+ Odpowiedz na ten temat
Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 15 z 36

Temat: Basen Arcachon, żółty piasek i czerwone wino

  1. #1
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491

    Basen Arcachon, żółty piasek i czerwone wino

    Jedziemy do Akwitanii !
    Jesienią, w końcu października, poza sezonem turystycznym ? Czemu nie ? Pospacerujemy po plaży w „waciakach” ale bez potykania się co krok o jakiegoś rozłożonego golasa. Posmakujemy najlepszych czerwonych win, a na to nie sezonu.
    Ładujemy sprzęt biwakowy do auta, dni są jeszcze dosyć ciepłe, prognoza przewiduje nawet słoneczne. Wyjazd ze stolicy krajówką N20 o 11-ej po rozładowaniu się porannych korków, piknikujemy w lesie niedaleko zamku Chambord. Dawny teren królewskich łowów i teraz pełen jest zwierzyny. Jedziemy, nagle przez szosę przechodzi jeleń, powoli z ociąganiem się, myślimy, przyzwyczajony do samochodów, ale nie, po drugiej stronie drogi zostały 4 łanie z jego haremu. Rozglądają się nie mając odwagi przbiec a może korzystają z okazji aby „urwać się” ? Robią w „tył zwrot”, pokazują nam białe tyłeczki i znikają w lesie.
    Nie spieszno nam połykać kilometry, zatrzymujemy się na kampingu w Bellac, czynnym przez cały rok, o tej porze znakomita ich większość jest zamknięta. Rozstawiamy namiot na wysokiej, zielonej trawie, nieopodal stoi już inny i 3 kampery emerytów. Obok na stadionie rozgrywa się towarzyski mecz rugby. Temperatura stała 12°C, zaczyna kropić deszczyk.
    Rano budzą nas odgłosy treningu rugby. Nad nami słońce i lodowate, błękitne niebo, wieje zimny wiatr, ręce przymarzają do kuchenki, jest tylko 3°C, front wyżowy już przeszedł. Niestety doganiamy go w drodze, robi się cieplej ale i chmurzasto.
    Po południu wjeżdżamy do Arcachon i zajmujemy zamówioną kwaterę na polu namiotowym w Camping Club w lasku pod dębami, sosnami i niewysokimi drzewkami owocowymi, obsypanymi jednocześnie białym kwieciem i czerwonymi owocami. Na paru kwaterach obok też są namiotowcy.





    Zaraz „napada” nas czarna kotka, wypędzamy z namiotu, włazi do auta, wyrzucamy, wraca do namiotu i tak już zostanie, mamy kaloryfer w nocy. Arcachon nie leży nad otwartym morzem tylko na brzegu wielkiej, trójkątnej zatoki zwanej „basenem” o długości boku prawie 25 km. Wąskie zaledwie na 3 km wejście do zatoki znajduje się na południowy zachód od miasta.


  2. #2
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    Cytat Napisał pixi Zobacz post
    Zaraz „napada” nas czarna kotka, wypędzamy z namiotu, włazi do auta, wyrzucamy, wraca do namiotu i tak już zostanie, mamy kaloryfer w nocy.
    fajosko - a może to był KOCUR ?

    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  3. #3
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Inspekcja podogonowa pokazala ze to byla jednak kotka anie koc-ur.

  4. #4
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    to musiał ten Kocur mieć solidne jaja nie takie jak Lis ...
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  5. #5
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Rano, po śniadaniu, zaraz idziemy na plażę, wieje lekki wiatr, na morzu ruszają regaty. Jest pięknie, pełne słońce ale mało grzeje. Wchodzimy na białe molo, przypomina mi się Sopot.







    Oooo, wieloryb... różowy ? Co to piliśmy wczoraj ? A to tylko jego plastikowy ogon moczy się w morzu.


  6. #6
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Spacerujemy uliczkami Arcachon aż do krzyża rybaków i kościoła z bardzo wysoką wieżą służącą kiedyś marynarzom do orientacji. W mieście jest też synagoga.
    Potem jedziemy na południową, szeroką plażę oddzieloną lasem od zabudowy podmiejskiej, rozkoszujemy się morskim powietrzem, pejzażem i zapominamy że to jesień już....








  7. #7
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Po południu mamy spotkanie w sąsiedniej miejscowości w sali klubu Zik-Zac, w kameralnej atmosferze odbywa się ogłoszenie wyników konkursu literackiego. Nagrodzona nowela jest przedstawiona na scenie przez lokalną grupę aktorów w „teatrze cieni”. Jest to historia młodego Etiopczyka, który stracił rodzinę, dom, stado bydła z powodu głodu i wojny i ratował się ucieczką i długim marszem przez pustynię z której wyszedł ledwo żywy.





    Jest też część muzyczno-poetycka spektaklu, występuje para; ona recytuje historijki, śpiewa piosenki po francusku, hebrajsku, cygańsku i yiddish, on muzyk akompaniuje jej na fortepianie, gitarze, akordeonie. Potem jest czas na toast z kieliszkiem musującego wina, ciasteczkami i suszonymi owocami i na długie dyskusje.





    Późno wracamy na kamping, wieczór jest zimny, gwiaździsty, zapowiada lodowatą noc, rzeczywiście w nocy mamy przymrozek i przygarnięta czarna kotka włazi mi do śpiwora szukając ciepła.

  8. #8
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    To Futruś ma już koleżankę?
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  9. #9
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Nie, czarna kotka kampingowa pozostala tam.

  10. #10
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    Cytat Napisał pixi Zobacz post

    Jest też część muzyczno-poetycka spektaklu, występuje para; ona recytuje historijki, śpiewa piosenki po francusku, hebrajsku, cygańsku i yiddish, on muzyk akompaniuje jej na fortepianie, gitarze, akordeonie. Potem jest czas na toast z kieliszkiem musującego wina, ciasteczkami i suszonymi owocami i na długie dyskusje.
    hm, wytłuszczyłem...
    bo się zastanowiłem nad pytaniem - czy i jaka jest dyferencja między hebrajskim a yiddish ?
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  11. #11
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Roznica miedzy jezykiem hebrajskim a yiddish :
    - hebrajski jest starym jezykiem plemion semickich, teraz jest obowiazujacym jezykiem w Izraelu
    - yiddish jest jezykiem jakim mowia zydzi aszkenazy, stworzonym z uzyciem, przystosowaniem wielu slow z niemieckiego.

  12. #12
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    Cytat Napisał pixi Zobacz post
    Roznica miedzy jezykiem hebrajskim a yiddish :
    - hebrajski jest starym jezykiem plemion semickich, teraz jest obowiazujacym jezykiem w Izraelu
    - yiddish jest jezykiem jakim mowia zydzi aszkenazy, stworzonym z uzyciem, przystosowaniem wielu slow z niemieckiego.
    dzienks, przyda się ta wiedza :-)
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  13. #13
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Być na morzem i nie popływać statkiem ? Kupujemy bilety na mały statek pasażerski zapewniający regularną komunikację między Arcachon a półwyspem Cap Ferret broniącym wejścia do zatoki. Przystań jest na molo.





    Po 30 min rejsu za 12 € od osoby (bilet tam i z powrotem) stajemy na lądzie. Wokół, akurat jest odpływ, widać na dnie morza szeregi metalowych stelaży z porozkładanymi workami w których rosną ostrygi. Takich ferm morskich jest tu kilka.




  14. #14
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Idziemy pieszo aż na sam cypel (5 km) powoli pozbywając się ciepłego ubrania. W połowie drogi mijamy białoczerwoną latarnię morską, obok jest potężny bunkier z czasów ostatniej wojny w trakcie „przebudowy” na salę wystawową.



    Dochodzimy do rozległej plaży z drobnego żóltego piasku, jest prawie pusta choć mocno zdeptana śladami spacerowiczów. Na drugim brzegu widać wysokie wydmy. Na cyplu mieści się restauracja, zasiadamy na tarasie, słońce przygrzewa, sączymy piwko z wysokich szklanic, zamykam oczy i wyobrażam sobie że jestem na lipcowym urlopie.




  15. #15
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491



+ Odpowiedz na ten temat
Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów