Wakacje 2009 to wyprawa do Turcji.
4 tygodnie za granicą,8500km przejechane naszym SAABem 9-5,masa wrażeń,nowych doświadczeń,radości.
Wyjazd w piątek 05.06.09 ok godz 16 z Radomia.Tak jak zawsze,pokonanie polskiego odcinka drogi to największy problem.Przejazd przez Polskę ok. 5 godzin,potem szybko Slowacja i wjazd do Węgier.Tam zakup na granicy winiety (matrica D1) i jeszcze trochę do przodu.Zjazd na ustronne pobocze i krótka kimka w aucie.Pobudka przed 5 i jedziemy dalej.Szybko pokonujemy budzący się do życia Budapeszt,następnie Serbia (oplata całkowita za wszystkie odcinki drogi ok. 12E-można placić w E,dinarach albo kartą),potem Bułgaria (istny cyrk z stopniowym wykupem w 4 budkach winiety za 7E ,wędrowaniem od budki do budki z ich "czipem" ),zbliżamy się do granicy z TR godz 19.Decyzja-jedziemy dalej i zatrzymujemy się w hotelu w TR.Odprawa też dość uciążliwa,wiza 15E i w koncu wita nasz śpiew muezina.Z hotelami zaraz za granica nie jest tak różowo.W pierwszym napotkantym zaproponowano nam 70E-dzięks dzięks.Lecimy dalej-pusta autostrada,zero infrastruktury.Mijamy Edirne-może tam trzeba zjechać i poszukać?Postanawiamy jechac dalej skręcić na Havsę-bo to po drodze.W tym malym miasteczku w centrum znajdujemy mały hotelik,w którym śpimy jak zabici za 25E.Rano jedziemy w kierunku Canakkale,krotka przeprawa promowa w Kilitbahir i dalej dalej aż do Pamukkale (jestesmy o ok.godz.18).To pierwszy etap naszej podróży,tu daliśmy się zwieść naganiaczowi i za hotel zapłaciliśmy 40E zamiast planowanych 30E.Opisu piękna tego miejsca oszczędzę,każdy zorientowany wie-trzeba tam być.
Po zwiedzeniu przed południem Pamukkale i Hierapolis wsiadamy do samochodu i kierujemy się na miejscowość Guzelcamli nad M.Egejskim.Po drodze,no niezupełnie -trochę zboczyliśmy-krótka wizyta w Aphrodisias (piękna świątynia,sarkofagi,dobrze zachowany stadion)
Pamukkale