+ Odpowiedz na ten temat
Strona 6 z 6 PierwszyPierwszy ... 4 5 6
Pokaż wyniki od 76 do 86 z 86

Temat: Wyprawa tropem starożytności i folkloru przez Pilio do lwa

  1. #76
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Na ostatnie morskie kąpiele zatrzymujemy się na campingu „Agianis” koło Makrygialos przy piaszczystej plaży - ma basen, restaurację, sklep i nawet hotel. Luksusów nie ma ale cena niewygórowana: 17,50 € za noc (2 osoby+namiot+auto+elektryczność).
    W porcie w Makrygialos na jego południowym krańcu jest nowoczesny bar coctajlowy-kafejka internetowa „Anonimo”, płacisz za to co pijesz a nie za połączenie, wi-fi free. Inaczej jest w starych tawernach wzdłuż nadbrzeża, gdzie za internet każą sobie płacić. Szczególnie trzeba omijać tawernę „Elena” gdzie właścicielka przymilnie rozwija „czerwony dywan” i pędzi serwować piwo a dopiero potem wyznaje, że nawet nie ma internetu, jedynie proponuje płatny od sąsiada – oberżysty i na jego komputerze.

    Starożytność wyraźnie goni za nami, niedaleko są ruiny Pydnej, miasta portowego z IV w.p.n.e. Więcej z niego pozostało w pamięci niż na ziemi; Pydna zapisała się w historii Grecji jako miejsce bitwy (168 r. p.n.e.) w wyniku której nastąpił koniec świata greckiego a zapanowała dominacja rzymska. Wejście gratis, czynne w dni robocze w godz. 8.30 – 14.30. Ruiny na wysokim brzegu nad piaszczystą plażą pochodzą z późniejszego okresu, są to odkopane i nieco zrekonstruowane mury trójnawowej bazyliki z absydą. Obok widać pozostałości innych budowli a z boku ekspozycję fragmentów marmurowych kolumn, kapiteli, gzymsów. Osadę obrócili w ruinę Krzyżowcy w 1204 r. idący zdobywać Ziemię Świętą. Potem Frankowie wykorzystali mury budując na nich fortecę, absydę bazyliki nadmurowano zamieniając ją na wieżę strażniczą służącą za latarnię morską a wzgórze otoczono murami.






  2. #77
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Po drugiej stronie szosy są jeszcze ruiny innej twierdzy. Archeologowie od dawna przekopali cały teren wokół Pydnej, znaleźli wiele bezcennych skarbów antycznych w postaci złotej biżuterii, figurek z brązu, ceramiki użytkowej. Sympatyczny przewodnik zapewnia oprowadzanie wielojęzyczne a raczej wielogestowe, pokazuje, wyjaśnia, używając podstawowych słów z każdego języka aby zadowolić turystów różnych nacji. Chętnie też pokazuje wielki album z kolorowymi ilustracjami znalezionych przedmiotów, oryginały zasiliły muzea.




  3. #78
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Pożegnalna, poranna „wizyta” na plaży i mkniemy na daleką północ przez Tessaloniki i Kalkis nad jezioro Doriani.
    W miejscowości o tej samej nazwie jest tylko przejście graniczne z Albanią, kafejka, stacja niefunkcjonującej lini kolejowej i parking dla TIRów. Brzegu jeziora nawet nie widać tylko błyszczy w oddali jego tafla wody. Objeżdżamy wzdłuż najbliższą brzegu drogą ale widzimy tylko drzewa liściaste i zarośla, nie ma nawet rybackiej ścieżki. Jakiś opuszczony teren kolonii dla dzieci z kolorowymi malowankami, opuszczona tawerna zamknięta od dawna, dalej trafiamy na drugą, niby działa ale chyba tylko w weekendy; są serwety na stołach ale ani śladu właściciela, czyżby samoobsługa ?
    Nici z wymarzonej kawy. Tablica zapowiada tawernę w Kavalaris, to ostatnia wioska gdzieś pod granicznym pasmem gór Kerkini. Jedziemy, drogę wytyczają ładnie malowane tabliczki. Nad strumykiem jest malowana tawerna; stoły malowane, krzesła, donice, obrazki wszędzie i stos malowanych artystycznie pudełek z drewna na sprzedaż piętrzy się w sali.





    Zamawiamy piwa i kawę, po chwili przychodzi starszy pan z psem i mówi czystą polszczyzną : Kostas jestem, idę na fuchę do sąsiada – my na to - ???
    Okazuje się Grekiem wychowanym w Polsce, jego rodzina uciekła w czasie „rządów pułkowników” i otrzymała azyl w PRL. Wtedy około 100 tys Grekow ratowało się ucieczką przed prześladowaniami, uciekali całymi rodzinami, przez góry. Kostas do ojczyzny powrócił w 1978 r. Wszyscy mieszkańcy wioski to repatryjanci, niktórzy już urodzeni na obczyźnie jak pani malarka- właścicielka tawerny, urodzona w Czechach. W wiosce można porozumieć się wszystkimi językami słowiańskimi. Kostas opowiada ucieczkę rodziny, swoje polskie lata.

    Jadąc w stronę granicy piknikujemy nad jeziorem Kerkini w byłym porcie Mandraki bo woda się odsunęła, pozostały zarastające mokradła i dawny pomost na końcu asfaltowej drogi z parkingiem.
    Około godz. 15-ej przekraczamy granicę grecko-bułgarską w Kulacie i ... wjeżdżamy w inny świat na prawie miesiąc.

    Bułgarskim przygodom poświęcam osobny rozdział tutaj :

    http://voyageforum.pl/threads/4833-P...trackie-skarby
    Ostatnio edytowane przez pixi ; 02-12-2013 o 13:00

  4. #79
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Ponownie do świata kultury greckiej wracamy na początku września przez przejście graniczne w Rodopach – Zlatograd-Termes.
    Bułgarska kontrola, przejeżdżamy bezproblemowo, zadziwia nas brak posterunku greckiego koło Termes ale przecież jesteśmy w unijnej Europie. Zjazd przez las, wąską drogą z milionem zawijasów ale bez « dupek » (dziur) ! Ani śladu obecności przedstawicieli « Astinomii » (Policji greckiej). Gdy już zawróciło nam się dobrze w głowach przecinamy pierwsze miasteczko, Echinos. Meczet, cienki minaret, cmentarz – groby stelle muzulmanskie, kościół, cmentarz – groby greckie. Tu też mieszkają Pomacy jak po drugiej stronie granicy. Stacja radiowa gada na przemian po grecku i po turecku. Za to brak zardzewiałych płotów, krzywych metalowo-drewnianych kiosków i odrapanych budynków popadających w ruinę.

    Większe miasteczko, Sminti, kolorowe sklepiki, kafejki, markizy, szyldy, towar wychodzi na ulice, markiety, 4 rzeźników. Bez problemu kupujemy kawałek jagnięcego udźca (nie do zdobycia w bułgarskich Rodopach). W sklepach towary nastawione zwłaszcza na klientelę bułgarskich wczasowiczów powracających z greckiej riwiery; wielki wybór butli i puszek z olejem, samych oliwek, rodzynków. Wiele kobiet ubranych po muzułmańsku ; długie płaszcze, chusty na głowach, jak po północnej stronie granicy. Meczety sąsiadują z cerkwiami. Tu też mieszkaja bezkonfliktowo zturczeni Pomacy i ortotoksyjni Grecy.

    Wreszcie zapadamy w kafejce na caffé - frappé. Moją uwagę przykuwa zieloczarnosrebrna puszka napoju w lodówce – to nowość - schłodzony « czaj tu vunu » znany niektórym jako « grecka górska herbata ». Przyznam, że gorący czy zimny jest tak samo doskonały.
    Jedziemy przez Xanthi, potem Kavalę i wzdłuż brzegu morskiego na zachód. Cały czas towarzyszą nam góry po prawej a po lewej plaże; większe, mniejsze, łatwiej lub trudniej dostępne, piaszyste, prawie bezludne bo brak tu osiedli.




  5. #80
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Skręcamy na północ dopiero gdy widzimy drogowskaz Amfipolis. Droga jest w przebudowie, kurz, koparki, walce drogowe, gubimy się co nieco.
    Cel podróży - muzeum w Nea Amfipolis, wcale nie łatwe do « zdobycia » prezentuje nowoczesną ekspozycję głównie kawałków stelli, posągów z białego marmuru i ceramiczny « drobiazg » wykopaliskowy: gliniane dzbanki, figurki, kaganki, kilka wyrobów ze złota.








  6. #81
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491




    Jest też obszerny opis tego co tu było i co mamy sobie wyobrazić oglądając ruiny na odkrywce archeologicznej położonej na południe od muzeum. Bilety do muzeum są po 2 € od osoby, czynne w godz 8.30 – 15. Zwiedzanie terenu wykopalisk jest bezpłatne ale też dostępne tylko przed południem.

  7. #82
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Podjeżdżamy do terenu wykopalisk, wygląda że to jakaś komisja archeologów czeka właśnie na nas. Korzystam z okazji zadając « dziwne » pytania.
    Amfipolis antyczne greckie miasto położone jest w zakolu rzeki Strymon. Teren zamieszkały był od 7-tysiąclecia starej ery ale dopiero w 437 r. p.n.e. Ateńczycy założyli tu kolonię, która w 100 lat potem weszła w skład terytoruim królestwa macedońskiego i stała się ważnym ośrodkiem ekonomicznym i kulturalnym. Za panowania Rzymian (które nastąpiło na skutek bitwy pod Pydną) jego znaczenie jeszcze wzrosło gdyż tędy przebiegała « autostrada » Roma-Bizancjum : via Egnatia. Zachowane fragmenty budowli pochodzą przede wszystkim z okresu bizantyjskiego.
    Odkryty, rozległy teren schodzi łagodnie w stronę morza, ruiny nikną w wysokich, żółtawych trawach.








  8. #83
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Teren otoczony antycznym murem o długości 7,5 km zachowanym tu i ówgdzie zawiera przyziemia 5 bazylik bizantyjskich, w tym jedną o bardzo rzadkiej formie rotundy. Ma plan sześcioboku otoczonego kolistym ambitem, od wschodu przylega do niego pięciokątna absyda i dwa kwadratowe pomieszczenia a od zachodu obszerny dziedziniec z portykami.



    Plan rotundy



    Tak zapewne wyglądała



    Niskie ruiny zaznaczają zaledwie plany bazylik, kolumny i fragmenty marmurowych ścianek leżą na ziemi. Wyobraźnia nie wystarcza aby przywrócić im formy pionowych, sklepionych budowli.


  9. #84
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491




    Są fragmenty pięknych, kolorowych mazaik.





    Wygląda na to, że inne jeszcze czekają pod plastikiem i warstwą żwirku na zabezpieczenie i udostępnienie.
    Wyraźnie widać użycie do budowy bazylik chrześcijańskich tamburów i trzonow kolumn z dawnych budowli helenistycznych. Czy w ten sposob « zniknęły » antyczne świątynie i dlatego brak ich ruin ? Dalej w stronę morza jest jeszcze inny teren wykopalisk z pozostałościami gimnazjum i willi greckiej oraz późniejszej rzymskiej ale jest zamknięty dla zwiedzających.

  10. #85
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Potem jedziemy do Lwa, znajdującego się 3 km na południe od ruin, blisko morza i metalowego mostu, przy skrzyżowaniu dróg. Kamienny monumentalny posąg dumnie patrzy w dal z wysokiego piedestału, już tak od IV w.p.n.e. ( z małą przerwą) choć ostatnio już z nowego, mniej reprezentacyjnego postumentu.





    Osiągneliśmy lwa i teraz trzeba już wracać, niestety. Robimy zakupy w miasteczku Asprovalta. Ma właściwie dwie liczące się ulice ; główną ze sklepami i zielony bulwar nadbrzeżny wzdłuż plaży z kafejkami, tawernami, barami itp.

    Posilić się można "U Pana Kota"



    Na skraju miasta supermarket « Mousatis » często ma promocje typu « 1 +1 doro » czyli kupując jedną butelkę wina dostaje się drugą taką samą gratis. Skwapliwie przeszukujemy półki, są 3 rodzaje « doro » (prezent) ! Potem wylegujemy się na plaży w Kardilia, gorący piasek, słońce praży, woda cieplutka choć koniec sezonu. Przeważają słowiańskie białasy i blondynki na wrześniowych, tańszych wczasach. Czarni komiwojażerowie prześcigają się w sprzedaży różnych towarów. Uderza nas cisza i względny spokoj, to brak dzieci – rok szkolny już się rozpoczął na północy Europy.

  11. #86
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Jedziemy na zachód wzdłuż jezior Volvi i Koronia, pierwsze, to duże jest mniejsze niż na mapie za to drugie już straciło wodę, wygląda jak zielone mokradło. Przeskakujemy Tessaloniki, dojeżdżamy aż do Kozani. Nocujemy za miastem obok gościnnego kościoła na górce; ławy, źródło wody, nawet jest daszek i bardzo się przydaje bo mamy początek jesieni i choć w dzień temperatury sięgają ponad 30°C w nocy jest chłodniej i pokropuje deszczyk.
    Nasza dalsza droga wiedzie najpierw środkiem równiny jakby wyprasowanej walcem drogowym a potem staje się okropnie kręta meandrując przez góry północy Grecji. Piękne widoki, zalesione szczyty, nagie skały, małe osiedla z domkami na wielu poziomach. Zdaje się że każda skała, drzewo szepcze : – zatrzymajcie się, zostańcie tu na dłużej… Chcielibyśmy … ale czas nagli… może kiedyś tu wrócimy…
    Zapowiadane stacje paliwowe już nie istnieją od paru lat i w baku świecą nam pustki… Nie trzeba panikować ani dzwonić 112, wystarczy zapytać w byle jakim zagubionym w górach miasteczku i zaraz znajdzie się 5-litrowy kanister…

    Robimy dłuższy postój w Konitsy, wabią nas tarasy sympatycznych barów, potrzeba małej robótki w kafejce internetowej a szczególnie chcemy obejrzeć z bliska wysoki XVIII - wieczny most kamienny na rzece Aoos, widoczny z szosy przez drzewa. Pochmurna pogoda plącze troche nasze plany, mimo to wchodzimy na most, podziwiamy, skakać nie próbujemy bo zakazane a i tak wody w rzece za mało.





    Zbaczamy z głównej drogi do miasteczka Aristi na skraju parku narodowego Pindos w regionie Zagochoria. Niestety kościół znowu jest zamknięty i nie możemy zobaczyć fresków.





    Zjeżdżamy z gór do Ioanniny, potem znaną drogą na przełęcz Pasaron z kapliczką, przez las i wzdłuż rzeki Kalamos do Igumenitsy i tak zamykamy wakacyjne kółko. Ostatną dobę spędzamy w Platarii na plaży między eukaliptusem a palmą i o północy wjeżdżamy na pokład statku w Igumenitsy, który po 16 godzinach « wysadza » nas na ziemię w Anconie.
    Po kilku dniach docieramy do domu, gdzie czekają znajomi z obiadem. I dla nich i dla nas to koniec wakacji.

+ Odpowiedz na ten temat
Strona 6 z 6 PierwszyPierwszy ... 4 5 6

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów