To nastêpna dedykacja dla Zdzicho albooma II
To nastêpna dedykacja dla Zdzicho albooma II
Rysy?
Widaæ rysê.
Jak bez kolców nie ma ró¿y
Tak bez VF nie ma podró¿y
Oczywiscie, specjalnie dla ciebie - Mnich i Rysy.
Wykorzystuj±c wspania³± pogodê wje¿d¿amy kolejk± linowo-szynow± na Guba³ówkê aby podziwiaæ panoramê Tatr z Giewontem na pierwszym planie w zachodz±cym s³oñcu. Wjazd ze zjazdem po 17 z³, ulgowo po 14 z³.
Wieczorem jemy pstr±gi w rybnej restauracji na dole Krupówek poprzedzone pyszn± kwa¶nic±.
Sobota, nasz ostatni dzieñ w górach, ju¿ o godz. 9-ej jeste¶my w Kirach (busem spod dworca PKS - po 5 z³ od osoby). Przed nami otwiera siê Dolina Ko¶cieliska. Znowu op³acamy wej¶ciówki do TPN. Pokazowa bacówka, gdzie ga¼dzina czyta ukradkiem gazetê, jak tury¶ci nie patrz± ale na pó³ce nad ogniskiem wêdz± siê prawdziwe oscypki. Nieco dalej pasie siê prawdziwe stado owiec pilnowane przez owczarka podhalañskiego. Kapliczka przydro¿na skrywa siê w cieniu smreka, potok b³yszczy w s³oñcu, piknie jest ! Maszerujemy drog± przez liczne mostki, przechodzimy przez Wrota Raptawickie, ale odpuszczamy wszystkie jaskinie. Tu po ¶niegu pozosta³y nik³e ¶lady, tylko szczyty jeszcze bielej±. Przysiadamy na ³awie przy schronisku pod Ornakiem, s³oñce grzeje, chcia³oby siê zostaæ... Niestety, czas wracaæ, po po³udniu mamy bus do Krakowa, potem autobus do Katowic.
Tyz piknie!
A w pi±tek albo w sobotê przy takiej bezchmurnej pogodzie to nie da³o siê Murowañca zaliczyæ?
Jak bez kolców nie ma ró¿y
Tak bez VF nie ma podró¿y
W piatek wybralismy Morskie Oko, ze wzgledu na widoki i Gubalowke a w sobote nie bylo dosyc czasu. I tak bylismy w Katowicach wieczorem zamiast w poludnie i przelecialo nam zwiedzanie zarezerwowanego browaru.
Zamiast planowanych 4 dni w Zakopanem bylismy 1 + 2 polowki.
Ma³opolsko-¦l±ska Majówka - Etap 3
Znajomi odebrali nas z dworca autobusowego w Katowicach, zaraz zapakowali w samochód, i wywie¼li tak daleko na zachód, ¿e zobaczylismy Góry Opawskie. Ma³a wie¶, dawne typowe gospodarstwo sk³adaj±ce siê z murowanego z ceg³y domu z przyleg³± stajni±, stodo³± obok, przebudowane teraz na mieszkalne, rodzinne, przytulne siedlisko w ogrodzie. Pies wita nas g³o¶nym szczekaniem. Wkrótce zasiadamy do kolacji w altanie, dyskutujemy w oczekiwaniu na piek±ce siê na grillu szasz³yki. Nasi znajomi, ¦l±zacy z urodzenia i zamieszkania niby mówi± jak my ale ten akcent maj± taki trochê inny i co chwilê chwytamy dziwne s³ówko, có¿, wypada nauczyæ siê po ¶l±sku. Wieczór jest ciep³y, mocno pachn± kwitn±ce krzewy, nad nami rozpo¶ciera siê gwia¼dziste sklepienie.
¦pimy w pokoju „na górce”, promienie s³oñca wpadaj±ce przez ma³e okienko budz± nas z pewnym po¶lizgiem, wstajemy o dobrze ju¿ zaawansowanym poranku. Po ¶niadaniu jedziemy zwiedzaæ pa³ac w Mosznej.
Widok spod bramy...
... w kwitn±cych azaliach...
... i od ogrodu.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 18-06-2012 o 11:13
Dzi¶ niedziela i wiele osób wpad³o na ten sam pomys³, trzeba czekaæ w kolejce do wej¶cia, potem czekaæ na swoj± grupê i przewodnika. Ogl±damy jadalnie ze stiukowymi dekoracjami na ¶cianach i sklepieniach, ozdobn± klatkê schodow± i plafon z kasetonami, wszystko wykonane z modrzewiowego drzewa. Potem jasne, o delikatnej dekoracji sale na piêtrze i reprezentacyjne - gabinet i biblioteka w³a¶ciciela, na koniec kaplica.
Pa³ac w Mosznej zbudowano w k. XIX i na pocz. XX w. na pozosta³o¶ciach zniszczonego pa³acu barokowego na zlecenie bogatego przemys³owca Franza Huberta Tiele Winckler, jako siedzibê rodow±. Prezentuje mieszaninê stylów; neogotyk, neorenesans, w formie dosyæ dowolnej i romantycznej z drobiazgow± dekoracj±, tworz±c ca³o¶æ zgrabn± choæ eklektyczn± otoczon± rozleg³ym parkiem-ogrodem.
Tarcza herbowa Tiele Winckler
Spacerujemy po wielkim parku krajobrazowym, podziwiamy wieloletnie kasztanowce, dêby i lipy. W³a¶nie kwitn± rododendrony, ró¿owe, fioletowe, bordowe i krzaki azalii – ¿ó³te, czerwone, pomarañczowe, bia³e, orgia kolorów odbija siê w wodach jeziorka i kana³ów.
Moszna, jak sprawdzi³em, jest miêdzy Krapkowicami a Prudnikiem.
Ja w pi±tek bêdê jeszcze bardziej na po³udnie i na zachód - przy samej granicy.
Do Moszny (Mosznej?) nie zd±¿ê - a widzê ¿e szkoda.
Jak bez kolców nie ma ró¿y
Tak bez VF nie ma podró¿y
Wracamy i obiadujemy w altanie. S³oñce mocno przygrzewa ale niedostatecznie aby ogrzaæ wodê w basenie, przed wieczorem robimy spacer po okolicy zabawiaj±c siê rozpoznawaniem polnych ro¶linek.
Czas piêknej pogody koñczy siê, jest duszno, parno, burzowo. Jedziemy na Górê ¦w.Anny ale najpierw musimy przeprawiæ siê przez Odrê. Na drodze miedzy Zdzieszowicami a Wielmierzowicami jest ciekawy prom, symbol minionych czasów, porusza siê bez ¿adnego silnika. Jedynym napêdem s± ludzkie rêce przeci±gaj±ce go za pomoc± dr±gów zaczepianych o linê przerzucon± przez rzekê. Pasa¿erowie te¿ musz± braæ siê za dr±gi.