+ Odpowiedz na ten temat
Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2
Pokaż wyniki od 16 do 27 z 27

Temat: W śniegu i po trawie, czyli wszystkimi drogami do Murowańca

  1. #16
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Odbijamy w prawo, dalej zielonym szlakiem i pniemy się znowu mocno w górę, wpierw po trawiastym wzgórzu, potem przez kosodrzewinę i wspinamy się na piękną skalistą Gęsią Szyję, gdzie znowu raczą nas wspaniałe widoki.





    Ostatnio edytowane przez zdzicho alboom II ; 23-04-2016 o 17:15

  2. #17
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Schodzimy, po jakimś czasie droga prowadzi nas znowu przez las. Początkowo droga przez las nie sprawia żadnych trudności. Po około godzinie jednak pojawiają się pierwsze połacie śniegu. Na początku jest to zabawa, ścieżka po śniegu jest dość szeroka, dobrze wydeptana, szlak wyraźnie oznakowany.
    https://lh3.googleusercontent.com/-R...0/P1110189.JPG




    Ostatnio edytowane przez zdzicho alboom II ; 23-04-2016 o 17:19

  3. #18
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Teraz będzie dużo tekstu a mało zdjęć, bo w trudnych warunkach nie było na to czasu.
    Musicie mi to wybaczyć.
    Tuż przed Równią Waksmundzką nitka na śniegu gubi się w trawie i kępkach jagód. Tu musimy się rozdzielić, by szukać dalszego szlaku. Po 10-ciu minutach badawczego błąkania się wychodzimy na otwartą polanę pokrytą trawą - Równia Waksmundzka. Tu już nie widać żadnej ścieżki. Sto metrów dalej dostrzegamy dwójkę turystów z mapą. Pokazują nam alternatywną drogę po prawej, czerwony szlak koło krzyża, którym pewnie warto by pójść. Zielony jest podobno niepewny, gubią się oznakowania. Chcemy jednak iść dalej szlakiem, który sobie założyliśmy. Wchodzimy znowu w las – widać oznakowania na drzewach, czujemy się więc znowu pewnie. Idziemy przez las, coraz bardziej po śniegu, idzie się dość ciężko, więc po godzinie takiego marszu liczymy, że już niedługo dojdziemy do jakiegoś rozwidlenia a potem w dół i jesteśmy w Murowańcu. W końcu przeszliśmy już dziś spory kawałek. Z naprzeciwka mijają nas grupki turystów, spotykamy takich grup około 5. Jedni idą od Murowańca, mówią, że czeka nas ‘hardcore’, po śniegu, przez strumień, przez kosodrzewiny. Ale nic to dla nas nie znaczy, myślimy że to my zrobiliśmy większy szmat drogi, czeka nas już tylko końcówka, a ‘hardcore’ to jest przed nimi.

    Ostatnio edytowane przez zdzicho alboom II ; 23-04-2016 o 17:22

  4. #19
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Suniemy do przodu, droga wychodzi z lasu na kosodrzewinę, ślady w śniegu są wyraźne, ale od jakiegoś czasu nie widzieliśmy żadnych oznakowań, niebo się chmurzy, robi się szaro, dżdżyście, trochę strasznie i nieprzyjemnie. Idziemy przed siebie, bo wydaje nam się, że nie mamy już odwrotu, dotychczasowa droga była na tyle ciężka i niewyraźna. Spotykamy parę – mówią, że wracają, bo nie wiedzą jak dalej iść i mają już tej drogi dosyć. Pytamy dokąd zdołali dojść – byli 50 metrów dalej, przedarli się przez kosodrzewinę i stanęli przed strumieniem. Stefan jednak nalega, że idziemy do przodu – ja już zaczynam być tą sytuacją zdenerwowana, nie umiem podjąć żadnej decyzji. Przyspieszam kroku, prowadzę nas dalej do przodu (mam dużo lepsze buty), przedzieramy się przez wspomnianą kosodrzewinę, pokonujemy strumień, a dalej nic – nie widać żadnej wydeptanej drogi. Przedzieram się przez kolejne kępy kosodrzewiny, coraz bardziej bojowo i nerwowo – pojawia się na śniegu jakaś wydeptana nitka. Niebo zachmurzone, wkoło śnieg, nie mamy mapy, jesteśmy w dolinie otoczonej przez wzgórza i wysokie szczyty, zmęczenie, jest już dość późno – około 16-tej – jedynym naszym ratunkiem jest wątła nitka na śniegu. W dodatku zaczyna padać i widzę jak ta nitka pod nogami topnieje. Sunę przed siebie, bez żadnego widoku, gdzie to wszystko miałoby prowadzić i jak się skończyć. Boję się, że się zgubimy całkowicie i tu utkniemy, a w śniegu i na tej wysokości jest naprawdę zimno. Wiem, że za 3 godziny zacznie się robić ciemno, a droga powrotna – gdybyśmy ją nawet teraz znaleźli zajmie dużo więcej.

  5. #20
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Nagle w oddali na wzgórzu dostrzegamy dwójkę ludzi. Machają do nas – trzeba jak najszybciej podążać za nimi, zanim znikną za horyzontem. Przyspieszamy jeszcze kroku, dochodzimy do trawersu – postanawiamy (i to jest chyba błędna decyzja) zrobić skrót i wspiąć się po śniegu pionowo pod górę, żeby dogonić tę parę. Kąt nachylenia prawie 50 stopni, coś czego oczywiście nie było widać z dołu, dochodzimy do punktu krytycznego, gdzie jest już tak ślisko i stromo, że dalej pod górę nie pójdziemy. Trzeba odbić, wytyczyć trawers. Wskazuję Stefanowi, jak pójdę i dynamicznie wbijając stopy i ręce w śnieg przebijam się do kępy kosodrzewiny po prawej stronie. Jesteśmy już naprawdę potwornie zmęczeni, a na górze nie wiadomo zupełnie co nas czeka – jednak teraz jedyny cel to się wdrapać i nie ześlizgnąć w dół do przepaści.



    Po odbiciu stromizna trochę łagodnieje, widzimy wydeptane ślady naszych przewodników, suniemy pod górę, jeszcze 10 minut i wychodzimy na grań. Wyszliśmy jednocześnie z chmury – w dole widać tęczę – więc słońce, które nas teraz oświetla przynosi też drobną poprawę nastroju. Jestem jednak tak wykończona, że sunę nogami dalej przed siebie, chcę jak najszybciej dotrzeć do tych ludzi, nagle ścieżka po śniegu się urywa, a z lewej, między skałkami odbiega wyraźny, oznakowany szlak żółty. Jesteśmy uratowani. Rozglądam się, szlak biegnie cały czas w dół, to nie pułapka. Patrzę daleko przed siebie – i dostrzegam zielony dach Murowańca.

    Ostatnio edytowane przez zdzicho alboom II ; 23-04-2016 o 17:27

  6. #21
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    No... ladnie....
    W gorach nierzadko stajemy wobec dylematu: isc dalej "za wszelka cene" czy zawrocic, czyli zrezygnowac, odmowic sobie zdobycia celu co jest rownoznaczne z poniesieniem kleski. Le czasem to moze byc...uratowanie zycia.

  7. #22
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Oj tam. Od razu poniesienie klęski czy uratowanie życia.
    Wielokrotnie wracałem i odkładałem na potem.
    A alboomosia znalazła najlepsze wyjście - do celu miała najbliżej.
    Nie wiem tylko co by zrobiła gdyby zagrzmiało; ona się strasznie boi burzy.
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  8. #23
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    No tak to tylko Tatry a nie K2 cy Anapurna ale mechanizm myslenia jest ten sam.

  9. #24
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Dokładnie.
    A poza wszystkim to miała farta sporego.
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  10. #25
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    Cytat Napisał zdzicho alboom II Zobacz post
    to miała farta sporego.

    w czepku urodzona czy w "czapce" narciarskiej ?
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  11. #26
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Tak, to już naprawdę koniec tej dzikiej wędrówki. Teraz jeszcze godzina do schroniska, skalistą dróżką między kosodrzewiną, potem przez las. A z Murowańca jeszcze 1,5 godziny na dół.
    W Kuźnicach udaje się nam być po 19-tej. Jesteśmy nasyceni górami, szczęśliwi, że doszliśmy, ale, przynajmniej ja, trochę straumatyzowani.
    Już w Zakopanem „U Ratowników” dla zdrowia psychicznego zamawiam 50-tkę śliwowicy oraz przepyszne flaki.

  12. #27
    Minitravelek alboomosia is on a distinguished road
    Zarejestrowany
    Mar 2011
    Postów
    78
    Jeszcze odnośnie ryzyka i podejmowania decyzji. Jak najbardziej zgadzam się, że umiejętność wycofania się w odpowiednim momencie to jedna z podstawowych umiejętności w górskiej wędrówki. Z drugiej strony cieszę się, że przedarliśmy się tym zimowy przejściem do Murowańca :), bo teraz jest co wspominać. Problem polegał na tym, że nie było kiedy i do czego się wycofywać. Zdecyodwanie mieliśmy więc farta. Gdyby nie ci ludzie hen wysoko na szlaku, gdybyśmy ich nie zauważyli, to - jako wciąż jeszcze niedoświadczeni turyści - chyba byśmy czekali jak te dwie kostki lodu na tatrzańskich ratowników.

+ Odpowiedz na ten temat
Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów