Zachodnią granicę Księstwa przekraczamy z belgijskiej strony, w Martelange. Boczna szosa, niezbyt szeroka ale świeżo odmalowana, czyściutkie pobocza, wokół zielono, wiosennie, porządnie, ruch kołowy niewielki. Skręcamy na północ w jeszcze mniejszą drogę biegnącą wzdłuż spęczniałych od zapory wodnej zakoli rzeki Sure i jej zalewu.



Pierwszy przystanek robimy w uroczym miasteczku Esch-sur-Sure położonym na wysokim cyplu w zakolu rzeki u podnóża zamku, wciśniętym w górski pejzaż jak z obrazka.