+ Odpowiedz na ten temat
Strona 1 z 4 1 2 3 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 15 z 49

Temat: Musała po raz pierwszy A.D. 1972, ale nie ostatni

  1. #1
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491

    Musała po raz pierwszy A.D. 1972, ale nie ostatni

    Fragment ze starej kroniki pisanej w tamtych czasach przez klubowego kronikarza, czyli mnie.
    Myślę, że niektórym przypomni dawne czasy pierwszych, nieśmiałych i niedoświadczonych PRL-owskich wyjazdów samodzielnych lub organizowanych przez kluby studenckie. Nasz wyjazd był to bułgarski oboz studenckiego klubu turystycznego jednego z wydziałów Politechniki Warszawskiej, zorganizowany gdy „już było można” ale borykający się z ówczesnymi problemami walutowymi i ogromnym brakiem wszelkich informacji na temat bratniego kraju z „Demoludów”, co czyniło go prawdziwie „eksploracyjnym wyjazdem w nieznane”.

    Kronikarz pisał :
    To nasz pierwszy obóz zagraniczny – spędzimy tydzień w górach Riła i tydzień nad morzem koło Warny. Starannie zbieraliśmy informacje o trasie i kraju ale mimo to czeka nas wielka niewiadoma.
    2 sierpnia 1972 godz. 5.50 Dworzec Centralny. Odjazd. Obóz się zaczął. Właściwie dla kierownika Marka i gospodarczego (to ja) zaczął się już parę miesięcy wcześniej. Trzeba było wysłać „pisma żebracze” do zakładów (dostaliśmy pasztet i mielonkę z „Okęcia”), załatwić rezerwacje miejsc, na parę dni przed wyjazdem zakupić żywność na cały pobyt. Mamy miejscówki, bilety (!) od razu powrotne - takie różowe książeczki. Wojtek zapomniał kociołka i mamy jeden garnek 12-litrowy na 14 osób.
    Plecaki okropnie ciężkie a i tak nie wszyscy wszystko zmieścili, Hanka straszy damską torebką, ktoś dzierży w ręku słoik z pulpetami, jakieś siatki itp.
    Ostatnio edytowane przez pixi ; 07-08-2014 o 16:57

  2. #2
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Cytat Napisał pixi Zobacz post

    (dostaliśmy pasztet i mielonkę z „Okęcia”)
    Nie jestem do końca pewny, ale na Okęciu to chyba była wytwórnia wód gazowanych, octu i musztardy oraz napojów alkoholowych jako produkt uboczny, Joanna Rawik śpiewała "czar Okęcia taakie wino"
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  3. #3
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Cytat Napisał pixi Zobacz post
    2 sierpnia 1972 godz. 5.50 Dworzec Centralny. Odjazd.
    Hmm, w Wikipedii jest napisane, że budowa Dworca Centralnego została ukończona w 1975 r.
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  4. #4
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Ja cytuje stara kronike.

    Gdzie miescila sie wytwornia przetworow miesnych pod nazwa "Okecie" to juz teraz nie pamietam ani nie odnajde adresu. Czy byla duza czy mala tez nie pamietam, wazne ze dala. Na takie obozy pisalo sie kilkadziesiat "pism zebraczych" proszac aby zaklady wspomogly biednych studentow wykorzystujac swoja tzw pule reklamowa ( tak, byla takowa w socjalizmie). Przeciez wtedy nie mozna bylo swobodnie wymienic zlotych na levy aby zakupic jedzenie na miejscu. Na dodatek te obozy byly czesciowo sponsoryzowane przez uczelnie i WKFiT i z dofinansowania trzeba sie bylo rozliczyc rachunkami, w zlotowkach.

    Czy dworzec Centralny byl gotowy to tez nie pamietam ale z niego odjezdzaly pociagi w tamtym kierunku.

  5. #5
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    co do Dworca Centralnego - choć "roków" już nie zakodowałem ale kojarzy mi się, że perony pod ziemią dużo wcześniej podjęły działalność nie czekając na wykończenie hali głównej, którą otwarto z znacznym opóźnieniem...
    co do wspomagania wypraw studenckich i górskich to w latach 80-tych bralem udział w pracach komisji zakładowej dużej firmy spedycyjnej która podejmowała decyzje ( zazwyczaj pozytywne ) o takim sponsoringu...
    i dlatego zakodowalem, że jeden z uczestników jednej z sponsorowanych wypraw himalaistycznych nie wrócił, dlatego właśnie pisałem sceptycznie o tej dziedzinie w innym wątku, ale to jak wtedy dodałem, jest to inne zagadnienie...
    natomiast bardzo chętnie wysłucham wspomnień z roku 72 jako, że moja ( wieloletnia ) komitywa z Bułgarią zaczęła się trzy lata później podczas praktyki zawodowej ...
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  6. #6
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Jasne. Ja jeszcze chętniej wysłucham, bo moja komitywa z Bułgarią zaczęła się w roku 1961.
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  7. #7
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Przemyśl, przesiadka, kontrola paszportowa i celna, wsiadamy do radzieckiego wagonu ( te szersze tory). Tu miejscówki nie mają znaczenia, każą nam zajmować pierwsze z brzegu miejsca.
    Jedziemy, znowu kontrola, podpisujemy papierek że nie wieziemy broni (a siekiera ?), złota, nasion, (podobno trzeba zjeść jabłka), zabierają wkładki paszportowe.
    Jedziemy, jemy, jedziemy, jemy, trochę nudno, gdy pociąg staje biegniemy do bramy z napisem „wyjście do miasta” i wyglądamy, niby byliśmy w mieście.
    Koło północy jesteśmy w Waduł Siret, przy granicy rumuńskiej, wysiadamy. Zmiana czasu, a według jakiego czasu podano w rozkładzie przesiadki ?
    Zabieraja dowody i wkładki, oddają po godzinie wykrzykując na głos nazwiska. Tłok, jest grupa harcerzy, Niemcy. Zdobywamy kawałek przedziału (miejscówek już nie mamy). Jedziemy, znowu kontrola, zza okna dolatuje rumuński zapach – cebula, czosnek, papryka i coś smażone na oleju.

    Rano postój „disel kaput”, zmieniają lokomotywę w tempie prawdziwie południowym. Spóźniamy się na przesiadkę do Bukaresztu.
    Mamy do wieczora czas, wymieniamy pieniądze, obiad, zwiedzanie miasta, spanie w parku. Z trudem dostajemy się do pociągu, zajmujemy miejsca ale ci wstrętni harcerze mają właśnie na nie miejscówki. Okropnie gorąco, nadchodzi burza. Przy granicy robi się luźniej. Markowi każą zgolić brodę - w Bułgarii na brodę trzeba mieć pozwolenie albo być narodowym artystą.

    W Sofii długo szukamy dworca autobusowego, bo właśnie go przenieśli. W autobusie pierwsze rozmowy z Bułgarami, śpiewamy.
    Samokow – podstawiają specjalnie dla nas autobus. Piękna pogoda.
    Borowiec – pogoda psuje się, leje deszcz, spada mgła. Do wieczora siedzimy pod daszkiem baru, potem rozbijamy namioty na kampingu (ci harcerze już tu są !) a zgodnie z planem mieliśmy założyć pierwszą bazę pod Musałą.




  8. #8
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    I przepuścili Marka z brodą?
    Piękne toboły macie.
    A ile było dziewczyn, a ilu chłopców?
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  9. #9
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    W koncu przepuscili brodacza. O ile pamietam byly 4 dziewczyny i 10 chlopcow.

  10. #10
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Następnego dnia leje i jest mgła. Siedzimy. Niektórzy zwiedzają Borowiec. Wojtek wziął ładniejszy namiot choć dziurawy (przecież to Bułgaria !) i teraz ma w nim bajoro. Rano przejaśniło się, zwijamy się, trwa to bardzo długo, samych puszek mamy ponad 100. Jedziemy wyciągiem a dalej piechotą.
    Plecak kierownika nie wytrzymuje ciężaru - pierwsze szycie.
    Zakładamy bazę na maleńkiej polanie tuż przy drodze wśrod morza kosówki około 2000 m npm. Zimno, woda gotuje się około godziny – i ten jeden garnek ! Czekając na drugie danie grzejemy za pazuchą rozdany już do menażek makaron.




  11. #11
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    szacun dla tak dobrze zachowanej kolekcji fotek...
    a z wcześniejszego wątku spostrzeżenie - dziouszki nie mają pełnych traperek...
    a co do namiotów - to jeszcze chyba wtedy tropiki ( które by zabezpieczyly przed owym niespodziewanym skromnym osadzaniem się mgły ) jeszcze chyba nie weszły do eksplotacji ...
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  12. #12
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Cytat Napisał jacky Zobacz post
    ... a co do namiotów - to jeszcze chyba wtedy tropiki ( które by zabezpieczyly przed owym niespodziewanym skromnym osadzaniem się mgły ) jeszcze chyba nie weszły do eksplotacji ...
    Zgadza sie, jacky - wtedy namioty nie mialy tropikow, byly z plociennego brezentu, mialy 2 grube, aluminiowe maszty ale ten przy wejsciu/wyjsciu na srodku okropnie przeszkadzal. Jak namioty namokly stawaly sie bardzo ciezkie i twarde a siedzac w srodku nie nalezalo glowa dotykac plotna bo przeciekalo, co przy ich ksztalcie i wysokosci nie bylo latwe. Namioty, z wyjatkiem tego dluuuugiego (mojego i przedluzanego domowa metoda) pochodzily z wypozyczalni studenckiej.

  13. #13
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    A pamiętasz może, albo masz zapisane w kronice, którym wyciągiem podjechaliście, bo chyba nie tym na Jastrebec?
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  14. #14
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Wtedy wyciag na Jastrebec jeszce nie istnial, byl jakis inny, krzeselkowy na jedna osobe i dosc krotki, niedaleko od schroniska. Byc moze bylo to owczesne schronisko "Bistrica" i ten wyciag to teraz nosi nr 1. Na mojej mapie z tamtej epoki nawet go nie ma.

  15. #15
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Ja mam na aktualnej mapie wyciąg do schroniska Sitniakowo i od niego wiedzie szlak zielony, ale wy pewnie szliście czerwonym.
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

+ Odpowiedz na ten temat
Strona 1 z 4 1 2 3 ... OstatniOstatni

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów