskiej...
a to już rzucik z góry, z tak zwanego muru...
po co tam łódź postawili ?
do morza kawałeczek...
to już widok zza pleców, czyli autobus przed wejściem czekający tudzież portiernia...
a w dalszym planie w głębokim tle wieża kościoła koptyjskiego...
w grupkę europejczyków wmieszana lokalna turystka...
choć kto wie, może ona wcale nie Egipcjanka ?
konia z rzędem komu - kto by rozpoznał...
a jak by przyszlo do realizacji obietnicy - to już taki mały konik - na biegunach - czeka...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
miejsca na owej platformie widokowej na murach niewiele...
ale zawsze kilka fotek - sięgając wzrokiem za mury - wykonać można...
i znów rozglądam się po placu...
rażą baterie słoneczne na murze po drugiej stronie...
i ten budyneczek - czy to były tam kiedyś koszary czy sztab twierdzy ?
oraz ta wieża na środku ( prawie że placu ) - przewodnik gdzieś się zapodział i nie było szansy się zapytać...
właściwie, to sobie takie obrazki na kliszy magazynowałem - teraz - obrabiając fotki - rodzą się pytania...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
jedna z fotek pokazuje jak uwspółcześnione jest elektronicznie nagłośnienie minaretu...
głośnik na głośniku...
mieszkając w klasycznym osiedlu muzułmańskim - karmieni jesteśmy jakże pięknymi zaśpiewkami z Koranu...
nieważne, czy w Omanie, czy w Paryżewie...
muzzein odwala swoją audycję...
nad głowami lukając - widać brzeg zatoki...
jeszcze jedno spojrzenie w dół - na baterię artylerii pustynnej - bo nie polowej...
schodzę na dół z muru a tam maryla zatopiona w pogadusze z inną wojażerką wczasową...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
schodzimy pod ziemię...
w samym centrum placu twierdzy...
to znaczy ja zszedłem, maryla się bała...
a w cysternie miły chłodek...
sucho, choć kiedyś "magazynowano" tutaj wodę...
nie byłem jednak jedynym zwiedzającym...
ot, kącik ze schodkami...
a teraz to ja się zastanawiam jakiej drzewiej używali techniki uszczelniania coby woda nie uciekła po prostu...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
wychodzę znów na powierzchnię z cysterny...
i nadal nie mogę sobie wyobrazić tutaj życia te ponad 200 lat wstecz...
a to płyta kamienna a może betonowa nad cysterną...
nie udało mi się rozszyfrować mapy...
choć nazwy nie brzmią obco...
a przy wejściu dwie turystki - bo nie kumoszki - zawzięcie dyskutują ...
jeno o czym ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
zmierzamy powoli w stronę autobusu...
przewodnik czeka ...
przed wejściem do busa zerknięcie na drugą stronę ulicy...
apteka ...
żeby nie poganianie przez przewodnika - chętnie bym tam zajrzał a ocenił zaopatrzenie...
z drugiego kątka widać dwóch lokalnych gentelmanów zawzięcie kurzących...
pora wsiadać, pan kierowca zaprasza z uśmiechem...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
niewielki kawałek podjechaliśmy a przewodnik cały czas nawijał...
i przywieźli nas do "portu"...
a tam cuś pośredniego między kutrem a jakby mikro promem...
lecz nie udało mi się definitywnie stwierdzić, czy jakieś autko się zmieściło na pokład...
trochę na prawo półzatopiony kuter...
prawie 3 miesiące wcześniej była w tej miejscowości na wycieczce moja siostrzenica, na jej fotkach widać też ów pływający / zatopiony wrak...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
A był pomost aby auto wjechało na prom ? Cuś nie widać ?
z takiej odległości - fotka uczyniona zoomem - nie za bardzo widać, aczkolwiek wjeżdżałem kilkakroć na promy po czymś co na pewno nie nazwałbym pomostem, ale też gdzieś tam w świecie widziałem taki właśnie kuter, który zabrał jednak jedno autko na pokład ...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
tuż przy porcie - tawerna...
ale nie widać było marynarzy ...
całkiem niedaleko lokalny meczet...
szczycący się ponad 300 letnią historią...
ale do środka nas nie wpuszczono...
tablica informacyjna także nie tylko pismem robaczkowym....
żeby nas zabajerować - zawieziono do kafejki - bo nie wszyscy zaopatrzyli się w wodę źródlaną z baru hotelowego...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
jedni poszli wybierać "kawa czy herbata"...
a ja łapałem migawki z ulicy...
przy obróbce fotki zwróciła moją uwagę reklama - "market świętej Barbary" - cóż, miasteczko ma bardzo dużą populację Koptów...
a po drugiej stronie ulicy...
gdzie dom w przebudowie...
wygląda panienka z okienka...
powiększamy i wycinamy z fotki ową młodocianą piękność...
spogląda z ciekawością - na ulicę - ....
a główną ulicą śmigają - przeskakując przez leżącego sierżanta - lokalne autka...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...