-
Moderator
Maxitravelek
W poszukiwaniu starych fresków
Serbia jest drugim krajem na naszej tegorocznej (2012) bałkanskiej trasie nie licząc dojazdu.
Przedtem było tak : http://voyageforum.pl/threads/4369-Z...ole-przez-góry
Do Serbi wjeżdżamy od południa, z Czarnogóry; krajobraz taki sam, ta sama rzeka Lim i tak samo łatwo porozumieć się po polsku. Właśnie minęło południe i rozglądamy się za miejscem na piknik. Jedziemy wzdłuż przełomu rzeki płynącej nisko w dole, zjeżdżamy coraz niżej ale rzeka też płynie coraz niżej i nijak do niej zjechać... Nagle drogowskaz „ Petrovac Beach” ??? Skręcamy; szeroki brzeg, kamienista plaża, stoły, ławy pod daszkami, ujęcie wody w kilku kranach, toalety, wprawdzie w żałosnym stanie... Na skale bardzo wysoka wieża-skocznia do lodowatej wody. Wielu śmiałków wchodzi na nią ale niewielu skacze.
Po około 10 km dalszej jazdy jesteśmy już w Prijepolje i kierujemy się 8 km na zachód do monastyru Mileszeva. Otoczony wysokim murem z gościnnie rozwartą brama (tylko w godz 9 -17) doskonale odnowiony i wybielony, cały w kwiatach. Nie ma rygoru co do stroju pomimo surowej tablicy ale przyzwoitość i skromność obowiązują.
Kościół zbudowany w XIII w. w stylu „raszka”, bardzo wysoki z dwoma wieżami, dwoma kaplicami i 5-cioma absydami robi wrażenie przestrzennych puzzli z geometrycznych brył.
Skromny portal prowadzi do wnętrza, będącego mauzoleum rodziny Nemanjić z nagrobkami króla Vladislava i Radoslava (Św. Sava). Ściany pokrywają freski o scenach religijnych a także przedstawienia rodziny królewskiej. Wszystkie postacie o naturalnej wielkości namalowano z wielkim realizmem w gestach i rysach twarzy. W półmroku nawy wyglądają jak żywe, zdają się śledzić cię oczami, patrzeć co robisz... a fotografować nie wolno. W górze po prawej stronie odnajdujemy słynny fresk z „białym Aniołem”, który przysiadł na grobie Chrystusa.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 06-11-2012 o 14:34
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Aby dojechać nad Zlatarskie jeziora polecono nam wybrać drogę przez Novą Varosz. Za miasteczkiem skręcamy nad zalewowe Sjenickie jezioro i rezerwat Uvac. Mijamy tablice informacyjne o obecności pewnego gatunku sępów: „bieloglawy sup”, popularnie nazywanych tu orłami.
Przy brzegu jeziora stoją namioty, przyczepy, nawet parę „sławojek” – tu jest wolny camping. Planowaliśmy wczoraj biwakować tutaj ale nie dojechaliśmy na czas, teraz tylko piknikujemy.
Urawiając „dziki” camping zdarzają się małe kłopoty z praniem, tu wody mamy obfitość a z suszeniem też można sobie poradzić.
Zjazd do Sjenicy prowadzi krętą szosą przez strome zbocza porośnięte lasem ale bez żadnych osiedli, rzadko widać mały domek, najprawdopodobniej „daczę”. Dalej góry opadają i pojawiają się zielone łąki i pola oraz pojedyńcze obejścia.
Nagle, na 14km przed Novi Pazar, w bezludnym terenie spostrzegamy przy szosie bardzo romantyczny barek-grill „Zlatno Rebro” serwuje piwo, kawę po turecku i pieczone dania z rożna.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 11-11-2012 o 11:58
-
Maxitravelek
Maxitravelek
Napisał
pixi
owe 1000 m to do jakiego "obiektu"...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
-
Moderator
Maxitravelek
Owe 1000 m to do bramy rezerwatu przyrody "Uvac".
-
Maxitravelek
Maxitravelek
aaa...
...
a zobaczymy ową bramę ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
-
Moderator
Maxitravelek
Nie, wybralismy trase "freskowa" a nie przyrodnicza.
-
Moderator
Maxitravelek
Niebawem z góry już widać Novi Pazar i z daleka miasto zapowiada swój charakter; kreski licznych minaretów przecinają pionowo niebo, niska zabudowa pod czerwoną dachówką rozciąga się na całą dolinę i podchodzi na wzgórza, na zachodnim zboczu bieleją marmurowe stelle kilku cmentarzy wyznawców islamu.
Tu nie ma co marzyć o schaboszczaku, króluje wołowina i cielęcina w kawałku lub w postaci czevabczy (ruloniki) lub plaskavicy (placek) ewentualnie suszone kiełbaski. Wina też nie ma co szukać na dodatek teraz, w ramadanie. Każdy sklepik nazywa się „markiet” i sprzedaje dokładnie to samo co sąsiedni. Uliczki są wąskie, kręte, nawigacja „na oko” zawodzi bo nic nie widać poza najbliższymi domami.
Oczywiście nie ma żadnych drogowskazów, nazw ulic, oznaczeń zabytków, szukamy starego meczetu, hamamu, karawanseraju. Trafiamy tylko na stary minaret i resztkę starych murów z XVII w. z wieżą w parku.
Novi Pazar to najbardziej islamskie miasto Serbii, został założony w połowie XV w. przez Turków, ktorzy szybko narzucili islam mieszkańcom okolicznych terenów. Położony na skrzyżowaniu dróg łączących Raguzę (Dubrownik), Sofię, Istambuł, Belgrad, Sarajevo, stał się szybko ważnym miastem handlowym.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 11-11-2012 o 11:58
-
Moderator
Maxitravelek
Poruszanie się wśrod tłumu ludzi i potoku samochodów staje się zbyt męczące i uciekamy 15 km na zachód za miasto do monastyru Sopoczani. Widząc ogrodzony, trawiasty teren z drewnianymi altanami, kwiatowymi donicami i dekoracją z wiejskich, starych sprzętów pytamy strażnika - ogrodnika o camping. Pożądany teren jest prywatny ale możemy spać na ogrodzonej łące obok nad rzeką.
Rano pierwsi stawiamy się u bram monastyru Sopoczani (otwarty do zwiedzania w godz. 8 – 18).
Ufundowany w 1260 r. przez króla Urosza I otoczony był murem z przyległymi zabudowaniami klasztornymi, dziś będącymi częściowo w ruinie ale i w trakcie odbudowy. Ze względu na swoją formę zaliczany jest do stylu „szkoły raszka”. Wieże – dzwonnice dodano prawie sto lat później. Wewnątrz ściany pokryte są wspaniałymi freskami, które przetrwały od XIII w. do dziś bez większych zniszczeń mimo że kościół stał z rozprutym dachem przez 200 lat. Przedstawiają sceny z iconografii ortodoksyjnej o zadziwiających kompozycjach, postacie w elaganckich, harmonijnych pozach, bez jakiejkolwiek sztywności typowej dla epoki. Realizm wyrazu ich twarzy, ich spojrzeń jest zadziwiający i robi niesamowite wrażenie.
Sopoczańskie freski są jednymi z najcenniejszych w Serbii. Ten najważniejszy znajduje się w nawie na wprost oltarza, zajmuje całą ścianę, przedstawia Zaśnięcie Matki Boskiej.
W monastyrze znajdują się groby króla Urosza, jego matki Anny i członków rodziny. Oprowadza nas a raczej pilnuje wysoki, chudy mnich, drugi, stareńki, pomarszczony o wklęsłych policzkach, długiej, siwej brodzie, zupełnie jakby zszedł z fresku, sprzedaje pamiątki w klasztornym butiku.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 11-11-2012 o 11:57
-
Moderator
Maxitravelek
Między miastem a monastyrem, niedaleko restauracji w parku, tuż przy szosie znajdują się ruiny dawnego miasta Pazariszte (Targoviszte), starszego od Novi Pazar. Widoczne są fragmenty murów miejskich, przyziemia domów, zachowały się kamienne progi, części filarów. Pazariszte zniszczyli Turcy a potem założyli nowe miasto, w dogodniejszej dolinie rzeki Raszka.
Informacja o ciekawych miejscach niedaleko monastyru Sopoczani:
Czerwony punkt nr.10 - położony daleko przy zachodnim brzegu tablicy oznacza stare miasto Rasz (w ruinach) dawną stolicę państwa serbskiego opuszczoną w XIII w. To ono dalo nazwę stylowi w architekturze - szkoła raszka. Nie dojechaliśmy, prowadzi do niego bardzo trudna kamienista droga, tylko autem 4x4 można tam dojechać a na długi, pieszy spacer nie przewidzieliśmy czasu w programie.
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
-
Moderator
Maxitravelek
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
Zasady na forum