+ Odpowiedz na ten temat
Strona 3 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 45 z 46

Temat: Bach Bach - Nagornyj Karabach!

  1. #31
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    Kierunek plaża... i molo



    Widok w lewo:



    Widoki po środku....



    i kibicowsko na prawo:


  2. #32
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    Cytat Napisał Fila Zobacz post
    Popołudniu... ucieszeni, że nie ma upału... ruszy my zwiedzać.
    Pogoda... jak nad Bałtykiem się zrobiła.

    ale jakieś odważne ludziska ( niestety - bez flag ) zanurzyły sie Czarnym Morzu...
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  3. #33
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    Miejscowy pomnik miłości - Ali i Nino - on Azer, ona Gruzinka.
    Oba te pomniki cały czas przenikają siebie.



    miłości, miłości....



    Pogoda zaczęła się psuć...aż ruszyli... w stronę hotelu.
    W końcu... pogoda jak widać na zdjęciu zaprosiła doroslych do knajpy....


  4. #34
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    Po powrocie do hotelu kto miał ruszyć na Ferrari ten ruszył,
    tata ruszył po owoce.
    Tak tak, nie alkohol, ale owoce.



    Żreć żreć żreć!



    Wieczorkiem.... parę piwek z szybko zorganizowanej (przez szefową hotelu) prywatnej knajpie na ulicy



    i ruszyli na miasto.
    Zdjęć nie ma za dużo, ale trzeba przyznać, że nocą Batumi super się przedstawia - Gruzini bawią się światłem dzięki czemu wszystko jest fantazyjnie podświetlone i naprawdę wygląda to nocą 16 razy niż na naszych porannych fotach.
    Tym nie mniej Widzewska banda napotkała oczywiście Polaków (sympatyków Lechii Gdańsk) i razem degustowali parę godzin domowe wina w ładnym parku.

    W międzyczasie przypałętał się miejscowy... Ukrainiec z kolegami z Gruzji.
    Najpierw się mega przyjaźnił, a potem sam zaczął "prosić się" o wpierdol... i pewnie by dostał gdyby nie ochrona parku, która dbała o ciszę i spokój i nie dała dorosłym odpowiednio pożegnać upierdliwych miejscowych.


    /nocne zdjęcia Batumi... umieszczę za trochę - bo będą one nie autorstwa taty/

  5. #35
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    Dzień szósty - lato, gruzińskie lato

    Ostatni dzień dla taty i wujka Raydena... więc ruszyli na plażę.

    Ale najpierw...a co tam... żarełko się na wypasie tutaj:



    Zupka niezła, ale lokal jak widać bardziej drinkowo nastawiony:



    Tak więc posiedzieli trochę....


  6. #36
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    i ruszyli na plażę:



    Kupa kamieni, fale jak cholera... Cysiek, wchodzimy?



    Hm... tutaj pierwsza... i zresztą jedyna tatusiowa próba ataku na morze Czarne.
    Fale przybijające do kamieni wygrały to starcie


  7. #37
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    Mówiąc szczerze znacznie lepiej dorośli czuli się przy budce prowadzonej przez uroczą miejscową panią....



    Do pani jak odchodzili dosiadły się jakieś ciemne turysty - Iran czy jakaś Syria.
    Podpite bydło, gapiące się obleśnie na panią podającą piwo.... czarne krzaczaste brwi i bezczelne gapienie się dziewczynę za barem.

    Cóż... dorośli poszli dalej - w stronę Nowego Batumi.



    Buduje się tam na maksa i bardzo do góry.



    Dwie godziny później wrócili do tamtej pani od piwa.
    Siedział już przy "dżentelmenach o wyjątkowo ciemnej karnacji skóry" miejscowy policjant temperując tych arabusów.
    Jak już sobie poszli tata zagadał z panią zza baru - w Gruzji takie zachowania muzułmańskiego motłochu są po porządku dziennym.

    Jak ktoś twierdzi, że to Polacy za granicą robię "chamówę" to chyba nie widział tych brudasów - nie twierdzę, że Polacy są święci, ale nie trawię internetowych debili samobiczujących się za zachowanie rodaków

  8. #38
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    Na koniec dnia ruszyli na kolacyjkę do miłego lokalu.



    Niemal dla wszystkich znowu było smacznie i przyjemnie



    oczywiście poza wujkiem Cyśkiem, który indywidualnie zawsze musi zamówić podejrzane potrawy.
    Tak więc wszyscy jedli zupę i pierogi, a Cysiek dostał wodę z kawałkiem kości


  9. #39
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    W ostatnim wpisie i podsumowaniu oddam głos tacie:


    Wieczorem przyjechał po nas nasz "ulubiony" kierowca taksówki - ten załatwiony przez Cyśka, z którym było wygodnie, ale pewnie kroił nas jak looserów ;)
    Bardzo nas poganiał, czekał dużo wcześniej pod hotelem...
    w końcu pojechaliśmy o 21 z Raydenem na lotnisko.

    No k***a mać - ja też szybko jeżdżę, ale ten debil wyprzedzał na trzeciego i na nic nie dały się moje opierdole. Niereformowalny gracz plejstejszyn na żywo!

    Na lotnisko dotarliśmy o 23...i kimanie do porannego wylotu. A że lotnisko w polu to nawet żadnego sklepu, nic... tylko horda Polaków.
    Co jeden lepszy... dredowcy, jakieś łaziki, wizualnie brud, smród i alternatywa.

    Ucięliśmy sobie jakieś rozmowy z normalniej wyglądającymi Polakami... i jak zauważyłem popularność Gruzji bierze się z tego mitu, że tu tacy towarzyscy... zaproszą do domu, przenocują, naleją wina... tego ludzie szukali, o tym rozmawiali, tym się jarali... co się udało za darmo i takie tam. Do Gruzji jak widzę lecą alternatywne nieroby spragnione darmowego wina i noclegu - to ich kręci chyba.



    Start z Kutasi 06:00, przylot Katowice 09:10 chyba.


    Podsumowując:
    Wyjazd mega intensywny. KIbicowski styl biegania po czym się dało i picia gdzie się dało.
    Wydaliśmy sporo kasy na taksówki, zobaczyliśmy wiele świetnych miejsc (Karipu tych miejsc zaliczył pewnie 70% więcej), wypiliśmy sporo procentów i zaliczyliśmy to co najważniejsze: Republikę Górskiego Karabachu.
    Typowo męski wyjazd dobrą bandą... którego mi brakowało i który spełnił moją turystyczną chęć totalnego zmęczenia się ;)



    Przejechane kraje moim okiem - nieobiektywnym pewnie, ale to moje podsumowanie, więc mogę walić dokładnie z moimi odczuciami

    Gruzja - szału nie ma. Jak ktoś był na Krymie to niech wie, że Gruzja to nieco słabsza, ale bardziej górzysta wersja Krymu.
    Super gościnność gruzińska... przy hordach turystów zamienia się w początki dymania tychże turystów. Tak jak nas dymali taksiarze... ale dla nas często czas był cenniejszy od paru dolarów więcej. Tylko po cholerę było gadanie za jakich on nas przyjaciół uważa? By nie zapłacić za obiad?
    Styl jazdy kierowców na przykładzie naszego Zazy - jestem zniesmaczony idiotyzmem takiego ryzykanctwa.
    Batumi nocą... super oświetlone, ale rozrywkowo leży to i kwiczy przy Krymie.
    Ceny - wcale nie jakoś tanio, powiedziałbym, że standard cenowy jak w Polsce.
    Monastyry - super super super. Tylko jak jeden widziałeś to jakbyś wszystkie widział.
    Niesamowita gruzińska kuchnia - a rzygało się i bez alkoholu po cudach ichniej kuchni. A i Ferrari z opowieści dosiadało się i 5 razy dziennie.
    Czacza - Cysiek się wypowie, ja wziąłem łyka i nie prosiłem się o drugiego.
    Gori, Skalne Miasto czy Maccheta - fajnie, ale po ochach i achach nad Gruzją może oczekiwałem czegoś... więcej?

    Armenia - przyjemny szczególnie nocą Erewań,
    naprawdę super nasz hotelik i bardzo mili w nim ludzie.
    Oczywiście Gruzini i nasz Syryjczyk bardzo przestrzegali nas przed Ormianami jako bardzo chytrym ludźmi,
    ale my tego nie zauważyliśmy jakoś szczególnie - oczywiście szefowa hotelu chętnie by nas skubnęła na parę dramów, ale nie z nami takie numery ;)
    Co ona nie skubnęła skubnęli taksówkarze, ale tak jak w Gruzji... czas był dla nas cenniejszy niż wymuszony lekki napiwek w rozliczonej cenie taksówki.
    Jezioro Sevan bez szału, za to bardzo podobał mi się klimatyczny Noravank (tyż monastyr, ale w czerwonych skałach) i surowość ormiańskich gór.

    Republika Górskiego Karabachu - może to złudzenie, może to te naprawdę ładne kobiety i taka łatwość nawiązywania kontaktów,
    może to biust Ani, może to ta świetna pizza.... może to te przemiłe panie z Ministerstwa....
    ale dzisiaj jakbyśmy planowali ten wyjazd to Karabach nie byłby on na parę godzin, ale co najmniej na trzy dni.
    Do tego sama podróż przez te góry do Stepanakertu... naprawdę coś niezapomnianego.


    No i obiecane wcześniej fotograficzne clue całego wyjazdu:




    GAME OVER!

  10. #40
    Maxitravelek Maxitravelek grześku is on a distinguished road Avatar grześku
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Radom
    Postów
    1,101
    Szkoda, że game over.
    Ten kierunek miał być zrealizowany przeze mnie w A.D.2011.
    Omanienie jednak zdecydowało o zmianie planów.
    W każdym razie dzięki za niepolitpoprawną i szczerą relację Małolacie
    SAAB fan

  11. #41
    Minitravelek hOMER is on a distinguished road Avatar hOMER
    Zarejestrowany
    Jul 2013
    Postów
    13
    tyle że Nagorny Karabach nie kończy się na Stepanakercie bo w zasadzie tam się dopiero zaczyna.

    Przy szutrowych drogach głównie na północy niejednokrotnie mijałem pozostawione sprzęty wojskowe


    ruiny Agdamu który został doszczętnie zniszczony a następnie rozebrany


    średnio przyjazne wielkie jednostki wojskowe na pograniczu z Azerbejdżanem


    no i piękne góry dokoła

    aha. fajne tam mają gorące źródła.. w żaden sposób nie skomercjalizowane... ot tak przy drodze którą nikt nie jezdzi :)

  12. #42
    Miditravelek Fila is on a distinguished road Avatar Fila
    Zarejestrowany
    May 2011
    Skąd
    Usiłuje to cały czas ogarnąć...
    Postów
    638
    No super hOMERze - czekamy na Twą szerszą relację, bo na pewno wielu ciekawi taka relacyja z innych rejonów Górnego Karabachu.


    Co do relacji i Twych celnych uwag to ja opisałem to co tata mi opowiedział i wkleiłem te zdjęcia które miał w swojej Zorce-5.

    Na tym polega relacja - wybacz, że nie opisaliśmy tych miejsc gdzie tata nie był, do tego wklejając do tego nie swoje zdjęcia z netu

  13. #43
    Minitravelek hOMER is on a distinguished road Avatar hOMER
    Zarejestrowany
    Jul 2013
    Postów
    13
    Powyższa relacja jest ciekawa jednak w dziale o NGK a o nim samym wiele tu nie ma. Chciałem tylko trochę sprostować by czytelnikom rozszerzyć spektrum o tym 'kraju'.
    Zdjęcia są moje. Nie z netu. I wybaczam ci że nie byłeś dalej niż w Stepanakercie. Popełniłeś jednak błąd i sam musisz wymierzyć sobie pokutę :D

    Nie będę umieszczał relacji bo byłaby ona kopią informacji z mojej strony internetowej (www.GrupaWschodu.xn.pl). Napiszę tyle, że Karabach to bardzo ładny "kraj" choć nie aż tak ładny jak go piszą. Zdecydowanie wiecej pięknych miejsc odkryłem w armenii ale jakbym miał opisać ładne jego zakątki to wszystkie sprowadziłyby się do północnej jego części.
    Po pierwsze asfalty praktycznie tam nie występują czyli świadomość podróżowania po miejscu mało uczęszczanym dodaje dużego kolorytu.
    Drogę wjazdową (m-11 od Sevanu) i w zasadzie jedyną tranzytową w tamtej części otaczają strzeliste skały. Wąwozem wzdłuż rzeki jedzie się dość długo.
    Warto odbić na południe w ślepą drogę prowadzącą do malutkich wiosek-osad rozsianych z dala od drogi. Przy samej drodze rzadko zdarza się dostrzec dom bo konfiguracja terenu na to za bardzo nie pozwala.
    Droga ta wiedzie przez ciasny jednokierunkowy tunel - dość długi i wydrążony w skale bez inżynierskich zabezpieczeń w postaci żelbetów (no może jedynie w małym jego odcinku). Po ujechaniu dalszych kilkunastu kilometrów docieramy do źródeł termalnych bijących ot tak na pustej przestrzeni obok drogi. Zjawisko niespotykane. Woda tak gorąca że cięzko utrzymać w niej zanurzoną dłoń ale rozlewa się na boki tworząc dodatkowe baseny które są już przystępne temperaturowo.
    Prócz tego wart zobaczenia jest jeszcze Agdam jednak podróżowanie tam jest nie tyle niebezpieczne co nie do końca legalne.
    Mijając porzucone czołgi, zniszczone samochody i autobusy w polach... docieramy na przedmieścia Agdamu - niegdyś największego miasta obszaru NGK.
    Dziś stacjonuje tam wojsko. W ruichach niektorych budynków zrobili punkty warowno-strzelnicze. Patrolują okolice. Teren ogrodzony czym się da (druty, bramy, części budynków i samochodów oraz inne śmieci) tylko po to by nikt nie zchodził z drogi.
    Gdy zobaczyło nas wojsko kazało wynosić się z tamtąd więc bez zastanowienia poczyniliśmy w tym kierunku kroki. Eksplorowanie tych ruin dostarczało sporo adrenaliny.
    To w zasadzie wszystko co podobało mi się w tym kraju. Trochę całość popsuła pogoda i czasu nie było też za wiele. Byliśmy tam jedynie kilka dni.
    Natomiast muszę jeszcze dodać że ludzie tam są niesamowicie przyjaźni i mili. Raz jak jechaliśmy przez góry to wyskoczył na drogę facet który przy drodze wraz z rodziną spożywali posiłek. Zgarnął nas z drogi do siebie i częstował czym tylko mógł. Pogadaliśmy przy flaszeczce dłuższą chwilę i dopiero pojechaliśmy dalej.

    pozwolę sobie jeszcze wkleić filmek w którego drugiej części znajduje się trochę miejsc Karabachu.
    https://www.youtube.com/watch?v=3Q3fEAJL20o
    Ostatnio edytowane przez hOMER ; 18-10-2013 o 14:23

  14. #44
    Maxitravelek Maxitravelek jacky is on a distinguished road Avatar jacky
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Skąd
    Redenovo
    Postów
    4,437
    zajrzałem na stronę hOMERA i Jego ekipy...
    co nieco poczytałem...
    i tak sobie westchnąłem w duchu, że mało co a wybrałem się ( choć częściowo ) jego trasą do Gruzji przez Turcję...
    ale gdzie tam moją staruszką Xsarcią do owych wypasionych jeepów...
    więc w ramach namiastki poczytałem sobie i pooglądałem...
    i jeszcze jedna refleksja a raczej pytanie - która opcja - blog czy relacja na forum zapewnia większe kworum czytelnicze ?
    pozdrawiam z szacunkiem...
    to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

  15. #45
    Minitravelek hOMER is on a distinguished road Avatar hOMER
    Zarejestrowany
    Jul 2013
    Postów
    13
    Mi wydaje się że wiecej czytelnikow bedzie na forum niz na blogu. Żeby blog mial sporo czytelnikow to musi na nim się sporo dziać. Ja zalozylem stronę ktora powiedzmy że zblizona bardziej jest do bloga ale tylko po to by nie pisać ciągle tego samego na różnych forach bo pojawiam się na kilku. Na forach wypowiadam się skrótowo a zainteresowanych odsylam do strony a stronę staram się prowadzić czytelnie i zwięźle by były same konkrety bez opisów gdzie sikałem a gdzie dodatkowo puściłem bąka mimo że i takie i takie relacje fajnie się czyta :) - gorzej w przypadku jak trzeba się na ich podstawie przygotować do własnego wyjazdu.
    W przypadku planowania - wiecej inspiracji znajduje się na forach. Trzeba się naszukac ale informacje te są bardziej obiektywne, bo zawsze ktoś do nich moze się odnosić w dyskusji co wszystko jesteśmy w stanie przeczytać.
    Mimo wszystko fajnym narzędziem jest również facebook. Zainteresowani tematem ludzie mają szybkie informacje o nowych publikacjach na fanpage'u. Dlatego też dałem się do niego przekonać i też z niego korzystam :)

    jacky, jeżeli chciałbyś poogladać wiecej moich zdjec z terenów na których byłem - a widzę że cię wciągnęły - to zachęcam do przewertowania właśnie facebooka. Tam wrzucalem linki do galerii na picasie. Nie ma ich w jednym miejscu.

+ Odpowiedz na ten temat
Strona 3 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów