Przedłużamy spacer za bramę, przez górną część miasta przepływa obmurowany strumyk wzdłuż uliczki zabudowanej domami w tym samym stylu.
Przedłużamy spacer za bramę, przez górną część miasta przepływa obmurowany strumyk wzdłuż uliczki zabudowanej domami w tym samym stylu.
Nad mistem, wysoko w górze widać średniowieczny zamek, to jego podzamcze dało początek miastu. Na zboczach wszędzie widoczne są uprawy winorośli.
Zaglądamy na degustację do jednej z piwniczek, charakterystyczne alzackie, owalne beczki stoją rzędem pod ścianami, mają rzeźbione dekoracje koło szpuntu. Ta największa, najładniejsza ma jeszcze całą rzeźbę o tematyce winobrania. W Alzacji produkuje się doskonałe rislingi, gewurstraminery (białe) i pinot czarne czyli czerwone wino. Typowa butelka rislingu o wydłużonej sylwetce (ta mała) ma pojemność 0,75 litra, ta większa dla bardzo spragnionych konsumentów, zawiera pewnie 15 litrów (tzw nabuchodonozor) lub 18 litrów (tzw melchior) ale to tylko reklamowa atrapa... Winiarze nie mają daleko do pracy, winnice zajmują całą przestrzeń między domami.
hm, ciekawe jakie teraz narodowości pracują przy winobraniach ?
to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Teraz ? Winobranie bedzie od wrzesnia, zaleznie od regionu. Pracownicy sezonowi to glownie lokalni bez stalej pracy oraz kto sie zglosi z krajow UE.
Zaledwie 5 km dalej na południe jest miasteczko Riquewihr. Szczęśliwie ominęły go wszelkie wojenne zawieruchy, jego mury i stare domy zachowały swój wygląd, praktycznie nie naruszony od XVI w. Kolorowe domy toną w kwiatach a w górze panuje orgia wymyślnych szyldów nad wąskimi ulicami przeznaczonymi już tylko dla pieszych. Przez szeroko rozwarte okno małej piekarni proponują nam cisteczka jak malutkie babeczki, prosto z blachy, na spróbowanie. Pyszne, cieplutkie, amatorzy degustacji jakoś się nie pchają, to próbujemy drugi raz, inny smak. Potem kupujemy całą torebkę.
Przez starą, masywną bramę wychodzimy na zewnątrz murów dawniej obronnych, teraz służących za ściany zewnętrzne kamienicom. Potem robimy sobie spacer wzdłuż wewnętrznej strony murów oglądając kolorowe fasady domów. W końcu już nam się mieni w oczach, migają tęczowe ściany i zaczynamy widzieć wszystko « w kratkę ».
Bociany też znalazły tu swoje siedziby, głównie na szyldach.
W Alzacji produkuje się specyficzne sery o dosyć silnym zapachu, dla amatorów łagodniejszych smaków jest piwniczka gdzie dojrzewają sery z innych regionów a także kiełbasy i szynki. Trafiamy na degustację, służy nam za podwieczorkowy posiłek.
Pod wieczór jeszcze zaglądamy do trzeciego na naszej trasie miasta, Kaysersbergu nad Białą rzeką, które od wieków znajdowało się na trakcie z Nadernii do Gallii. Większość domów pochodzi z okresu renesansu, kolorowych kwiatów i szyldów też w nim wszędzie pełno.
« Peché mignon » = « miły grzech » to piekarnia ze smakowitymi wyrobami, typowym wypiekiem alzackim jest drożdżowa baba z formy tzw kuglof.
W Kaysersbergu urodził się doktor Albert Schweitzer, nagrodzony w 1952 r. nagrodą Nobla za swe prace medyczne w Gabonie przy zwalczaniu chorob i pomocy w rozwoju krajów afrykańskich. Nad rzeką jest muzeum i zabawna wystawa jemu poświęcona.
Czas na powrót, robimy skok przez grzbiet Wogezów pokrytych gęstym lasem pozbawiającym nas możliwości obserwacji jakiejkolwiek panoramy i wracamy do Baccarat na camping.