Jakos nie mielismy takiego wrazenia. Serpentyny alpejskie sa bardziej niebezpieczne.
Jakos nie mielismy takiego wrazenia. Serpentyny alpejskie sa bardziej niebezpieczne.
Nie znam Alp oprócz w³oskich,Llogara jest naprawdê bezpieczna
Pixi ,fajnie siê z Tob± podró¿uje.
Miasteczko Dhërmi zachowa³o stare domy, dwa zabytkowe ko¶cio³y i monastyr ¦w.Marii i ¦w.Teodora bielej±cy na zboczu gór Çikës. Du¿± atrakcjê stanowi d³uga pla¿a z bunkrami.
Nowa szeroka szosa biegnie teraz wy¿ej, widaæ z niej dziwne formacje z kruchej, ¿ó³toczerwonej ska³y, tworz±ce siê na skutek erozji wodnej.
Skrêcamy w boczn± drogê w las szukaj±c miejsca na piknik a znajdujemy... dzikie wysypisko ¶mieci.
Za Dhermi mamy ostry zakrêt szosy ze ¶wiat³ami i wjazd w w±sk± uliczkê pomiêdzy domami, to wie¶ Vuno. Nowe domy przeplataj± siê ze starymi, sklepów nie brak i wszêdzie og³oszenia „dhoma me qira”.
Tu¿ przed Himarë zje¿d¿amy w prawo na Livadhi, d³uga, szeroka, czysta kamienisto-piaszczysta pla¿a, kilka barów i restauracji z sektorami w³asnych le¿aków i parasoli. Pomiêdzy nimi bunkry w formacji po trzy. Fale morskie zaczynaj± je rozbieraæ na czê¶ci.
Jak wykorzystaæ bunkier ? Jako wci±garkê do ³ódek !
Pla¿a Livadhi
W po³udniowym koñcu pla¿y, przy barze, jest camping og³aszany wiele razy na barierach szosy. Proponuje nawet w³asne namioty. Patrz±c na nie mam wra¿enie, ¿e obraz bunkrów bêdzie jeszcze d³ugo prze¶ladowa³ ¶wiadomo¶æ Albañczyków. Rozbijamy w³asny namiot w przeciwnym, odleg³ym koñcu placu pod drzewami, mimo ¿e sanitariaty tutejsze wymagaj± naprawdê remontu. Cena 10 € (2 osoby+namiot+auto) i jest dostêp do internetu w barze.
Przy pla¿y od Dhërmi do Himarë i dalej na po³udnie jest kilka campingów o ró¿nym standarcie i ró¿nych cenach, ten w Himarë jest na po³udniu miasta, przy g³ównej ulicy, na wprost pla¿y, cena 15 € za 2 osoby w namiocie a dysponuje te¿ w³asnymi namiotami typu „bunkier”.
Wieczorem robi siê rwetes na campingu, grupa W³ochów w³a¶nie chce odje¿d¿aæ ale zgin±³ im pies, czarny pies w nocy... Wszêdzie s³ychaæ a¿ do pó³nocy dono¶ne nawo³ywania zrozpaczonej w³a¶cicielki: Mia, Mia, Miaaa, a pies nie wraca. Dopiero wczesnym rankiem pokaza³ siê przy naszym namiocie, mo¿e zwabiony zapachem ko¶ci po kotletach.
W po³udnie zwiedzamy tureck± twierdzê w Porto Palermo wybudowan± w koñcu XVIII w. przez Ali Paszê, albañskiego zarz±dcê regionu z ramienia tureckiego. Usytuowana na cyplu, ma plan trójk±ta, z grubymi, wysokimi murami i wielkim dziedziñcem na górze, strzeg³a wej¶cia do ca³ej zatoki. W XX w. by³y tu koszary wojskowe a mimo to zachowa³ siê ma³y ko¶ció³ek, ³adnie teraz odnowiony. W pó³nocnej czê¶ci zatoki mie¶ci³a siê wojenna baza morska, widoczna jest jeszcze brama do podziemnego tunelu i kilka zacumowanych starych okrêtów.
Widok z murów twierdzy
Jest te¿ sympatyczna restauracja, zatrzymujemy siê w niej na posilek. W³a¶ciciel jest chwilowo nieobecny bo jednocze¶nie pe³ni funkcjê przewodnika po twierdzy. Powy¿ej restauracji, na stromym zboczu w agawach usadowi³ siê o¶rodek kilku drewnianych domków do wynajêcia. [
Absolutnie nie mamy ochoty na nocleg w Sarandzie, po drodze „zasiêgamy jêzyka” w barze, mówi± nam ¿e jest camping w Lukovë, nad morzem. Tablicy informacyjnej brak, jest tylko „Plazhi”, ryzykujemy zjazd krêt± szos±, mimo ¿e jest tu wysoka skarpa a brzeg stosunkowo daleko. Na dole jest „camping-caravaning” w ogrodzie przy cha³upie z restauracj± na tarasie, sanitariaty to dwie murowane komórki zamykane na drucik, jednak z przysznicem... Na jedn± noc jako¶ „obleci” a w razie czego mamy w³asne bush-shower. Cena 5 € za noc za dwoje. Nocuje tu kilka kamperów i do wynajêcia s± te ma³e namioty typu „bunkier”, najbardziej zaskakuj± hu¶tawki zawieszone na ka¿dym drzewie, mo¿e to zamiast hamaków ? Gdy jemy kolacjê z góry podzwania nam stado kóz. Pla¿a jest skalisto-piaszczysta, dosyæ d³uga, s± nawet bary na brzegu na palach, le¿aki i parasole do wynajêcia ale za ska³k± – wysypisko ¶mieci, tych sprz±tniêtych z g³ównej pla¿y.
Przy pla¿y jest kilka ska³ek o które pluszcze kryszta³owa woda
Ile siê zmieni³o od roku 2007, kiedy do¶æ dok³adnie objecha³em albañsk± riwierê!
Pla¿a Livadhi w tamtym czasie nie posiada³a ¿adnej infrastruktury, podó¿ drog± Saranda-Vlore
to by³ sport niemal ekstremalny, kempingów praktycznie nie by³o ¿adnych.
A tu proszê...
SAAB fan
Saranda, najbardziej po³udniowy albañski kurort, gdzie domy wyrastaj± jak kolorowe grzyby po deszczu. Zajê³y ju¿ ca³y wzglêdnie p³aski teren, okr±¿y³y zatokê, teraz wspinaj± siê na wzgórza. Z daleka wygl±da to jak gigantyczna konstrukcja z klocków „lego”.
Przy nich niknie dawny spacerowy, nadmorski bulwar. Wiêkszo¶æ budynków jest pusta lub niewykoñczona, wszêdzie wywieszki; do sprzedania lub do wynajêcia. W±ski pasek kamienistej pla¿y wokó³ wybrze¿a ju¿ jest dok³adnie zagospodarowany parasolami i le¿akami. Gdzie mieszkañcy tych domów i hotelowi wakacjusze bêd± pla¿owaæ ? A je¿eli zechc± wszyscy razem wybraæ siê na pla¿ê ?
W Sarandzie nie brak barów, pizzerii, restauracji i t³umu turystów. Miejscowy port zapewnia codzienne po³±czenie promowe z greck± wysp± Kerkira (Korfu), po³o¿on± naprzeciw.
Z zabytków pozosta³y tutaj na poziomie przyziemia ruiny synagogi z V-VI w. widoczne przy g³ównej ulicy miasta. Posiada³a wiele sal z piêknymi mozaikami posadzkowymi, jej czê¶æ przebudowano na bazylikê chrze¶cijañsk± w VI w. Oba obiekty zosta³y zniszczone przez najazd Avarów i S³owian, odkopane niedawno mozaiki trafi³y do muzeum.
Zjadamy kebab w niewielkim barze ze stolikami wprost na chodniku, potem na lody na deser przesiadamy siê do baru obok, te¿ ze stolikami na ulicy i okazuje siê ¿e oba nale¿± do tego samego w³a¶ciciela a obs³uguje nas ten sam kelner.
Nazwa miasta Saranda pochodzi od 40 mêczenników (santi quaranta) - w IV w. 40 ¿o³nierzy z XII-go legionu rzymskiego w Armenii przyjê³o zakazane chrze¶cijañstwo. Mimo prze¶ladowañ nie chcieli wyrzec siê wiary, pozostawieni na noc na zamarzniêtym jeziorze bez odzienia, do rana wszyscy zmarli.