Mnisi uprawiali ogród z ro¶linami u¿ytecznymi – aromatycznymi i leczniczymi, mia³ plan w szachownicê, w razie potrzeby dorzucano nowy kwadracik po¶wiêcony nowej ro¶lince. Otrzymywane z nich medykamenty przechowywano w s³oiczkach w aptece a potrzebne dawki odwa¿ano na wadze pod kontrol± " anielskiego oka ".
Z trójnawowego kó¶cio³a pozosta³y ¶ciany i frammenty kolum, ³uków, skromne kamienne dekoracje, rozeta transeptu, sklepieñ nie ma od dawna.
Po ¶rodku stoi od wieków grobowiec luxemburskiego ksiêcia Wenceslasa, brakuje mu tylko marmurowego pos±gu zmar³ego.
Od po³udnia do ko¶cio³a przylega³y zabudowania klasztorne otaczaj±ce kru¿gankami dziedziniec z ogrodem.
Jeszcze spogl±damy na nowsze konstrukcje
Wychodz±c, zagl±damy do klasztornego sklepu ; pó³ki pe³ne s± pobo¿nych wydawnictw, albumów i dewocjonalii ale najczê¶ciej kupowanym artyku³em s± wielkie kartony orvalskiego piwa. Nie uchybiamy tradycji, bierzemy równie¿ ser.
Wieczorem s³oñce wreszcie wysunê³o siê zza chmur. Zasiedli¶my na tarasie piwiarni w Buillon aby kontynuowaæ piwow± degustacjê obserwuj±c soko³y kr±¿±ce nad zamkiem.
Pó¼no wracamy na camping, widaæ ¿e tu te¿ nie¼le pada³o ale strat powodziowych nie ma. W³a¶nie gdy niebo wydaje siê przybieraæ bardziej pogodny, niebieski kolor a my krz±tamy siê przy kolacji i na grillu p³onie ogieñ, nadci±ga granatowa chmura. Pospiesznie zbieramy manele do namiotu, stawiamy parasol nad grillem i … czekamy.
Pijemy n-ty aperitif a deszcz pada.
Deszcz pada, potem leje i trwa, to nie przelotna chmurka…
Decydujemy siê roz³o¿yæ daszek na dwóch ³ukowatych masztach zaczepiany o otwarty kufer, kryje stó³ i grilla. Jemy pod dachem. Dopiero po kolacji s³oñce zachodzi farbuj±c chmury na czerwono i wreszczie deszcz nie pada, za to atmosfera zrobi³a siê lodowata, uciekamy do namiotu, a deszcz wraca na ca³± noc i ranek.
Rano dla rozgrzewki bierzemy gor±cy prysznic, nagle s³yszê wrzask namydlonego towarzysza z s±siedniej kabiny : ciep³a woda mi sie skoñczy³a, leæ po nastêpny ¿eton ! Akurat, odwrzaskujê ¿e jeszcze muszê siê wytrzeæ i ubraæ ! Odpowied¼ - rozkaz : leæ natychmiast ! – akuku…
Takie bywaj± przygody w p³atnych prysznicach na ¿etony, na szczê¶cie takie relikty zdarzaj± siê rzadko, przetrwa³y gdzie niegdzie w Belgii, we W³oszech, we Francji ich nie ma.
Chmury id± w górê, przeja¶nia siê ; robimy jednodniowy poznawczo-handlowy wyskok do Luxemburga http://voyageforum.pl/threads/5171-J...6187#post56187.
Ostatniego dnia pobytu wyruszamy prosto z campingu w zachodni± czê¶æ doliny rzeki Semois. W miejscowo¶ci Corbion jest muzeum tytoniu bo region s³yn±³ dawniej z uprawy tej ro¶liny. Niestety, muzeum czynne jest tylko na uprzednie zamówienia, stale otwarty jest jedynie tytoniowy sklepik. Wokó³ Corbion jest wiele punktów widokowych na zakola rzeki i okoliczne ska³ki ale dostêpnych g³ównie pieszo po oznakowanych szlakami ¶cie¿kach, wybieramy ten dalszy zapowiadaj±cy siê ciekawie.
Drewniane drogowskazy wyprowadzaj± z miasteczka, ale szlak gubi siê w lesie zdeformowanym przez wycinkê drzew i w efekcie dochodzimy tylko do karmnika dla dzikiej zwierzyny z sianem i kostk± soli ; wokó³ zaro¶la, koniec drogi.
Ostatnio edytowane przez pixi ; 15-06-2015 o 16:05
Nawracamy i wybieramy inn± ¶cie¿kê, po kilkunastu minutach stajemy na skraju lasu na brzegu skalistej przepa¶ci, poni¿ej mamy kilkadziesi±t metrów luftu a w dole b³yszczy smuga wody w otoczeniu zielono¶ci. Mimo gêstego igliwia drzewa zaczynaj± przeciekaæ i spada na nas lekka m¿awka.
Koñczymy wycieczkê, wracamy do auta mimo zdziwionego spojrzenia mijanej krowy.
Na piknik spo¿ywamy lokalne wêdliny w obszernej wiacie tu¿ przy wodzie obserwuj±c kajakarzy radz±cyh sobie bardzo ró¿nie z kamienistymi progami niezbyt g³êbokiej ale o wartkim pr±dzie rzeki. Potem zd±¿amy jeszcze rzuciæ okiem na panoramê wioski Frahan i pejza¿ zaczyna znikaæ w szarej, mokrej mgle.
Pogoda kradnie nam najwa¿niejszy, najpiêkniejszy punkt programu – rozleg³± panoramê na 180 ° dostêpn± z kamiennego tarasu w miasteczku o adekwatnej nazwie Rochehaut (wysoka ska³a). Ca³y widok na góry, rzekê, domki w dole zasnuwa bia³a, nieprzejrzysta, niby mu¶linowa firana. Potêguj±cy siê deszcz jeszcze pog³êbia wra¿enie szarego smutku, oznacza przedwczesny koniec zwiedzania i zmusza wyruszyæ w drogê powrotn±.
Wspomnienie piw wypitych w Belgii.