+ Odpowiedz na ten temat
Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 16 do 30 z 48

Temat: Wyprawa do świata kolorów

  1. #16
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Te zdjecia byly robione na negatywach Kodak i Fuji (a nie na ORWO). Teraz wystarczy dobry skaner do negatywow (firmy Canon), troszke pracy na Photoshopie i juz ...

  2. #17
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Jeden zmotoryzowany mieszkaniec proponuje nam wycieczkę samochodem do San Antonio. Przejeżdżamy przez plantację kawy, zielone ziarna zaczynają się czerwienić.



    Zjeżdżamy stromą, ledwo utwardzoną drogą do osiedla. Po obu stronach sklepiki i warsztaty rodzinne ciągną się przez kilkadziesiąt metrów i jeszcze wokół rynku. W środku różności ; makaty, nakrycia w najróżniejszych kolorach, torby, paski. A wszystkie tak piękne, że nie wiadomo na czym spojrzenie zawiesić ani co wybrać. Niemniej nie wracamy z pustymi rękami.






  3. #18
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Po południu jedziemy wszyscy razem w kierunku jeziora Atitlan. Znowu rozklekotany autobus, droga wije się między górami, towarzyszy nam nieprzerwany ciąg osiedli i pola kukurydzy. Siwe chmury rozsunęły się i ustapiły miejsca białym obłokom i słońce przygrzewa. W osiedlach z murów zwieszają się kolorowe, gęste bugenvillie, z ich czerownych kwiatów wyrabia się farbkę do tkanin. Przy drodze w dużych, murowanych studniach z kamiennym basenem i małą fontanną w środku kobiety piorą bieliznę.

    Po godzinie jazdy wysypujemy się z autobusu w Chimaltenango. Przesiadka. Nadjeżdża " nasz " autobus, już pełny ale wpychamy się na trzeciego na siedzenia podpatrzonym tutejszym zwyczajem. Droga wspina się ostro pod górę, skręt w prawo, drugi w lewo i … jesteśmy w chmurach. Górskie serpentyny pokonujemy zawrotnie szybko zważywszy tę gęstą mgłę. Momentami migają palmy, jakieś drzewa liściaste, poletka kukurydzy.
    Wreszcie zjedżamy niżej, widać osiedla, kobiety ubrane w bardzo kolorowe bluzki i takież długie spódnice, przewiązane kolorowym paskiem. Od czasu do czasu między drzewami prześwieca w dole tafla jeziora Atitlan.





    Po blisko 3 godzinach jazdy jesteśmy w Panajachel. Dawne osiedle przekształciło się w ośrodek turystyczny, hotele wzdłuż drogi, restauracje, sklepiki, stragany.
    Gdy zasiadamy w restauracji do okrągłego stołu na kolację zaczyna lać deszcz. Noc jest dość chłodna i wieje silny wiatr wprawiający szyby w nieprzyjemne drżenie.

    Rano już świeci słońce ale na szczytach wulkanów zawiesiły się chmury. Na brzegu jeziora otaczają nas sprzedawczynie i dzieci z naręczami kolorowych tkanin. Kupujemy kilka drobiazgów. W Panajachel wszystkie spotykane kobiety noszą swoje tradycyjne stroje, obficie haftowane, wiele nosi na plecach dzieci spowite w kolorowe " rebozo " (długi szal), a jeszcze na głowach dźwigają olbrzymie, pękate toboły lub płaskie kosze. Podobnie ubrane są małe dziewczynki.




  4. #19
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Kąpiemy się, woda jest zadziwiająco ciepła po zimnej nocy. Przy brzegu kobiety robią pranie prosto w jeziorze ; mają całe toboły tych kolorowych ubrań.







    A panowie ? Pływają na łódkach po jeziorze, mówią, że łowią ryby...


  5. #20
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Wszędzie pełno jest kwiatów o ostrych kolorach, może to one podsunęły mieszkańcom pomysł ubierania się tak pstrokato ?








  6. #21
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Kilka portretów...






  7. #22
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Po południu całą grupą płyniemy barką po jeziorze na drugi brzeg do Santiago Atitlan. Łódki tutejszych rybaków w większości wydrążone są z jednego pnia drzewa, rzadko zbite z desek. Mają bardzo płaskie dno i zadarty do góry, lekko podniesiony płaski dziub.





    Wychodzimy na brzeg i znowu wpadamy w świat kolorów choć inaczej skomponowanych. Mężczyźni noszą spodnie do zaledwie poniżej kolan, w białoczerwone pionowe paski lub białofioletowe paski, bardzo często dołem obficie i kolorowo haftowane w drobne ptaszki, kwiatki, ludziki i zwierzęta. Koszule też mają wielokolorowe i haftowane, słomiane kapelusze. Chodzą szybko drobnymi kroczkami niosąc na plecach wielkie toboły przytrzymywane za pomocy przepaski na czole.
    Kobiety i małe dziewczynki noszą kolorowe spódnice i jeszcze bardziej kolorowe, haftowane bluzki przewiązane kolorowym szerokim pasem obiegającym kilkakrotnie talię. Podobne pasy noszą meżczyźni.




  8. #23
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Osada liczy kilkanaście tysięcy mieszkańców. Zabudowa jest bardzo gęsta, zagroda przy zagrodzie, oddzielone kamiennymi murkami, z niektórych dobiega chrząkanie świniaków. Chaty mają strzechy z liści palmowych, bananowce rosną obok.



    Chyba wszyscy mieszkańcy są na ulicach, nie tyle powodowani zaciekawieniem turystami ile wyczuciem możliwości łatwego zarobku, niektóre kobiety żądają nawet pieniążków za zrobienie im zdjęcia. Prawie w każdej chacie jest warsztat tkacki, kobiety młode i starsze siedzą przed nim na piętach i zapalczywie tkają, po kątach izb pietrzą się stosy utkanych makat, kilimów, serwet, materiałów na ubrania i torby…
    W środku osiedla jest szkoła, dzieciaki nie w mundurkach a w swoich tradycjonalnych, kolorowych ubiorach uganają się za piłką na boisku. Jest kilka sklepików z takimi « ichnimi » ubiorami ale i sklep z ubiorami « europejskimi » - dżinsy, koszule, boty. Są też spożywczaki, apteka.






  9. #24
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491


    Gdy wracamy, niebo pokryło się tradycyjnie chmurami i zaczyna lać deszcz, obsługa barki pospiesznie zawiesza plastikowe osłony wzdłuż burt. Zrywa się wiatr, zaczyna nieźle kiwać barką a jeszcze nawet nie osiągnęliśmy środka jeziora i podróż staje się mniej przyjemna. Wreszcie dopływamy we mgle i pod szarymi chmurami ale już bez deszczu.




  10. #25
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    15 sierpnia to dzień wielkiego święta w Sololo, gdzie chrystianizm przeplata się z tradycyjnymi zwyczajami pogańskimi, wspomnienie tragicznych wydarzeń historycznych staje się tematem do teatralnego przedstawienia a wszystko odbywa się w atmosferze jarmarku, przy dźwiękach bębnów i piszczałek, otoczne dymem z kadzideł, oparami z gotowanych potraw i podlane miejscowym piwem.

    Od rana pogoda dopisuje, słońce grzeje, idziemy szosą pieszo pod górkę do Sololo, okrążając jezioro. Co chwila mijają nas samochody, piesi, wszyscy uroczyście ubrani, to święto przyciąga wielu tubylców, nawet z dalszych okolic i oczywiście turystów. Z daleka widać jasne mury kościoła. Na rynku już jest gęsty, falujący tłum, wciskamy się pomiędzy ludzi. Pod daszkiem siedzi okriestra w składzie : 1 wielki bęben i 2 piszczałki, dołącza się muzyka płynąca z głośników.








  11. #26
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Na ulicy przed kościołem, otoczone zwartym, kolorowym kordonem ludzkim, dwie grupy tancerzy szykują się do tańca mającego przedstawiać walkę indian z konkwistatorami.



    Jedni przebrani w indiańskie stroje, z kolorowymi pióropuszami na głowach, inni, odziani w ciemnogranatowe, obszywane lamówkami ubrania, niby hiszpańskie mundury z okresu podboju, z maskami na twarzach imitującymi jasnowłosych najeźdźców. Potrząsają trzymanymi w rękach grzechotkami i dzwoneczkami naszytymi na ubraniu.





    Udaje mi się wdrapać na murek ponad straganami, to dogodna pozycja do obserwacji i fotografowania.


  12. #27
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Wszyscy, kobiety, mężczyźni, dzieci ubrani są w stroje regionalne ze swoich wiosek (my nazywamy je - ludowe).








  13. #28
    Moderator Maxitravelek zdzicho alboom II is on a distinguished road Avatar zdzicho alboom II
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    6,803
    Ale Ci się udało akurat w święto tam trafić.
    Jak bez kolców nie ma róży
    Tak bez VF nie ma podróży

  14. #29
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Caly program byl ulozony aby wlasnie trafic na to swieto !

  15. #30
    Moderator Maxitravelek pixi is on a distinguished road Avatar pixi
    Zarejestrowany
    Feb 2011
    Postów
    7,491
    Spaceruję wśrod tłumu i pomiędzy straganami z jarmarkowymi różnościami, są też owoce, warzywa, wędliny, buty. Trafiam do hali targowej gdzie można kupić wszystko co potrzeba tym ludziom do życia ale niestety jest też dużo " miejskiej " tandety ; ubrania z tworzyw sztucznych w ohydnych kolorach, okropne niekształtne buciska.

    Ciekawe co teraz, w początku XXI wieku sprzedają w tej hali i jakie ubrania przywdziewają tubylcy na to coroczne spotkanie ?
    Może moje fotografie stanowią już tylko historyczny dokument z minionych, kolorowych czasów ?








+ Odpowiedz na ten temat
Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów