ATF'99 na 1999 metrach nad poziomem morza!
Ładny tytuł na czerwono, ale przechodząc do konkretów uprzedzam, że teraz będę cytował i trochę tatę, i trochę koleżankę taty.
Jadziem więc z tematem:
Pomysł wyjazdu do zabitej dechami ukraińskiej wsi, do tego górzyście położonej gdzieś w Karpatach, zrodził się w głowie człowieka szalonego.
No i co nie dziwne pomysł został oczywiście przyjęty z ogólnym entuzjazmem.
Cel był prosty, znaleźć odpowiednio wysoką górę, mierzącą nie mniej niż 1999 m n.p.m (zgodnie z rokiem założenia podejrzanej grupy ATF), wleźć na nią, narobić dymu i w tej atmosferze przeprowadzić walne zgromadzenie zarządu.
Na wyjazd tylko dla mężczyzn ruszyło więc 8 facetów oraz dwie przedstawicielki płci zwanej piękną.
Zbiórka 4 lipca na dworcu autobusowym Warszawa-Zachodnia.
Koszt przejazdu do Lwowa 90 zł od łebka. (bilety imienne do kupienia tylko w kasie na Zachodnim)
Dorośli ruszyli o godz. 21.30 zajmując cały tył autokaru, gdzie rozpoczęto konsumpcję wyjazdowych specjałów - ja tam się nie znam, ale ponoć super jest zmieszać orzechówkę z mlekiem.
Podróż upłynęła błyskawicznie, zwłaszcza dla tych, którzy całą noc przespali.
Na granicy ogłoszenie "nie wolno robić zdjęć" przerwał błysk flesza prosto w twarz bardzo ważnej pani celnik.
Było przesłuchanie taty, kasowanie zdjęć i klimatyczne wypytawanie o miejsce zatrudnienia.
Poza tym granica w porządku.