a tak się akurat zdarzyło, że była to seria fotek wykonana przed czasem, zanim dowieziono nam "zagubiony w Pyrzowicach" bagaż...
maryla akurat cieszyła się jedną z niewielu swoich uratowanych kreacji - ja zaś smuciłem się, ponieważ w "zagubionej" walizce był mój smoking ...
a zatem zajrzyjmy jeszcze raz do kuchni...
czyli wieczór tematyczny - cuś z grilla ...
jak dla mnie to nie rewelka...
popróbowaliśmy ale kierowało nas bardziej do dietetycznych danek...
po pierwszych degustacjach - to raczej nie było tam tłumów...
nieskromniej się wyrażając - zaprosiłbym ich na przeszkolenie do swojego domowego grilka...
jedna z lad wydających żarełko, było ich więcej - dla dietetyków i dzieci też...
czasami też dekorowano lady rozmaitymi wycinankami..