fascynuje mnie koloryt owych bałkańskich domostw...
owych czerwonych dachów widzianychy z oddali...
i w Albanii, Czarnogórze, Macedonii, Bułgarii - długo by wymieniać...
nie raz żałuję, że nie zjechałem z głównej trasy...
fascynuje mnie koloryt owych bałkańskich domostw...
owych czerwonych dachów widzianychy z oddali...
i w Albanii, Czarnogórze, Macedonii, Bułgarii - długo by wymieniać...
nie raz żałuję, że nie zjechałem z głównej trasy...
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Plav to dość duże, rozległe miasteczko z wszelakim zaopatrzeniem, znajduje się w dawnym tureckim geograficznym i administracyjnym regionie Sandżak. W mieście jest nowy, duży meczet „Sułtański” z 1909 r. i nietrudno tu spotkać na ulicy kobiety zawoalowane po muzułmańsku.
Idziemy do piekarni przy głównej ulicy i zaraz naprzeciwko rzuca mi się w oczy wielki taras i napis „Czevabdżinica”- niestety nie zdegustowaliśmy ich czevabczy. Robimy zakupy, najpierw mapę gór – można ją kupić za 4 € w Informacji Turystycznej (w centrum, tuż obok Domu Kultury, nieczynne w południe i w W.E.), ta sama ulica posiada 4 markiety i prowadzi w dół do poprzecznej ze sklepikami z jarzynami i owocami, masarniami (wszystkie są halal) i innymi sklepami.
Naszą uwagę przyciąga meczet na skrzyżowaniu ulic, niewielki, kryty czterospadowym dachem z drewnianym minaretem oryginalnie dekorowanym, to meczet „carski”, pochodzi z 1471 r; ale obecny wygląd otrzymał w XVIII w.
Fascynujące zdjęcia i opisy
życie jest zbyt krótkie by je przespać
Meczety drewniane w tej okolicy mają specyficzną architekturę; drewniano-murowane, z czterospadowym dachem z drewnianym minaretem „wyrastającym” prosto z dachu. Minaret ozdobiony deszczułkami układanymi w jodełkę opasuje na górze wianuszek ozdobnych, drewnianych płaskorzeźb wśrod których zawsze jest obecny półksiężyc z gwiazdą. Obok meczetu ośmiokątna fontanna do ablucji też pod stożkowym daszkiem. Meczety pochodzą z XVII-XVIII w. i sądzę że zbudowano je z drzewa modrzewiowego skoro tak doskonale przetrwały do dzis.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 16-10-2012 o 21:06
Krążymy po starej dzielnicy tureckiej szukając wieży Kule Redżepagica i znajdujemy jeszcze dwa takie meczety, potem następne. Kule Redżepagica jest dobrze ukryta między domami; gruba, kwadratowa z nadwieszonym drewnianym piętrem na górze, zbudowano ją w 1671 r. a może i dawniej, w XV w. ostatnie piętro dodano później. Służyła celom obronnym a także pokreślała znaczenie i prestiż rodziny właściciela.
Zaraz nadbiega pan z kluczami. Wchodzimy, trzy poziomy, drewniane schody, sprzętów prawie nie ma, kilka drewnianych łóżek-podestów, dekoracyjne półki pod sufitem i puste szafy i gabloty muzealne – eksponaty wrócą po remoncie, może.
Jedziemy wzdłuż północnego brzegu jeziora do Gusinje, potem na jego zachodnim krańcu za drogowskazem na Dolia aby wjechać do doliny Grbaje w górach Prokletje, droga do Doliny Granczar prowadzi do małego przejścia granicznego z Albanią (6 km). Asfalt zastępuje droga gruntowa a przed nami rysują się najwyższe szczyty oświetlone zachodzącym słońcem. Budzą zachwyt ale i grozę. Góry są strome, ekspozycja znaczna, podejścia długie, zejścia również.
Campingu oficjalnego w Dolinie Grbaje nie ma ale można rozbić namiot na łące przed restauracją w Eco katun i korzystać z wc i ciepłego prysznica restauracji za 2 € od osoby/noc (od niektórych żądają po 3 € ?). Są tu też piętrowe domki z pokojami do wynajęcia. Dalej przy drodze, około 200 m od restauracji, w drzewach jest źrodło „Suljowa Czeszma” obmurowane i ogrodzone a nieco wyżej szałas pasterski gdzie można kupić sery, mleko, żentycę i specyficzny chlebowy placek. Są też polany gdzie widać porozstawiane namioty.
Wzdłuż całej doliny widzimy liczne domki letniskowe i kilka klubowych schronisk.
Na „katunie” już stoi mały namiot Belgów, później przyjeżdżają Czesi, rozbijamy nasz biwak nieco dalej, znosimy wodę z pobliskiego źrodła i martwimy się o lodówkę bo restaurator nie pozwolił korzystać ze swoich.
Nazajutrz od rana świeci słońce ale chmury już zbierają się nad górami. Idziemy w głąb doliny na rozeznanie kolejno odchodzących szlaków i za około pół godziny stajemy przed wysoką ścianą „kotła” zamykającego drogę. W tej dolinie szlaki znakowane są nie tylko czerwonym kółkiem z białym środkiem ale także są zółte drogowskazy.
Jaki szlak wybrać? dobre pytanie
życie jest zbyt krótkie by je przespać
A te numerki 501, 502 to są później na szlaku przy każdym znaku?
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Te numerki sa tylko na drogowskazach i na mapie Prokletje. Szlaki na trasie zaznaczone sa tylko koleczkami i nazwami szczytu ze strzalka na skrzyzowaniach szlakow.
Trochę głupio, ale w Alpach chyba też tak jest?
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
To wcale nie glupio, ile mozna bazgrac farba na drzewach? Jak ktos nie "czuje" szlaku to niech sie nie pcha w wysokie gory.
Dziwne tylko ze w wielu krajach balkanskich wszystkie szlaki sa znakowane tak samo - zawsze czerwone kolko z bialym srodkiem. W innych czesciach Europy mamy austriacki system - pasek kolorowy pomiedzy dwoma bialymi pakami a to zapewnia lepsza widocznosc z daleka.
Mnie się najbardziej podoba tak jak w Polsce i w Bułgarii - różnokolorowo, może to kwestia przyzwyczajenia, ale łatwiej jest chyba operować kolorami i móc powiedzieć np. zdobyłem ten szczyt żółtym szlakiem, bo żółty jest łatwiejszy od niebieskiego, a i w terenie przyjemniej jest wypatrywać swojego koloru niż patrzeć na mapę i zastanawiać się czy to właściwy numerek.
Jak bez kolców nie ma róży
Tak bez VF nie ma podróży
Ja tez tak wole kolorowe szlaki ale Balkany maja swoja specyfike.