z dziesięć lat temu moja koleżanka wybrała się do Davos na konferencję spedytorską - na przełomie lipca / sierpnia...
pojechała w letnich pantofelkach...
a tam spadł wtedy śnieg...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Jeszcze w Polsce słyszałam, że wojsko odkopuje Davos. Przekonałam się o tym naocznie. Nigdzie indziej, podczas tej mojej zimowej podróży nie spotkałam tak ośnieżonego miejsca.
CDN
czekam na ducha śp. Thomasa Manna ...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Rzekłabym, że duch Tomasza, a i Hansa się unosił w tym odludnym miejscu. Byłam na górze, a na dole toczyło się życie.
Próbowałam sobie wyobrazić czy mogłabym tu mieszkać tyle lat, co bohater powieści. Były momenty, że oprócz saneczkarza nie było nikogo. Mogłam się więc delektować sanatorium na szczycie.