Potem próbujemy wejść na górę pod granicę albańską. Ścieżka jest słabo widoczna, gubimy ją, podejście dnem suchego strumienia robi się coraz trudniejsze, zbaczamy i odnajdujemy ścieżkę ale widok kłębiących się chmur na szczytach odstrasza nas, odpuszczamy i schodzimy.
Widoki z góry
Jest duszno i parno i burza wisi w powietrzu. Ledwo zjechaliśmy do Gusinje, pokręciliśmy się trochę po uliczkach miasteczka, jak zaczyna padać deszcz, chronimy się do najstarszej, najładniejszej restauracji „Kule Nekovica” w starej wieży. W takiej scenerii piwo i kawa chyba lepiej smakują ?
Gusinje nosi jeszcze bardzo wyraźne ślady epoki komunizmu; zardzewiałe płoty, tandetne kioski, brzydkie domy z odpadającymi tynkami, nierówna zabudowa ale kilka nowoczesnych barów i kawiarni, kolorowe, przeładowane towarami sklepy wskazują że miasto wychodzi z przygranicznego marazmu. Tu też znajdujemy dwa stare meczety w lokalnym stylu, najstarszy - meczet „Wezyra”– z połowy XVIII w. z arkadowym przedsionkiem i jeden nowszy, murowany. Jest również kościół katolicki i drugi - obrządku greckiego.