Z zewnątrz niby zwyczajny blaszak. Bar "U Wołodzi" był swego czasu obowiązkowym punktem na mapie turystycznej Hajnówki. Posiadający pełno socjalistycznych elementów był atrakcją, która przysporzyła miejscowości turystów, a także licznych opisów w przewodnikach.
Od kilku lat lokal boryka się z problemami. Właściciel i pomysłodawca lokalu latami nie płacił podatków za dzierżawę gruntów, ma zaległości skarbowe, nie posiada koncesji na sprzedaż alkoholu. W dodatku sanepid nie pozwolił prowadzić tam żadnej działalności gastronomicznej. Obiekt jest jednak dostępny do zwiedzania.

"Przecież to był lokal słynny na całą Europę, byli tu goście nawet z Tajlandii. Napisano o tym miejscu w trzech pracach magisterskich, byłem Hajnowianinem Roku i mam osiągnięcia. Miasto kazało mi to rozebrać, bo ja podatku gruntowego nie płacę, działalności nie prowadzę. Ale to oni powinni mi dokładać, bo ja Hajnówkę reklamuję lepiej niż dom kultury" - opowiada właściciel przybytku Wojciech Rynarzewski. "Szkoda mi tego, ale ja pieniędzy nie mam, na bezrobociu jestem, nic z tym sam nie zrobię. Atakują mnie tylko, zamiast złożyć jakąś propozycję. Przecież to kwestia dogadania się z burmistrzem, a potem akceptacji rady miejskiej." - dodaje.

"Pan Rynarzewski przyszedł tylko porozmawiać, co on ma z tym dalej robić. To już jest ruina. Szczerze powiem, że kiedyś pomysł był dobry i gdyby to było prowadzone jak trzeba, było doinwestowywane, to działałoby do dziś. Jest mi przykro, ale właściciel od wielu lat jest tam bezumownie. Nic o propozycji ewentualnego przekazania nie wiem, a gdybyśmy taką mieli, musielibyśmy ją przeanalizować. Musimy działać zgodnie z prawem" - odpowiada burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak.

Jak widać, z formalnego punktu widzenia sprawa nie drgnęła i zadecydować o przyszłości lokalu-muzeum może zadecydować przebudowa ulicy, przy której bar U Wołodzi jest umiejscowiony.