+ Odpowiedz na ten temat
Pokaż wyniki od 1 do 4 z 4

Temat: Trinidad i Unesco

  1. #1
    Administrator Maxitravelek Natasza ma wyłączoną reputację Avatar Natasza
    Zarejestrowany
    Jan 2011
    Postów
    30,476

    Trinidad i Unesco

    Przez blisko dwieście lat Trinidad pozostawał na uboczu handlowych szlaków Kuby. Dzięki temu uniknął nowoczesnej rozbudowy i stał się żywym muzeum kolonialnego miasta. Doceniło to UNESCO, wpisując je na swą prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa. Dziś jest obowiązkowym punktem programu dla turystów. Oczarowuje leniwą, niepowtarzalną atmosferą.
    Gdy w 1514 roku hiszpański konkwistador Diego Velazquez zdecydował o budowie osady, postanowił nazwać ją Wioską Świętej Trójcy (la Villa de Santisima Trinidad). Aby zaś utrudnić piratom jej plądrowanie, miasto przeniesiono czternaście kilometrów w głąb lądu.
    To jedno z najstarszych miast na Kubie przez następne stulecia bogaciło się na przemycie, handlu niewolnikami i cukrze. Jednak zmienne są koleje losu... W XIX wieku pobliskie Cienfuegos zbudowane tuż nad morzem stało się centrum regionu, zaś blokada eksportu cukru do Europy przyniosła bankructwo plantatorom trzciny cukrowej.

  2. #2
    Administrator Maxitravelek Natasza ma wyłączoną reputację Avatar Natasza
    Zarejestrowany
    Jan 2011
    Postów
    30,476
    Trinidad skryty za pasmem wysokich gór pozostał na uboczu. Porządną drogę doprowadzono tu dopiero w połowie XX wieku! Lata zapomnienia okazały się zbawienne. Ponieważ nikomu nie chciało się inwestować w dziurę na końcu świata, pozostał niezmieniony, niczym owad w bursztynie.
    Dziś jest uważany za klejnot architektury kolonialnej. Wędrując uliczkami, mija się parterowe kolorowe domy (ciepłe barwy mają zapewnić szczęście i dostatek), zaś okna chronią misternie kute kraty. Zwykle jest za ciepło, by zamykać okiennice, więc zaglądając do środka można zobaczyć jak żyją zwykli ludzie.
    Na szczęście rewolucja na Kubie nie miała pomysłu, by zaczynać swe rządy od niszczenia przeszłości, dzięki czemu wiele domów wygląda niczym muzea, a partery wielu z nich pełnią rolę zaimprowizowanych sklepów z pamiątkami. Co daje dość oryginalny kontrast z biedą socjalizmu: na zabytkowym rzeźbionym stole zobaczyć można blaszane chińskie talerze.
    Ale już w restauracjach dla turystów często dania są serwowane na stuletnim szkle! Tak właśnie jest w Sol Ananda, restauracji otwartej niedawno przy Plaza Mayor, głównym placu miasta. Gdy po raz pierwszy przekraczam jego progi, nie wierzę własnym oczom: oto w jednej sali obok stolików stoi stuletnia toaletka, wiekowy zlew i... olbrzymie małżeńskie łóżko!

  3. #3
    Administrator Maxitravelek Natasza ma wyłączoną reputację Avatar Natasza
    Zarejestrowany
    Jan 2011
    Postów
    30,476
    Dawne wyposażenie domu awansowało tu do roli stylowego wystroju. Zaś do kolacji przygrywa fantastyczny zespół. Bez wahania kupuję ich płytę - będzie doskonałą pamiątką pobytu, zaś dla nich to sposób na zarobienie na swej sztuce. Po dwugodzinnej biesiadzie w rytmie karaibskich melodii rozstajemy się jak starzy przyjaciele.

    Przybywając do Trinidadu nie warto się spieszyć. Lepiej zatrzymać się na noc w jednej z licznych casas particulares, dzięki czemu przez chwilę będziemy mieli możliwość poczucia w pełni klimatu tego miasta. Siedząc w bujanym fotelu na werandzie możemy obserwować ulicę, po której częściej jeżdżą dorożki niż samochody. A jeśli już trafi się auto, z pewnością będzie to dawny krążownik szos, który w każdym innym miejscu na świecie byłby ozdobą muzeum motoryzacji. Tu pracuje jako taksówka.
    Spacerując po mieście, warto odwiedzić Dom Santerii, kultu wywodzącego się z wierzeń afrykańskiego plemienia Joruba. Wchodzących wita ciemnoskóra lalka ubrana w długą białą suknię, z zawieszonym na szyi różańcem. Pomieszanie religii jest nieprzypadkowe, bowiem wyznawcy Santerii jako niewolnicy byli siłą zmuszani do przejścia na chrześcijaństwo. Ale pod postaciami katolickich świętych nadal czcili swe bóstwa.

  4. #4
    Administrator Maxitravelek Natasza ma wyłączoną reputację Avatar Natasza
    Zarejestrowany
    Jan 2011
    Postów
    30,476
    Dlatego też w wielu domach na ołtarzykach zobaczyć można świętego Łazarza będącego wcieleniem uzdrawiającego Babalu Aye, zaś Matka Boża o afrykańskich rysach czczona jest jako Wielka Bogini. Gdy wieczorem opuszczam to miejsce, kilkusetletni bruk odbija światło nielicznych latarń, a niosąca się nad miastem muzyka nie pozostawia wątpliwości: w położonej przy katedrze Casa de la Musica zaczął się koncert.
    Siedzący na schodach turyści piją drinki, ale szybko i oni przyłączają się do zabawy. Kubańczycy tańczą zmysłowo, pełni radości życia zatracają się w muzyce. Nieważne, ile masz lat, ile nadwagi. Nieważne są kłopoty dnia codziennego. Dopóki jest rum, kobiety i śpiew, życie jest piękne!
    Anna Olej-Kobus
    Świat i Ludzie 51/2011

+ Odpowiedz na ten temat

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów