Przyszedł czas i na mój urlop.Postanowiłem go spędzić zwiedzając Istambuł.
Wyjazd popołudniem 13.08 i w piątek.
Etap pierwszy dojazd do Sofii.Odległość znaczna,ale czego się nie robi by wypocząć i zwiedzić.
Pierwszy problemem był inny skład podróżujących,ale tak to czasami bywa.Drugi dopadł nas na autostradzie w Słowacji.Mimo ciemnej nocy,burza doprowadziła do tego że była bardzo jasna.Nie dało się jechać dalej,wycieraczki odmawiały posłuszeństwa. Wybór był jeden i jedyny.Przerwać jazdę i dojechać do najbliższego parkingu.Odbywało się to w żółwim tempie i bacznej uwadze,widoczność była bardzo ograniczona.
A tak pięknie się zaczęło,wszystko wskazywało że postój będzie o wiele dalej.
Przymusowy postój trwał kilka godzin,prawie do świtu.Trzeba było to wykorzystać na odpoczynek i drzemkę.
Z pierwszego etapu który opiewał na ponad 1600 km zrobiliśmy ok.500 i przymusowy postój.Wiadome że tego się nie nadrobi,a mamy w Sofii hotel zabukowany z soboty na niedzielę.
cdn. nastąpi