Po dziesięciu latach wróciłam do Ustki. Nad polskie morze jeździmy nie dla ciepła, tylko
z sentymentu. Lubimy chodzić wzdłuż plaży, z miejsca do miejsca. Tym razem trafiliśmy
na 15 upalnych dni w drugiej połowie sierpnia. Tylko w jednym dniu wiał mocno wiatr z nad morza, choć świeciło słońce, a sam Bałtyk był wzburzony.
Przez pierwsze dwa dni nie mogłam dojść do ładu i składu z Ustka bo mało, co poznawałam.
Dopiero w oparciu o niezłomne punkty, pomału poukładałam sobie tę nową Ustkę w głowie.
Dobrze, ze poznałam port i latarnię
Natomiast w dzielnicy portowej przybyło nowych budynków, głównie apartamentowców