-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Administrator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Interesujace doswiadczenie - poznac spojrzenie innych na miejsca dobrze mi znane...
-
Administrator
Maxitravelek
Właśnie, inne spojrzenie, które pewnie za dwa lata będzie inne. Czas na podsumowanie tych 15 dni i 14 nocy spędzonych w Paryżu, dzięki życzliwości innych, za co dziękuję.
W dwa tygodnie zobaczyliśmy na tyle dużo, że mogę powiedzieć, że w Paryżu nie zginę.
Ale na tyle mało, że do Paryża chciałabym wrócić i nastawić się wówczas na zwiedzanie muzeów i odwiedzanie ulubionych przeze mnie dzielnic. Myślę sobie, że te 100 km na piechotę w stolicy zrobiłam, resztę przejeździłam metrem, w tym bezzałogowym w kierunku La Defense. Zresztą koszty podróżowania po samym Paryżu były znaczne, łacznie przejeździliśmy min.70 biletów na metro, za ok. 100 EUR. Jeśli chodzi o wydatki na jedzenie, zakupy robiliśmy przede wszystkim w dwóch sklepach: Lidlu i Leclercu, ponieważ tam ceny były niższe i były w pobliżu. Co ciekawe,
że względu na dużą różnorodność mieszkańców, w Paryżu najtańsza jest wieprzowina, a zwłaszcza schab bez kości, odwrotnie niż w Polsce. Gotowałam zupy na dwa dni, a na drugie dania albo posiłkowałam się półproduktami, albo jedliśmy na lekko: warzywa + puree, na deser ser i wino. Na śniadania zazwyczaj była bagietka / z nimi trzeba uważać bo się szybko starzeją i potem są twarde/, jakiś ser, dżem, mieliśmy też wędlinę z Polski, kupowaliśmy pomidory i ogórki, rzadziej rzodkiewkę bo była stosunkowo droga. Ze dwa razy jedliśmy w centrum, przy okazji zwiedzania, kebaby bo są najtańsze, dwa razy byłam w typowej kawiarence francuskiej, prawie na ulicy, czasami kupowałam śniadaniowe bułeczki z czekoladą. Spróbowaliśmy też francuskich lodów za 2,5 EUR za gałkę, potem kupowaliśmy lody w pojemnikach. Przed weekendem robiliśmy większe zakupy bo duże sklepy spożywcze są w niedziele nieczynne, czynne są i tylko do południa małe, rodzinne piekarnie. A tam są najlepsze bagietki, tradycyjne za 1,20-1,30 EUR za sztukę. Użyczone mieszkanko było przytulne, przypominało trochę mini muzeum bo wszędzie były pamiątki z wojaży. Czas umilał nam przesympatyczny kocur, który zazwyczaj robił zwis z półki z książkami, a czasami otwierał lodówkę i wyjadał schabowe! Moja córka, w czasie wolnym, obejrzała całą Trylogię, wartość sama w sobie dla 12-latki. Mieliśmy piękną pogodę, wręcz wymarzoną na letnie wakacje w Paryżu. Kurtki nie przydały się wcale, chodziliśmy na krótko. Nawet na zwiedzanie Wersalu pogoda dostosowala się bo nie było upału. Dla mnie dużym przeżyciem było podróżwanie po Paryżu metrem: można w nim było zauważyć cały przekrój francuskiego społeczeństwa: ludzi czarnych i barwnych jak ptaki i rodowitych Francuzów z klasyczną elegancją. Czasami było slychać muzykę, bo tak zaradni Paryżanie zarabiali w metrze, a czasami trafiłam na jakiegoś socjalistę, który wygłaszał płomienne mowy. Lubiłam też chodzić po stolicy pieszo i przyglądać się nieśpiesznym przechodniom, którzy zawsze pomogli, gdy tego potrzebowałam, zwłaszcza w ustaleniu kierunku czy adresu. Mogę stwierdzić, ze w Paryżu żyje się spokojniej, łagodniej niż u nas. I daltego tego Paryża mi brak. Do takiego Paryża już tęsknię.
-
Moderator
Maxitravelek
Cytuje Natasze : "Mogę stwierdzić, ze w Paryżu żyje się spokojniej, łagodniej niż u nas."
Czy rzeczywiscie ? Zadziwia mnie takie spostrzezenie. Paryz uwaza sie za zwariowane miasto, ktore samo siebie napedza a wszyscy gdzies pedza...
Paryzanie mowia: metro - boulot - dodo - znaczy : metro - *****- spanie czyli codzienny kolowrotek i na nic innego nie ma juz czasu. Paryz staje sie spokojnym jedynie w niedziele : ulice prawie puste, troche spacerowiczow, nikt nie goni.
-
Administrator
Maxitravelek
My gonimy na codzień, nie tylko od święta. Na naszych ulicah wszyscy się śpieszą, a w Paryżu tego nie zauważyłam. Paryżanie mają czas na kawę, na park czy ogród-my nie. Zdarzało się, że w tym samym miejscu, o tej samej porze spotykałam tych samych ludzi bo to był ich czas na poranną kawę. Nawet w dużych sieciowych sklepach robią zakupy spokojniej. Pisząc o łagodności, w przenośni rzecz jasna, nie miałam na myśli rytmicznego czy metrycznego życia: metro-*****-dom. Miałam na myśli to, że Paryż nie wywoływał we mnie żadnej nerwowości bo Pryżanie są ludźmi spokojnymi i przyjaznymi. Takie jest moje zdanie i mam do niego prawo. Czasami trzeba stanąć z boku aby coś zobaczyć.
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
Zasady na forum